- Opowiadanie: Ogórke - Kryzys

Kryzys

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kryzys

Wycieraczki latały niczym oszalałe to w lewo, to w prawo. Mimo to ociężałe płaty śniegu ciągle zakrywały przednią szybę srebrnego Mercedesa. Siedzący za jego kierownicą mężczyzna nie był przyzwyczajony do tego rodzaju warunków pogodowych. ‘W Arabii Saudyjskiej taka pogoda sparaliżowałaby cały kraj. A tutaj? Rano każdy bierze łopatę i mozolnie odśnieża swój podjazd do garażu lub zeskrobuje lód z szyb. Potem jeszcze długa modlitwa do silnika aby raczył dziś zapalić. No i już praktycznie możemy ruszać w drogę… Ruszać to za dużo powiedziane, bo gdy tylko wyjedziemy z domu trafiamy na gigantyczny korek w stronę centrum miasta. Dobrze, że w aucie mamy ogrzewanie, bo chyba byśmy zamarzli.' – tak rozmyślając Mahmoud bin Abdullaziz Al-Quassam jechał jedną z nielicznych w tym kraju dwupasmówek w kierunku Zamościa.

Jako właściciel ogromnych złóż ropy naftowej i kilku koncernów paliwowych doskonale zdawał sobie sprawą, że inwestycje w nowoczesne źródła energii mogą być bardzo opłacalne. A takim źródłem, według niego, był gaz łupkowy. Szczególnie tutaj, w Polsce, gdzie po ostatnim kryzysie finansowym litr benzyny kosztował grubo ponad dziesięć złotych…

Mahmoud wiedział, że Polska to nie jest zwykły kraj. Oto kolejny argument z życia wzięty. Właśnie wyprzedzał go czerwony, trzydziestokilkuletni polonez. Jego! Arabskiego szejka poruszającego się Mercedesem S500! Prowadzący wyjącą maszynę, skulony nad kierownicą mężczyzna zostawił za sobą chmurę dymu. Mahmoud poczuł woń przypalonych frytek.

– Pieprzony kutas! – Al-Quassam nienawidził cwaniaków wymigujących się od płacenia kroci za benzynę. A w tym kraju na oleju rzepakowym jeździł prawie każdy. Szejk wjechał na szosę prowadzącą do miasta. Po kilkuset metrach skręcił w lewo i wyboistą drogą dotarł do bogato urządzonej posesji na przedmieściach Zamościa. Wysiadł z auta i ostrożnie zamknął drzwi uważając, aby nie przytrzasnąć sobie długiej, białej szaty.

– Kochanie! Już jesteś? – usłyszał dobiegający od drzwi głos żony, która usilnie wypatrywała męża. Początkowo nie mogła go dostrzec. Dopiero gdy się odwrócił uświadomiła sobie jak bardzo jego strój zlewa się ze śnieżnymi zaspami. Teraz wydawało się, że uśmiecha się do niej sama brązowa twarz otoczona gęstymi wąsami.

– Kasia?

– Nie, Basia.

– Ach, tak! Basia, jesteś zupełnie jak Kasia i Joasia – Mahmoud wspomniał swoje dwie inne żony, które zostawił w Warszawie. Mimo, że był dość otyły, żwawym krokiem udał się do domu. Rozwalił się w salonie na skórzanej sofie i otworzył laptopa. Pierwszą rzeczą, którą zawsze robił było przeglądnięcie sytuacji na giełdzie. Od kilku miesięcy nie szło mu najlepiej. Tu spadek, tam spadek… czy już nikt nie chce kupować benzyny? Same czerwone cyferki. Wiadomo, ropa droga, ale przecież szejkowie muszą z czegoś żyć! A i rząd łata w ten sposób dziury budżetowe. Ludzie trochę wyrozumiałości!

 

Po chwili usłyszał dzwonek do drzwi. Elegancko ubrany kamerdyner wszedł do salonu.

– Pani z poczty twierdzi, że musi pan odebrać list osobiście.

– Osobiście, osobiście – wymamrotał pod nosem Mahmoud gramoląc się i wstając z kanapy. Niechętnie udał się do hebanowych drzwi. Spodziewał się spotkać w nich listonosza, ale zamiast niego stała w nich kobieta o dość charakterystycznym wyglądzie. Jej pociągła twarz o nienaturalnie ostrych rysach sprawiała wrażenie wiecznie kpiącej i podejrzliwej. Długi, zakrzywiony nos dodawał jej wątpliwego wdzięku. Włosy wystające spod granatowej czapki były czarne i zmierzwione.

– List do pana – przemówiła skrzeczącym głosem odsłaniają sterczący z dolnego dziąsła, osamotniony ząb – proszę pokwitować.

– Tak, tak list – odpowiedział szejk biorąc do rąk białą kopertę z logiem Poczty Polskiej. Rozerwał ją i szybko przeleciał wzrokiem zawiadomienie – Jak… to? Co to ma być do stu tysięcy cherlawych dromaderów? Jak to zrywa się umowę? Ze mną?

Mahmoud wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w kobietę, na której strój listonosza wisiał jak na strachu na wróble. Wciąż nie mógł się otrząsnąć z szoku.

– Jak Poczta Polska może zerwać umowę o dostarczanie benzyny?

– Cięcie kosztów – odpowiedziała kobieta wyszczerzając resztki swojego uzębienia i wyciągnęła zza pazuchy długi krzywy przedmiot. Mahmoud usłyszał z głębi domu szczeknięcie psa. Obrócił się odruchowo. Kiedy ponownie chciał zwrócić się do doręczycielki listu ze zdziwieniem zauważył, iż zniknęła. Spojrzał w zachmurzone niebo. Arabowi oczy o mało nie wyszły na wierzch, kiedy ponad swoim domem ujrzał kilkanaście wiedźm wiszących w powietrzu na drewnianych miotłach.

– Kluczem siostry! Prędko! Mamy jeszcze wiele paczek do dostarczenia!

Koniec

Komentarze

Hmm... Słów krytyki ode mnie, autorze, nie uświadczysz. Tak samo jak słów pochwały. Jedyne co mogę ci ofiarować to wyrazy zasadniczego niezrozumienia. Nasuwa się pytanie "co ja właściwie przed chwilą przeczytałem?". 
 

Rozumiem, że jest to taki żart na naszą polska, siermiężną rzeczywistość. I jako żart wyszedł ci bardzo dobrze. Rozumiem twój ból związany z ciężką zimą i ceną benzyny. Sam musiałem w zeszłym tygodniu wymienić cały zapłon (nie wytrzymał mrozów) i nie było to zbyt miłe doświadczenie, szczególnie dla portfela. Wszystko przez tych cholernych szejków. PZDR

oczywiście to miała być tylko zabawna historyjka, w której żadnego głębszego przesłania nie trzeba się doszukiwać. Mam tylko nadzieję, że jest to rzecz, któą przyjemnie się czyta ;) pozdrawiam.

Uśmiechnąłem się - choć jeżdżę dieslem i nie jest mi do śmiechu.

Rozrywkowo, choć rzeczywiście w pamięci się chyba nie zapisze. Plus za to, że nie spodziewałam się zakończenia. ; P

Technicznie dobrze choć rzuciło mi się w oko jakieś powtórzenie czy dwa oraz w kilku miejscach niepotrzebne użycie zaimków. Na przykład tu:
"Szejk wjechał na drogę dojazdową prowadzącą do miasta. Po kilkuset metrach skręcił w lewo i wyboistą drogą dotarł do bogato urządzonej posesji na przedmieściach Zamościa. Wysiadł z auta i ostrożnie zamknął drzwi uważając, aby nie przytrzasnąć sobie swojej długiej, białej szaty."

Aha, i dziabnęło mnie to: "- Kochanie! Już jesteś? - usłyszał głos żony dobiegający od drzwi, która usilnie wypatrywała męża." -> Lepiej by brzmiało "usłyszał dobiegający od drzwi głos żony, która usilnie wypatrywała męża." Niby po polsku jest, ale jednak niezgrabnie. No bo żona, która, a nie drzwi, która. ; )

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

dzięki ;)

Ja też się posmiałem. Jako odstresowywująca historyjka, spełnia swoją rolę.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

"Podniebna poczta Kiki" mi się przypomniała.
Przyznam, że jak na tyle kluczenia, to spodziewałam się jakiejś ciekawszej puenty, no ale faktycznie czyta się gładko.

www.portal.herbatkauheleny.pl

A mnie się bardzo podobało, zwłaszcza rozmowa małżonków. Trochę szkoda, że nie ma tego więcej. Takie dialogi, w ustach poligamistów zapewne całkiem naturalne, w naszych uszach brzmią kuriozalnie co najmniej. Pośmiałbym się jeszcze. Przeczytawszy ostatnie zdanie, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nie zrozumiałem. Dopiero Twoje zapewnienie, że ukrytych sensów i drugich den doszukiwać się nie należy, trochę mnie uspokoiło. Wiesz, wiedźma na miotle to tak standardowy symbol, że trudno nie przypuszczać, że ma coś oznaczać. ;)

Tam, gdzie kobieta wyszczerza "resztki swego uzębienia", pierwsze słowo poprawiłbym na "resztkę" w liczbie pojedynczej, bo wszak i ząb był tylko jeden.

 

Witaj!

Całkiem przyjemna satyra na mroźną i kosztowną rzeczywistość. Podobała mi się. :)

Pozdrawiam
Naviedzony

bardzo cieszy mnie taki pozytywny odbió historyjki ;) równocześnie wiem, że do stworzenia komedii w stylu sagi o Vladislavie von Urunovie wiele mi brakuje ale się staram

XD

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

von Urinovie - Uprosza się, nie kalać tak znamienitego nazwiska.

ahh przepraszam ;P

Nowa Fantastyka