- Opowiadanie: RobertZ - Kuku na muniu

Kuku na muniu

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kuku na muniu

Coś pyknęło, coś fajtnęło i na skraju Drogi Mlecznej wynurzył się z objęć nicości ptakołososiowopodobny statek.

-Uwaga!!! Uwaga!!¡-ryknęły głośniki na pokładzie pasażerskim kosmicznego przybysza– Znaleźliśmy się na obszarze układu planetarnego, prosimy wszystkich pasażerów o przygotowanie się do lądowania. Nie wolno ślazolić, ani też warchować…

Humanoidalny wąż ( cóż za paradoks słowny!) kichnął pod siebie, a po chwili zapadł w transcendentalne osłupienie. Dwóch hermafrodytów przerwało na chwilę godną żółwiej powolności kopulację, a po chwili głębokiego, filozoficznego zastanowienia wróciło do przerwanego zadania. Dwugłowy niedźwiedź ryknął. Strusiopodobna Arra-Ara zrobiła pod siebie kupę. Skonfundowana tym nieciekawym zdarzeniem po chwili ją skonsumowała. Małpiszon wrzasnął i uwiesił się gałęzi żywo-drzewa. Drzewo podobna istota odtańczyła polkę. Małpiszon znowu wrzasnął. Drzewo podobna istota odtańczyła lambadę. Małpiszon przeskoczył na strusiopodobną istotę, która go skonsumowała. ( Później wydaliła małpiszona dzięki czemu mógł on uczestniczyć w opisywanej tu historii, ale samo to wydarzenie jest mało apetyczne i dlatego je pominiemy ).

-Zbliżamy się do trzeciej planety układu-zawyły ponownie głośniki-Zwiedzimy na niej planetarne zoo o wszechświatowej renomie! Panie, panowie i obojniaki, kupujcie autograwitrony firmy "Dusza na ramieniu"! Tylko na nich wzniesiecie się aż do nieba! Chwila najwyższego uniesienia!- głośniki zatrzeszczały w niezwykłym uniesieniu godnym piły mechanicznej.

Odkurzacz pierwszy wyskoczył z gigantycznego przedsionka. Zgrabnie lewitując podpłynął do klatki. Za nim przypełzły, przekopulowały, przeszły, przeleciały, względnie zostały przetransportowane pozaziemskie istoty

-Szanowna publiczności-odkurzacz odchrząknął-Oto najsłynniejszy eksponat w tym zwierzyńcu!-zawtórował mu wrzask dochodzący z klatki. Odkurzacz ponownie odchrząknął– Proszę inteligentnych superistot. Oto…człowiek.

Homo sapiens, czy też może tylko homo, w stroju adamowym, owłosiony, ponownie wrzasnął, a następnie podskoczył i zawisł na jednej z gałęzi znajdującego się w klatce drzewa. Tam, uspokojony, wygodnie się rozsiadł i z zainteresowaniem wsłuchując się w wypowiedź przewodnika zerwał parę liści i zaczął je jeść.

Przejęta, strusiopodobna Arra-Ara zrobiła pod siebie kupę. Tym razem jednak zapomniała ją skonsumować. Hermafrodyci przerwali, wiadomo co, aby po chwili wrócić do przerwanego zajęcia ( Okres erekcji 25, 33 h ). Małpiszon, nieco tylko osłabiony poprzedzającym wizytę w zoo zajściem, wtórował wrzaskom człowieka. Drzewo próbowało wryć się w posadzkę. A niedźwiedź. Hram…Siedział spokojnie i lizał łapę.

Człowiek jest niezwykłym zwierzęciem-mówił przewodnik. Dla podkreślenia wagi wypowiedzianych przed chwilą słów puścił pawia niebieską wiązką spalin.

Strusiopodobna istota podwoiła liczbę kup.

-Dwuręki, dwunogi, płeć…samiec. Nie wykazuje objawów inteligencji. Zaskakujący okaz, proszę państwa! Kupujcie mydełko Sadełko, ono najlepiej wpływa na schudnięcie! Wspaniałe! Wspaniały…-! kilka dalszych reklam nadanych z szybkością telegramu. Dopiero po dobrej chwili przewodnik powrócił do rozpoczętego wcześniej tematu-Na swojej planecie, na której mamy przyjemność obecnego bytowania, to zacofane zwierzę wznosi monumentalne budowle, o wprost oszałamiającej architekturze…Nikt tak nie buduje domów jak firma Critters! Dożywotnia gwarancja! Konsumpcja nieproszonych gości…-przewodnik zawiesił głos szykując się do wypowiedzenia najbardziej bulwersującej informacji-W największym stopniu jednak zaskakuje to, że ten okaz gatunku ludzkiego wlazł do tej klatki sam. Nie wprowadzono go do niej siłą, ani też nie zachęcono do jej zajęcia innymi znanymi metodami, jak na przykład przez odpowiednie dozowanie bodźców przyjemności. Nasi naukowcy twierdzą, że mamy oto przykład rzadkiego wypadku masochizmu, co tłumacząc na język pospolity oznacza nieodparte dążenie do samozagłady. Teoria ta wyparła inną, bardziej popularną, która głosiła, że człowiek uznaje tę klatkę, za coś w rodzaju areny. Uważano, że występuje on na tej "arenie", aby się zaprezentować, zadowolić swoją próżność, pokazać nam swoją, iluzoryczną, jakże złudną, wyższość.

Małpiszon radośnie zajodłował, chcąc widocznie podkreślić fakt swojego niezwykłego intelektualnego i fizycznego podobieństwa do człowieka.

Popękały szklane lampiony.

-…Kupujcie strzelby hipnotyzujące!-poinformował wszystkich przewodnik-Najlepsze na grubą zwierzynę! Nie ma problemu z krwią i wnętrznościami!

Arra-Ara zrobiła trzecią z kolei kupkę.

-Proszę państwa'-zaskrzeczał odkurzacz-To nie jest jedyna sensacja w tym wspaniałym zoo! Zapewne słyszeliście państwo o naszym niezwykłym strusiu! Ukochanym, prymitywnym, ale inteligentnym ptaku! Jednym z niewielu gatunków, które wykazują na tej planecie pewien pierwotny, ale naukowo stwierdzony poziom inteligencji!

Strusiopodobna istota radośnie zagdakała.

Małpiszon wyraźnie posmutniał.

-Kupujcie torby firmy Kangur S. A. ¡-wycharczał odkurzacz-Idziemy, proszę państwa, proszę za mną. Nie zapominajcie o naszych bliźnich, głodujących strusiach z planety Ra-Ra. Fundacja "Oszust" daje pełną gwarancję, że zebrane dary dotrą do potrzebujących. Dla ofiarodawców niespodzianka-tu zawiesił głos-Konkurs z niezwykłymi, przebojowymi nagrodami…

Pozaziemscy turyści powoli oddalali się od Matki, w której siedział człowiek., ich głosy stopniowo cichły, nikły wchłaniane przez ściany wszechpotężnego korytarza najniezwyklejszej z istniejących na tym świecie budowli.

A człowiek namiętnie żuł wargę i nerwowo drapał się po genitaliach. Czuł ogarniające go, wszechobecne zmęczenie. Pragnienie i nikotynowy głód próbował zaspokoić nerwowo gryząc wargę co stało się już jego zawodowym tikiem wywołującym uśmiech rozbawienia na twarzach obcych ludzi, grymas kpiny z tego inwalidy, który przechodzi przez ulicę, gdy jest czerwone światło i ma skarpetki nie do pary, zazwyczaj w dwóch przeciwstawnych kolorach,czarnym i białym.

Człowiek zeskoczył z drzewa i po odsunięciu kilku sztucznych gówien, które leżały u jego korzeni, wyciągnął spod nich paczkę papierosów i zapalniczkę. Mocno się zaciągnął zapalonym papierosem, w efekcie czego zakrztusił się nazbyt łapczywie wciągniętym do płuc dymem . Przez dłuższą chwilę chrapliwie kaszlał.

"Co jest w nich takiego?"-zastanawiał się-"Przybyli tu przed paroma laty, stworzyli tę szkaradną budowlę, której przeznaczenie do dziś nie jest dla nas jasne. Zburzyli nasz spokój, a później zamiast w oparciu o już zwyczajowe wyobrażenie o przybyszach z innych planet, które stało się już częścią naszej tradycji, nawiązać z nami kontakt nie zrobili tego"-ciężko westchnął wydmuchując smugi tytoniowego dymu-"Lata ciężkich badań. Ciągłe próby kontaktu. Wzory, trójkąty, a nawet spektakle mimiczne i nic. Próba naśladowania ich, małpowania przybywającego wraz z innymi, jeszcze bardziej niezwykłymi, niezrozumiałymi stworami, małpiszona także nie zdała egzaminu".

Nagle wpadła do jego głowy inna myśl, natrętna przepędziła pozostałe i rozparła się na tronie wszechogarniającej rozumności.

"A może to są bezrozumne istoty, przygłupy, których wysyłają ich co bardziej rozgarnięci bracia na naszą planetę, może staliśmy się galaktycznym sanatorium dla kosmicznych debili?"

Potrząsnął rozdrażniony głową wytrząsając z niej tą jakże rebeliancką myśl. Wydała mu się nazbyt nieprawdopodobna.

Do sali wszedł robotnik i zaczął nakładać na przywiezioną przez siebie taczkę odchody strusiopodobnego stwora. Człowiek poderwał się z ziemi i przywarł całym ciałem do kraty oddzielającej go od robotnika. Ten spojrzał na niego dość dziwnie.

-Tak.

-Panie dozorco-jęknął człowiek-czy na dzisiaj już koniec?

-W centrali przekazali mi, że będzie jeszcze jedna wycieczka tych niby przybyszów, panie profesorze – odparł robotnik-Mówią, że ich statek przyleciał od strony Aldebarana, i że mogą to być jacyś nowi.

Profesor, jeden z największych ziemskich geniuszy pełen nowej energii zaczął się przygotowywać do kolejnej, miał nadzieje że tym razem udanej próby kontaktu.

 

Koniec

Komentarze

5 za świadomość językową :)

Ode mnie 6 za poczucie humoru. :-)
Pozdrawiam. 

Dzięki :)

Świetne! I stylistycznie, językowo i tematycznie. Opowiadanie  inteligentnego i bystrego człeka. To mi przypomina trochę opowiadania Rolanda Topora, którego cenię sobie za ironię, groteskę, dystans, czarny humor, i niebywałą inteligencję. Juz same tytuły jego twórczości to miód: "Para najpiękniejszych piersi na świecie", "Chimeryczny lokator" czy "Pamiętnik starego pierdoły". Bavissimo i 5!pozdr.

Interesujące, ode mnie 5

Zapraszam do lektury innych moich tekstów.

Super, świetny rysunek .

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Oldschool... Kojarzy mi się z okładką pierwszego polskiego wydania "Zewu Cthulhu" z 1983 r. Zgadzam się z Fasolettim, bardzo to dobre. Cieszę się, że nie tylko ja tu zaglądam. Można tu trafić na na prawdę dobre prace, takie jak powyższa.

Nowa Fantastyka