- Opowiadanie: areseia - Tożsamość Mojej Przepony. Część 1. Dzikie Pieczarki.

Tożsamość Mojej Przepony. Część 1. Dzikie Pieczarki.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tożsamość Mojej Przepony. Część 1. Dzikie Pieczarki.

 

Pewnego dnia w pewnym dzikim kraju o nazwie Polska po ulicach przechadzała się mała księżniczka. Na nóżkach miała malutkie czerwone trzewiczki, a w rękach trzymała duże niebieskie nożyczki. Tego dnia była noc, ciemna niczym nierafinowana ropa naftowa w kominie baby Jagi. Dziewczynka szła w prawo, lecz nagle ostro zakręciła w lewo. Upadła na ziemię uderzając policzkiem w słoik nutelli. Ale on ani drgnął. Stał. I stał. Lecz nagle przestał stać. Zamienił się w menela, który pytał o pieniądze. Teraz leżał na ulicy, tarzał się w błocie i krzyczał "gdzie są krewetki!?". A mała księżniczka tylko spojrzała na niego z pogardą, po czym ruszyła dalej. Wciąż trzymała nożyczki, które teraz zrobiły się różowe. Szła przed siebie dopóki nie spostrzegła wielkiego orła szybującego nad domami. W tym momencie dziewczynka wzbiła się w powietrze. Złapała ptaka za ogon i przebiła go nożyczkami na wylot. I słuch po nich zaginął.

 

***

 

Gem obudziła się w gabinecie doktora Oetkera. Leżała na łóżku, przykryta fioletowym kocem. Usiadła, przetarła oczy i rozejrzała się wokoło. Nagle usłyszała skrzypienie drzwi. Do pomieszczenia wszedł doktor we własnej osobie. Ubrany był w biały fartuch. Na głowie miał oryginalną perukę w stylu rokoko. W lewej ręce trzymał fiolkę wypełnioną dziwną cieczą. W prawej miał wielofunkcyjny scyzoryk. Postawił przedmioty na biurku i opadł na krzesło. Nie zwrócił uwagi na Gem. Nie zamknął też drzwi za sobą. Dziewczynka postanowiła więc niezauważenie wymknąć się z tego tajemniczego miejsca. Wstała z łóżka, lecz po chwili znów na nim usiadła. Nie miała siły, by gdziekolwiek iść. Pozostało więc jej czekać, aż doktor w końcu na nią spojrzy. Sama nie miała odwagi się odezwać.

 

***

 

– Gdzie jesteś? – zawołał Angelo. – Nie widzę cię! Gdzie mam teraz iść?

 

Chłopiec biegł od dłuższego czasu. Nie wiedział ile dokładnie upłynęło, odkąd opuścił mieszkanie swojej ciotki. Mogła być to równie dobrze godzina jak i pięć. Bardziej prawdopodobna wydawała mu się druga opcja, bo widział, że słońce zaczyna już wschodzić. Wcześniej podążał za światełkiem, które, a przynajmniej tak mu się zdawało, wołało go. Teraz po prostu biegł przed siebie, nie widział już tamtego czegoś. Nagle zatrzymał się. Przed sobą zauważył ciało martwego ptaka. Zwierzę było bardzo duże, Angelo domyślał się, że jest to orzeł. Pochylił się, aby lepiej się mu przyjrzeć. Ptak był cały we krwi. Chłopiec usiadł obok zwierzęcia i zaczął płakać, równocześnie głaszcząc mokre pióra. W tym samym czasie z dzieckiem zaczęło dziać się coś dziwnego. Najpierw wypadły mu gałki oczne. Z rąk zaczęła tryskać krew. Zęby chłopca gwałtownie urosły, piękne złote loki całkowicie zniknęły.

 

– A więc to tak – szepnął. Zrozumiał wszystko doskonale. – Ja byłem nim, a on był mną… Musieliśmy tylko się odnaleźć.

 

Po tych słowach dziecko i ptak zniknęli.

Koniec

Komentarze

fajne

komentujcie

Nie jest fajne, jest napisane na kolanie, tandeta.

Po pierwsze: ? Po drugie: o co chodziło w pierwszym Twoim komentarzu? Po trzecie: ?

Ogół nie chce wiedzieć, że jest myślącą masą złożoną z bezmyślnych jednostek

Po trzecie, kliknij na nick autorki i przeczytaj inne jej… utwory.

Również polecam zapoznanie się z twórczością niejakiego von Urinova.

I po co to było?

Pisanina dla pisaniny. Nic specjalnego. Zwykła prowokacja.

Niestety, nie podzielam subiektywnego entuzjazmu Autorki. To co napisała, nie jest fajne.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Podobno ma 12 lat, to po prostu nie jest wiek na pisanie.

Nowa Fantastyka