- Opowiadanie: Raf303 - Kaśka [Casting 2013]

Kaśka [Casting 2013]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kaśka [Casting 2013]

 

Krótko ostrzyżony, niewysoki, szczupły blondynek siedział na schodach i zapamiętale czytał komiks. Tłum uczniów kręcił się po korytarzu nie zwracając na niego uwagi, po prostu kolejna przerwa w miejscowym liceum. Chłopak nie zauważył, kiedy stanęło nad nim trzech typów. Przez chwilę gapili się na niego i głupio uśmiechali, w końcu najwyższy z nich, ubrany w czarny dres z obowiązkowymi trzema paskami po bokach wyrwał mu lekturę.

– Patrzcie, Edek Pedziek znów ogląda gołych facetów! – Pozostali dwaj jak na rozkaz zarechotali jednocześnie.

– Powiedz Pedziu! Interesowały Cię kiedyś Laski? – spytał kolejny. Blondynek nic nie mówił, spuścił tylko głowę i wpatrywał się w czubki swoich butów.

– No Edziu nie obrażaj się – trzeci wyciągnął rękę – To co, zgoda? Wiesz, że my tak żartujemy sobie bo Cię lubimy. Spoko gość jesteś, a z twoich rodziców to są niezłe chłopaki!

Kilka osób przechodzących obok uśmiechnęło się pod nosem, kiedy cała trójka bawiła się w najlepsze. Edziu siedział i się nie odzywał. Naciągnął tylko kaptur od bluzy na głowę i najchętniej by zniknął. Zadzwonił dzwonek i wokół niego zrobiło się pusto. Chłopak zarzucił plecak i powlókł się w stronę klasy.

– Zapomniałeś komiksu! – usłyszał jak ktoś go woła. Kiedy spojrzał za siebie zobaczył eteryczną postać piegowatej blondynki. Nosiła okulary z rogową oprawą, włosy spięte miała w kucyk, a do piersi przytulała podręczniki.

– Kim jesteś? – głos mu drżał. – Czego ode mnie chcesz!?

– Uważasz się za mądrego, czy to nie oczywiste? – Zjawa uśmiechnęła się z wyższością.

– Jesteś duchem? Nawiedzasz tę szkołę, tak?

– Tak i nie. Jestem duchem, to prawda, ale nie nawiedzam szkoły tylko Ciebie.

– A co ja ci takiego zrobiłem?

– Podobasz mi się i już.

– Ja chyba oszalałem! – Edek odwrócił się plecami do dziewczyny i pobiegł w stronę wyjścia.

– To nie może być prawda! Chyba zjadłem coś, co mi zaszkodziło. – Powtarzał sobie biegnąc.

Resztę dnia spędził w swoim pokoju, przekonując samego siebie, że to było przywidzenie spowodowane zjedzeniem czegoś trującego.

Kiedy wstał następnego dnia rano był już całkiem pewny, że to było zatrucie. Trochę spokojniejszy poszedł do szkoły. Pierwszą lekcją była historia, usiadł w ostatniej ławce pod ścianą i chwilę później zapomniał o całym zdarzeniu. Dwie ławki dalej siedziała Ona. Czarne włosy opadające do połowy pleców, grzywka zasłaniająca całe czoło, mocno podkreślone brązowe oczy. Ubrana była w niebieski T-shirt i czarne jeansy. Kaśka podobała mu się od kiedy ją zobaczył, inne dziewczyny z klasy były jakieś takie mdłe i strasznie głupie. Kaśka była inna – nie chodziła na dyskoteki, nie siedziała na przerwach w łazience poprawiając makijaż, wszyscy w klasie ją lubili, a kiedy się uśmiechała na jej policzkach robiły się takie fajne małe dołeczki. Edek obiecał sobie, że jak tylko nadarzy się okazja podejdzie do niej i zaprosi ją na randkę. Czekał więc cierpliwie, czekał już tak od dwóch miesięcy, a okazja jakoś nie chciała się nadarzyć. Od tego czekania stracił cały apetyt, nie mógł spać i na sprawdzianach też mu jakoś nie szło. Raz wpadł na lampę na chodniku, dwa razy spadł ze schodów, dostał drzwiami od klasy i rozlał nauczycielce herbatę. Jeśli coś się szybko nie wydarzy, to może nie dożyć do końca roku szkolnego.

Wszyscy już poszli, a on siedział w szatni i nie bardzo chciało mu się iść do domu, znów matka będzie zrzędzić jakiego to ma niewdzięcznego syna. Ona zaharowuje się w pracy i w domu, a on nie chce się uczyć. Ojciec, przezornie od miesiąca siedzi w pracy do późnego wieczora, podobno ma jakiś ważny projekt i gonią go terminy. Edziu jest jedynakiem, więc cała uwaga matki jest skupiona tylko na nim, jakby mało miał swoich problemów. Bóg musi mieć do niego jakiś straszny żal, że się tak na niego zawziął.

Te egzystencjalne przemyślenia zostały nagle przerwane przez wejście do szatni Kaśki. Kurczę, na taką okazję właśnie czekał od miesięcy, w końcu są sami i może z nią swobodnie porozmawiać, musi się przemóc. Choć ręce zaczynają mu się trząść, kolana są jak z waty, a głos utknął w gardle.

– Cześć! – wymamrotał.

– Cześć! – rzuciła przez ramię Kaśka.

Zapanowała niezręczna cisza. Atmosfera zgęstniałą tak, że można by zawiesić siekierę.

– Kasia, masz może chwilkę? Eee mógłbym się o coś Ciebie spytać? – wyjąkał.

– Nie bardzo, wiesz autobus zaraz mi ucieknie. – Chłopak poczuł jak powiało chłodem. Pot zamarzł mu na czole.

– Tylko minutkę, bo wiesz … muszę z Tobą yy pogadać, koniecznie dziś. No może yy nie koniecznie, ale to naprawdę yy jest tak jakby dla mnie ważne, nawet bardzo.

– Ok. Masz minutę. – Temperatura spadła o kolejnych kilka stopni.

– Tak sobie pomyślałem, czy yy nie miałabyś ochoty … . No bo nie wiem jak Ci powiedzieć, yy nie wszystkim to mówię. Kurdę! Bardzo cię lubię i jeśli ty … . Może też mnie trochę lubisz i moglibyśmy wyskoczyć kiedyś yy na kawę, yy lub pizzę jeśli kawy nie pijesz, albo nawet na piwo ?

Kaśka patrzyła na niego i naprawdę ją zatkało. Uśmiechnęła się by ukryć zakłopotanie.

– Wiesz Edek, jesteś spoko ! Tylko, że ja nie umawiam się z młodymi. Nie bierz tego do siebie, nie chcę żebyś się ciął albo zarzucił jakieś pigułki, mam taką zasadę, że chłopak musi przynajmniej studiować. Rozumiesz, musimy mieć o czym pogadać. Przynajmniej od czasu do czasu – mówiąc to puściła do niego. Chłopak tylko stał i patrzył na nią. Kaśka rzuciła jeszcze tylko na odchodne „Cześć!” i zniknęła za drzwiami. Edek poczuł jak uginają się pod nim kolana i usiadł na ławce, czuł jakby uszło z niego powietrze. Wyszedł na idiotę, ale ulżyło mu bo przynajmniej w końcu to z siebie wydusił

– Ja ci się naprawdę podobam co? – w drzwiach stała Kaśka. – Dobra, możemy iść na to piwo, ale mam jeden warunek.

– Jaki ?

– Musisz na przerwie przy wszystkich pocałować tę rudę kozę!

Koza chodziła do pierwszaków i trudną było jej nie zauważyć. Niska, ruda ze sporą nadwagą. Wszyscy tak na nią wołali, bo mieszkała na wsi pod miastem i dlatego również, że nie było rzeczy, której by nie potrafiła zjeść, a lubiła jeść i to nie mało.

Koniec

Komentarze

Yyyy… Ten no, przeczytałam. Błędów tu tyle, co niemiara, głównie interpunkcyjnych. Braki przecinków sprawiają, że co jakiś czas byłam bliska oczopląsu i musiałam czytać zdania po kilka razy. Sporo literówek. Niepotrzebne również spacje pomiędzy wykrzyknikami i pytajnikami. Ogólnie tekst chyba wygląda na początek czegoś dłuższego, no i gdzie tu fantastyka? Musisz to solidnie dopracować, Autorze. Najlepiej poszukaj kogoś, kto mógłby ci pomóc w korekcie.

Mermaids take shelfies.

Ach, zapomniałam. Często dobierasz dziwne, bądź poprzekręcane słowa, przez co naprawdę tekst jest… przepraszam, ale tekst jest nie do przetrawienia, przynajmniej nie dla mnie. Musisz solidnie popracować nad wszystkim.

Mermaids take shelfies.

Dziękuję za uwagi. Do spacji i literówek zaraz zasiądę. Jest to moja pierwsza publikacja w ogóle, więc błędy są nieuniknione. Spróbuję poprawić tekst na bardziej przyjazny czytelnikowi.

"(…)cno i gdzie tu fantastyka? " To tekst na konkurs CASTING. Pomysłodawca powiedział, że tekst nie musi (choć może) zawierać fantastyki, więc… Choć Nowa Fantastyka z konkursami bez fantastyki to jak Nutella bez czekolady :)

Forumowicze to bardzo wymagająca publiczność. Postaram się naprawić ten błąd i dodać trochę czekolady. Mam nadzieję, że nie będzie to gorzka czekolada.

Gandalfie – mój błąd, nie przeczytałam, na czym polega konkurs… ;_; Przepraszam za to.   Raf303 – także przepraszam, z uwagi na to, że jest to twoja pierwsza publikacja, mogę zrozumieć. Co nie zmienia jednak faktu, że musisz jeszcze sporo się napisać. Nie martw się, z czasem będzie wychodzić coraz lepiej, jeśli będziesz ćwiczył :) W końcu wszyscy chyba też pisaliśmy podobnie na początku… No ok, może nie wszyscy, ale na pewno sporo osób (nie mówię o sobie, bo nigdy żadnych błędów ortograficznych nie popełniałam). Dobrze by było, gdybyś przetrzymał każdy napisany przez siebie tekst przez jakiś czas, potem do niego wrócił, przeczytał jeszcze raz i popoprawiał ewentualne błędy zanim opublikujesz. Ewentualnie, tak jak wspomniałam, możesz poprosić kogoś o pomoc w korekcji, na przykład nauczyciela/nauczycielkę języka polskiego (jeśli, oczywiście, chodzisz do szkoły – chyba dobrze myślę, że jesteś osobą młodą? :)). Ewentualnie pomóc w poprawkach też może ktoś z rodziny albo znajomych. :)

Mermaids take shelfies.

NUTELLA BEZ CZEKOLADY? O_____O  NIIIIIIEEEEEEEEE! Być nie może! o;

Mermaids take shelfies.

Mogłem też napisać jak bułka bez chleba. Nie jestem mistrzem trafnych porównań :)

Serena – Po pierwsze primo, nie masz za co przepraszać. Uwagi mile widziane, (etat korektora wolny od zaraz). Po drugie primo, każdy popełnia błędy – nie ma ideałów. No i po trzecie primo, młody to na pewno jestem duchem i stażem "pisarskim", natomiast co do reszty … to pamiętam jeszcze czasy 8 letniej podstawówki ;)

Och… No ok, to przepraszam jeszcze raz, to ja jestem młodsza ;_; Hmm… Gdyby zaraz mi się studia nie zaczynały i miałabym więcej czasu, to może bym się skusiła na ten etat korektora, czasem potrafię być bardzo drobiazgowa, jeśli chodzi o poprawianie innych. No właśnie, INNYCH, rzadziej siebie niestety…

Mermaids take shelfies.

Jakkolwiek by na to nie patrzeć, opowiadanie nie odpowiada wymogom konkursu. Edek miał nie myśleć o dziewczynach (a przynajmniej zanim dziewczyny same nie sprawią, że się nimi zainteresuje), tymczasem sam ugania się za Kaśką… Jest to jednak odważna próba zmierzenia się z tematem. Fantastykę (niewymaganą) w tekście widzę, w końcu jest duch. Szkoda, że po mojej (też ośmioletniej) podstawówce taki nie latał, mógłby mi podpowiadać na lekcjach. Ale… skoro to jego ten duch nawiedzał, to czemu Edek widział go tylko w szkole, nie u siebie w domu? Ja bym się przyczepił zakończenia – tak się opowiadań nie kończy. Nie wprowadzając dodatkowego bohatera i finałowy akapit poświęcając na jego opis. Wygląda to jakby fragment został urwany w połowie, bo skończył się atrament w klawiaturze. Co więcej, stawiasz przed bohaterem wyzwanie – ono miałoby sens tylko gdyby Edek miał się z nim szansę zmierzyć w tekście lub gdyby miało ono charakter humorystyczny jako element pointy. Nie ma takiego charakteru, to wiem na pewno.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajt – masz rację, moje niedopatrzenie, Edziu nie powinien się uganiać za Kaśką. Szkoda, że to oznacza dyskwalifikację. Faktycznie nie jest to zakończone opowiadanie. Wolałem go nie kończyć niż wymyślać coś na siłę. Teraz jednak widzę, że psuje to trochę obraz całości, ale dopuszczałeś taką możliwość w konkursie, więc z niej skorzystałem.

Poczytałam o konkursie i to opowiadanie takie trochę pisane po  łebkach jest. Jedyne, z czego fajnie wybrnąłeś, to pomysł na kozę. 

"Otwarte zakończenie" oznacza brak rozwiązania głównego wątku, czyli czy główny bohater będzie miał dziewczynę i kto nią zostanie. Nie oznacza natomiast przerwania opowiadania w połowie – to zawsze jest błędem fabularnym. Jakieś zakończenie być musi. Dyskwalifikacji nie będzie, w końcu to całe trzy dziewczyny dla kozyjuniora. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Jakoś mnie nie ruszyło. Opowiadanie wydaje się nieskończone, jakby Autorowi zabrakło pomysłu jak zamknąć historię.   Pozdrawiam

Mastiff

Nowa Fantastyka