- Opowiadanie: szoszoon - Ostatnie wcielenie Buddy [ short ]

Ostatnie wcielenie Buddy [ short ]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ostatnie wcielenie Buddy [ short ]

 

Tenzin skończył wygłaszać naukę, westchnął i spojrzał na salę. Świeciła pustkami, a ci nieliczni, którzy się w niej zgromadzili, wydawali się być myślami całkowicie gdzie indziej. Jedni ziewali, inni przysypiali a para w odległym, zaciemnionym kącie bezwstydnie oddawała się miłosnym igraszkom.

 

Tenzin spuścił wzrok. Wielka Barka od wieków przemierzała bezkres bytu pod czujnym okiem kolejnych wcieleń Buddy. Kiedy poprzednik oznajmił Tenzinowi, że to właśnie on jest kolejną z inkarnacji, chłopak nie mógł uwierzyć. Poczuł wielką radość. Kiedy jednak Sakamuni odszedł, Tenzin przekonał się na własnej skórze, że nic nie jest ani dobre ani proste. Wielka Barka okazała się siedliskiem pustki i zatracenia. Tenzin nie umiał nakłonić ludzi do słuchania nauki Buddy. Coraz mniej słuchaczy zjawiało się w Sali Zgromadzeń. Pewnego dnia postanowił nawet sprawdzić na własnej skórze, jaka jest różnica pomiędzy porządkiem a chaosem. Zebrał drewniane klocki, którymi bawiły się miejscowe dzieci i wrzucił je do pudełka. Potem wysypał je i ułożył dokładnie w tym samym pudełku. Różnica w zajmowanej przestrzeni była niewielka.

 

Zdumiał się wtedy tym bardzo. Wiele teorii poddał też w wątpliwość.

 

Przeniósł swój wzrok na panoramiczne okno, za którym wolno przesuwały się gwiazdy. Po raz kolejny pogrążył się w wątpliwościach.

 

– Czy zdołamy dotrzeć do celu? – zapytał sam siebie. Niemal wszyscy wierni zapomnieli już, kiedy i po co wyruszyli. Tę wiedzę posiadali jedynie nieliczni, w tym Tenzin. Po właściwym odczytaniu Tekstów Dharmy okazało się, że Oświeceni – pojawili się nie tylko w Tybecie – przybyli z zaświatów i pozostawili wskazówki, jak tam dotrzeć. Pisma wyraźnie jednak wskazywały, kto może tego dokonać i dlatego rząd państwa chińskiego sfinansował projekt, tworząc załogę z wyznawców buddyzmu, którzy jednocześnie byli komunistami. Jak zauważył kiedyś w swym niefortunnym wywiadzie Dalajlama, jedno [ komunizm ] nie wyklucza drugiego [ bycia buddystą ], więc sprawa wydawała się ułatwiona.

 

Pozornie.

 

W tym samym czasie niemal wszyscy rzucili się na podbój kosmosu, ale tylko mądrość mnichów w połączeniu z nauką dały zadziwiające efekty. Ale to było dawno temu. Z czasem okazało się, że ludzka wola w konfrontacji z mroczną pustką kosmosu jest krucha i wątła. Wielka Barka stałą się siedliskiem upadku. Gdyby Tenzin mógł wybierać, wolałby, tak jak wszyscy tutaj, życie na Ziemi. Cóż z tego, skoro człowiek nie ma wyboru w kwestii swego urodzenia?

 

Cóż, gdyby jednak nie było Wielkiej Barki… Nie byłoby kwestii!

 

Ale była, a on musiał zająć się bandą idiotów.

 

Otworzył leżącą przed nim Księgę Przysłów na przypadkowej stronie, odczytał sentencję i pokiwał głową. Nagle poczuł, jak wzbierają w nim gazy.

 

Podniósł się, przykucnął i puścił bąka.

 

Siedzący obok uczeń zachichotał i odczytał sentencję:

 

„Nadzieja karmi, lecz nie tuczy…”

Koniec

Komentarze

Ok, przyznam, że nie rozumiem przesłania tego tekstu.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Hmm… ja właściwie też nie rozumiem chyba. Stawiałam na chęc osiągnięcia Nirvany, ale to chyba nie to, aczkolwiek podoba mi się twój styl dostosowany do konwencji przypowieści chińskich.    Pozdrawiam

W pierwszym akapicie brakuje przecinka przed "a para" "Pewnego dnia postanowił nawet sprawdzić na własnej skórze (…)" – to zdanie nie wynika (?) z poprzedniego, a poza tym, czy wysypanie czegoś z pudełka to rzeczywiście sprawdzanie "na własnej skórze"? Może lepiej by brzmiało "doświadczalnie" "dały zadziwiające efekty" – jakie właściwie to były efekty? [ komunizm ] i [ bycia buddystą ] – bez spacji wewnątrz "Cóż z tego, skoro człowiek nie ma wyboru w kwestii swego urodzenia? Cóż, gdyby jednak nie było Wielkiej Barki… Nie byłoby kwestii!" – nie byłoby urodzenia? "Podniósł się, przykucnął i puścił bąka" – skoro się podniósł, to znaczy, że nie stał. Mógł wygłaszać kazanie na leżąco, ale w tej pozycji bąki puszcza się bardzo łatwo. Mógł też siedzieć (poziom trudności puszczania wiatrów znacząco wtedy wzrasta), ale nawet wtedy po co ta ostentacja ze zmianą pozycji na kuczną, skoro zdecydowanie powinno wystarczyć uniesienie jednego z bioder wraz z przyklejonym do niego pośladkiem… Nie zrozumiałem przesłania, niestety. Poza tym, wydaje mi się , że poszczególne pomysły się ze sobą nie kleją. Może czegoś nie dostrzegam:(

Przeczytałam ale nie pojęłam. ;-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

…Ten tekst autor napisał wyłącznie dla siebie. Czytelnicy zbędni. Pozdrowienia.

Kiedy poprzednik oznajmił Tenzinowi, że to właśnie on jest kolejną z inkarnacji, – stary, czy szoszon mógłby spotkać swe następne wcielenie i przekazać mu taką wiadomość? Przecież wtedy było by dwóch szoszonów na raz!   Czyli – pierwsza inkarnacja musi umrzeć a w tym samym momencie rodzi się kolejna. Sprawdzają jakoś tam, przynoszą rzeczy poprzednkia czy coś. Słabo się znam, ale z filmów pamiętam.   Czy się mylę?

https://www.martakrajewska.eu

Prawdę mówiąc pointa albo zbędna albo czegoś nie zrozumiałem. Tak czy inaczej tekst nieudany.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka