- Opowiadanie: Gradia - Zezwierzęcenie

Zezwierzęcenie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zezwierzęcenie

 

Śpię ze świ­nią. Dosłow­nie. Je­go świński ryj jest zaw­sze ufaj­da­ny jedze­niem i Bóg je­den raczy wie­dzieć, czym jeszcze. Z paszczy wydziela się tak straszli­wy odór, że aż zbiera mnie na wy­mioty. A na do­datek chra­pie tak głośno, że prze­gonił wszys­tkie pta­ki z oko­licy. Je­go gru­be ciel­sko jest żałośnie ok­ry­te ub­ra­niami, które ja­kimś cu­dem jeszcze się na nim nie po­darły. Je­go ra­cice też są czymś umo­rusa­ne i na­wet nie chcę myśleć, co to może być.

 

Nasz syn jest le­niw­cem. Na prze­mian śpi al­bo coś przeżuwa. Naj­chętniej by się do mnie przycze­pił swoimi brud­ny­mi pa­zura­mi i tak wi­siał. Parę raz próbo­wał już to zro­bić. Pew­nie częściej o tym myśli, jed­nak to wy­maga wy­siłku, a na to nie jest w sta­nie się zdo­być. Nic od życia nie pot­rze­buje, leń je­den. A je­go fut­ro tak śmier­dzi, że na­wet naj­bar­dziej wyt­rwa­li wychodzą po mi­nucie.

 

Na­tomiast nasza córka… z tej to do­piero bes­tia pierońska. Jest wężem. Ciągle wys­ta­wia ten swój oślizgły język, żebyśmy go chy­ba podzi­wiali, i uda­je, że wącha. A później wi­je się i syczy. Na do­datek chce nas wszys­tkich po­zabi­jać. Przyłapałam ją parę ra­zy, jak zaczy­nała się owi­jać wokół szyi tej świ­ni, którą jest mój mąż. Tłumaczyła później, że je­dynie chciała się do niego przy­tulić. Myśli, że jest prze­biegła, ale ja wiem, co knu­je.

 

Teściowa to praw­dzi­wa czar­na ow­ca. Przychodzi do mo­jej szo­py, jak­by u siebie była, i się rządzić zaczy­na. Że nie tak dzieci tre­suję, że ta świ­nia, czy­li mój mąż, źle leży, że chudzi­na z niego bied­na, pew­nie nie do­kar­miam jak na­leży, bo go­tować, oczy­wiście, nie pot­ra­fię. A sa­ma nie jest lep­sza – wys­tar­czy spoj­rzeć, jak so­bie sy­nusia wycho­wała, a ja się muszę z ta­kim użerać. Jej mąż jest za to w miarę w porządku, choć ma kurzy móżdżek. Ciągle by dziobał w ziemi i szu­kał ro­baków. Przy­naj­mniej nie­szkod­li­wy jest.

 

Bo widzi pan, pa­nie dok­torze, na­wet moi sąsie­dzi to hieny! Biegają sta­dami, jedzą ja­kieś pad­li­ny i ciągle słychać ten ich przeklęty śmiech. Myślą, że są ta­cy za­baw­ni, kiedy przychodzą do mo­jej szo­py, ca­li umo­rusa­ni krwią, i jeszcze się bez­czel­nie py­tają, czy nie chciałabym wstąpić wraz z ty­mi zwierzęta­mi, z który­mi mie­szkam, na obiad, bo jeszcze im trochę zos­tało.

 

A zna pan, pa­nie dok­torze, te święte kro­wy? Te, co to na­mawiają wszys­tkich do nawróce­nia, wiary w ich Bo­ga, które­mu sa­mi wier­ni nie są. Co to mówią o po­mocy in­nym, a sa­mi wolą ku­pić so­bie naj­droższe kol­czy­ki. Co to na­kazują nam miłować bliźnich, być to­leran­cyjnym, a sa­mi wyrzu­cają ze swo­jego gro­na każde­go, który ma łaty nie po tej stro­nie, co po­winien, al­bo złe mle­ko da­je.

 

Ale naj­gorsi są ci, którzy rządzą Chle­wem. Oni są ludźmi. Nie dość, że rzu­cają nam ochłapy, myśląc, że pad­niemy im do stóp z wdzięczności, to jeszcze trzy czwar­te z te­go nam za­bierają, mówiąc, że trze­ba dzielić się z bied­ny­mi. Tak, oni wy­dają się być oso­bami szczególnie poszko­dowa­nymi przez los. Ale to dziw­ne, żeby aż ty­lu ludzi poz­ba­wionych było mózgu. Cho­ciaż pew­nie dzięki te­mu te­raz rządzą Chle­wem.

Czy te­raz mnie pan, pa­nie dok­torze, ro­zumie? Proszę mi wie­rzyć, przy tych wszys­tkich zwierzętach na­wet naj­spo­koj­niej­szy pies na świecie stałby się niebez­pie­czny. Co by pan zro­bił, musząc je codzien­nie spo­tykać? Na pew­no to sa­mo, co ja. Bo widzi pan, pa­nie dok­torze, tak nap­rawdę nie śpię już ze świ­nią. Jes­tem mod­liszką.

Koniec

Komentarze

Fajna gra słów. Puenta też mi się spodobała. A kim byłby wedle tej modliszki pan doktor?

Może wspomnianym na końcu najspokojniejszym psem na świecie, skoro musi tego wszystkiego wysłuchiwać? Albo po prostu nieszkodliwym panem doktorem. Pozostawiam to własnemu udpodobaniu :)

Oto, do czego prowadzi niepohamowana zoofilia. Ale ten leniwiec to chyba z innego podwórka się przyplątał. ;-)

Babska logika rządzi!

Ładnie napisane, czytało się przyjemnie. Ogólnie na plus.   Pozdrawiam.

Finkla, zważywszy, że to leniwe zwierze, raczej małe są tego szanse ;)   Eferin Rand, dziękuję, cieszę się, że się podobało. Również pozdrawiam :)

Nie dość, że dobry pomysł i takież wykonanie, to jeszcze fajne zakończenie. I czytało się dobrze. I nie musiałam niczego poprawiać. Same plusy. ;-) Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Naprawdę bardzo się cieszę, że moje opowiadanie tak przypadło do gustu :) Dziękuję i również pozdrawiam.

Nowa Fantastyka