- Opowiadanie: dziko - Złamać bohatera... (szort)

Złamać bohatera... (szort)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Złamać bohatera... (szort)

Płomienie trzydziestu czerwonych świec falowały chaotycznie, muskając słabym światłem bazaltowe ściany i sklepienie podziemnej komnaty. Czarnoksiężnik, którego zgarbiona sylwetka przypomniała bardziej wyrzuconą z sarkofagu mumię niż żywego człowieka, kreślił czarnym kosturem opalizujące znaki w powietrzu. Tuż obok harpia o bladej, arystokratycznej twarzy wykładała na pięciokątny stół kolejne fantazyjne karty. Stojący w środku pentagramu rogaty demon przyglądał się im w skupieniu, trzymając muskularne ramiona splecione na piersiach.

 

– Zbyt wiele białych nici przeznaczenia splata się wokół tego chłopca – syknął czarnoksiężnik.

 

Harpia nerwowo zamachała skrzydłami.

 

– On może pociągnąć za sobą miliony – wykrzywiła twarz w potwornym grymasie, patrząc na kolejną odsłanianą kartkę. – Jeśli wejdzie na właściwą drogę i znajdzie właściwych nauczycieli, będzie tym, który może przechylić szalę zwycięstwa na stronę sił światłości.

 

Z nozdrzy demona buchnął siarkowy dym.

 

– Czemu go nie zabijemy? – spytał.

 

– Nie możemy – opowiedział czarnoksiężnik. – Wzbudziłoby to wściekłość Bezimiennego. Tylko on ma prawo bezpośrednio przecinać nici przeznaczenia. My możemy je co najwyżej naciągnąć we właściwą stronę…

 

– Czyli? – harpia spojrzała na mężczyznę skupionym wzrokiem.

 

– Choć wokół chłopca skoncentrował się wielki potencjał sił światła, jego los nie jest przesądzony. To jeszcze dziecko, ma swoje słabości. Nie wolno nam tknąć jego ciała, ale jeśli złamiemy jego charakter…

 

– Za cztery dni konfiguracja sfer niebieskich pozwoli mi na godzinną nieskrępowaną manifestację – wszedł mu w słowa demon. – Powiedz tylko, co mam zrobić.

 

Czarnoksiężnik zamyślił się.

 

– Dzieciak już teraz jest odważny i pewny siebie – zaczął po chwili. – Musielibyśmy go bardzo solidnie nastraszyć…

 

Demon wyszczerzył kły w szerokim uśmiechu.

 

– …ale to nie wystarczy – dokończył mistrz mrocznych sztuk. – Owszem, słabych strach zniszczy, ale już duchowo silnych może zachęcić do pracy nad sobą… A tego zdecydowanie chcielibyśmy uniknąć.

 

– Ale są rzeczy gorsze od strachu. – Pokiwała głową harpia. – Poniżenie…

 

– Ośmieszenie – dodał czarnoksiężnik. – Bolesna kompromitacja, która stygmatyzuje na resztę życia.

 

Demon tylko głośno zarechotał.

 

*

 

Popołudniowe sierpniowe słońce muskało jabłonie w sadzie i skoszone zboże na polu. Jasnowłosy chłopak w białej koszuli leżał zamyślony, opierając głowę na stogu siana i wpatrując się w chmury. Poczuł lekki głód. Obrócił głowę w stronę koszyka z jadłem i nagle poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła.

 

Tuż obok na trawie stał przerażający potwór, istna chimera ziemskich drapieżników i istot z piekła rodem. Rogaty, cały w czarno-czerwone pręgi, z wielką grzywą i kopytami, którymi mógł chyba kruszyć młyńskie kamienie. Bestia wyszczerzyła sztyletowate zębiska i buchnęła czarnym dymem z nozdrzy.

 

Przerażony chłopiec ze strachu zmoczył spodnie. Potem rzucił się do ucieczki, krzycząc wniebogłosy. Demon spokojnie obserwował, co się dzieje, nie ruszając się z miejsca. Odczekał chwilę. Wreszcie usłyszał wzburzone ludzkie głosy, dobiegające od strony położonego nieopodal pałacyku.

 

Chłopiec, który najwyraźniej zdążył dość do siebie, szedł razem z grupą kilkunastu mężczyzn – jednego szlachcica i służących w różnym wieku. Uzbrojeni byli oni w cokolwiek im do ręki wpadło – siekiery, kłonice, jakiś staroświecki arkebuz.

 

Demon uśmiechnął się szyderczo i błyskawicznie zmienił postać. Chwilę później szlachcic i służba obeszli stóg siana…

 

Patrzą… a tu myszka mała!

Polna myszka siedzi sobie

I ząbkami serek skrobie!…*

 

 

--------------------------------------------------

*[Maria Konopnicka, Stefek Burczymucha]

Koniec

Komentarze

Generalnie cenię bajeczki, ale ze Stefkiem to miałem jakiś problem. Oryginalna końcówka jest lekko od czapy - no przecież nie da się myszki z tygrysem pomylić. Zacząłem zatem zastanawiać się, czy nie ma tu drugiego dna i... :-))

Bardzo dobre nawiązanie. Lubię takie pomysły. To już któryś Twój szort (generalnie nie jestem fanem "krótkopisanek"), który podoba mi się.
Pozdrawiam

Mastiff

Super. :D Ale popraw migiem literówki:

sztyletowane zębiska  - chyba "sztyletowate"?
jakiś staroświeckie arkebuz - staroświecki.

5. 

A ja muszę się przyznać, że średnio mi przypadło do gustu. Ani pomysł, ani pointa, w sumie...

Aha, a "wniebogłosy" pisze się łącznie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nawiązanie rzeczywiście ciekawe i dobrze ujęte. Szkoda tylko, że od samego początku wszystko jest mocno przewidywalne.
Niemniej jednak, short zacny

Dzięki za uwagi edycyjne, znów trochę na szybko pisałem.

Zdaję sobie sprawę, że szort oparty na takim pomyśle nie wszystkim się musi podobać, ale już tak mam, że lubię szczyptę eksperymentu i kontrowersji :)

Całkiem przyjemne, a i sprawnie napisane :)

Fajne opowiadanie;) duży plus za niebanalny pomysł i bezbłędne wykonanie. Ogólnie warto było przeczytać.

To ja chyba "Stefka..." poczytac musze, bo jakos zwiazku przyczynowo-skutkowego nie widze. Kim mialby w`przyszlosci ten blondas zostac, ze na niego takie moce piekielne parol zagiely?
Cos nie czaje. I chyba dlatego pozostaje niewzruszony. 

Uśmiałam się:)
Nie wiem, czy związek przyczynowo-skutkowo jest tu konieczny. Raczej miało być po prostu absurdalnie. 

Nowa Fantastyka