- Opowiadanie: R.V. - 1942 Brzezinka, okupowana Polska

1942 Brzezinka, okupowana Polska

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

1942 Brzezinka, okupowana Polska

1942 Brzezinka, okupowana Polska

 

Historia brutalnie stłumionego buntu w obozie zagłady jest powszechnie znana. Niemieckie raporty szczegółowo opisują minione wydarzenia. W dużym skrócie grupa dziewięćdziesięciu pięciu więźniów z baraku numer osiem, wszczęła zamieszki i zaatakowała żołnierzy patrolujących pobliski teren. Próba powstania zakończyła się fiaskiem. Rebeliantów potraktowano miotaczami ognia oraz kulami z karabinów maszynowych. Po wojnie wiarygodność owej historii podważył Abraham Goldschmidt, jedyny ocalały świadek masakry. Wówczas nikt nie brał jego słów na poważnie, zarzucając Żydowi niepoczytalność nabytą podczas ciężkich obozowych warunków. W dobie dzisiejszych wydarzeń jego słowa nabierają sensu i opowiedziana historia została oficjalnie uznana jako przejaw zombizmu w Europie Wschodniej.

Abraham Goldschmidt jako zaradny więzień dość szybko wyczuł okazję i zgłosił się do obozowych służb sanitarnych. Dzięki temu miał nieco większe szanse na przeżycie od pozostałych. Do jego obowiązków należało sprzątanie sal zabiegowych i laboratorium doktora Heinricha Gessnera. Po wojnie odnaleziono tajne dokumenty z których wynikało, że pod nadzorem hitlerowca przeprowadzano tam bestialskie eksperymenty. Głównie na dziewczynkach. Z zeznań Goldschmidta wynika, że na początku grudnia do laboratorium przywieziono wyjątkowo agresywnego i prawdopodobnie niepoczytalnego mężczyznę. „ (…) Nowy więzień nie potrafił mówić lecz jęczał, miał szarawy, niezdrowy odcień skóry i nic sobie nie robił z poważnych uszkodzeń ciała, jakimi były brak lewego oka oraz części znajdującego się pod nim policzka. Co dziwne z ran nie leciała krew. Gdy tylko ktoś się do niego zbliżał natychmiast próbował ugryźć oprawcę. Doktor Gessner rozkazał przywiązać pacjenta do stołu operacyjnego. Na moich oczach przeprowadził wiwisekcję, jak mi się początkowo wydawało na żywym człowieku. Gdy z rozciętej klatki piersiowej wyjął serce, a pacjent nadal zawodził nie wiedziałem co o tym myśleć. Kolejnym etapem było rozebranie organizmu mężczyzny na czynniki pierwsze. Najpierw doktor powoli zdjął skórę, następnie skalpelem odciął mięśnie, ścięgna, wyjął organy wewnętrzne i zdemontował kości. Na stole pozostała tylko głowa. Wciąż żywa. (…)" Były skazaniec zeznaje, że kolejnym etapem ekperymentu było pobranie wydzieliny z mózgu żywej głowy i wstrzyknięcie jej około stu jeńcom. Nie wiedział wówczas w jakim celu. Wszyscy skazańcy od razu po zastrzyku trafili na obserwację do komory gazowej. „ (…) Doktor niecierpliwie przechadzał się pod drzwiami do komory i co pewien czas zerkał przez niewielkie okienko do środka. Widocznie nie był zadowolony z rezultatów, gdyż po trzech godzinach kazał odprowadzić wszystkich do baraku. Tylko kilku z nich zbadał ciśnienie i pobrał krew. Więźniowie wyglądali na zmęczonych, słaniali się na nogach i mieli widoczne oznaki gorączki. Po wykonaniu swoich obowiązków, pod eskortą udałem się na spoczynek. Nad ranem zbudziły mnie strzały. Wyjrzałem przez szczelinę w deskach i zobaczyłem potworny widok. Ludzie, którym w nocy doktor wstrzyknął wydzielinę wszczęli bunt. Nie zważając na nic parli do przodu niemal na pewną śmierć, w postaci trzydziestu Niemców uzbrojonych w karabiny i miotacze ognia. Za nimi stał doktor Gessner i pokrzykiwał „W głowę, w głowę!". Pomimo niebezpieczeństwa nie wyglądał na przestraszonego. Wydawało mi się, że biła od niego radość i duma. (…)"

Nic więcej nie wiadomo na temat eksperymentów doktora Gessnera na zombie. Następnego dnia duża część jeńców, w tym Abraham Goldschmidt zostali przewiezieni do Oświęcimia.

 

*** Koniec ***

 

Opowiadanie napisałem w formie, jaką posługiwał się Maxa Brooks w książce "Zombie Survival".

Koniec

Komentarze

Sam pomysł może nie jest wyjątkowo oryginalny, ale należy przyznać, że ciekawy. Styl, mimo krótkiej formy, może się podobać. Potrafisz zainteresować czytelnika. Osobiście nie mam się do czego przyczepić i dodam, że mi się podobało. Jedynie tylko szkoda, że tekścik jest taki krótki, bo niewątpliwie można by ten pomysł rozwinąć do znacznie większych rozmiarów, a tak niestety zbyt szybko się kończy.

Pozdrawiam serdecznie

Mam podobne wrażenia jak Redil. Uważam, że tekst byłby lepszy, gdyby go rozbudować o jakąś fabułę. Suchej notatce po prostu brakuje klimatu.

Pozdrawiam.

Fakt, że "obudowanie" notatki wyszłoby na zdrowie, gdyż ona sama jest za krótka i sucha.
Naukowa produkcja zombie?

Dzięki za komentarze. Fakt jest krótko, ale jestem początkujący i celowo narzuciłem sobie taką formę, żeby po prostu było łatwiej. Poza tym czytam akurat książkę Brooksa i podobają mi się jego kronikina końcu. Może z czasem odważę się na coś dłuższego i bardziej oryginalnego;)

AdamKB - to był pierwszy eksperyment doktora z nowym materiałem więc opcji jest wiele, np. jako broń biologiczna, nowy narybek do Hitlerjugend lub jako tańszy sposób uśmiercania więźniów. Rzeczywiście można by trochę pociągnąć to opowiadanie... ale może innym razem.

Ze strony technicznej- opowiadanie w formie suchej noty. Mnie osobiście odrzuca sam widok bloku tekstu bez akapitów, podziałów, dialogu itp., nawet jeżeli treść jest ciekawa. Na myśl mi przywodzi artykuły w nudnych, rządowych gazetach.
Inna sprawa, że mocno, ale bardzo mocno buntuje mi się poczucie moralności. Mam wątpliwość, czy holokaust można potraktować tak lekko i bawić się w opowiadania fantastyczne. Wiem, ja stary zgred jestem, może Was to nie rusza, ale dla mnie z szacunku do tych zamordowanych, darowałbym sobie robienie z nich zombie.
Nie wstawiam oceny.

Podczas wojny zamęczono wielu ludzi w obozach koncentracyjnych. Po wojnie zamęczano opowieściami o tych obozach (tak, zdaję sobie sprawę, że tej męki nie da się porównać, jednak to wciąż była męka). Fajnie, że RV podjął temat, by opowiedzieć coś interesującego. Szkoda tylko, że o zombie, którymi także czuję się zmęczony ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Podobnie jak TomaszMaj nie jestem do końca przekonany, czy Holokaust to dobry temat na fantastykę, jakkolwiek jako motyw doczekał się już ogromnej ilości dzieł wszelakich! Wielu artystów i twórców nie miało oporów, by z tej tematyki brać pełnymi garściami, więc dlaczego by nie fantastyka? Roberto Benini i jego  "Życie jest piękne" to przecież komedia w realiach tego samego piekła, a zatem żartować też można, z korzyścią dla odbiorcy/widza. Samo opowiadanie nawet ok, choć za krótkie.

Ja się tylko odniosę do kwestii moralności, bo ciężko komentować notkę. Holokaust jest takim samym dobrym tematem dla fantastyki, jak wszystko inne. Ważna jest kwestia podejścia do tematu. Nie ulega wątpliwościom, że więźniowie obozów służyli za materiał do roztomajtych badań biologicznych. Czy będziecie cenzurować tak ciekawe tematy jak dr. Mengele i jego chora fascynacja bliźniakami? Bo co? Bo nie wypada? To co będzie następne? Może odpuśćmy sobie westernowe opowiadanie publikowane nie tak dawno w NF, w którym jacyś gringos wloką do saloon'u truposza obcego, co kojarzy się z ciężkim losem indian obu Ameryk. 

Nowa Fantastyka