- Opowiadanie: Artstalth - Nadzieja

Nadzieja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Nadzieja

 

Wokół gwiazdy migoczące. Wokół łąka srebrzysta. Wokół ocean błękitny. Wokół las, gdzie szepce wiatr.

 

Nieopisane piękno.

 

Płacze moje serce wykute z kamienia.

 

Widzę starego człowieka siedzącego w cieniu brzóz. Przyzywa mnie gestem, a ja podchodzę. Ten starzec wygląda na starszego niż cały Wszechświat. Zaczyna mówić, a w jego głosie tajemnice. Cudna muzyka wypełnia moje uszy.

 

– Kim jesteś?

 

– Żyję na Księżycu i dotykam gwiazd – powiada, a ja widzę cudowne obrazy kosmosu. – Zanurzam się w głębinach i muskam powietrze skrzydłami wyobraźni. – Patrzy w niebo. – Zwędrowałem wszystkie lądy poza granicę widzialności. Jestem tam, gdzie kończy się wszechświat. Znam najdawniejsze dni – milknie na chwilę i spogląda mi głęboko w oczy. – Kiedy nastanie zmierzch, ja będę wędrował dalej, tak jak wędrowałem przed świtem.

 

Wtedy już wiem.

 

– Czy ona tu jest? – Klękam przy starcu. – Czy ona… Czy ona czeka?

 

Starzec nic nie mówi.

 

Kochanie moje! – wzywam ją w myślach. – Kochanie moje! Niedawno ruszyłaś w drogę bez powrotu. Chciałem cię zatrzymać, ale ulotniłaś się niczym pył. Niebo roniło łzy, kiedy mi ich zabrakło. Nie mogłem patrzeć na drewnianą skrzynię, w której twoje ciało wyruszyło w głąb ziemi. Duch twój uleciał, ale gdzie?

 

– Czy jesteś tu?! – mój krzyk pełen rozpaczy sprawia, że starzec zamyka oczy i nuci jakąś melodię, tak cudną, tak boską, nasyconą nieuchwytną słodyczą…

 

Byłaś mi powietrzem. Zostawiłaś mi nadzieję. Czy teraz ją odbierzesz?

 

Czy odbierzesz mi nadzieję, gdy poszedłem za tobą?

 

– Jesteś tu? Ukochana moja, odpowiedz, błagam!

 

Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?

 

– On cię nie opuścił – rzecze starzec i wskazuje mi zielone wzgórze.

Idę tam.

 

Stoi na wzgórzu. W oddali fale rozpryskują się o wapienne skały. On, karmazyn zmierzchu, otulony czernią zmysłów czeka na jedyną, wie, że przyjdzie. Aż pojawia się, w złocistym zbożu poranny świt. Już nie muszą cierpieć, miłość powróciła. Ruszają ku gwiazdom, przez tkanie wiatru, na ostatnią już wędrówkę. I są szczęśliwi.

Koniec

Komentarze

Adamie KB, jeśli to czytasz – to jest coś weselszego, a tak przynajmniej ja sądzę…

(…) a w jego głosie ma miejsce tajemnica.  ---> nie rozumiem tego określenia. Co chciałaś przez to powiedzieć?   – Kim jesteś? – pytam się.  ---> pytam się = zadaję pytanie sobie. W nacechowanym emocjonalnie wykrzyknieniu można użyć strony zwrotnej dla podreślenia tejże emocjonalności, ale musi być podany adresat pytania: co to ma znaczyć, pytam się ciebie po raz ostatni! Ale i tak pozostaje to kolokwializmem, regionalizmem ewentualnie też. Wykasuj ten nieszczęsny zaimek…   (…)  skrzydłami wyobraźni – patrzy w niebo . --->  kropka po 'wyobraźni', 'patrzy' dużą, zbędna spacja przed kropką.   – Czy ona tu jest? – klękam przy starcu. ---> jest w didaskaliach cokolwiek, co opisuje mówienie, ściśle się z nim wiąże? Nie ma… To dlaczego 'klękam' małą literą?   (…)  tu?!? ---> przedziwny zestaw znaków zapytania i wykrzyknienia… Ostatni do skasowania. Pytajnik oznacza pytanie, wykrzyknik po pytajniku podkeśla nasilenie emocji – i wystarczy… Nigdy nie dajemy pytajnika po wykrzykniku.   -------------------   {  :-)  }  Nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż nasze prywatne definicje "czegoś weselszego" baaardzo się od siebie różnią…  Tym niemniej przyznaję, że, pomimo "czarnego" początku, finał daje podstawy do stwierdzenia, iż w ogólnej wymowie ten tekst jest weselszy.  {  :-)  }   Brawo za karmazyna. Jeśli nawet przypadkiem tam się znalazł, to się z tym nie zdradzaj.

jeśli chodzi o błędy związane z kropkami pytajnikami etc – to dziękuję bardzo za wytykanie, Adam, zawsze miałam z tym poważny problem :D karmazyn był celowo wplątany w tekst – a sam epitet "karmazyn zmierzchu" wymyśliłam gdzieś w czasach licealnych, z dobre 5 lat temu :D w głosie tajemnica – chciałam ukazać, że ten głos jest czymś więcej, czymś nieosiągalnym… i tak dalej ble, ble, ble :D dzięki za komentarz        

Chodzi o 'ma miejsce'.  Cytat z bardzo obszernego hasła słownikowego (PWN, żadne tam anonimy internetowe):  Mieć miejsce – istnieć, dziać się, odbywać się, zdarzać się.   Popodstawiaj znaczenia do 'w jego głosie … tajemnica', a potem, jeśli zgodzisz się ze mną, że pomimo istnienia i zachowania (różnych!) sensów nie pasuje, rozbija frazę i niszczy wieloznaczność niedopowiedzenia, może jednak usuń. Zerknij, co sama napisałaś w odpowiedzi. W [jego] głosie tajemnica. Bez 'miejsca' – i mam możliwość szerokiej interpretacji, uzupełnienia zgodnego z moim, czytelnika, odbiorem i rozumieniem Twojego tekstu.  Dodam, że użyłbym liczby mnogiej. Więcej, niż jedna tajemnica.

przyznaję racje – poprawione :D

A wiesz, że chyba ładniej brzmią te od początku do końca smutne. Chociaż ten świt bardzo sugestywny. Tylko skoro świt, to dlaczego ruszają ku gwiazdom? Nie lepiej ku słońcu? 

Jeśli to jest „coś weselszego”, to aż boję się zajrzeć do Twoich poprzednich tekstów. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka