- Opowiadanie: Tulipanowka - Abstrakcja

Abstrakcja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Abstrakcja

Dafne włączyła linię transmisyjną. Natychmiast na ekranie ukazała się twarz przyjaciółki. Twarz Kasandry i głos Kasandry, i pewne zlepki słowne charakterystyczne dla Kasandry, a jednak … Po chwili rozmowy Dafne chwyciła robota pomocniczego i cisnęła nim w ekran komputera transmisyjnego. Celny rzut, czyli rozbity ekran komputera i urwane dwa prawe ramiona robota pomocniczego.

  • Mam tego serdecznie dość – wrzasnęła Dafne ze złością.
Wskoczyła do prywatnego wahadłowca i odleciała gdzie dal poniesie, w kosmos. Na planecie JutrzenkaBB kupiła w komisie wahadłowiec i nim poleciała na planetę Rut13.1. Na Rut13.1 przesiadła się do kolejnego pojazdu. Po tuzinie transakcji zakupu westchnęła:

  • Mam nadzieję, że chociaż przez kilka dni nie będę prześladowana.
Po tym westchnieniu Dafne wylądowała na niezamieszkałej (wg Wikipedii) planecie Czerza. Przez trzy dni spacerowała sobie, odpoczywała, rozmyślała, aż czwartego dnia przypadkowo natknęła się na istotę rozumną w postaci kosmity Lurka. Po kurtuazyjnym półgodzinnym milczącym onieśmieleniu obydwoje podjęli obowiązkowy temat istot rozumnych, czyli o lokalnej pogodzie. Na Czezie Dafne zjawiła po raz pierwszy w życiu, dlatego rozmowa o niuansach atmosferycznych nie była dla niej bardziej przykra i nudna niż, dla porównania, dla Lurka, który zamieszkiwał na planecie od dłuższego czasu.

W pewnym momencie dyskusja nabrała walorów bardziej osobistych.

  • Wiem, że jestem sławna i automatycznie staję się kimś w rodzaju bohaterki współczesnej bajki. Bajki, która zakończy z chwilą mojej śmierci, a może nawet nie. To jest taka bajka, że gdziekolwiek się pojawię i cokolwiek zrobię lub nic nie zrobię – każdy mój ruch okrywa się warstwą legendy, mitologią współczesną. Paparazzi wymyślają historie, aby były barwne, zaskakujące, oryginalne, a kiedy nie udaje im się wymyślić nic zaskakującego to powtarzają. zawsze dobrze sprzedający się romans, albo innego typu skandal obyczajowy. Rozumiem tą grę Na tym polega show-biznes. Kiedy nie potrafię zmienić otaczającej mnie rzeczywistości, wtedy staram się ją zaakceptować, wyjść na przeciw. Dlatego właśnie udzielam wielu wywiadów, które mogę autoryzować. Wszędzie chodzę z osobistym fotografem, żeby upubliczniać potem swoje zdjęcia. Czasopismom i portalom wszelkiego typu, udostępniam fotografie za darmo i tak dalej, i tak dalej. Wychodzę na przeciw zapotrzebowaniom. Rozumiesz?
  • Sześcian obok sześcianu, a zanim kolejny. Szarobladoróżowe sześciany jeden za drugim. Stoją rzędami sobie na głowie. Tworzą wielkie sześcianowe miasta, z uliczkami, zaułkami, drzwiami, oknami – powiedział Lurek.
  • Ale co z tego. I tak ciągnie się za mną cała armia dziennikarzy i szukających sensacji gapiów. Niepojęte, że im się chce. Nie można ich ani zawstydzić, ani zniechęcić. W każdym razie ja czuję się prześladowana.
  • Spomiędzy krawędzi sześcianów kiełkują, wyrastają pędy, na nich młode, seledynowe listeczki, a potem chmurnozielone liście. Iskrzą się różnokolorowe gwiazdki. Żywe gwiazdki kują, wiercą powierzchnię sześcianów.
  • Masz rację. Dokładnie czuję się jak zwierzyna łowna … króliczek, którego gonią … Króliczek chciałby być złapany, albo uciec, a takie niekończące się polowanie męczy, wykańcza psychicznie.
  • Sześcianie krawędzie stają się miękkie, giętkie, wyginają się, falują, tańczą … rozpływają się? Sześciany nie chcą pływać w nieograniczonej przestrzeni. One mają korzenie! Długie, cienkie, ledwo widoczne, przeźroczyste korzenie. Do korzeni przyczepione są symbiotyczne kuliste jarzębinki i śnieguliczki. One nie są wytworem sześcianów. Inna struktura. Wrosły, wczepiły się trwale.
  • Ostatnio przypadkowo znalazłam pluskwy w łazience, w zastrzeżonych telefonach, komputerach, robotach pomocniczych i osobistych. Paranoja. Czego ci reporterzy szukają? Jeszcze za mało mają inspiracji, skoro mogą wszystko wymyślić?
  • Kiedy w sześcianiej strukturze pojawia się otwór wtedy wyciska się z niej liściasty pęd. Kiedy nie zmiażdżysz pędu pojawia się pąk. I wtedy pąk rozkwita ukazując delikatne pyłkowe wnętrze. Intensywnie barwny kwiat jest świetnie widoczny na tle szarych sześcianów. Poza tym kwiat pachnie, a woń niesie się na odległość wielu kilometrów lat świetlnych. Krawędzie sześcianów, gną się, wklęśniają, wypuklają, falują, drgają, krzyczą.
  • Cokolwiek powiem, zrobię jest wypoczwarzane, przekręcane na wszystkie sposoby. Najgorsze figle płata mi mój umysł. Tysiąc razy słysząc fałszywą opowieść o sobie, zaczynam sama w nią wierzyć. Sugestia. Spłaszczenie. Przecież skoro tysiące ludzi odbierają mnie w pewien sposób, to może się mylę w ocenie samej siebie, może swoje życiowe przygody zapamiętałam omylnie? Rozumiesz?
  • Wielki brzozowy las zimą. Każde drzewo tej samej wysokości i kształcie, bezlistne. Odległości między każdą brzozą dokładnie taka sama. Drzewa posadzone w rzędach i kolumnach. Równo!
  • Chodzi tylko o pieniądze, zysk, sławę, ewentualnie zaistnienie moim kosztem.
  • Szara linia biegnie, ostrzy czubek, biegnie, gwałtownie zawraca. Linie przecinają się wzajemnie. Chaos? Tworzy się wieloramienna przestrzenna bryła, z mnóstwem rys. Więcej krawędzi, igieł niż wnętrza.
  • Zaczynam się bać swojego cienia, a chciałam tylko śpiewać.
  • Na horyzoncie mnóstwo błękitu łagodnie przechodzącego w czerwień granatu. Promienie białożółtawe, świetliste pomarańczowe iskry. Nie ma krawędzi. Wszystko jest spokojne i płynne. Nie ma nikogo oprócz światła, mnóstwo światła … Świat z kolorowego światła?
  • Tylko widzisz już nie ma odwrotu. Jeżeli przestanę śpiewać to i tak w mediach będę istnieć. Moje piosenki znalazły się na listach przebojów, płyty ciągle się sprzedają i … Paparazzi dalej będą mnie śledzić i tym razem wypisywać, że się wypaliłam, że za dużo alkoholu, narkotyków, seksu, że choroba psychiczna, że zakochałam się w baranie i uprawiam sodomię, że usunięte ciąże, że sumienie ruszyło po kilku morderstwach i takie tam … Na poczekaniu mogę wymyślić mnóstwo opowieści, a tylko wyobraź sobie jak daleko posunąć może się fantazja setek umysłów dziennikarskich? Tylko, że potem mnie będą wytykać palcami, do mnie głupio się uśmiechać. To ja będę słuchać docinków i durnowatych pouczeń na każdym kroku. Rozumiesz?
  • Światło gaśnie. Mrok, czerń. W ciemnościach krawędzie naznaczone są fosforyzującą czerwienią krwi. Na środku leży bezmięsna biała czaszka z zepsutymi zębami.
  • Dziękuję ci, jesteś niezwykłym kosmitą. Chciałabym zostać z tobą, myślisz tak cudownie abstrakcyjnie jak ja. Z ludźmi nie mogą tak rozmawiać, ponieważ im się wydaje, że w najlepszym wypadku, opowiadam o wzorku na pościeli.
  • Jak tutaj cicho. Zarośla, skały, stalagmity, purpurowozielone stalagmity. Nie ma echa. Twój śpiew po spirali wpada do moich otworów uszopodobnych.
  • Widzisz tylko, że wcześniej, czy później nawet na tej głuszy mnie znajdą, a wtedy znajdą i ciebie.
  • Planety, księżyce, asteroidy w strefie złotowłosej – pierwsza, druga, setna, tysięczna, milionowa …
  • Myślisz, że jest takie miejsce we wszechświecie, gdzie moglibyśmy się ukryć, a przy okazji żyć komfortowo, z dostępem do smacznego pożywienia, długich kąpieli w bardzo ciepłej, aromatycznej wodzie, rozrywek …
  • Żyzne czarnoziemy i liczna roślinność, uprawy i chwasty, chrabąszcze i motyle, dżdżownice i krety, myszy i orły, dużo, bardzo dużo życia. Jałowy czerwony, pylisty grunt, ciemnoróżowe słońca – martwa, przecudna uroda.
  • Każesz mi wybrać priorytety?
  • Zaginione pradawne miasto. Ruiny. Cywilizacja upadła. Po twórcach nie zostały nawet kości. Tylko duchy o północy głośno, bezmyślnie rechocą.
  • Nie masz racji. Śmierć też jest formą przegranej. To dla nikogo nie będzie żadna kara. Paparazzi znajdą sobie inną ofiarę, i tak mają ich setki. Jedną zastąpią drugą. Bez sentymentów.
  • Ocean. Wszystko wchłania. Woda otacza każdy przedmiot i krzesło, i monetę, i muszlę. Kamieniom gładzi tępe krawędzie. Rzuca kamieniami, aż powoli rozłupują się na mniejsze fragmenty, by skończyć jako maleńkie ziarnka oceanicznego piasku. Ocean pozwala pływać statkom, fokom i rekinom. Ocean pozwala innym żyć w sobie, na sobie, ale ocean bez nich, również żyć może.
  • Znam, znam tę teorię wybaczania. Jeżeli kiedykolwiek dozna się cierpienia, krzywdy okrucieństwa, bez względu, czy jest się ofiarą, czy katem – trzeba wybaczyć. Wybaczyć tym, którzy mnie skrzywdzili i wybaczyć sobie samemu – że kogoś skrzywdziliśmy. Rozproszyć negatywne emocje.
  • Na Ziemi oceaniczne wody silniejsze są niż pożary lasów.
  • Ale ja nie wybaczam nigdy. Niby upodlenie, poniżenie, pogardę, cynizm mam kiedykolwiek wybaczyć w imię popkulturowej, znudzonej miałkości?
  • Gwiazdy wybuchają, plują ogniem, wydzielają energię reakcji termojądrowych. Warkocze płynnej lawy. Gorących gwiazd we wszechświecie miliardy, a wody bardzo mało. Wyciągam dłonie, aby ogrzać swoją jasnoturkusową głowę nad twoim płomieniem.
  • Wiem, chciałeś coś mi poradzić.
  • Niedźwiedziówka nożówka żyje na Ziemi.
  • Piękna, moja ulubiona.
  • Owad leci do ognia i pali skrzydła. Za nim lecą inne, całe chmary i komary Siadają na ścianach i sufitach wkoło ogniska.
  • Nie można przejmować się tym, że obraża mnie osoba, która sama ma problemy ze sobą. Niby masz rację, ale … jeżeli taka osoba kształtuje postawę wielu? A jeżeli zamiast jednej osoby jest wielu? Osobiście uważam, że karać należy wszystkich, także wariatów. Inaczej dochodzimy do absurdu. Psychopatyczny morderca nie idzie na krzesło elektryczne, ponieważ jest chory psychicznie, nieświadomy skutków swojego postępowania i dlatego należy go leczyć, a nie karać. Niespełna rozumu baba może wyzywać wszystkich naokoło i wszyscy muszą to znosić, bo przecież ma żółte papiery. To dlaczego psa, który zagryzie dziecko, się usypia? A może powinno się go poddać leczeniu u psychologa zwierząt! Bzdura. Każde aspołeczne zachowanie, ba każde zachowanie, można wyjaśnić jakąś anomalią umysłową.
  • Tasiemce, glisty i inne robaki – jedzą człowieka od środka, pełzają w nim, kopulują i składają jaja. Przecież chcą tylko żyć, jak każde stworzenie.
  • Im bardziej ktoś jest przekonany, że jest dobry, tym większy budzi mój niepokój. Musi mieć wielką paskudną pychę w sobie, żeby wykształcić takie mniemanie o sobie. Wszystkie niewygodne, złe cechy spycha do nieświadomości, a najlepiej to przypisuje je innym. Zazwyczaj historyczni, bezwzględni, okrutni zbrodniarze działali w imię miłości, świetlanej i wspaniałej przyszłości, dobra poddanych.
  • Czerwień – najpiękniejsza ze wszystkich barwa. Podczerwona koszula stała się latawcem, balonem na grzane powietrze. Leci, leci, leci wysoko. Zasłania tarczę słońca. Podczerwona koszula czuje się słońcem. Wydaje się jej, że to ona daje ciepło, że to ona daje światło, choć w rzeczywistości właśnie je zasłania.
  • Tak, to wszystko było tylko przykrywką ordynarnego egoizmu. Uważali, że mają rację, tylko dlatego że mają władzę i możliwość zastosowania fizycznej przemocy. Władcy. Jedyne co mieli to inteligencję i charyzmę, by stać tym kim byli. Ale tylko to, nic więcej.
  • Wiatr przestaje popychać cząsteczki powietrza i czerwona płachta opada na ziemię. Podchodzą piękne dziewczęta i czarujący młodzieńcy. Zachwycają się jedwabistym dotykiem i intensywnie hipnotycznym kolorem. Chwytają koszulę i unoszą w górę. Trzymają ją rozpostartą tak, by zasłaniała słońce.
  • Faktycznie, masz rację, nie musieli mieć nawet charyzmy. Zawsze można zasłonić się innymi. Fajnie się z tobą rozmawia. Opowiedz, dlaczego ty jesteś tutaj sam?

Lurek, kosmita opowiedział, wiele opowiedział, w swoim cudownie abstrakcyjnym stylu. Jego planetę zniszczono, a rdzenni mieszkańcy stali się niewolnikami mniej inteligentnej, lecz bardziej agresywnej rasy. Kosmita wybrał wolność, choć samotną, ponieważ jego zdaniem wolność jest ważniejsza niż wszystkie inne wartości. Opowiadał jak uciekał, jak znalazł planetę Czerza i jak mu się na niej żyje.

 

Nie przytaczam dokładnie, co Lurek mówił, gdyż po pierwsze wszyscy by myśleli, że wyjaśniam szczegóły wzoru wykładziny, po drugie Lurek nie jest celebrytą jak przykładowo Dafne, a po trzecie jego prawdziwa historia jest wyjątkowo banalna.

 

 

 

Koniec

Komentarze

Wikipedia rządzi. ;-)

coś/ktoś musi ;-)

Nowa Fantastyka