- Opowiadanie: meksico - Artefakt

Artefakt

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Artefakt

Z dedykacją dla ludzi z dystansem do siebie :D

 

Za pomoc dziękuję Exturio oraz Selenie, za poparcie Aubrey:) o wyrozumiałość proszę Czytaczy:)

 

 

Chcecie poznać prawdę o pierwszym spotkaniu użytkowników portalu Nowa Fantastyka? Jasne, że tak. I wcale się nie dziwię. Teraz pewnie myślicie, że będzie o tym, jacy fajni jesteśmy i jak bardzo się polubiliśmy. Gówno prawda. Ale zacznę może od początku, a raczej od wyjścia z knajpy „Artefakt". Bo właściwie tam sprawy nabrały dziwnego obrotu.

 

W połowie drog międzyi knajpą, a dworcem zorientowałem się, że nie mam zapalniczki. Po minie Mateusza, który z papierosem w ustach nachylał się w moją stronę, wniosłem, że on także jej nie posiada.

 

– Musiałem zostawić. – Spojrzałem w kierunku Artefaktu.

 

– Dobrze, że dupy nie zapomniałeś. – Ola, jako niepaląca, nie rozumiała naszego cierpienia.

 

– A zapaliłoby się. – Mateusz poprawił rondo kapelusza.

 

– To idźcie powoli, ja zaraz wrócę.

 

Nie namyślając się, pobiegłem w stronę knajpy. Po kilku chwilach znalazłem się na schodach, prowadzących do piwnicy, w której znajdował się Artefakt. Po drodze prawie straciłem zęby na zostawionej na jednym ze stopni popielniczce. „Palenie zabija", uświadomiłem sobie.

Wśliznąłem się do środka. Barmanka pewnie była na zapleczu, bo przy barze nie zauważyłem nikogo.

Postanowiłem poczekać, a przy okazji trochę się rozejrzeć, bo przedtem nie było ku temu okazji. Ładnie. W ścianie przy barze znajdowały się półki z książkami. Większość ustawiono tak wysoko, że człowiek przeciętnego wzrostu, za którego się miałem, nie był w stanie żadnej dosięgnąć. Książki z wysokiej półki – to określenie pasowało idealnie. Moje przemyślenia przerwało skrzypienie. Drzwi prowadzące do jednego z pomieszczeń otworzyły się, tak że mogłem dostrzec jego wnętrze.

 

– Szuflandia – westchnąłem.

 

Barmanka wspominała, że ta część pubu jeszcze nie funkcjonuje. Trwało katalogowanie nadesłanych prac i dopiero po zakończeniu będzie można skorzystać ze zbiorów.

Ciekawość przezwyciężyła rozsądek. Pchnąłem drzwi i po sekundzie znalazłem się w przestronnym pomieszczeniu, zawalonym starymi szafkami, regałami, komodami. Każda szuflada i półka opisana imieniem i nazwiskiem, niektóre tytułami i datami.

Kiedy już postanowiłem, że kiedyś podeślę im własne teksty, pod literą „S" dostrzegłem własne nazwisko. Co dziwniejsze, imię także się zgadzało.

 

– Co to, kurwa, jest? – zapytałem sam siebie i zaraz zabrałem się za wyciąganie szuflady.

 

Na szczęście znajdowała przy samej podłodze, więc nie okazało się to trudne. W środku leżały sterty zadrukowanego papieru. Bez zastanowienia wyciągnąłem pierwszą z góry.

Był to początek mojego opowiadania, a na dodatek znalazła się tam data powstania świadcząca, że dokładnie za tydzień napiszę ostatnie słowo. Dalej było już tylko dziwniej. I coraz mniej zabawnie.

Rozejrzałem się wokół. Co i rusz, odnajdywałem nazwisko kogoś ze znajomych. Wyciągnąłem papiery z mojej szuflady i na dnie zobaczyłem zapalniczkę. Tak, moją zapalniczkę.

 

– Co tu się dzieje?! – Nie mogłem zrozumieć.

 

– Co pan tu robi? – usłyszałem za sobą głos barmanki.

 

Podniosłem się.

 

– A co to tu robi? – potrząsnąłem szufladą.

 

– Panie Andrzeju… – rzuciła barmanka przez ramię.

 

Czułem, że nie mam co liczyć na przeprosiny. Będą bili! Zamarłem. Trwało to długo i pan Andrzej zdążył wkroczyć do pomieszczenia. Już wiedziałem, że być może uniknę bicia, bo oto przede mną pojawił się ktoś kogo znałem. Niewysoki, brodaty grubasek nie wyglądał groźnie. Na dodatek w dłoni trzymał opróżnioną do połowy butelkę gorzałki. Mimo wszystko wolałem uważać. Przyjąłem postawę bojową, o ile z szufladą w rękach jest to możliwe. Łeb spuściłem nisko. Zacisnąłem groźnie wargi.

 

– Odkrył pan naszą tajemnicę – oświadczył pan Andrzej, pociągając z flaszki.

 

– Ja tylko po zapalniczkę – palnąłem.

 

Pan Andrzej pokiwał głową. Niby taki pisarz, a nie wiedział, co powiedzieć. W jednej chwili odzyskałem rezon.

 

– Może dowiem się, dlaczego do zapalniczki dołączone są moje teksty?

 

– Oj, od razu „twoje" – wybełkotał. – Widziałeś daty, młody człowieku?

 

– Widział…

 

-Wiesz – zaczął pan Andrzej. – Życie jest ciężkie. Rachunki, kredyty… Mam tego trochę…

 

– Generalnie, mam to gdzieś. – Nie będzie mnie tu nikt na litość brał. – Skąd macie to wszystko? Przecież to jest…

 

– Artefakt – wszedł mi w słowo grubasek. – Trza było rzucić palenie. Gdyby nie zapalniczka, to żyłbyś w nieświadomości.

 

Teraz się wściekłem.

 

– Rozumiem, że jakimś cudem zeskanowaliście mi mózg i macie wszystkie moje utwory?

 

– No coś ty…

 

Wyciągnąłem jedną kartkę z szuflady i przytrzymałem nad płomieniem zapalniczki.

 

– Spalę ten cały burdel – ostrzegłem, choć nie bardzo miałem koncepcję, w jaki sposób uda mi się tego dokonać.

 

Wtedy usłyszałem głos. Przypominał mi trochę skrzeczenie papugi.

 

– Myślę, że się dogadamy – powiedziała barmanka. Z każdą chwilą coraz mniej przypominała kobietą, która całkiem niedawno nalewała nam piwo.

Zmalała o dobre pół metra i z całkiem ładnej zmieniła się w cholernie brzydkiego karła. „Bilbo Baggins?", pomyślałem, opuszczając ręce. Stworek ubrany był w przyciasne kalesony, na nogach miał brązowe ciżemki. Na żółtej kamizelce dostrzegłem kilka brunatnych plam. „Pewnikiem krew", podpowiedziała mi wyobraźnia.

Pan Andrzej, przyjął wszystko ze spokojem. Pociągnął łyka z flaszki i podał karłowi.

 

– Panie Rumpel – zaczął grubasek – to nie było konieczne. Poradziłbym sobie.

 

Rumpelstiltskin rzucił mu pogardliwe spojrzenie i ignorując pisarza, podszedł do mnie. Cofnąłem się.

 

-Wiesz, że nie możemy cię wypuścić – powiedział, oblizując wargi. – Chyba, że zgodzisz się na mały układzik.

 

Wzdrygnąłem się. Umowy były specjalnością Rumpla. Zawierał je często, zawsze wychodząc na swoje.

 

– Co proponujesz? – musiałem zyskać na czasie, by coś wymyślić.

 

– My z panem Andrzejem musimy żyć. Potrzebujemy kasy. Dobre teksty to kasa, pisarze to teksty. Łapiesz?

 

– Chyba mam coś, co cię zainteresuje…

 

***

 

Pięć minut później dogoniłem znajomych. Na rękach niosłem stertę zadrukowanych kartek, które przed chwilą odzyskałem.

 

– Mówiłam ci, żebyś nie brał ulotek – odezwała się Ewelina, którą najwidoczniej bawiła moja mina.

 

– To nie ulotki.

 

– To czegoś naniósł takiej makulatury? – Spytała Ola, ale w odpowiedzi podałem jej część papierów.

 

– Kryśka, tu masz swój tekst na „Szablę i Kontusz" – zwróciłem się do koleżanki.

 

Rzuciłem okiem i całkiem dobry.

 

Nikt nie odezwał się przez chwilę. Ja w tym czasie rozdałem każdemu jego przydział.

 

– Dobra – odezwał się Mateusz, przeglądając wydruki. – Teraz mi powiedz, co nam zaszkodziło, bo na mój rozum, coś tu kurwa jest bardzo nie tak.

 

Wtedy opowiedziałem, co zaszło w Artefakcie.

 

– To już jest przegięcie – mruknął Mateusz. – Rozumiem wszystko, yeti, ufo, chupacabra. Ale Rumpelstiltskin?

 

– Co ja ci poradzę? – Mnie też to przerastało. – Mówię jak jest.

 

– I on tak najnormalniej w świecie ci to oddał? – Ola pierwsza otrząsnęła się z szoku. – Chyba mu nic…

 

– Zawarliśmy układ – powiedziałem, choć nie wydawało mi się, by to kogoś uspokoiło.

 

– Co mamy zrobić? – Mateusz nadal trzymał w zębach papierosa. – Ta cholera Beryl ma szczęście, że nie przyszedł.

 

Wybuchnąłem śmiechem.

 

– Wy tam coś piliście, czy jak? – spytała Ola. – Gadaj, jak jest.

 

– Przepraszam. Bo ja mu opowiedziałem o Berylu i Rumpel wielce się zainteresował.

 

– Nadal nie rozumiem? – przyznał Mateusz.

 

– Rumpel bierze teksty Beryla.

 

Mateusz podrapał się po brodzie.

 

– A żeby je dostać, musi mieć jego przedmiot, tak? – zapytał.

 

– Dokładnie. – Uśmiechnąłem się po raz kolejny.

 

– A chcąc mieć przedmiot, musi go zwabić do Artefaktu – wydedukowała Ola.

 

Skinąłem głową.

 

– A żeby go zwabić… – zacząłem.

 

– Musi mieć kurewską cierpliwość. – Mateusz wyraźnie się rozpromienił.

Odpaliliśmy po papierosie i w dobrych humorach ruszyliśmy na dworzec. Już wiedziałem, jaki wątek założę na Hyde Parku. Przypomniałem sobie też słowa pana Andrzeja. „Pisanie to nic innego jak biznes". Dobrze mieć głowę do interesów.

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Mam wrażenie, że uczyniono mnie postacią o bardzo małym rozumku:P

Czuję się świetnie scharakteryzowany. :D
Od oceny się powstrzymam, z oczywistych względów.  

Ola, to jest fikcja literacka :) na dodatek zrodzona w mojej pustej główce :)
Mateuszu, nasze spotkanie nowofantastycznoqfantowe owocuje :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Nie jestem pewien, czy wszystko zrozumiałem :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mogłeś ciekawsze imię wymyślić dla Andrzeja skoro też był karłem :P

Jak dla mnie, to zbyt poplątane. 

Ale to TEN Andrzej;>

beryl - jestem z tobą, darowałem sobie.

No kurcze, chyba mi nie powiecie, że w Artefakcie spotkaliście Andrzeja?

Podobało mi się. Aż szkoda, że mnie tam nie było, może bym się dowiedział, czy kiedykolwiek napiszę coś ciekawego, co ludzie chcieliby czytać :-).

W połowie drogi knajpą, a dworcem zorientowałem się - między?

Większość
była jednak tak wysoko, że człowiek przeciętnego wzrostu, za którego się miałem, nie był w stanie żadnej dosięgnąć.

Drzwi prowadzące do jednego z pomieszczeń otworzyły się. Powstała zaledwie kilkucentymetrowa szpara, lecz i tak mogłem dostrzec, co znajdowało się w środku.


Nie dość, że był to początek mojego opowiadania, to jeszcze znalazła się tam data powstania świadcząca, że dokładnie za tydzień napiszę ostatnie słowo. Dalej było już tylko dziwniej.

Trwało to tak długo, że pan Andrzej zdążył wkroczyć do pomieszczenia. Już wiedziałem, że być może uniknę bicia, bo oto przede mną pojawił się ktoś kogo znałem.

-Wiesz - zaczął pan Andrzej. - życie jest ciężkie. - ten zapis dialogu nie jest właściwy

Humorystyczna opowiastka, choć chyba bardziej dla uczestników spotkania niż czytelnika. Pan Andrzej jak najbardziej na plus:), natomiast tekst sprawia wrażenie napisanego "na kolanie".

Pozdrawiam

Mastiff

Berylu, to mi się u Ciebie podoba, że masz dystans :) Pozdrówki :)
IpMan, tak się trochę bałem, że historia będzie bardzo hermetyczna. Mimo wszystko dzięki za przeczytanie:)
Skowron, wolałbym żebyś ocenił tekst po wcześniejszym przeczytaniu:) Ale szanuję Twoje zdanie, nawet jeśli sobie darowałeś czytanie :)
TomaszMaj, dzięki wielkie :) tego, to nikt nie wie:)
Bohdan, dzięki za wypisanie błędów:) Zaraz poprawię. Tekst był przerabiany dwa razy i faktycznie na szybko :) Wiesz, to tylko taka po spotkaniowa opowiastka i pewnie masz rację, że bardziej dla uczestników tej imprezy :)

Pozdrawiam serdecznie :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Meksico, ale tak między nami... wyślij mi zdjęcia koleżanek z imprezy na mejla.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Albo chociaż zalinkuj fejsem.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Coś Ci  jestem winien :) Tego jednak nie mogę uczynić :P  Powiem tylko tyle, że urocze stworzenia z naszych Dam :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Ech. Pozostanie mi samemu się przekonać.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Głowa do góry Berylu :) przekonywanie się samemu jest całkiem przyjemne :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Potwierdzam! :D

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale sprawiacie wrażenie... napalonych :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie Berylu:) zwyczajnie jesteśmy zdrowi :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Hmm :) No, to skoro koleżanki taki urocze rzeczywiście, to trzeba jednak poznać :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

... (<- zamierzam strategicznie milczeć)

a tak poza tym:
Meksico, uśmiałam się, cudne to opowiadanie :D bardzo, bardzo się podobało :) (już pomijając podprogową reklamę mojego opowiadania, za którą dziękuję :D)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Dzięki Krysia :) Milczenie jest wskazane, choć w ten sposób nie oddamy Beryla w ręce Rumpla :D

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Nikt mnie nigdzie i nikomu nie będzie oddawał :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Fajne, hihihi :D 

O! Hej Ewelino :) Martwiliśmy się, że gdzieś nam zaginęłaś :/ Ale na szczęście jesteś :) Dzięki :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Nowa Fantastyka