- Opowiadanie: Dangerous - Przez martwą krainę, cz. 1

Przez martwą krainę, cz. 1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przez martwą krainę, cz. 1

Przez martwą krainę, cz. 1

 

– A więc pewnie zastanawiasz się, dlaczego Cię wezwałem? – mlaskanie odbijało się od zdobionego malowidłami sklepienia i marmurowej posadzki. Zupełnie, jakby ktoś jadł w świątyni – pomyślała Bianca i skrzywiła się z niesmakiem. Przemawiający chyba jednak nic nie zauważył i dalej przeżuwał kurczęce udko.

– Bardzo chciałabym to wiedzieć, Władco. – odpowiedziała. Na dźwięk jej głosu nazwany Władcą uniósł wzrok i spojrzał na dziewczynę. Jego spojrzenie było podejrzanie mętne. No tak – pomyślała – moczymorda już zaczął chlać, choć zegar nie wybił jeszcze południa. Jej przypuszczenie potwierdzał wepchnięty pod tron bukłak z winem.

– Więc jest taka sprawa… Bo to jest sprawa… – zaciął się na moment, jednak po chwili odzyskał rezon – Poważna sprawa. Jeszcze dziś wyruszysz przez Czerwone Pola do Ez-Atri. I przekażesz wiadomość. Zadowolony z siebie grubas najwidoczniej postanowił nagrodzić się za wydukanie tego zdania łyczkiem specjału spod królewskiego mebla, jednak zreflektował się, że może w czasie rozmowy nie wypada. Wtedy powinien by się podzielić, a przecież zapasy nie są nieskończone. Bianca pomyślała, że Arul musi być naprawdę napruty, skoro ma mówi takie rzeczy.

– Władco (jak to głupio brzmi!!!) – powiedziała. Myślałam, że wiadomości przekazywane są przez gołębie (bo ludzie raczej nie wracają, chciała dodać, ale ugryzła się w język)?

-Tak – padła odpowiedź – ale, proszę ja ciebie, tak się teraz porobiło, że bydlaki nie dolatują. A sprawa jest poważna. – nagle jakby otrzeźwiał. – jak zapewne wiesz, od czasów Inwazji na północ od naszego miasta panuje, czy raczej panował, spokój. Fala nie ruszyła, wszystko zostało, tak jak w dniu inwazji. Teraz natomiast coś zaczęło się dziać. Kwiaty zbliżają się. I nie tylko Kwiaty. Wieśniacy z północnych rubieży mówią, że w nocy między domami coś skrada się, jęczy i morduje bezdomne zwierzęta. A także ludzi.

– Ale Władco – przerwała mu – to takie bajania… co roku opowiadają o tym, coś panoszy się po rubieżach. Pamiętam, ostatnim razem był chyba Czarny Kur, czy coś takiego…

– Nie przerywaj, do kroćset – grubas machnął ręką i kontynuował – nie bardzo wy tam wiecie w tej Gildii, co robicie, nie? Znaczy znacie się na rzeczy, ale nie wiem co wy właściwie robicie, po za machaniem szabelką… – tu zaniósł się zachrypniętym śmiechem, który świadczył o tym, że wino nie jest jego jedyną miłością i zna się na tak zwanych palonych ziołach. Po chwili jednak spoważniał i mówił dalej – a widzisz, moja droga, rozmawiając z ludźmi, wiele można się dowiedzieć. I może jakbyś trochę pogadała, to wiedziałabyś, że tym razem sprawa była na tyle poważna, że raczyłem wysłać tam jednego z was.

Bianca rzeczywiście nie zdawała sobie sprawy, że elitarni, szkoleni praktycznie bez przerwy agenci miasta Ir są używani do uspokajania przestraszonych wieśniaków. Arul chyba jednak zapomniał o własnym rozkazie, by każdy wysyłany zachowywał w tajemnicy szczegóły misji… zresztą jeśli działy się takie rzeczy, to ona chyba nawet nie chciała wiedzieć.

– A wiesz co jest jeszcze ciekawsze? – Władca miasta Ir wpatrzyły się w dziewczynę, jakby oczekując jakiejś dziwnej reakcji na to, co zaraz powie – wasz przyjaciel skończył rozsmarowany na ścianie, jak, nie przymierzając, marmolada. Znaczy, przypuszczamy, że to jeden z waszych, bo miał na sobie jeden z tych słynnych zielonych płaszczy. Ciała nie dało się rozpoznać… co ja mówię, ciała prawie nie było.

Jeśli oczekiwał na wyraz przerażenia na twarzy dziewczyny, to grubo się przeliczył. Co nie znaczy, że historia Arula nie zrobiła na Biance wrażenia. Bardzo, ale to bardzo rzadko zdarzało się, żeby ginął jeden z członków Stalowej Gildii. Przyczyna była bardzo prosta: ciężko zabić kogoś kogo uczy się zabijać osiem godzin dziennie. I kto przeszedł naprawdę staranną selekcję. Jeśli rzeczywiście ktoś ginął, to zdarzało się to zazwyczaj tym nieszczęśnikom, których wysłano na wschód, do legendarnych Krajów Orientu (czy Obłędu, jak głosił jeden z suchych dowcipów). Ale żeby ktoś został zabity na prowincji, to rzeczywiście dosyć zaskakujące. Na pewno nie zrobił tego żaden wieśniak, czy nawet dwudziestka wieśniaków, każdy Stalowy dałby sobie radę w takiej potyczce. Rzeczywiście, sprawa przedstawiała się interesująco.

– Także tego – Władca sięgnął po następne udko, jakby przed chwilą rozmawiał o pogodzie, nie o brutalnym morderstwie – dzieją się rzeczy złe. I ja myślę, że trzeba coś z tym zrobić. Zwłaszcza, że wieśniacy są przekonani, że to Kwiaty są przyczyną całego zamieszania. Że coś wyszło z Czerwonych Pól. Są przekonani do tego stopnia, że zaczęli opuszczać wsie najbliżej nadchodzącej Fali Kwiatów. Nie dziwię się im, bo gdzie pojawi się to czerwone świństwo, tam znika życie. Jednak z drugiej stronny tam gdzie zjedzie się dużo wozów z bezdomnymi uchodźcami, tam jest niespokojnie. No i tak sobie obmyśliłem, że musimy się dowiedzieć, czy to się zbliża tylko z naszej stronny, czy może nasi drodzy sąsiedzi z Ez-Atri mają podobny problem. Jeśli tak, to nasi durni magowie muszą przestać marynować ropuchy i zając się tym, za co dostają denary z miejskiej kasy. Mają się przydać w potrzebie. A żeby wspomóc działania tych fikuśnie ubranych pajaców, nawiążemy kontakt z ich trochę jednak inteligentniejszymi kolegami zza Czerwonych Pól. I tutaj, najdroższa (o, awansowałam z „mojej drogiej", pomyślała Bianca), jest twoje zadanie. Przedrzesz się przez Czerwone Pola i pogadasz z ichnimi czarownikami.

– Władco Ir, jak dotąd nikt nie wrócił z takiej wyprawy – czuła rodzący się w niej strach, bo wiedziała, że nie będzie wyjątkiem.

– A widzisz – powiedział Arul – okazało się jednak, że nasi magowie nie są tak durni, na jakich w swoich szlafrokach wyglądają. Znaczy są durni, ale nie tak bardzo. Jeden z nich wymyślił, że wystarczy zrobić specjalną maskę, która chroni noszącego przed zapachem Kwiatów czy tam tym, co powoduje obłęd i można po nich chodzić. On przynajmniej twierdził, że w tej masce zrobił sobie spacerek na dwie wiorsty w głąb pól i wrócił bez szwanku. Ty też taką maskę otrzymasz i wyruszysz jeszcze dziś. Wiadomość, mapy i maskę dostaniesz przy drzwiach, przekaże Ci ją tam jeden z moich urzędasów.

– Jeśli mogę coś powiedzieć – zaczęła Bianca – jak sam panie raczyłeś zauważyć, nasi magowie nie cieszą się renomą ludzi kompetentnych…

– Tak– przerwał jej Arul. Jednak sprawa jest poważna i nie ma innego wyjścia. Sami nie damy rady. Jeśli kwiaty będą posuwać się w tym tempie, miasto przestanie istnieć za niecałe 2 tygodnie. Możesz odejść.

Bianca nie miała pojęcia, że To dzieje się tak szybko i była przerażona perspektywą samobójczej wyprawy, jednak w czasie morderczych treningów nauczono jej posłuszeństwa. Złożyła więc jedynie zgodny z protokołem ukłon, odwróciła się i ruszyła do wyjścia. Jej obuwie zaprojektowano tak, by nie hałasowało przy chodzeniu. Jedynym więc dźwiękiem, który towarzyszył jej, gdy kroczyła ku swemu przeznaczeniu, było przeraźliwe mlaskanie.

Koniec

Komentarze

przede wszystkim prośba. bardzo dozgonna prośba o używanie magicznego przycisku, oznaczonego jako "enter". Z doświadczenia wiem, że teksty zyskują na przejrzystości i czytelności, jeśli wprowadzi się do nich akapity a dialogi zaczynają się od nowych linii, jak bóg przykazał.

poza tym jest nieźle. Nie jest to może opowiadanie światowej klasy, ale pomysł ma potencjał i dobrze zrealizowany mógłby zaowocować czymś naprawdę fajnym

jednak żeby do tego doszło najpierw trzeba wyleczyć błędy, a tych jest tu sporo:
po pierwsze: powtórzenia. nie mam nawet ochoty ile razy powtarza się "poważna sprawa". tak, wiem że to akurat miało być dla humoru i w ogóle, sformułowania typu "władca spojrzał na dziewczynę. Jego spojrzenie było mętne" najzwyczajniej kłują w oczy.
po drugie: nigdy, absolutnie nigdy, pod żadnym pozorem w tekście nie ma prawa pojawić się więcej niż jeden wykrzyknik pod rząd. stosowanie czterech wykrzykników za jedną wypowiedzią powinno być karane mandatem i sześcioma punktami karnymi.
poza tym logika i język: jeśli z jedne strony mówisz o "rubieżach", to powinieneś trzymać się konwencji jakiegoś archaizmu i mierzyć czas chociażby "do następnej pełni" czy "za dwa księżyce", nie "za dwa tygodnie.
no i jakoś trudno mi wyobrazić sobie, że starannie wyselekcjonowana, ćwicząca osiem godzin dziennie (co swoją drogą nie jest aż tak sporym czasem jak na mordercze treningi) adeptka gildii odczuwa przerażenie jeszcze nawet nie rozpoczynając misji. albo ktoś jest szkolonym profesjonalistą i zachowuje się jak szkolony profesjonalista, albo nim nie jest

to tyle ode mnie. z góry przepraszam jeśli mój komentarz wydał się niemiły i zachęcam do dalszego pisania.
pozdrawiam

Ajajaj, w takiej formie to to się do czytania nie nadaje...

www.portal.herbatkauheleny.pl

Dzięki za komentarze, jestem miło zaskoczony, że jest jakiś odzew :) mam właśnie ten problem: przeklejałem z worda, w okienku, w które wkleja się tekst pukładałem wszystko jak należy, a wkleiło się tak jak widzicie.

Edytuj, póki masz czas, po 24 h już nic nie będziesz mógł w tekście zmienić.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Po naciśnięciu "mój profil", pokaże ci się lista twoich publikacji. Przy opowiadaniu będzie słowo "edytuj". Naciskasz na nie. W tabelce nad okienkiem masz ikonki. Wybierz tą z lierką "W" i naciśnij na nią. Wyskoczy następne okienko, do którego wklejasz swój tekst z Worda. Proste.
Na poprawę tekstu masz 24 godz, od chwili publikacji. Więc się pospiesz.

Bardzo słabe, niestety. Fatalny zapis dialogów. W tekście nie zostały wyodrębnione akapity stosownie do postępu akcji.
Przykład.
"-Tak - padła odpowiedź - ale, proszę ja ciebie, tak się teraz porobiło, że bydlaki nie dolatują. A sprawa jest poważna. - nagle jakby otrzeźwiał. - jak zapewne wiesz, od czasów Inwazji na północ od naszego miasta panuje, czy raczej panował, spokój. Fala nie ruszyła, wszystko zostało, tak jak w dniu inwazji."
Chyba powinno byc raczej tak:
- Tak - padła odpowiedź. - Ale, proszę ja ciebie, tak się teraz porobiło, że bydlaki nie dolatują.
- A sprawa jest poważna - nagle jakby otrzeźwiał. - Jak zapewne wiesz, od czasów Inwazji na północ od naszego miasta panuje, czy raczej panował, spokój. Fala nie ruszyła, wszystko zostało, tak jak w dniu inwazji.
Lub tak:
- Tak - padła odpowiedź. - Ale, proszę ja ciebie, tak się teraz porobiło, że bydlaki nie dolatują. A sprawa jest poważna. 
Nagle jakby otrzeźwiał.
- Jak zapewne wiesz, od czasów Inwazji na północ od naszego miasta panuje, czy raczej panował, spokój. Fala nie ruszyła, wszystko zostało, tak jak w dniu inwazji.
Czemu raz wyrz "inwazja" pisany  jest wielka literą, drug raz zaś malą?
Fabuła nijaka. Opowiadanie wygląda na początek dłuższej story. Trzeba spokojnie usiąść, przmysleć  i przemodelować co nieco, jeszcze raz przeczytać i poprawic calość tekstu, a będzie lepiej.
Jak na razie tekst nadaje się tylko do jednego - do gruntownego remontu.
Pozdrowienia.

Nie zwróciłem uwagi na tytuł - oczywiscie, że opowiadanie to część większej całości. Trzeba jednak publikowac coś dłuższego i przede wszystkim - zamkniętą narracyjnie i fabularnie część. Inaczej publikacja mija się z celem. 

- A więc pewnie zastanawiasz się, dlaczego Cię wezwałem? - mlaskanie (...)
Nie piszesz listu, grzecznościowa forma zaimków nie obowiązuje (czyli: "cię" z małej litery)

Zupełnie, jakby ktoś jadł w świątyni - pomyślała Bianca i skrzywiła się z niesmakiem.
Nie rozumiem, dlaczego miałaby się krzywić z niesmakiem. Raz, królowi (czy kim on tam jest) wolno. Dwa, skąd tu nagle "świątynia"? Dalej piszesz, że siedzi na tronie. Chyba jestem na to za głupi.

Na dźwięk jej głosu nazwany Władcą uniósł wzrok (...)
Rozumiem, że "Władca" to oficjalny tytuł? Jeśli nie, powinien być z małej litery. Poza tym "nazwany Władcą" jakoś mi zgrzyta. Możesz przemycić tu jakiś jego opis (zgrzybiały starzec podniósł wzrok), albo po prostu przedstawić Władcę z imienia.

spojrzał na dziewczynę. Jego spojrzenie było podejrzanie mętne
Spojrzał, spojrzenie -- powtórzenie, całkiem zbędne i łatwe do usunięcia.

postanowił nagrodzić się za wydukanie tego zdania łyczkiem specjału spod królewskiego mebla, jednak zreflektował się, że może w czasie rozmowy nie wypada. Wtedy powinien by się podzielić (...)
Czyli od dziś pijemy w ciszy, bo rozmawiać przy piciu (pić podczas rozmowy) nie wypada? No proszę Cię. Dlaczego powinien się dzielić czymkolwiek z kimś niższego stanu? Na bogów, to przecież monarcha, a nie dobrze wychowana panienka. Nie rozumiem też wcześniejszej uwagi o piciu przed południem. W takiej, dla przykładu, średniowiecznej Polsze chlało się od samego rana (szczególnie rycerstwo), bo woda była uważana za napój dla koni, a człowiek powinien pić wino.

- Władco (jak to głupio brzmi!!!) - powiedziała. Myślałam, że wiadomości przekazywane są przez gołębie (bo ludzie raczej nie wracają, chciała dodać, ale ugryzła się w język)?
Myślę, że powinieneś znaleźć inny sposób na zapisywanie myśli bohaterki. Ten, który stosujesz w powyższym strasznie zaciemnia tekst i wygląda dość kiepsko (estetyka tekstu to bardzo ważna sprawa). W dodatku zgubiłeś myślnik po "powiedziała".

-Tak - padła odpowiedź - ale, proszę ja ciebie, tak się teraz porobiło, że bydlaki nie dolatują.
To zdanie bardzo mi się podoba. :)

Wieśniacy z północnych rubieży mówią, że w nocy między domami coś skrada się, jęczy i morduje bezdomne zwierzęta. A także ludzi.
Tu komuś pomieszały się priorytety -- czy król nie powinien najpierw zwrócić uwagi na mordowanych ludzi? W dodatku wątpię, żeby ktokolwiek (szczególnie wyższego stanu) wierzył chłopskim bajaniom. Lepiej by było, gdyby ta informacja pochodziła od jakiegoś rycerza albo kogoś zaufanego.

- Nie przerywaj, do kroćset - grubas machnął ręką i kontynuował - nie bardzo wy tam wiecie
Dla mnie zdanie po wtrąceniu myślnikami wygląda na nowe, dlatego nie rozumiem, dlaczeg onie ma kropki i wielkiej litery.

Po chwili jednak spoważniał i mówił dalej - a widzisz (...)
Znów -- zapis.

(...) szczegóły misji... zresztą jeśli działy (...)
Znów: brakująca wielka litera.

wasz przyjaciel skończył rozsmarowany na ścianie, jak, nie przymierzając, marmolada. Znaczy, przypuszczamy, że to jeden z waszych, bo miał na sobie jeden z tych słynnych zielonych płaszczy. Ciała nie dało się rozpoznać... co ja mówię, ciała prawie nie było.
Ponownie -- wielka litera. Czy od takich gadek nie powinni być doradcy? Przecież włądca nie może się wszystkim zajmować osobiście.

ciężko zabić kogoś kogo uczy się zabijać osiem godzin dziennie
Czas nie jest tutaj żadnym wyznacznikiem (dla przykładu: dość intensywnie uczyłem się grać na pianinie przez sześć lat, ale to wcale nie znaczy, że jestem w tym dobry). Powinieneś znaleźć inny sposób na przekonanie czytelnika o niesamowitości członków Gildii. Najlepiej opisowo, nie przez suchy fakt. :)

I kto przeszedł naprawdę staranną selekcję.
O ile mogę zrozumieć zaczynanie zdania dialogowego od spójnika, o tyle taki zabieg całkowicie dyskwalifikuje zdanie narracyjne. W dodatku oddzielanie tego zdania od poprzedniego jest naprawdę złym pomysłem.

do legendarnych Krajów Orientu (czy Obłędu, jak głosił jeden z suchych dowcipów)
Bez komentarza.

Tu masz  moje uwagi techniczno-logiczne do ponad połowy tekstu. Szczerze mówiąc, jeszcze dużo pracy przed Tobą (ale to nie jest praca niemożliwa). Zwracaj większą uwagę na zapis i konstrukcję postaci (muszą być wiarygodne i żywe). Co do fabuły -- za mało jej, żeby cokolwiek oceniać. Powodzenia w przyszłości. 

Taki sobie wstęp do opowiadania. Z treści- nie ma jeszcze nic, co warto komentować.

Na razie trudno jeszcze cokolwiek o tym tekście powiedzieć. Nawet mnie wciągnęło, chociaż trochę szwankuje logika, co już wytknęli moi poprzednicy (zwłaszcza zachowanie Władcy było jakieś dziwaczne, ale może to przez te palone zioła :P). To, co przeszkadza wizualnie, to niekonsekwentne używanie wielkich liter - raz Kwiaty, raz kwiaty, raz Władca, raz władca, raz Inwazja - raz inwazja. Warto zwrócić na to uwagę w kolejnych częściach.

Za krótkie, żeby coś więcej można było o tym powiedzieć. Nie jest złe, to prawda.

nic się nie dzieje! gadają! ile można! napisane nienajgorzej, ale nie przyciąga na tyle, aby czekać na następne części

4/10

Ej, następne części już są. W trzeciej nawet coś się dzieje.

Nowa Fantastyka