- Opowiadanie: oruen - Beret (short)

Beret (short)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Beret (short)

Stał przez chwilę przed płótnem, na nowo wypróbowując swoje ramię. Ręka pokornie zgięła się i chwyciła za pędzel. Posmużył nim chwilę po płótnie, wyczuwając każdą nierówność pod włosiem pędzla. Oczy przez chwilę śledziły miarowe ruchy ramienia, po czym, znudzone, zaczęły oglądać pracownię.

Pomieszczenie było małe, ciemne i zakurzone. Pajęczyny pokrywały większość pędzli, nietknięte pojemniki z farbą leżały w nieładzie na półkach, zapomniane i niepotrzebne. Tego dnia było wyjątkowo duszno, wręcz wyczuwał zakurzone powietrze próbujące wniknąć w stawy. Przesunął ramię, by włączyć stojący na stoliku obok zdezelowany wiatraczek. Pokryte rudymi plamami urządzenie zaterkotało i rzężąc żałośnie, skierowało na niego strumień ożywczego powietrza. Chwilę później zatrzęsło się konwulsyjnie i przestało działać. Malarz nie przejął się tym zbytnio.

Posłuszne ramię zgięło się znowu i pędzel zanurzył się w farbie. Szybkimi plaśnięciami namalował usta. Przez chwilę z uwagą spoglądał na efekt, zastanowił się chwilę. Ponownie nabrał farby, tym razem szarej, rozmazał ją na płótnie, stworzył twarz. Zielonymi kropkami zamarkował oczy, po czym chwycił za ołówek i doszkicował ramię i korpus. Niezgrabnymi, koślawymi literami nabazgrał tytuł. Ponownie chwycił za pędzel. Ramię podskoczyło, gdy drzwi pracowni otwarły się gwałtownie.

– Co ty wyrabiasz? – wrzasnął człowiek, wybałuszając z przerażenia oczy. – To płótno kosztowało mnie fortunę!

Ręka zatrzymała się w połowie drogi do głowy automalarza – tam, gdzie znajdowała się mikromieszalnia farby. Pędzel zawisł w powietrzu. A sam automalarz, wierzcie lub nie, uśmiechnął się, chociaż nie mógł. Dym buchnął z obwodów, oczy zaszły bielmem, ramię opadło bezwładnie. I zepsuł się dokumentnie.

Z płótna spoglądały na człowieka koślawo namalowane, zielone oczy. Podszedł więc w stronę obrazu i mrużąc oczy, z trudem odcyfrował tytuł.

L STRO

Koniec

Komentarze

"Posmużył" to chyba neologizm. W zdaniu "Tego dnia..." jest zgubiony podmiot. Podobnie w zdaniu "Szybkimi plaśnięciami...". Na pewno L STRO, a nie LUSTRO, bo nie wiem czy ta zgubiona litera czemuś służy?
Przesłanie mnie jakoś nie porwało, ale mogłem nie zrozumieć do końca, o co chodzi.
Pozdrawiam
Krustis
 

Witaj!

Mnie się z kolei bardzo spodobało. Wygląda na inspirowane Lemem. Dla mnie to dobry szort z fajną puentą.

Pozdrawiam
Naviedzony

Ja mam mieszane uczucia. Akurat przesłanie wydaje mi się, że zrozumiałam i coś mnie tam w środku tknęło, ale samo przedstawienie tematu wyszło jakoś tak, że krótki tekścik czytałam na dwa razy.

www.portal.herbatkauheleny.pl

To nawet nie jest śmieszne. Ot scenka i tyle... 

Mnie się podobało choć przesłania właściwie brakuje. Wszystko co napisałeś to świetne tło do czegoś... ale brak mi pierwszego planu.

Warsztatowo całkiem zgrabnie - spodobał mi się neologizm "posmużył" - pasuje. Nieprzyjemnie zazgrzytały jedynie te powtórzenia:

Stał przez chwilę przed płótnem, na nowo wypróbowując swoje ramię. Ręka pokornie zgięła się i chwyciła za pędzel. Posmużył nim chwilę po płótnie, wyczuwając każdą nierówność pod włosiem pędzla. Oczy przez chwilę śledziły miarowe ruchy ramienia

Pontnik - a miało być śmieszne? Ja bym powiedział, że to klimat refleksyjny.

Z wyjątkiem wskazanych wyżej błęów i potknięć, bardzo fajny zadatek na dobrego szorta. Ale chyba czegoś mu jeszcze brakuje... Nie wiem dokońca czego. Takie, rozumiesz, nie do końca określone wrażenie.

Przeszkadzały mi powtórzenia w kilku pierwszych zdaniach. I to nie tylko słowa "chwila".
Ogólnie, to jakichś tam emocji we mnie nie wzbudziło. Średnie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Byłem, przeczytałem, a że nie w moim guście, to od oceny się wstrzymałem. Pozdrawiam!

Świetne. Bardzo mi się spodobało.

Chyba nie czuję klimatu - dla mnie przeciętne. Ale czekam na kolejne teksty :)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Pomysł bardzo dobry. Szkoda, że nie poświęciłeś tekstowi więcej czasu i nie dopracowałeś go technicznie.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka