- Opowiadanie: RobertZ - Iluzja

Iluzja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Iluzja

-Chcesz się zapytać o iluzję?-spytał mag. Wielu z nich dorobiło się na panującym teraz bałaganie.

-Gdy byłem dzieckiem – mówię – świat wydawał mi się niezmienny. Niezwykły, to prawda, ale rządzący się własnymi regułami. Dobro było dobrem, a zło złem. Poczucie szczęścia nie mieszało się z nieszczęściem. Gdy dorastałem coraz więcej szarych kolorów dominowało w moim życiu. Prawdziwe dobro stało się dobrem w kratkę, a i zło było skażone domieszką dobra…

Kiwał się rozdrażniony moją gadatliwością.

-Mam jedno pytanie.

-Tak, słucham.

-Czy świat jest prawdziwy?

-Świat jest tylko iluzją – odpowiedział.

Rzuciłem się na niego i odgryzłem mu nos. Jego wrzask był jak najbardziej realny.

 

 

Obudziłem się. Ciągła gra. Próba zabicia nudy. Zbycia zbędnych minut, które niekiedy zdawały się zbyt wolno, a czasem zbyt szybko przemijać. Po co? Dlaczego?

Planeta pojawiła się pewnej czerwcowej nocy. Zabłysła swoją potęgą wywołując strach, a co za tym idzie, jego ofiary; płonące budynki, panika, poparzeni, zabici, ranni… Następnego ranka gazety ukazały się w dziesięciokrotnie większym niż zazwyczaj nakładzie. Tytuły krzyczały. Świat dławił się swoim krzykiem. Niestety, planeta nadal tkwiła na nieboskłonie.

Czy On próbuje nas ocenić?

Idę ulicą. Ponuro. Ludzkość doczekała się swojego dobrobytu. Błyszczące fasady domów, samochody, a jednocześnie poczucie pełnej bezwładności. Większość z nich siedziała w swoich mieszkaniach pogrążona w snach opowiadających o światach jak najbardziej nieprawdziwych. Wielu już od dawna nie wierzyło w realność tego świata. Planeta pogłębiła także moje wątpliwości. Widzę ludzi przechodzących ulicą. Pogrążeni w apatii, smutni, znudzeni. Pozbawiono ich nadziei. Odarto z możliwości wałki w dążeniu do jakiegoś, jakiegokolwiek, choćby najmniej istotnego, celu. Co mają robić jeżeli nie muszą niczego robić?

Szef czekał na mnie w swoim gabinecie. Stary człowiek o twarzy buldoga. Nie zgodził się na operację plastyczną Bał się, że pozbawi go ona odrębności i zmusi do zlania się z wszechobecną szarością.

-To jest absolutnie bezpieczne – mówił – Rakieta nie ma prawa się zepsuć.

-Co mam robić?-pytam.

-Leć tam i…

-I co?

-Jeżeli tam ktoś będzie to spytaj się, czy ten świat jest prawdziwy?

 

 

Lecę. Nieprzebyte przestrzenie. Trzydniowy zarost na twarzy. Katar. Do lądowania dwie minuty-odlicza automat.

-…30 sekund…

-…10 sekund…

Rakieta zadrżała od rozkoszy i bólu.

Wyszedłem na zewnątrz. Nic. Trochę kamieni i piasku. Nagle usłyszałem jakby pstryknięcie przełącznika, Świat się zmieniał.

Podnosiła się kolejna kurtyna nierzeczywistości. Piasek zastąpiła zielona trawa, wyrosły drzewa.

Nie miałem już na sobie kombinezonu. Kask zastąpiła kaskada rudych włosów, które spływały mi na twarz. Kombinezon przemienił się w nie wyprawioną brudną skórę śmierdzącą zepsuciem i moim własnym potem. W dłoniach trzymałem maczugę.

Nic dziwnego. Właśnie walczyłem z olbrzymem.

-Czy to jest prawda, czy też następna przesłona nieprawdy?-zapytałem się Niewiadomego.

Potwór rzucił się na mnie i wgryzł w moją szyję. Wyraźnie słyszałem jak nuci Marsyliankę. Krzyknąłem porażony bólem, ale przecież także ból może być iluzją. Zasypiając słyszałem pełne rozbawienia głosy.

Później była tylko pustka niebytu. Ale tam jest małe światełko na końcu tunelu.

Czy ten tunel jest prawdziwy?

Koniec
Nowa Fantastyka