- Opowiadanie: ToTo4813 - "Robaki"

"Robaki"

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

"Robaki"

Pan Robak był dzisiaj w kiepskim humorze. W pracy miał istne urwanie głowy. Instytut Zwalczania Ludzi, w którym pracował, powoli podupadał, gdyż ludzi ubywało, więc trzeba było wkładać wiele wysiłku, żeby sztucznie wynajdować sobie jakieś zajęcia.

 

Jak tak dalej pójdzie to stracę robotę – myślał Pan Robak, kiedy jego żona, Pani Robakowa podawała mu gorącą zupę.

 

– Ludziowa, twoja ulubiona, kochanie… – zachęcała do posiłku Pani Robakowa.

 

– Nie jestem głodny, mam tych wszystkich ludzi powyżej uszu. O, patrz, następny!

 

Nagi mężczyzna z całej siły uderzał głową w pancerne okno. Najprawdopodobniej w celu wydostania się na wolność. Jak każdy człowiek nie rozumiał, że szyba jest niewidzialną barierą oddzielającą go właśnie od świata zewnętrznego.

 

– Jacyż oni są nieznośni – rzekł z pogardą Pan Robak.

 

– Tak, ale w pewnym sensie trochę nas przypominają.

 

– Co to ma znaczyć?! Ja się z nimi wiecznie użeram, a ty znowu zaczynasz pieprzyć o tych swoich humanitarnych bzdurach?!

 

– Proszę cię, wysłuchaj mnie spokojnie. Spójrz, jak usilnie stara się przedostać na drugą stronę. Czyż nie jest to doskonała metafora naszych życiowych zmagań? Też dążymy do tego, aby znaleźć się w upragnionym miejscu. Wiesz: piękny dom, satysfakcjonująca praca, dzieci – wszystko co jest potrzebne do życia. Ale nic z tego, ciągle napotykamy niewidzialne przeszkody. Tak jak ten człowiek uderzamy nieustannie w niezniszczalną szybę – podsumowała swoje refleksje Pani Robakowa.

 

– Brednie. Patrz, rozkręca się.

 

Mężczyzna wszelkimi znanymi sobie sposobami napierał na okno z coraz większą desperacją.

 

– Hm, wiesz co? Chyba masz rację. Jak sobie tak pomyślę o mojej pracy to głowa mi pęka dokładnie tak, jakbym walił łbem o pancerną ścianę – podsumował swoje refleksje Pan Robak.

 

– Ech, nie masz żadnej wrażliwości. Ucz się od niego. Spójrz, płacze.

 

Zrezygnowany mężczyzna buczał przylepiony do okna.

 

– Może uda nam się go pocieszyć. Masz jeszcze ten swój stary reflektor? – zapytała entuzjastycznie Pani Robakowa.

 

– Mam, a bo co?

 

– Przynieś natychmiast!

 

Co się ze mną dzieje? Dogadzam człowiekowi? Chyba rzeczywiście za mało tych pokrak zostało – pomyślał Pan Robak, kiedy z największym trudem i nieukrywaną niechęcią przytaszczył z piwnicy wielki reflektor.

 

– Dobrze, a teraz włącz i skieruj na ścianę. Tylko uważaj, żeby nas nie rozdeptał! – rozporządzała z przejęciem Pani Robakowa.

 

– Spokojna głowa. Oni są ponoć zbyt sentymentalni, aby kogolwiek rozdeptać.

 

Pan Robak włączył reflektor i skierował go na największą ścianę. Powstało piękne białe światło. Człowiek w okamgnieniu doń doskoczył. Zaczął się modlić i onanizować. Pan Robak umierał ze śmiechu.

 

– Spójrz tylko na niego! Zobaczy światło i wariuje. Tępak

 

– Przestań, oni tak po prostu mają.

 

– Ale załóżmy hipotetycznie, że taki upośledzony gatunek, nieodporny psychicznie i emocjonalnie, jakmś cudem zapanowałby nad światem. Co wtedy? Wolałbym zostać rozdeptanym, niż patrzeć na to co robią ze sobą i z własym otoczeniem.

 

– Pewnie podobne cyrki by urządzali – podsumowała Pani Robakowa.

Koniec

Komentarze

Hmm, pomysł takiego odwrócenia ról może i ciekawy, ale tekst trochę do mnie nie trafia. Podobny trochę pomysł jak w "Planecie małp", ale jakoś nie widzę zamiany ról z owadami.

Poza tym, imiona (?) pan Robak i pani Robakowa wydają mi się takie hmm... infantylne (?)

No i dziwnie wygląda pojęcie humanitaryzmu. Może się mylę, ale humanitaryzm chyba z definicji i samej nazwy odnosi się do ludzi.

Zamiana ról nie jest dosłowna. Co do humanitaryzmu... Pani Robakowa odnosi się przecież do ludzi.

Początek tekstu - myślę sobie, że koncept ciekawy.

Czytam dalej i mi się podoba.

I natrafiam na to: „Zaczął się modlić i onanizować.” - wg mnie to zdanie zniszczyło ten krótki utwór. A szkoda, bo zapowiadał się bardzo obiecująco.

Lecz podoba mi się wspomniana wyżej zamiana ról oraz tłukący w szybę niczym mucha człowieczek. Ale ciężko coś więcej o tym napisać, ponieważ za mało informacji o świecie ujwaniłeś, Autorze.

Pozdrawiam,

ja.

Zgadzam się z przedmówcami: koncept niezły, gorzej z wykonaniem. Chociaż jakby na to nie spojrzeć, nie jest to tekst w którym potrzeba jakiegoś wielkiego opisanego świata, ani pogłębionych sylwetek psychicznych bohaterów. Fajnie czasem pomyśleć jak inne istoty odczuwają i co mogłyby myśleć. 4/6

Pan Robak włączył reflektor i skierował go na największą ścianę. Powstało piękne białe światło. Człowiek w okamgnieniu doń doskoczył. Zaczął się modlić i onanizować. Pan Robak umierał ze śmiechu. ---> w tym miejscu umarło moje zainteresowanie tekstem.

Witaj!

 

Pomysł może i nowy, ale wykonanie niezbyt ambitne (w moim odczuciu oczywiście). Poza tym fragment przytoczony wyżej przez AdamaKB jest tak kiepski, że tekst dryfujący i tak po morzach absurdu osiada na mieliźnie i żadna siła ludzka ani boska nie zdoła go już stamtąd ściągnąć.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Taki 1% Planety Małp w wydaniu robaczanym. Jak dla mnie to słabe.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Porównanie do "Planety małp" jest nieco niefortunne. Fragment: "Zaczął się modlić i onanizować" jest kluczowy dla tego tekstu (chodzi o symbolikę) i trochę mi przykro, że nikt tego nie zauważył, ale dziękuję wszystkim za komentarze odzwierciedlające życzenia czytelników. Teksty groteskowe, jak widzę, Państwu nie odpowiadają... trudno.

Powiem tak: groteskowe teksty pojawiają się tu czasami, a najwięcej w wykonaniu niejakiego Fasolettiego. Ten gość został za swoją groteskę doceniony i chwała Mu za to. Poczytaj, bo są tam mocne rzeczy.

 

Opowiadanie, które zamieściłeś jest symboliczne, ale nie broni się warsztatem. Zwykłą symbolikę można znaleźć w słowniku symboli, natomiast w opowiadaniu musi ona być nierozerwalnie wpleciona w treść, niejako współistotna z nią. Nic nie powinno być chaotyczne lub niezrozumiałe.

 

Porównanie do "Planety małp" jest nieco niefortunne.

Czytelnicy odbierają tekst, tak jak go widzą. Jeśli autor nie przekazuje czytelnie swoich intencji, nie może się gniewać, że został źle zrozumiany. Interpretacja smego autora nie ma znaczenia, bo po opublikowaniu tekst odrywa się od swojego twórcy i trafia do każdego inaczej. King napisał kiedyś, że literatura to rodzaj telepatii pomiędzy pisarzem, a czytelnikiem. Pisarz musi dbać o to, żeby telepatyczny przekaz byl jasny i czytelny. U Ciebie tego zabrakło, ale ten tekst nie jest bardzo zły. Po prostu ludziom się nie za bardzo podoba. Napisz coś jeszcze, a obiecuję, że przeczytam uważnie.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Osobiście odnosze wrażenie, że to praca domowa z podstawówki, maks gimnazjum. Wnosze po wartasztacie, po konstrukcji dialogów. Słabo.

Pozdrawiam

Byłam, czytałam. Nie będę powielać komentarzy przedpiśców.

Przeczytałem i nie zostałem zaskoczony. To już było. Może nie z robakami, ale już było. Mnie osobiście tekst nie zachwycił.

Nowa Fantastyka