- Opowiadanie: Paweł G. - Made In: Mała Zabawka z Pomysłami

Made In: Mała Zabawka z Pomysłami

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Made In: Mała Zabawka z Pomysłami

1.

Doprawdy wspaniały pomysł, wykrzyczał w myślach Frank Apelbaum, siedząc przy swoim wielkim czarnym biurku.

 

– Panno, Daisy – mówił po naciśnięciu zielonego guzika, umiejscowionego w oparciu wygodnego krzesła biurowego – Proszę przysłać do mnie Alberta. To pilne. – powiedział podnieconym głosem i zakończył rozmowę.

 

Albert Buck pracował w firmie MediaLife od ponad pięciu lat. Na stanowisko szefa mediów „wskoczył” po śmierci swojego poprzednika, który w wyniku awarii promu kosmicznego, nie dotarł na swoje zasłużone wakacje nad jeziorami Wenus. Według wielu pracowników, gdyby nie zaistniała tragedia to zaskakujący następca, nigdy nie opuściłby białego boksu, oddzielającego go od innych podrzędnych pracowników.

 

– Pan Apelbaum prosi. – oznajmiła sekretarka i jednym ruchem palca wskazującego, otworzyła drzwi oddalone od niej o dziesięć metrów.

– Wyglądasz jak zawsze pięknie panno Daisy – wyszeptał Buck, pochylając się nad drobną sekretarką – Czy wiesz, dlaczego mnie wzywa ? – spytał, gdy nie uzyskał pożądanej reakcji na wcześniejszy komplement.

– Nic nie mówił, ale sądząc z jego głosu, wpadł na kolejny dobry pomysł.

Kolejny dobry pomysł, pomyślał Buck, ciekawe skąd on wyciąga te wszystkie „DOBRE” pomysły.

– To świetnie, nie ma nic lepszego niż zadowolony szef – Uśmiechnął się, lecz widząc zniecierpliwienie na twarzy sekretarki, podążył w stronę gabinetu Apelbauma.

 

Gabinet szefa największej Agencji Reklamowej w kraju był doprawdy ogromny. Nieważne jak często się w nim bywało, zawsze robił tak samo wielkie wrażenie. Na trzystu metrowej powierzchni było dosłownie wszystko: profesjonalna siłownia, stół bilardowy, stu calowy telewizor, basen z błękitną wodą, kolekcje trudno dostępnych płyt winylowych, wielkie plakaty reklamowe z lat trzydziestych XXI wieku, a także wiele innych mniejszych i większych drobiazgów, które pozwalały żyć Frankowi Apelbaumowi. Wszyscy jednak wiedzieli, że najcenniejszym, a zarazem najdrobniejszym przedmiotem w kolekcji szefa MediaLife jest około dwudziestoczterocentymetrowy ekran, który dostał od Ministra Spraw Zagranicznych Mgławicy Andromedy, który reprezentuje wszystkie państwa tamtejszego układu. Plotka głosi, że nawet własnej żonie nie pozwala go dotykać. Nikt dokładnie nie zna przydatności tego przedmiotu, jednak z sukcesów, jakie odnosi firma, podejrzewa się, że na pewno ma na nie wpływ.

 

– Spocznij przyjacielu – zaczął z uśmiechem Apelbaum – napijesz się czegoś ?

– Chętnie – Siadając na krześle, rozpiął srebrną marynarkę. – Co mi zaproponujesz ?

– Pomyślmy… – Zaczął wpatrywać się w ogromny barek, który pomieścił prawdopodobnie wszystkie najdroższe alkohole świata. – to może Cristal ? Uwierz mi, zostało tych butelek na świecie tylko trzy tysiące sztuk – Spojrzał na butelkę zachęcająco.

– Chyba nie warto poświęcać tak drogiego szampana, szczególnie gdy pomyśli się o liczbie butelek, które zostały.

– Heh, nie wspomniałem, że ponad połowa tej ilości należy do mnie ? – powiedział, chcąc połechtać własne ego

– Skoro tak, to czemu nie. – Skapitulował.

 

Buck wiedział, że będzie pił zaproponowanego mu szampana. Wiedział także, że jak Frank Apelbaum coś daje to nie można odmawiać. Poznał jego słabości już dawno temu, niestety dla wszystkich, próżność nie była najgorszą z nich. Nalewając do dwóch kryształowych kieliszków złocisty trunek, z twarzy Franka nie schodził wyraz dziecięcej radości. Podał kieliszek gościowi i usadowił się w czarnym obrotowym krześle.

 

– Dlaczego mnie zaprosiłeś Frank ? – spytał niepewnie Albert

– No właśnie, mam nowy pomysł. – przy ostatnim słowie twarz Apelbauma wyraźnie spoważniała

 

Kurwa mać ! A jednak, przeklinał w duchu Buck, wiedziałem, że właśnie tak będzie. Znowu mu się uda, kolejny raz wspaniały Frank Apelbaum, zaskoczy świat reklamy swoim niezapomnianym pomysłem. Ciekawe co tym razem. Może kolejny plakat z mężczyzną w dziwacznym cylindrze, który zachęca do wstąpienia do wojska ? A może oświetlenie jednego z nowych księżyców logiem jakiejś firmy ? Momentalnie przypomniał sobie słowa, które usłyszał od jednego z pracowników, gdy było jasne, że zostanie nowym szefem działu mediów: „Pamiętaj, w tym biznesie najlepiej sprzedaje się seks. Gdy jest się młodym, marzy się o nim. Gdy jest się dorosłym ciągle go mało. Gdy jest się starcem, wspomina się go”. Więc może kolejna modelka w stroju Ewy, będzie firmowała swoim ciałem cudowne minerały z księżyców Jowisza – Ganimedesa i Kalisto, które w szybkim tempie pomogą zrzucić zbędne kilogramy zapatrzonym w telewizor kobietą ? Pomysłów mogło być milion albo i jeszcze więcej.

 

– Nie mogę się doczekać szefie. Co to za pomysł ? – głos Alberta wydawał się przerażająco radosny

– Pamiętasz, że niedawno podpisaliśmy kontrakt z firmą produkującą meble ?

– Tak, bodajże meble do każdego pomieszczenia. Ich firma ma siedzibę na jednej z planet Mgławicy Andromedy – odpowiedział niepewnie Buck.

– Na planecie Unzubi – wtrącił Frank, nie okazując swojego zdenerwowania.

– Dokładnie, wypadło mi z głowy – Stuknął się w czoło. – Więc, szef już wymyślił ich kampanię ?

– Tak – odparł, kładąc ręce na czarnym biurku – Wam pozostanie realizacja mojego pomysłu.

– Nic nowego szefie – Na twarzy Alberta zarysował się lekki uśmiech. – więc na czym polega pomysł ?

– Już Ci tłumaczę. – mówiąc to, wyjął swój czarny notatnik i zaczął czytać – Kamera ukazuje młode małżeństwo w trakcie kłótni w salonie. Kłócą się o wszystko, chyba rozumiesz ? – Zaczął machać rękoma. – Seks, pieniądze, dzieci, teściowie i wszystko inne. Kamera zaczyna się oddalać i wokół tej dwójki pojawiają się inne pary kłócące się w kuchniach, łazienkach, przedpokojach, garażach, korytarzach, biurach i wszystkich pozostałych możliwych pomieszczeniach, gdzie wykorzystywane będą wyroby naszego klienta. – Kontynuował z coraz większą pasją. – Na koniec wyskakuje żółty napis i lektor czyta zdanie: DZIĘKI NASZEJ FIRMIE, KŁÓTNIA BĘDZIE NIESPOTYKANĄ PRZYJEMNOŚCIĄ. W tle ludzie zaczynają się uśmiechać. Co myślisz ? – Oddech miał wyraźnie podekscytowany.

 

Jakie kłótnie ? Jaka przyjemność ? Co to ma do cholery znaczyć ? Czy on naprawdę sądzi, że ludzie są takimi debilami i to kupią ? Pierdolony miliarder myśli, że każdy pomysł jest ze szczerego złota – wściekał się w sobie Albert.

 

– Myślę, że to doskonały pomysł. – Ręce miał coraz bardziej spocone.

– Coś nie widzę na twojej twarzy uśmiechu, a właśnie tego najbardziej się spodziewałem – powiedział, wpatrując się zza biurka w swojego podwładnego

– Jestem po prostu zły, że sam tego nie wymyśliłem – Uśmiechnął się i mówił dalej. – To naprawdę fantastyczny pomysł, chcę się za to zabrać od razu – Jego entuzjazm wydawał się naprawdę przekonujący.

– Nie spytałeś nawet, skąd ten pomysł ?

– Szef i tak by nie powiedział, wiele razy o to pytałem i zawsze słyszałem tą samą odpowiedź: TO TALENT. Więc przestałem pytać. – mimo uśmiechu, głos Alberta wydawał się agresywny.

– Rozumiem. – odpowiedział szybko Frank – Materiały przesłałem na Twój komputer. Zbierz najlepszy zespół i do roboty.

 

Pożegnanie przebiegło szybko. Niedokończony szampan wylądował w zlewie, a mniej entuzjastyczny Apelbaum usiadł przy swoim czarnym biurku. Gładząc drewnianą powierzchnię, zastanawiał się, czy dobrze postępuje. Nie był pewien, czy jego działania są uczciwe względem konkurencji. Zwykle w takich sytuacjach powtarzał sobie w myślach maksymę swojego mentora i poprzednika, że w reklamie liczą się tylko wygrani. On czuł się wygrany. Jednak sumienie nie dawało mu spokoju.

Dziesięć lat temu spotkał się z Miniestrem Spraw Zagranicznych Mgławicy Andromedy panem Ydrykiem Abelem, który w zamian za rozpowszechnianie w kolejnej galaktyce kilkunastu firm przez Agencje MediaLife, obiecał możliwość tworzenia nowego rozdziału w świecie reklamy. Dzięki ich pomocy miał uzyskać dostęp do pomysłów, które potrafią zawładnąć umysłami każdego człowieka, bez względu na to, czy zna zasady przekazu podprogowego i nauczył się technik broniących przed nim. Techniki te wprowadzono z początkiem podróży kosmicznych, obawiając się możliwości intelektualnych, a przez to także sprzętowych innych mieszkańców wszechświata. Przez wybuch, który nastąpił w połowie XXI wieku, ludzkość straciła wiele przechowywanych eksponatów, dokumentów, nagrań oraz pomysłów, które zapomniane przez wymierające pokolenie, doskonale sprawdziły się w przyszłości. Lekko udoskonalone, wprasowane w nową formę zdawały egzamin w świecie, który ich nie znał. Cała baza powyższych danych znajdowała się na urządzeniu sprzed wielkiego kryzysu.

Urządzenie to mieściło niezliczoną ilość pomysłów. Zdjęcia ważnych wydarzeń, zachęcające slogany, uśmiechniętych ludzi na tle wielkich sklepów spożywczych, czerwona postać z brodą z butelka Coca-Coli, piękne kobiety i wszystko skierowane do każdego klienta, który mógł stać się niewiarygodnym szczęściarzem przez kupno jednego z tych produktów. Nikt nie pomyślał, że tak proste hasła, obrazy i postacie mogą sprawić całkowitą dezorientację.

 

2.

 

TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ.

 

Mgławica Andromedy mimo oddalenia od ziemi o kilka miliardów lat świetlnych jest dostrzegalna przez ludzkie oko.

 

– Transmisja gotowa – powiedziała metalicznym głosem istota, z wyglądu bardzo podobna do człowieka. Podstawową różnica w budowie była powiększona czaszka, która przypominała melon Delfinów.

– Doskonale – wyszeptał stojący obok osobnik – rozpocząć nadawanie sygnału.

– Rozpoczęte. – Twarze członków załogi rozpromieniały łudząco podobnie do twarzy szefa Agencji reklamowej, gdy odszukał swój kolejny pomysł.

– Chyba nie wiedzą co ich czeka Kapitanie – spytał trzymetrowy kolos, stojący na mostku pokładowym.

– Nawet gdyby wiedzieli, to byłoby im obojętne – odparł z przekonaniem dowódca – Kierunek na Unzubi.– Twarze załogi zastygły. – Wracamy do domu panowie – Wybuchły okrzyki radości.

 

Siedząc przy stole z rodziną, zwykle spokojny mężczyzna, zupełnie niespodziewanie zaczął wydzierać się na swoją żonę oraz trojkę dzieci.

 

– Co to ma być ? Słyszysz mnie pusta babo ? Nie będę tego jadł ! – Talerz rozbił się o podłogę. – Chcesz mnie na pewno tym otruć ! Ty nędzna kobieto ! Odchodzę ! Słyszysz ? Odchodzę ! – Mężczyzna cały czas nie potrafił się opanować.

– Kochanie, co się stało ? – Kobieta była całkowicie zaskoczona. – Przepraszam, jeśli Ci nie smakowało – siedzące przy stole dzieci nie wiedziały, jak mają się zachować.

 

Uważany przez wszystkich za porządnego ojca i męża mężczyzna wychodził ze swojego białego domu, zdzierając z siebie błękitną koszulę. Dokładnie trzy minuty po tym zajściu wrócił do rodziny. W momencie, gdy zobaczył swoją żonę opartą na kolanach i płaczącą, podbiegł do niej bez namysłu i podniósł z podłogi.

 

– Co się stało ? Dlaczego wyszedłem ? Czemu płaczesz ? – pytaniom nie było końca – Kto rozbił talerz ? Proszę, skarbie odezwij się do mnie. Nic nie pamiętam !

 

Głowa żony wtuliła się w nagi tors mężczyzny, dając miejsce spoczynku każdej swojej łzie. Podobnych ataków wywołanych nieznaną przyczyną było mnóstwo. Miejscem tych wydarzeń były restauracje, gdzie para kochanków zaczynała rzucać w siebie sztućcami; sypialnie, w których szanowany prokurator zaczynał dusić swoja śpiącą żonę; a także bazy wojskowe rozmieszczone w różnych miejscach galaktyki, gdzie siedzący w stołówce żołnierze, zaczynali niczym dzieci na zabawie urodzinowej, rzucać w siebie jedzeniem. Jeden z żandarmów, który próbował uspokoić rozbawiony tłum rzucający w siebie ziemniaczanym purre oraz groszkiem, przeczytał wygrawerowany napis na krawędzi stołu w jadalni: MADE IN UNZUBIA.

 

3.

 

Planeta Unzubia była jedną z osiemdziesięciu dziewięciu mniejszych i większych planet Mgławicy Andromedy. Jej czerwony kolor był łudząco podobny do powierzchni Marsa, jednak zamiast dźwięku maszerujących wojsk, każdy jej obrót – który trwał bagatela osiemdziesiąt dwie godziny czasu ziemskiego – wydawał przyjemny dla ucha łoskot. Siedziba największej spółki OLLMINE, która zajmowała się produkcją mebli, wyposażeniem wojsk, handlem owoców oraz reklamą, znajdowała się na obrzeżach Wielkiego Jeziora Wulkanicznego.

 

– Jak się sprzedają nasze nowe produkty ? – spytał swojego zastępcy Dyrektor Gyashan

– Doskonale – wymruczał z zadowoleniem podwładny

– Podobno nowe reklamy są bardzo chętnie oglądane w naszym układzie, a także zdobywają popularność u naszych sąsiadów.

– Dokładnie Dyrektorze. – przerwał na moment – Interaktywna reklama jest doprawdy czymś wspaniałym, nasze nowe wyposażenie salonów sprzedaje się zadziwiająco dobrze, nie wspominając o jednorazowych tackach.

– Taki był zamiar – Uśmiechnął się w duszy. – Nasz przyjaciel, Frank Apelbaum, zapewne nie spodziewał się, że jest tylko trybem w maszynie naszej kampanii.

– Ludzie nie są podejrzliwi. Wystarczy podarować im drobne upominki i pokazać możliwości władzy – przytaknął niski podwładny

– Sprawdź status wysyłanych próbek do układu Alfa Centauri, zamówili kilkanaście tysięcy obrotowych krzeseł i czarnych biurek – mówił zadowolony – Widocznie Apelbaum naprawdę stał się nową gwiazdą reklamy.

 

Gyashan po wyjściu swojego współpracownika, stanął przy ogromnym siedmiometrowym biurku. Wyjmując niewielki przedmiot z szuflady – kolejny raz poczuł się zwycięzcą. Nie sądził, że w tak łatwy sposób zmanipuluje człowieka. Najzabawniejsze wydawał mu się sam fakt, że człowiek mu w tym pomógł. Pomysł, który przed czterema miesiącami zobaczył na niewielkim ekranie, okazał się strzałem w dziesiątkę. Interaktywna reklama, którą sterowano za pomocą wysokorozwiniętej zdolności komunikowania, wywołała istny szał na produkty z logiem firmy Gyashana. Podczas zakupu, każdy Unzubianin, mógł całkowicie za darmo kierować poczynaniami Ziemian, którzy w swoich domach mieli produkty spółki OLLMINE. Dziwne zachowania, wybuchy złości, śmiechu, spontanicznej zabawy i szaleństwa, były skutkiem zaskakującej kampanii reklamowej. Wszystkie zajścia były rejestrowane i oglądane w specjalnym kanale sprzedaży. Mieszkańcy Ziemi, nie spodziewali się, że bez własnej wiedzy i woli, zostali włączeni w największą kampanie reklamową w dziejach Mgławicy Andromedy.

 

Koniec

Komentarze

Fajny pomysł. Tylko wykonanie chaotyczne i niedopieszczone. Miejscami dialogi są błędnie zapisane. Przydałoby się wyodrębnić więcej akapitów, pododawać opisy i uporządkować zdania. Ponadto, na stronce fantastyki lepiej rozdzielać cząstki tekstu jakimś znaczkiem graficznym albo numerkiem, znacznie wygodniej się czyta.
Ode mnie takie 4 - za wspomniany chaos myślowy.
pozdrawiam

I po co to było?

Zaczyna się fajnie, ale potem jest coraz gorzej i po przeczytaniu tak właściwie nie wiem, o czym był ten tekst. Do tego dochodzą źle zapisane dialogi i dwie literówki (żeby nie powiedzieć "ortografy"). 

www.portal.herbatkauheleny.pl

"Tak, podajże meble do każdego pomieszczenia" - podajże waść butelkę, ale tu chyba ma być "bodajże"

Hmm, ciekawy pomysł. Szczerze powiedziawszy nie czytałem jeszcze czegoś podobnego, więc plus za oryginalność.
Tekst jest miły i czyta się go dosyć przyjemnie, mimo lekkiego chaosu. No i ma zaskakujące zakończenie.
4/6

ciekawie i aktualnie.
ps. Mgławica Andromedy leży chyba kilka milionów lat świetlnych stąd, a nie jak w tekście stoi, kilka miliardów.
pozdrawiam :)

10/10 :) 

Nowa Fantastyka