- Opowiadanie: crev - Sypiając z Bogiem [szort]

Sypiając z Bogiem [szort]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sypiając z Bogiem [szort]

Yerl podbiegł do drzwi wieży i pociągnął za dźwignie. Skrzydła otwarły się piszcząc żałośnie. Spostrzegł postacie stojące za niskim murem z białych kamieni.

– Cholera, mają mnie – rzekł do siebie, próbując zamknąć drzwi. Te jednak, jak na złość zablokowały się i za nic nie chciały ruszyć z miejsca.

– Mamy cię – szepnęła postać zza muru – Wyjdź z wieży człowieku, nie możesz się tam kryć przez wieczność.

Yerl po chwili wahania ruszył w kierunku postaci. Szedł wolno i ze strachem w oczach. Przypominał sobie historie o postaciach stojących za murem. Pamiętał, jak dziadek mówił o widmach, demonach o ludzkiej postaci ścigających tych, którzy parają się magią. Wiecznych tułaczy zwanych Bractwem. Słyszał w głowie głos wystraszonego ojca, który w dzieciństwie ostrzegał go, aby nigdy nie naraził się postaciom o spiczastych uszach i wytatuowanych na twarzach półkolach. Teraz gdy ścigający dopadli go żałował, że nie posłuchał, że zajmował się tym, co było zakazane.

Podszedł do kamieni, był zrezygnowany.

Postacie zza muru spoglądały na niego, wytatuowane na twarzach półkola świeciły na czerwono a czarne jak węgiel oczy nie zdradzały żadnej emocji.

– Macie mnie – rzekł.

Nagle Yerl cofnął dłonie i zrobił krok w tył. Przypomniał sobie słowa księgi przestrzegające, aby kryć się pomiędzy białymi kamieniami. Nie wierzył w to wcześniej, ale teraz zaczął się zastanawiać.

– „Zbiór Ksiąg" twierdzi, że demony nie mają wstępu poza białe skały – powiedział.

Jedna z postaci podeszła bliżej a kamienie zaczęły emanować białym światłem.

– To prawda – rzekła postać – nie wolno nam przejść.

Yerl widocznie rozpromieniał.

– Jak jednak – kontynuował demon – chcesz opuścić to miejsce?

Yerl nie odpowiedział, odwrócił się na pięcie i skierował ku wieży.

 

– Wyjdź człowieku – szepnęła postać. Jej głos mimo odległości i ścian ich dzielących dotarł do leżącego na posadzce mężczyzny. Yerl leżał w jednym z niewielkich pomieszczeń wieży, był wykończony i nie miał siły wstać. Gdy miesiąc temu wszedł do niej bał się, że umrze zawleczony przez demony do piekielnych ciemności. Teraz było mu to obojętne, był tak chory, że wolałby śmierć niż tkwienie w więzieniu białych kamieni okalających budynek. Wydając ostatni oddech myślał, gdzie popełnił błąd. Czy było nim zajęcie się magią? Może błędem było wejście do wieży. Może lepiej, gdyby oddał dusze demonom i odpokutował swe winy. Nie był pewien, krew wypływająca z ust i drgające mięśnie uniemożliwiały trzeźwą ocenę sytuacji. Nadeszła śmierć, martwe ciało mężczyzny leżało na zimnej, zakrwawionej posadzce. Nad zwłokami stała postać, stwór o czarnych, mgławych oczach.

 

Demon szedł w kierunku wielkich, stalowych wrót. Na ich tle stał starszy, siwy mężczyzna.

– Wygrałeś, ludzi można zniewolić i zabić samym strachem przed piekłem i cierpieniem. Yerl przez miesiąc sądził, że nie możemy przejść, zmarł wczoraj. Przypomnij mi Boże o co właściwie się zakładaliśmy?

 

Koniec

Komentarze

...do drzwi wieży  ... Pierwsze zdanie od razu odstręcza. Popraw, Autorze...

Yerl podbiegł do drzwi wierzy i pociągnął za dźwignie. - ort.

Wyjdź z wierzy człowieku, nie możesz się tam kryć przez wieczność.
- ort.

Powtórzeń słowa "postaci" jest bez liku. Poza tym, dwa ortografy i błędy interpunkcyjne. Jak na tak krótki tekst, to chyba trochę za dużo. Sama treść opowieści też nie jest jakaś szczególnie interesująca.
Pozdrawiam

Mastiff

Ortografy są trzy. Ta nagminność w połączeniu z tytułem opowiadania podsunęła mi podejrzenie, że zostały popełnione celowo dla przydania utworowi wieloznaczności (sam lubiłem robić takie rzeczy w wierszach, które kiedyś zdarzało mi się pisać). Ale jedna poprawna pisownia przekonała mnie, że to chyba jednak orty. 

Co d0o treści, sam nie wiem, co o niej napisać. Szczerze mówiąc, nie złapałem przesłania, a z tonu i szumnego tytułu wnioskuję, że jakieś miało być? Jeśli nie to tym gorzej, bo żadnych innych wartości w utworze się nie dopatrzyłem.  

Słabo. Po prostu słabo. I warsztat i treść.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ojtam ojtam. Dzięki.

Podzielam zdanie poprzedników. Nie trafił do mnie ten szort. Pozdrawiam.

Naprawdę starałem się to zrozumieć... No moim zdaniem opko jest o tym, że facet wykończył się ze stresu(?) Był jakby bezpieczny, ale w pułapce(?) Uciekł do tej wieży, bo zrobił coś złego(?) A jedynym sposobem wydostania się z wieży była śmierć. Albo oddanie się tym demonom.

Podoba mi się ostatni fragment. Ma "moc":
- Wygrałeś, ludzi można zniewolić i zabić samym strachem przed piekłem i cierpieniem. Yerl przez miesiąc sądził, że nie możemy przejść, zmarł wczoraj. Przypomnij mi Boże o co właściwie się zakładaliśmy?

To jest te przesłanie, tak?

Ogólnie, moim zdaniem, tytuł nie ma nic wspólnego z opowiadaniem. Ale jest chwytliwy. Myślałem, że będą "momenty" ;p

heh, momentów niestety nie było, bo być nie miało
co do przekazu to no mniej więcej ;) choć fakt, że muszę to potwierdzać znaczy, że jeszcze do dobrych tekstów mi daleko
a za komentarz dziękuję

eee, spoko, nie musiałeś aż tak potwierdzać... Tak napisałem te znaki zapytania, żeby nie wyjść na jakiegoś nieomylnego ;p Tzn. Twoje opko nie jest aż tak niezrozumiałe, jak na pierwszy rzut oka wygląda... Choć wiadomo, można było to lepiej zrobić. Ten tytuł najbardzej wprowadza chaos.

Hm, może następnym razem trafię na jakieś momenty :]

Pozdro!

Nowa Fantastyka