- Opowiadanie: Artstalth - Zew

Zew

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zew

 

Siedzę w grobowcu, ukrytym w ciemnej jaskini pośród surowych grani Gór Szaleństwa. Na moich udach leżą błękitne niezapominajki. Patrzę na niewielką płytę z niezdarnie wyrytą na niej twarzą pięknej i mądrej Eweliny. Mojej Eweliny. Czuję jej zapach, czuję ciepło jej ciała, czuję smak jej ust. Płaczę. Płaczę tak długo, aż moje oczy robią się suche. Wnętrze jaskini wypełnia gorzkie łkanie niosące się echem w najgłębsze zakamarki. Nie wiem, ile czasu tak siedzę. Dzień, dwa, tydzień, rok… Wokół mnie przemija wieczność.

 

Przepraszam Cię, Ewelino. Przepraszam Cię za wszystko.

 

Twarz mam mokrą od łez, ciałem wstrząsają dreszcze, ale podnoszę się i kładę niezapominajki na górnej krawędzi płyty. Niech przypominają Tobie niebo, gdzie kiedyś wznieśliśmy się na ulotną chwilę. Chciałbym znowu z Tobą polecieć aż pod kraniec sklepienia, lecz zabrano nasze skrzydła… Klękam i całuję ten nieudolny obraz Twojej twarzy. Znów jestem w Tobie, a Ty we mnie.

 

Wraca to, co próbowałem na próżno wymazać z pamięci…

 

Pamiętam wyraźnie, jak mocno moje dłonie zacisnęły się na Twojej marmurowej szyi. Duszę Ciebie, płonę niezaspokojoną żądzą mordu. Rozrywam Ci gardło, zaczynasz dławić się własną krwią. Pamiętam, jak na mnie patrzysz. To jest najgorsze… Masz oczy pełne miłości. Nie bronisz się przede mną. Kochasz mnie nawet wtedy, kiedy odchodzisz, kiedy gaśniesz jak zdmuchnięty nagle płomień świecy. Pastwię się nad Twoim ciałem, wyrywam Tobie ręce i nogi. Czuję Zew. Cała izba jest we krwi tryskającej z Ciebie jak z upiornie groteskowej fontanny. Słabsze ja chce umrzeć, silniejsze ja chce pić Twoją krew. Płynę w rzece posoki, napełniam nią usta, jestem w mroku, rozświetlanym jedynie karmazynową łuną. Pożądam śmierci. Pożądam chaosu. Zew nie wybiera. Odlatuję w zniszczenie.

 

Dopiero po dwunastu latach odnalazłem siłę, by Cię odwiedzić i przeprosić. Odnalazłem też wiele odpowiedzi, lecz pojawiło się jeszcze więcej pytań. Mam tylko nadzieję, że gdzieś tam na mnie czekasz, ukochana. Bo już niedługo dołączę do Ciebie. Obiecuję. Połączymy się znów w jedno… Tylko najpierw dokonam zemsty. Ci, którzy nam to zrobili, nie przewidzieli tego, że stanę się obosiecznym mieczem. Nadszedł czas pożogi. Jeśli będzie trzeba, zniszczę świat. Jestem zemstą. Jestem aniołem zagłady.

 

Wstaję i przecinam sobie skórę na nadgarstku. Krew spływa na Twój nagrobek. Wrócę do Ciebie. Robię opatrunek i wychodzę pod piekące słońce Gór Szaleństwa. Znowu w ogień. Znowu w bitwę.

 

Odwracam się ostatni raz i patrzę w czeluść jaskini. Przez mgnienie oka mam wrażenie, że stoisz tam i uśmiechasz się do mnie, jak za dni szczęśliwości. Czyli wciąż czekasz… Bo czekasz, prawda? Kochałem Cię, Ewelino, kocham i zawsze będę Cię kochał.

Koniec

Komentarze

a jednak dodałam wcześniej niż mówiłam a propos poprzedniego tekstu :D

     Albo to jest list, albo opowiadanie – Cie, Tobie, Ciebie etc. małą  literą. O tym nalezy wiedzieć.      Pozdrówko. 

Nie wiem [,+] ile czasu tak siedzę.  ---> czy nie płynniej by brzmiało: jak długo tak / tu siedzę? Też po przecinku…   Pamiętam wyraźnie [,+] jak moje dłonie zacisnęły się (…).  ---> hm. Pamiętam wyraźnie chwilę, w której moje dłonie itd? "Jak" nie służy do określania relacji czasowych…  Chyba że na "jak-u" Tobie zależy, więc druga propozycja: Pamiętam wyraźnie, jak mocno // jak nagle i silnie // jak niespodziewanie…   Pamiętam [,+] jak na mnie patrzysz.   (…)  którzy nam to zrobili [,+] nie przewidzieli(…).   Kochałem Cię [,+] Ewelino, (…).    Cię, Twój, Tobie… Formalnie to błąd, zaimki piszemy dużą literą w listach, ze względu na szacunek dla wysoko postawionych osób w pismach do nich kierowanych – ale w tym przypadku, w tekście tak przesyconym emocją… Dobra, raz na jakiś czas mogę się nie "czepiać".  I znowu na bardzo smutno.

"Ci, którzy nam to zrobili nie przewidzieli tego, że stanę się obosiecznym mieczem". – no nie wiem, może jestem skrzywiony, ale brzmi to dla mnie bardzo dosłownie, a przez to komicznie. A "Ewelina" też pobrzmiewa w tym tekście, tak jakoś… mniejsza z tym. A posoka to krew zwierzęcia a nie człowieka. Pozdrawiam

i znów poprawione :D i znów podziękowania dla Adama ;) na smutno… a podobało się chociaż? :)

RogerRedeye – wiem kiedy pisać małą a kiedy dużą literą,  nie wychwyciłeś w przeciwieństwie do Adama, że chodzi tu o emocje, a dla podmiotu najważniejszą osobą jest ta, którą zabił, więc nawet w myślach mówi o niej z szacunkiem, co przekłada się na wielkoliterowy zapis :)

Zadałaś tak zwane trudne pytanie. Z mojego punktu widzenia takie. Nie przepadam za tego typu tekstami – zwłaszcza gdy są długie – ale bywa, że "trafiają do mnie". Ten trafił, czego dowodem uznanie pisowni zaimków dużą literą…   Objawy akceptacji bywają różne.  :-)

dziękuje :D i pozdrawiam

Liryka w epice. Ładne to. Piszesz czasem wiersze? 

Tekst niezmiernie przygnębiający, zbyt wiele w nim udręki i żalu. Jak dla mnie, oczywiście.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka