- Opowiadanie: polo - Wyprawa #1

Wyprawa #1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wyprawa #1

Na początku była ciemność i cisza. Wydawało mi się przez chwilę, że znalazłem się w miejscu gdzie nic nie ma. Nie odbierałem żadnych oznak życia które powinno tętnić wkoło mnie. Nie było nic. Po pewnym czasie, sam nie wiem ile to trwało, zacząłem czuć dziwne zapachy. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem ale nie ma się czemu dziwić, w końcu to całkiem nowy świat. Powoli zaczęły docierać do mnie także dźwięki. Najpierw cichy szum wiatru, później pojedyncze odgłosy jakichś zwierząt a później cała plejada dźwięków otaczającego mnie lasu. Po upływie kolejnych kilku chwil zacząłem także odzyskiwać wzrok. Najpierw jasna plama światła, później dołączyły do niej kolory, w końcu jakieś rozmazane kształty które powoli zaczęły się wyostrzać. Po upływie mniej więcej godziny od przybycia odzyskałem świadomość na tyle, że udało mi się podpełznąć do najbliższego drzewa i usiąść opierając o nie. Powoli dochodziłem do siebie. Wyjąłem z kieszeni rekorder i włączyłem nagrywanie.

– Raport pierwszy Przeniesienie miało dużo gorsze skutki niż zakładano. Czuje się tragicznie. Ledwo mogę się ruszać, bolą mnie chyba wszystkie mięśnie, głowa mi chyba zaraz eksploduje a do tego wszystkiego chce mi się strasznie pić. – w między czasie wyjąłem z plecaka apteczkę.
– Podaje sobie jedna dawkę środka przeciw bólowego. – zastrzyk w szyję bolał jak diabli ale zadziałał prawie natychmiast. – Okolica wygląda dziwacznie. Tak jak zakładaliśmy wylądowałem w lesie ale takiej roślinności nie widziałem jeszcze nigdy w życiu. Pnie najbliższych drzew są koloru niebieskiego a dalej pomarańczowego. Liści nie jestem w stanie dostrzec, są zbyt wysoko. Trawa jest czerwona a okoliczne krzaki są chyba we wszystkich możliwych kolorach. Wygląda to tak jak by ktoś wpuścił tu zgraję przedszkolaków z farbami i kazał im puścić wodze fantazji. Gdyby nie środek przeciwbólowy pewnie już miałbym migrenę od tych ostrych kolorów. Wyczuwam najróżniejsze zapachy jednakże żadnego z nich nie rozpoznaję. – w tym momencie w krzakach jakieś 5 metrów ode mnie usłyszałem jakieś szelesty.
Wyłączyłem rekorder i wyjąłem z plecaka paralizator. W poważniejszą broń mnie niestety nie wyposażono ze względu na „ryzyko jakie było by z tym związane”. Idiotyzm. Jak mnie coś zeżre zaraz po przybyciu to będzie tyle co do całej misji. No ale w końcu nie mi płacili za myślenie a jak spotka mnie coś nie miłego to znowu kogoś wyślą i tyle. W krzakach coś znowu się poruszyło ale tym razem do szelestów dołączył inny dźwięk, coś jakby kwik. Powoli wycelowałem paralizator w stronę krzaków i czekałem. Po chwili wyłonił się dziwny stwór. Poruszał nie na czterech łapach ale przednia para była znacznie dłuższa od tylnej. Jego łeb przypominał trochę koński ale był dużo grubszy. Owłosienia nie miał wcale. Miał na oko jakieś 70 cm wzrostu i był strasznie szeroki. W skrócie przypominał nie dużą świnię z końskim łbem i nogami żyrafy ale najdziwniejsze było to że był częściowo przezroczysty. Wyglądało to tak jak gdyby patrzeć przez mętną wodę. Nie opuszczałem swojej broni i czekałem na to co wydarzy się dalej. Stworzenie przyglądało mi się przez chwilę przechylając głowę to w lewą to w prawą stronę. Później kilka razy głośno wciągnęło i wypuściło powietrze. Trwaliśmy tak przez jakiś czas wpatrzeni w siebie aż stała się rzecz której najmniej mógłbym się spodziewać. To coś przemówiło
– No cześć. Jak tam podróż – powiedziało.
Zatkało mnie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Po prostu szok. Otrząsnąłem się i spytałem
– Ty mówisz – To było chyba najgłupsze pytanie jakie mogłem zadać.
– A niby dlaczego miał bym nie mówić – odrzekło – Skoro ty możesz to i ja chyba też – w jego głosie można było wyczuć nutkę rozbawienia – Możesz nazywać mnie Riks – przedstawił się.
– Ale jak to możliwe, że cię rozumiem – byłem naprawdę w szoku.
– Wiesz z tego co się orientuje to kulturalni ludzie, jak ktoś im się przedstawi odwdzięczają się tym samym a co do mowy i rozumienia to mam przyswojone wszystkie języki z twojego świata. – wyjaśnił.
– Aha. – dziwne uczucie, inna rozumna istota wytknęła mi właśnie brak kultury osobistej – Nazywam się Mark Lonis i przybywam z Ziemi. – stwierdziłem.
– To skąd jesteś to ja już wiem, inaczej skąd bym wiedział jakiego języka mam użyć Zbyt inteligentny to ty chyba nie jesteś co – to już lekka przesada. Nie dojść, że to coś wypomina mi brak kultury osobistej to jeszcze twierdzi, że jestem głupi !
– Po prostu uważam, że podczas pierwszego spotkania dwóch obcych, żywych i inteligentnych cywilizacji powinno się powiedzieć skąd się przybywa. Ty nie powiedziałeś mi nawet jak nazywa się ten świat – próbowałem pokazać, że jednak jestem inteligentny a przy okazji trochę się odgryźć.
– Uuu … nie dobrze. Krótkie stwierdzenie a aż cztery błędy. Widzę, że wnioski też wyciągasz pochopnie. Nie mieli tam u was kogoś bystrzejszego do takiej roboty No ale cóż, skoro już jesteś to zbieraj swoje graty i ruszamy w drogę. – odrzekł jak gdyby nigdy nic.
Ogarniała mnie złość. O co mu chodzi Chce mnie na wstępie obrazić żebym się wyniósł czy co
– To może mi wyjaśnisz jakie to niby AŻ cztery błędy popełniłem. – powiedziałem poirytowany.
Spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie jakby musiał tłumaczyć małemu dziecku jak ma wiązać sznurówki.
– Po pierwsze nie jest to PIERWSZE spotkanie, po drugie nie jest to spotkanie DWUCH cywilizacji bo ja reprezentuje ich wiele, po trzecie stwierdzenie ŻYWYCH też nie jest tu na miejscu bo ja wcale nie jestem żywy, jestem maszyną i po czwarte stwierdzenie INTELIGENTNYCH też za bardzo nie jest na miejscu bo ty jak na razie zbyt inteligencją nie błyskasz. A teraz zbieraj się bo za parę godzin zmrok a uwierz mi nie chcesz spędzić nocy w tym lesie. Do rana by nawet kości ciebie nie zostały. – wstał i odszedł kilka metrów po czym zatrzymał się czekając na mnie najwyraźniej.
Koniec

Komentarze

Nieco niezręczny styl, interpunkcja, "Dwóch" - wybacz, ale po prostu nie mogę napisać tego z błędem :) Dobry pomysł i niezły początek, jednak monolog bohatera brzmi jakoś "sztywno", jakby deklamował wyuczony tekst - pozwól sobie na więcej luzu.

Sporo niezręczności, fakt. Ale to zawsze można poprawić. Może z każdym następnym tekstem będzie lepiej.  

Nowa Fantastyka