- Opowiadanie: Ajran - Zaginiony fragment Apokalipsy Św. Jana

Zaginiony fragment Apokalipsy Św. Jana

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zaginiony fragment Apokalipsy Św. Jana

PS: miało byś śmieszne :)

 

 

 

 

 

Zaginiony fragment Apokalipsy Św. Jana

 

* * *

Zrodzi się dziecie z krwi sługi szatana.

Zły to człowiek co dobra nie czyni, lecz

bliski zwycięstwa zostanie, gdy syna

wyśle do domu Pana. A gdy przeżyje,

dziecie ojca swego zabije.

Bolesne straty i koniec zbawienia,

iż słudzy Pana polegną, a na ziemi

obiecanej, gdzie bitwa stoczona państwo

zostanie w imię Boga. Źródło natchnienia

i mocy Stwórcy runą z ręki szatana i tylko

zabije go nieziemska katana.

I syn ojca zabije…I syn ojca zabije…I syn ojca zabije…

Zaginiony fr. Apokalipsy św. Jana

 

 

Słowa przepowiedni od cyganki, która śpiewała

trafiła do człowieka Vassy Lazara.

A że nie lubił Boga i bluźnił przeciw jego imieniu

serce małe, lecz dreszczem przeszło.

Chęć wzbicia się ponad przeciętność gorliwie nim kierowało,

ponieważ władzy zawsze mu było mało.

Iż dziecie spłodził kilka dni przed przepowiedni usłyszeniem

rozkazał swym zbirom zabijać kobiety w ciąży

ponieważ nad nim bezwzględne fatum ciąży.

Bez sumienny Lazar bezczelnie przyczynił się do śmierci kobiet wielu,

sądząc, że tylko tak dojdzie do wyznaczonego przez siebie celu.

Z zachwyconą gębo nóż brzemiennym kobietom wbija w brzucha,

robiąc to za każdym razem bez ugięcia uśmiecha się od ucha do ucha.

Z myślą, iż jego syn nie żyje podbija nowe tereny Szwecji i Finlandii

pod natchnieniem siły swego Pana szatana.

Zagarnął miasto z piękną i dużą katedrą

po czym ją splugawił i zniszczył z demona duszą

oraz oznajmił przywódcom tych krain, że co chcę to robić muszą

i nazwał to miejsce Vassa.

Od samego początku jak dotąd toważyszyła mu dobra passa.

Ach więc wreszcie syn się narodził,

którego Lazar niegdyś spłodził,

musiały to byś wspaniałe chwilę,

a Vassa nadal myślał, że on nie żyje.

Okryty jedwabna chustą leży z czystą duszą

pod trzema drzewami: jabłonią, śliwą i gruszą.

Lazar chcąc pokazać nienawiść do Boga

rozkazał odcinać i zbierać łapy czworonoga– kota.

Bez żadnych skrupułów łapki ciął tym stworzonkom, które szans nie miały,

a one przeraźliwie i głośno miałczały.

Potwór, bestia niesłychana

jeszcze bardziej rozwścieczyć chcę Pana.

Wszystko co boskie dla niego złe,

więc do Rosji na wizytę papieża udaje się.

Iż on bydle i jego złość nie minie,

otóż na wizycie oko w oko sługa Boga z jego rąk ginie.

Bóg widziawszy to myślał, że śni,

toć ciało jego wysłannika pada twarzą w strumień krwi.

Nic nie powstrzyma od zła czynienia

człowieka bez sumienia.

Pewien chłopiec tym czasem

słysząc te złe wieści udaje się do biblioteki

z przywiązanym skórzanym pasem.

Czytając księgi z samego rana

natknął się niespodziewanie, na zaginiony fragment Apokalipsy św. Jana.

A pisało w nim to co cyganka ojcu mówiła,

gdy przy nim niegdyś była.

Lazarowi nadal złego jest mało,

więc zrobił coś co by wielu ludzi się nie spodziewało.

W Obwodzie Kaliningradzkim w świątyni meczetu

układa pentagram z łap kocich, gdzie po środku składa głowę papieża.

Krzycząc trzy razy plugawe słowa

w dziwnie monstrum zamienia się papieża głowa.

Siedem głów, na każdej po trzy rogi

i do tego cztery ogony oraz dwie ręce i dwie nogi.

Vassa nie zdaje sobie sprawy z tego

co właśnie uczynił takiego.

Antychryst żywy rusza do Watykanu mściwy

by zniszczyć państwo sługi Boga,

źródło życia i natchnienia wiary.

I zaczęły realizować się najgorsze koszmary!

Tym czasem syn Vassy Lazara Samuel Marin usłyszawrzy te nowiny

udaje się na południe do starożytnej krainy,

gdzie ma nadzieję znaleść sposób na pozbycie się pana złego zawinionego.

Gdy Antychryst rujnuje i pustoszy Watykańskie świątynie

Samuel odnajduje górę dzięki, której wszystko co złe minie.

Chłopiec wchodzi na szczyt zaginionej góry Tabor modląc się do Boga,

aby jego zemsta co do Vassy była wielce sroga.

Pan modły chłopca przyjmuje

i wielką pomoc ofiaruję.

I aby jego wielka była chwała,

na świat zsyła Archaniołów Gabriela, Rafała i Michała.

Vassa Lazar cały zdrowy

ze swym Panem z Watykanu ruszają do Częstochowy.

Po drodze jeszcze w Italii

Archaniołowie wraz ze złym Panem się spotkali.

Chłopiec w krzakach patrzący z daleka

pewien był, iż śmierć go czeka.

Trzyma dziecina w ręku sztywno sztylecik, aby w razie czego

zareagować na wroga swego.

A wiec bitwa się rozpoczęła, archaniołowie z mieczami z nieba,

a antychryst z toporem z podziemia.

Antychryst pewien siebie i pełen rozwagi

nad aniołami ma wiele przewagi.

Rafał walecznie broni się przed uderzeniami,

a reszta mu pomaga swymi natarciami.

Szatan sieka ciało Rafała po czym anioł w iskry się zamienia

i teraz będzie miał ze śmiercią do czynienia.

Wiatr rozwiewa pył po ciele Rafała,

nie tego Boska duma się spodziewała.

Gabriel i Michał zrozpaczeni po śmierci przyjaciela swego,

próbują zabić potwora podłego.

Gabriel zaczyna grać na lirze,

którego dźwięku bestia nie lubi słyszeć.

Słabnie w takt muzyki Gabriela,

a tym czasem Michał chcę pomścić przyjaciela.

Bestia pełna złości niedobrymi dla niej rytmami

rzuca się na Gabriela pomiędzy dwoma lipowymi drzewami.

Anioł się broni, walczy ucieka

lecz demon pożera "człowieka".

Lira upada na ziemię, na trawę,

a Michał rozpacza w tej sprawie.

W net ostrze Archanioła boska katan,

wyrzucona z siła tytana

uderza w serducho z węgla szatana.

Monstrum upada, zmienia się w popiół,

a Vassa ucieka w popłochu.

Lazar by znów coś złego wykonał,

gdyby nie synek z krzaków nie wyskoczył i go nie pokonał.

Samuel Marin dźga w plecy ojca swego, po czym pada Lazar

na kolana, a na plecach wielka krwawa rana.

Michał wagą życia i śmierci waży Lazara

i skazuje na wieczne potępienie do piekła, gdzie będzie bólu doznawał, jako mara.

Na cześć chłopca bohaterskiego

miejsce zabicia Pana złego nazwano od jego imienia, San Marino

i po tym wszystkim ludziom się dobrze już żyło.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

"Miało być" to dobre określenie. Nie jest.

www.portal.herbatkauheleny.pl

No cóż, papier vel ekran komputera, wszystko przyjmie. Autorze drogi- dla mnie to jest jeden wielki bezsens. Nie przypominam sobie twojego nicka, więc chyba jesteś nowy. Wielu nowicjuszy wstawia takie pseudo- natchnione brednie. Nie wyrózniasz się, jeśli o to Ci chodziło. Napisz coś normalnego, proszę.

:)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Nie podobało mi się. zgadzam się z opiniami powyżej.

Wiem, że nie jest śmieszne, dlatego napisałem "miało być" .

Te rymy miejscami bardzo, ale to bardzo bolą...

Nowa Fantastyka