- Opowiadanie: james12435 - Smutek (poprawione)

Smutek (poprawione)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Smutek (poprawione)

 

Ogarnął mnie smutek. Już nic nie miało dla mnie znaczenia. Czułem sie jakby uszedł ze mnie duch, który nie chciał do mnie wrócić. Życie straciło sens. Chwilami wracałem do tych miejsc, gdzie byliśmy razem. Śmialiśmy i bawiliśmy się. Jednak teraz już jej niema.

 

Usiadłem w zamyśleniu. Odpaliłem papierosa. W pokoju panowała cisza, do moich uszu dotarł już dźwięk otwieranej zapalniczki. Po jej zamknięciu usłyszałem jedynie syk spalającego się papierosa. By przeżyć stratę bliskiej osoby potrzebny jest czas. Ten czas leczy serce, przekute włócznią śmierci.

 

Na pogrzebie nie płakałem. Prosiłem Boga, by przywrócił jej ducha. Jednak on nic nie zrobił, przecież ona nie zasłużyła na śmierć. To nie był jej czas. Więc czy Bóg istnieje, czy jest sprawiedliwy. Na to pytanie pewnie nigdy nie usłyszę odpowiedzi.

 

Płacz kobiet przytłumił dźwięk zamykanego grobu.

 

Wróciłem do domu. Byłem zmęczony, położyłem się spać. W nocy obudziło mnie stukanie długopisu o biurko. Odwróciłem się i zobaczyłem ją, siedziała na krześle.

 

– Jessica – powiedziałem do niej zaspanym głosem.

 

– Śpij spokojnie, muszę jeszcze skończyć ten projekt. – jak gdyby to naprawdę była ona. Podszedłem do biurka nie spuszczając z niej wzroku. Chciałem ją przytulić, gdy położyłem moją dłoń na jej ramię zauważyłem coś dziwnego. Dłoń przeszła przez nią jak przez mgłę, Już miałem nadzieje że śmierć ukochanej to był tylko koszmar. Niestety to była prawda, teraz wróciła jako duch. Ciekawe co ją trzyma na tym świecie.

 

– Jessica popatrz na mnie. – odwróciła się i patrzyła mi głęboko w oczy. – ty nie żyjesz.

 

– Przestań, co ty wygadujesz – powiedziała i znowu zaczęła patrzeć w projekty.

 

– Ciepło ci? – zapytałem.

 

– No właśnie zimno. Napaliłbyś.

 

– To dziwne bo ja się pocę. Sprawdź sobie tętno. – Jessica położyła sobie dwa palce na szyi dociskając tętnice. Opuściła dłoń. Usłyszałem narastający płacz.

 

– Ja naprawdę nie żyje. – łzy kapały na jej projekty, to dziwne przecież nie żyła. Może to normalne, nie wiem bo pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem.

 

– Przestań płakać, coś wymyślimy. – Jessica wstała i objęła mnie, czułem jej dotyk. Odwzajemniłem jej ruch. Położyłem moje dłonie na jej plecach tak jak ona. Poczułem że mam mokre ręce. Podniosłem jedną do góry i ujrzałem że jest cała we krwi. Przerwałem romantyczne przytulanie. Gdy się od niej odsunąłem zobaczyłem dwa duże punkty krwi na mojej bluzce. Spojrzałem na brzuch Jessici, były tam dwie rany postrzałowe. Czemu wcześniej ich nie widziałem. Sądząc po plecach kule wyszły na wylot. Dostała z jakichś dwóch metrów. Po wielkości otworów stawiam na kaliber dwanaście i siedem milimetra. – Jessica pamiętasz coś z chwili śmierci?

 

– Pamiętam, dwa strzały, mrok. Ciemna postać w oddali. Ubrana w czarny płaszcz i kapelusz z daszkiem zasłaniający twarz. Nic więcej nie pamiętam. – Opuściła głowę.

 

– Bardzo mi to pomogło. Wiem kto do ciebie strzelał. Niech już odmawia modlitwę, bo szykuję na niego kule. Poczekaj tu na mnie. – Jessica położyła się na łóżku i zasnęła.

 

Wszedłem do łazienki. Do ściany był przyklejony termometr cyfrowy z dwoma przyciskami. Wstukałem kombinacje i na ścianie nad sedesem rozsunęły się kafelki, a za nimi była tajna skrytka z bronią i amunicją. Po lewej stronie wisiały szelki na broń. Wziąłem je i założyłem. Ze wszystkich broni wybrałem tą jedną. Desert Eagle kaliber dwanaście i siedem milimetra. Włożyłem do niego magazynek, przeładowałem i schowałem do kabury. Zabrałem jeszcze dodatkowy magazynek i zamknąłem skrytkę na broń lewym przyciskiem na termometrze. Założyłem marynarkę, zabrałem dokumenty i kluczyki. Zszedłem do garażu, otworzyłem bramę i wsiadłem do czarnego lamborghini galardo. Odpaliłem samochód, usłyszałem muzykę silnika. Wyjechałem z garażu zamykając pilotem bramę. Jechałem w czarnej nocy, gdzie niegdzie ulice oświetlały lampy.

 

Gdy dojechałem do siedziby, zaparkowałem samochód i wszedłem do środka. Przywitałem się z cieciem, powiedziałem mu że zapomniałem telefonu. Wpuścił mnie bez żadnych oporów. Wiedziałem że Max jest teraz w swoim biurze, on rzadko opuszcza budynek. Wszedłem do ciemnego biura, jego nie było. Usłyszałem na końcu korytarza jak wychodzi z łazienki. Szybko sięgnąłem po jego broń, kabura była przykręcona pod blat biurka. Wyciągnąłem jego Deserta i wyjąłem magazynek. Szybko schowałem pistolet do kabury by nie nabrał podejrzeń. Usiadłem na kanapie przy oknie, naprzeciw biurka. Max otworzył drzwi i zapalił światło. Ujrzał mnie, zobaczyłem strach w jego oczach. Wyciągnąłem Deserta z szelek i wymierzyłem w niego.

 

– Siadaj – powiedziałem.

 

– Ale… – Max zacioł się.

 

– Siadaj, powiedziałem. – Max usiadł. – Znasz moją żonę Jessice, prawda. – pokiwał głową. – Czy mógłbyś mi wytłumaczyć czemu została zastrzelona z twojego Deserta.

 

– Kto powiedział że z mojego, u nas wszyscy ich używają. – Wyczuwałem strach w jego głosie.

 

– To prawda, ale nikt nie używa kalibru dwanaście i siedem milimetra. Powiedz czemu ją zabiłeś? – zapytałem, cały czas mierząc w niego.

 

– Były podejrzenia że jest wilkołakiem, a naszym zadaniem jest zabijać potwory.

 

– Jakie podejrzenia, popieprzyło cie.

 

– Dowiedziałem się że kiedyś została ugryziona przez wilka. – przełknął ślinę.

 

– Jak coś wiedziałeś to mogłeś przyjść do mnie. Byłeś moim przyjacielem. Teraz jesteś renegatem, zabiłeś człowieka, złamałeś kodeks. Za twoje nie uzasadnione podejrzenia rada cie nie ułaskawi.

 

– No ale chyba mnie nie zabijesz?

 

– Kodeks nakazuje zabijać renegatów. Czemu miałbym oszczędzić człowieka bez honoru, który zabił żonę przyjaciela z zimną krwią. Opuściłem broń.

 

– Powinieneś, bo mam asa w rękawie. – Szybkim ruchem wyciągnął pistolet spod biurka i wstał, wymierzył we mnie. – Nigdy cie nie lubiłem. Teraz dołączysz do swojej żoneczki hehehe. – Usłyszałem jego okropny śmiech. – Żegnaj wielki Jonny. Najlepszy as wywiadu. – Max nacisnął spust, usłyszał jedynie jeden klik, nacisnął jeszcze raz i dalej nic.

 

– Wiesz co Max, ja też mam asa w rękawie. – pokazałem mu jego magazynek. Wycelowałem w niego. Max rzucił pistolet i podniósł ręce do góry. – Za dużo siedzenia w biurze, za mało pracy w terenie. Zapomniałeś ile waży naładowana broń.

 

– Czy to twój Desert Eagle dziewięć milimetrów?– zapytał Max.

 

– Tak mój, drugi dwanaście i siedem. – nacisnąłem spust zamek poszedł do tyłu, kula wyleciała z lufy kręcąc się wokół władnej osi i wkręcając się w jego brzuch. Max upadł na podłogę, podszedłem do niego.

 

– Jonny – szepnął, nie zdążył wydukać nic więcej, strzeliłem do niego po raz drugi. Kule trafiły dokładnie w te same miejsca jak u Jessici.

 

– Ja też cie nigdy nie lubiłem. Zemsta bywa jednak słodka. – Odwróciłem się i ujrzałem Jessice.

 

– Pomściłeś mnie Jonny. Teraz już nic mnie tu nie trzyma – powiedziała z radością w głosie.

 

– A ja? – zapytałem

 

– Nie martw się, jeszcze się zobaczymy. – uśmiechnęła się.

 

– Poczekaj. – podszedłem do niej i pocałowałem ją, a ona uśmiechnęła się do mnie. Po chwili otworzył się coś w rodzaju portalu na drugą stronę. Przeszła przez tunel ze światłełem i już więcej jej nie wiedziałem. Choć ciągle czuję jej obecność.

Koniec

Komentarze

No dobra, widzę, że trochę poszerzyłeś ten tekst, aczkolwiek wciąż jest kupa błędów, a już pierwszy, który od razu rzuca mi się w oczy, to "niemiało" - NIE MIAŁO.

Poza tym błędnie zapisujesz dialogi, widzę też sporo literówek, a przede wszystkim wkur... wkurza mnie widok litery "e" wszędzie tam, gdzie powinno być "ę". O interpunkcji też zapominasz w wielu miejscach.

Proponuję narazie nie brać się za pisanie. Albo możesz pisać dalej, ale, na jajca Szatana, zanim cokolwiek tu wstawisz, poszukaj sobie kogoś w realu, kto ci będzie wytykał te wszystkie błędy. To jest poważny portal, do jasnej ciasnej!

Mermaids take shelfies.

NE MIAŁO - tą regułkę pamiętam z gimnazjum.

- Nie z czasownikami piszemy osobno - powiedziała nauczycielka, pani Topór, ściskając w dłoniach MP5.

- Jasiu? Coś nie tak z twoją głową? Zaraz ci ją odstrzelę!

No cóż, pierwsza część jest prawdziwa, a potem to ukwieciłem.

Już poprawiłem

"do moich uchu" - do moich USZU.

"-Siadaj. – powiedziałem." - nie ma kropki po "Siadaj", jeśli po myślniku jest czasownik mówiony. Jeśli by był czasownik niemówiony, to mogłoby być na przykład: "- Siadaj. - Usiadł.".

"-Ale." - tu chyba zjadłeś dwie kropki w wielokropku.

 

To też mi się tak teraz rzuciło w oczy.

Nadal masz sporo braków w interpunkcji i źle zapisujesz dialogi. Źle, bo należy dać spację po myślniku, gdy zaczynasz pisać dialog.

 

Och, i wybacz, jeśli jestem zbyt surowa czy coś, ale po prostu uznałam, że czas miłej mnie się skończył i pora pokazać swoje mroczniejsze oblicze.

 

Powstrzymuję się od oceny.

 

Pozdrawiam.

Mermaids take shelfies.

Bardzo słabe: masa błędów (może dawaj swoje teksty komuś do sprawdzenia zanim je wrzucisz tutaj?), historia opisana też średnio... ale już lepsze niż poprzednio.

 

Jest progress! ;D

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Ciężki kawałek do przełknięcia. Zacznę od błędów, które znalazłem:

„tych miejsc gdzie byliśmy razem” - brakuje przecinka przed „gdzie”

„dotarł już dźwięk(...)
Docierało do mnie jeszcze” - tutaj jest dość paskudne powtórzenie

„przekutego serca włócznią śmierci.” - bardziej poprawnie zdaje się być: serca przekłutego włócznią śmierci

„Prosiłem Boga by przywrócił jej ducha” - przecinek przed „by”

„Podszedłem do burka”
„na jej ramie zauważyłem” - burek, rama... czytałem o pokoju i kobiecie, a tu nagle pies i rower

Więcej przecinków mi się wypisywać nie chciało. Proponowałbym przypomnieć sobie podstawowe reguły rozdzielania zdań złożonych.

„co ty wygadujesz.” – powiedziała - kropki nie wstawia się, gdy zdanie opisuje czynność, prowadzącą do wypowiedzenia słów. Czyli przykładowo: „Zachodziło słońce - powiedziała.” albo ze wstawieniem kropki: „Zachodziło słońce. - Jej twarz kąpała się w jasnych promieniach”

„Napalił byś.” - pisze się razem.

„Max odtworzył drzwi” - dość zabawna literówka.

 

Tekst czyta się ciężko, jest pełen błędów i napisany został ubogim językiem. Dialogi są nienaturalne, a już szczególnie zakończenie jest bardzo wymuszone. Osobiście wolałem „niepoprawioną” wersję opowiadania, autorze. Proponuję poćwiczyć i uważniej sprawdzać swoje teksty.

Pozdrawiam,

ja.

Serena

"Proponuję narazie nie brać się za pisanie." - myślałem, że powinno się zachęcać ludzi do pisania (lub ćwiczeń) a nie odwrotnie. ;)

"To jest poważny portal, do jasnej ciasnej!" - Poważny? Z tego co widzę na stroniegłównej, to nie jest "poważny portal", tylko "portal miłośników fantastyki" ;) Why so serious? Wyluzuj, w jego wieku też pewnie nie byliśmy lepsi. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Elanar - oczywiście, że nie byliśmy lepsi, ale stanowczo uważam, że autor powinien jeszcze dużo, dużo, masakrycznie dużo ćwiczyć. Może spróbować też sił na innych portalach czy forach literackich.

Mermaids take shelfies.

James, to było niezłe. Ale wrzuć do worda niech ci poprawi za friko. Pierwszy z brzegu klasyk ... podszedł do burka,,, od braku jednej literki parska się śmiechem. Ale jest lepiej. Będą z ciebie ludzie.Popraw dialogi - widać tam niekonsekwencje. A tymczasem pozdrawiam i czekam na jeszcze.

Dzięki janusz.

Najśmieszniejsze jest to że pisałem w wordzie czemu mi tego nie poprawił.

Zaraz poprawie wszystkie wytknięte błędy.

No, teraz jest już lepiej. Wybacz, że tak ostro, ale musimy dbać o rozwój początkujących autorów ;)

Mermaids take shelfies.

PS. Jak na złość, wciąż widzę sporo błędów, ale to już może innym pozwolę je wytknąć. Nie będę taką egoistką, oddam trochę :P

Mermaids take shelfies.

Serena dobrze że byłaś taka ostra. Wytknełaś mi błędy. Ja się nie płącze z ostrych komentarze, to mnie motywuje.

Pokazałaś mi jak poprawnie zapisywać dialogi. Wcześniej nie wiedziałem że muszą być one takie dokładne. Dlanie to był tylko myślnik i tekst muwiony.

Jeszcze raz wszytkim dziękuje. Będę ćwiczyć

No problemo.

Mermaids take shelfies.

Słowo w nawiasie przy tytule wprowadza w błąd. Przykro mi, Jamesie, ale taka jest smutna prawda.

Z Twojego ostatniego komentarza wnioskuję, że jeśli nawet czytasz, to bez zwracania uwagi na formę zapisu. Przecież samo przyjrzenie się, jak w poprawnie zredagowanym tekście wygląda zapis dialogów, mówi prawie wszystko na ten temat...

Na Wordzie w pełni polegać nie można. Już lepiej zaglądać na stronę PWN-u, do słowników ortograficznego i języka polskiego. Fatygi niewiele, korzyść wielka.

Nowa Fantastyka