Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
UWAGI WSTĘPNE DO DRAMAT-U
AKCJA DZIEJE SIĘ ANNO DOMINI 2010 W RZECZYWISTOŚCI ALTERNATYWNEJ ALBO I NIE
UWAGA! ACHTUNG! ATTENTION! ANTENZIONE! WNIMANIJE! NIEODPOWIEDNIE PONIŻEJ 18 LAT!
Wszystkie *** znajdą PEWNE wyjaśnienie w uwagach końcowych, ale jak ktoś jest domyślny, to domyśli się jakie wyrazy autor ma na myśli, a z wrodzonej grzeczności ich nie umieszcza w głównej akcji utworu (patrz też: pruderia Żeromskiego w „Przedwiośniu”). Wyjątkiem jest WIEŚNIAK!
OSOBY DRAMAT-U:
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST – ksiądz w głównej parafii stolicy, lat około 38, do seminarium wstąpił mając lat 26. Szuka, ale autor zbytnio nie wie czego.
BISKUP FRYDERYK – gruby, tłusty i lubieżny 60-latek. Biskup stolicy, jemu podlega władza. I duchowa i świecka. W akcie 2 powtórnie ochrzczony.
SIOSTRA KATARZYNA – zakonnica – nimfomanka. Realna władza nad kościołem, wszyscy biskupi to jej pionki. Rosjanka z urodzenia. Tyranka.
SIOSTRA MARIA – przyjaciółka Katarzyny, razem egzystują w klasztorze, z którego uczyniły centrum dowodzenia kościołem. Słaba, uległa, ale umie pokazać pazurki.
WIKARY TADEUSZ – wieszcz, który chce być wojakiem, ale jest księdzem. Poszukuje i znajduje. Co znajdzie, to trza przeczytać niestety.
BARAK HUSAJN O. – półtorametrowa rzeźba Murzyna o paranormalnych zdolnościach. Swoisty głos mądrości.
BISKUP JÓZEF – rodzony brat siostry Marii, biskup pomocniczy biskupa Fryderyka. Później będzie pełną gębą biskupem w Derszewie.
KSIĄDZ HUGO – patriota, przybędzie w odpowiednim momencie, zrobi, co trzeba i odejdzie.
CHÓR – głosy od I do VI, królowie, niech czytelnik/widz sam się domyśli co za król jest ukryty pod którym głosem. Za prawidłowe wytypowanie odpowiedzi autor przewidział roczne wakacje na Wyspach Bergamuta i 15 złotych na drobne wydatki (alkohol, pizza).
TOWARZYSZ WIKTOR – szatan, psychol, ancymon, rozbójnik, czerwony komunista, weekendowy kochanek Katarzyny. Lubuje się w zadawaniu bólu i śmierci. Kocha patrzeć jak ktoś wolno kona. Taki antybohater, z którym będą się utożsamiać ino psychopaci.
TŁUM – tłum to tłum. Kto ma władzę nad nim, ten rządzi. Ważny przyczynek i sprawca.
RÓŻNE INNE POSTACI – pojawią się przywoływane lub nie, rzekną coś inteligentnego lub nie i odejdą lub nie. Tacy bohaterowie drugoplanowi, przeciągowi, np.: Rejtan, Diabeł, Głos z Macewy. No i plus postaci z WIOSNY (zdenek, vaclav, jan, kot, von ejch, dżugisz, uija, leonid).
AKT 1
DEKORACJA: pałac biskupi, trzy pomieszczenia, biuro biskupa, poczekalnia i pokój xiędza, rokokowa poczekalnia ozdobiona motywami fallistycznymi. Biuro biskupa jak w baroku, całe ocieka złotem, aniołki i jakieś tam pierdołki, obraz biskupa, w kącie stoi półtorametrowa drewniana rzeźba(?) przedstawiająca chyba Baraka Husajna O., pokój xiędza – urządzony ascetycznie z małym okienkiem, łóżko starannie zasłane, nad nim zdjęcie rodziny (ale nie świętej), krzyż.
Xiądz w sutannie czarnej, żużytej nieco, szczególnie na rękawach, biskup w wymyślnym ornacie z pacyfką na plecach, siostry w habitach i wysokich białych, seksownych kozakach, kobiety I i II skąpo ubrane, mogą być prawdziwe tirówki jak jakiś reżyser będzie chciał ganiać po autostradzie, wikary Taduesz w skromnej marynarce z tym białym czymś co noszą księża przy niebieskiej koszuli, Barak Husajn O. jak rzeźba – tak jak go reżyser przedstawi tak będzie dobrze, pamiętać tylko że ma półtora metra, chór głosów królewskich ubrany tak samo, w korony z tektury i czerwone płaszczyki, tak by nie sugerować widzowi who is who. WAŻNE: króle zawsze w półcieniu! I niech są gdzieś zawsze w pobliżu sceny, by potem łatwo weszli do gry.
SCENA 1
Xiądz siedzi w poczekalni i oczekuje (a co innego robić można w poczekalni?)
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
A po cóż mnie ten tłusty świniak wzywał? Coś mu się znowu nie podoba?
Wychodzą dwie skąpo ubrane kobiety, chichocząc i licząc pieniądze, amerikańskie dolary.
KOBIETA I
Ależ nam ten biskupik zapłacił za usługę, co nie?
KOBIETA II
No, ale jak zobaczył nasze *** to myślałam, że zasapie się z radości.
KOBIETA I
Chi, chi, chi.
KOBIETA II
A ten tu co?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Wszystkim znane są biskupa miłości i namiętności, ale żeby tak głośno o nich piszczeć… Nowe muszą być, nowe… W tym cholernym kościele grzechu…
KOBIETA I
Kwaśną coś ma minę. Chodźmy, napijemy się za tą kasę.
KOBIETA II
Po takiej robocie o niczym innym nie marzę.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (cichcem do siebie)
Niedługo za wariata mnie wezmą. Cały czas do siebie nawijam. Ale co zrobić. Biskup zbyt potężny, by na głos wypowiadać uwagi przeciw niemu.
GŁOS BISKUPA
Następny!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Moja kolej. Niech się dzieje wola nieba, chyba że goni cię potrzeba.
(głośno)
Idę, Wasza Świątobliwość!
Wchodzi do biura.
SCENA 2
BISKUP FRYDERYK (sapiąc ciężko)
Widziałeś, mój młody Stasiu, te dwie zbłąkane owieczki. Jakiś oszust je wywiódł dla niecnych postępków, ale uciekły i w domu Bożym schronienia szukały. Otrzymały je wraz z zapomogą.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (na boku)
Stary obłudnik i zbereźnik.
BISKUP FRYDERYK
Coś mówiłeś?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Kaszlnąłem, przepraszam.
BISKUP FRYDERYK
Dobrze. Przejdźmy jednak do meritum sprawy. Rozmawiałem z przeorką dominikanek w Derszewie Katarzyną i jej zastępczynią Marią. Chciałyby ciebie. Szczególnie Katarzyna. A ja nie mogłem odmówić jej prośbom.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (na boku)
Chyba wdziękom.
BISKUP FRYDERYK
Idź do lekarza z tym kaszlem. No, ale ja uważam, że to doskonały pomysł. Derszewo jest małą wsią, bez parafii, a ty byś taką mógł zorganizować.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale, ale… Tu w stolicy jest mi dobrze.
BISKUP FRYDERYK
Nie wątpię. Wszak…
(zerka na zegarek Rolexa)
Już powinny tu być!
Wchodzą siostry Katarzyna i Maria. Katarzyna siada na biurku biskupa, Maria obok Xiędza. Obie zdejmują te swoje welony zakonne, wiecie przecie jakie.
Witajcie moje kochane. Nasz Stanisław nie chce się zgodzić.
SIOSTRA MARIA
Jakże to tak! Xięże Stanisławie! Nalegam!
(zalotnie do Xiędza)
Wiele przyjemności w Derszewie czeka… Wiele…
BISKUP FRYDERYK
Widzisz Stanisławie. Pojedź.
SIOSTRA KATARZYNA
Co on ma tu do gadania. Fryderyku! Wysyłasz go czy nie?
BISKUP FRYDERYK
Kasiu! Jak…
SIOSTRA KATARZYNA
Cichaj fanfaronie! Nawet takiej sprawy załatwić nie umiesz! Jak ja mówię, że tak ma być, to tak będzie, u licha! Przeorce Katarzynie nikt się nie stawia!
SIOSTRA MARIA (do siebie)
Ja ją do tego namówiłam. Zaczęłam podsycać w niej pożądanie. Ten Xiądz taki ładny…
SIOSTRA KATARZYNA
Czego kaszlesz?
SIOSTRA MARIA
Przepraszam, nie chciałam urazić.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do Marii)
Też to mam.
SIOSTRA KATARZYNA
To co, Fryderyku? Kiedy możemy go oczekiwać?
BISKUP FRYDERYK
Co miesiąc będziesz tu, Stanisławie, przyjeżdżał z raportem i zostawał na tydzień. Zawsze z siostrą. Marią albo Katarzyną.
SIOSTRA KATARZYNA
Dobrze. Przyda nam się w Derszewie ksiądz. Ludzie już mają dość braku mszy od roku. A parafia spełni ich oczekiwania. Wiem już nawet, gdzie Xiądz zamieszka.
BISKUP FRYDERYK
A co się z waszym kapelanem stało?
SIOSTRA KATARZYNA (do siebie)
Właśnie, że nie stało…
BISKUP FRYDERYK
Tak?
SIOSTRA KATARZYNA
Wyszedł rok temu na wieś i psy go zagryzły. Pochowałyśmy w kaplicy klasztoru.
BISKUP FRYDERYK
Czemu nic o tym nie wiem?
SIOSTRA KATARZYNA
Mało istotna wieść. Ale o Stasia zatroszczymy się lepiej.
BISKUP FRYDERYK
No tak, w końcu ma tu się co miesiąc na tydzień meldować. Ale tak szybko go nie puszczę.
SIOSTRA KATARZYNA
To kiedy mamy go oczekiwać?
BISKUP FRYDERYK
Za trzy dni, piątego lipca. Muszę mu objaśnić sytuację w Derszewie.
SIOSTRA KATARZYNA
W porządku. Wychodzimy, mon Marie.
Siostry wychodzą, biskup klepie się po swym tłustym brzuszysku i charczy. Po chwili odzywa się.
BISKUP FRYDERYK
Ależ apodyktyczna suka z tej Katarzyny, co nie? Chem, chem, chrrr… Stanisławie, Stanisławie. Młodyś jeszcze. Czasu masz dużo. Może… Słuchaj, powinieneś wdzięczny mi być. Bowiem nie zabraliśmy ci całkowicie wolności. To że możesz tu wracać, traktuj jak coś w rodzaju urlopu. Zabaw się, spotkaj z kumplami z seminarium. Siostry będą cię raczej dobrze traktować. Zostaniesz tam w Derszewie proboszczem. Mają tam mały kościółek przy cmentarzu. Będzie on skałą, na której zbudujesz parafię. Kurczę, to chyba z wieszcza jakiegoś. Ja tu muszę wypełnić dokumenty odnośnie twoich przenosin, więc wynoś się już. Aha, oczekuję cię rano, po tym jak pierwszy kogut zapieje.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Jak dotąd nic nie powiedziałem. Ale widzę, iż tu siły wyższe mają władzę nad mą duszą. Nic tu nie zdziałam. Dokonało się. Najwyżsi zadecydowali.
BISKUP FRYDERYK (zamyślony nad jakimś papierzyskiem)
Tak, tak. Myślę, że pub Pod mnichem będzie dla nich najlepszy.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale chyba już tu nic po mnie. Nie słuchają mnie. Nie wiem nawet po co mnie wezwali, skoro postanowili już wszystko wcześniej. Ty stary dziwkarzu!
BISKUP FRYDERYK
Hmm. A może Dzika Aniela?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Tak myślałem. Niby wolność zostawili, ale już się podzielili.
BARAK HUSAJN O.
Czysta iluzja wolności. Początek końca. Nadchodzi Armagedon.
Wychodzi Xiądz do poczekalni. Tam czeka Wikary Tadeusz.
SCENA 3
WIKARY TADEUSZ
O mości Stanisławie
Cóż to za chmurne oblicze wasze
Przysiądźże się przy mnie na ławie.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Tadzio tylko wierszem gada. No ale jak ma się imię po tym panu…
(głośno)
Z propozycji chętnie skorzystam.
WIKARY TADEUSZ
Już tylko koniom dam paszę.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Co?!?
WIKARY TADEUSZ
Szukałem rymu dla „wasze”. I znalazłem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (ironicznie)
Ja od biskupa właśnie wylazłem.
WIKARY TADEUSZ
Po cóż ta ironia xięże drogi,
Przecie my nie som dla siebie wrogi.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Reymontem mi tu zaleciało.
(głośno)
Rację masz Tadeuszu. Usiądźmy.
Siadają tam, gdzie xiądz wcześniej siedział, a potem wstał i poszedł do biskupa.
WIKARY TADEUSZ
Wezwał ciebie biskup Fryderyk – najjaśniejszy?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ach, wezwał, zawezwał. Do Derszewa mnie przenoszą, bym parafię tam organizował.
WIKARY TADEUSZ (śpiewa na jakąś melodię, może być Marsylianka)
Derszewo, Derszewo, nienasycone
Pożądanie, pożądanie, niezaspokojone
Siostra Katarzyna o pięknych ***
I siostry w bosko opiętych welonach…
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Grafomania i brak głosu.
WIKARY TADEUSZ
Coż to za kaszel cię dopada,
Do lekarza idź, to ma rada.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Rymy częstochowskie. Jak ulał do księdza pasują.
(głośno)
Ja myślałem, że mi radę poważną dasz, jak biskupa przekonać, bym został. A ty trywialne pioseneczki układasz i limerykami prostymi mówisz.
WIKARY TADEUSZ
To co proste jest sztuką
Nieskomplikowane słowa
W spiżu na wieczność wytłuką
Co stworzyła ma głowa,
Bowiem wchodzenie w opisy, niepotrzebne epitety
Nie sztuką jest, lecz tym z czego śmieją się pamflety.
To prostaki robią rewolucje,
Na ich barkach społeczeństwo stoi,
Chłop to też pan, Boga nawet się nie boi!
I kiedy na trwogę uderzą dzwony
Kiedy przyjdą podpalić ich dom
Wezmą kosy i pójdą bronić Korony
Krew przelać, by nie okrył ich srom.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Niezbyt w rytm, ale mocne.
WIKARY TADEUSZ
Ale na czasie. Żegnaj, zacny ***!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ależ to obraza! Jak tak…?!?
WIKARY TADEUSZ
Jak kto interpretuje. Pasowało do „na czasie”. A poza tym pejoratywne określenie zestawiłem z pozytywnym, co reasumując zobojętniło mą wypowiedź. Adieu!
Wychodzi Wikary, dokoła poczekalni pojawia się chór głosów, ale w PÓŁCIENIU!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
O co mu chodziło?
Głosy robią kółeczko dookoła xiędza.
GŁOS I
Zaprzedać ochrzczone ciało!
Dla zbytku i rozkoszy!
Hańba!
GŁOS II
Błędem był podział. Ale takie coś…
Hańba!
GŁOS III
Trudem odbudowane
Ojciec rozpoczął…
GŁOS IV
Syn zakończył
Drzewo w kamień przemienił
GŁOS III & GŁOS IV
Hańba!
GŁOS V
I po com tych Boga czarnych służalców bił?
Hańba!
GŁOS VI
Barbarzyńcę z okiem poŁówiłem
Proroków rozgromiłem.
A tu… Hańba!
BARAK HUSAJN O. (jakimś cudem pojawia się w poczekalni)
Hańbie nie da się zapobiec. Nadejdzie wszak Mesjasz, brygady prowadząc, wąs będzie miał bujny, a słownictwo z rynsztoka. Nim to się stanie… Apokalipsa rozpoczyna się!
Znika.
GŁOSY I – VI (dalej nazywane tu chórem, chyba że któryś będzie miał kwestię indywidualną)
Zhańbieni hańbą haniebną haniebnych czynów – odchodzimy. Nie zaznamy spokoju, póki ów Mesjasz nie nadejdzie.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Co to, u licha, było? Wariuję?
Wchodzi Wikary, niezwykle uduchowiony.
WIKARY TADEUSZ
Wizję miałem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ja też.
WIKARY TADEUSZ
Dziwna była.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ty nie rymujesz.
WIKARY TADEUSZ
Bo pojąłem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Co?
WIKARY TADEUSZ
Moją przyszłość!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Bredzi. Już wcześniej to podejrzewałem, teraz powiem. Chyba coś procentowego pił.
WIKARY TADEUSZ
Zostanę wojskowym!
Wybiega. Zza drzwi dolatuje donośny głos biskupa.
BISKUP FRYDERYK
Stanisław! Jesteś jeszcze?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (zdziwiony)
Tak!
BISKUP FRYDERYK
To wejdź ponownie.
Xiądz wchodzi do biura ponownie.
SCENA 4
BISKUP FRYDERYK
Te hałasy mnie zaniepokoiły. Co tam się wyrabiało?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Wikary Tadeusz miał pewien, hmm, kryzys.
BISKUP FRYDERYK
Tadeusz… Ten wierszokleta?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Tenże sam.
BISKUP FRYDERYK
Świrek – motylek?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie ja to powiedziałem.
BISKUP FRYDERYK
Widzisz Stanisławie, wikary może naszym planom trochę przeszkodzić. On i ta jego miłość do ludu…
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Taka swoista chłopomania.
BISKUP FRYDERYK
Tak, to co te wariaty na fin de siecle miały. Otóż radziłbym zerwać z nim kontakt. Przeniosę go na Wygwizdowo, tak żeby bliżej się z tym chłopami swoimi zapoznał. Co ty na to?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
No nie wiem, wasza świątobliwość…
BISKUP FRYDERYK
Och, to już postanowione.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
To po co się mnie biskup pytał?
BISKUP FRYDERYK
Ja? Przesłyszałeś się kochaniutki. I czemu tu stoisz tak? Idź się spakuj i pomyśl. Masz trzy dni. Z Panem Bogiem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Chyba z Belzebubem.
(głośno)
Z Bogiem.
Wychodzi z biura przez poczekalnię do swojego pokoju.
SCENA 5
SIOSTRA KATARZYNA
Witam xiędza.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (zaskoczony)
Co siostra tu robi?
SIOSTRA KATARZYNA
Ty mnie nie pamiętasz.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie pojmuję.
SIOSTRA KATARZYNA
Jedna noc. Dziesięć lat temu.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Och!
SIOSTRA KATARZYNA
A teraz będę miała xiędza pod ręką, że tak powiem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (czerwieniąc się)
Przecież teraz jestem xiędzem.
SIOSTRA KATARZYNA
Wtedy byłam zakonnicą przecież. I niczemu to nie przeszkadzało.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nic nie wiedziałem.
SIOSTRA KATARZYNA
Akurat. Pogadamy piątego. Chciałam tylko sprawdzić, czy mnie pamiętasz.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie pamiętałem, póki mi nie przypomniałaś.
SIOSTRA KATARZYNA (namiętnie oblizując wargi)
Przypomnisz sobie.
W tle słychać podwójny klakson.
Muszę iść. Siostra Maria czeka.
(po przerwie)
W cadillacu.
Macha ręką i wychodzi z pokoju.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (sam)
Chwila zapomnienia z kobietą… Oto, do czego doprowadza.
CHÓR
Hańba, imć Stanisławie!
Hańba na wieki!
Pokolenia tego nie zapomną!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ciszaaa!!!
CHÓR (głos oddala się coraz bardziej, aż milknie)
Hańba…hańba…hańba…hańba…………
Wpada, sapiąc i dysząc, Tadeusz, do pokoju.
WIKARY TADEUSZ
Jadę na zsyłkę Stanisławie!
Biskup Fryderyk wyrzuca mnie na południe
I przychodzę w tej sprawie!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
A gdzież się te twoje militarne zapędy podziały? Jak ja przyszedłem z radą, toś mi limerykami odpowiadał bez ładu i składu.
WIKARY TADEUSZ
Biskup, że potraktuje mnie gazem zagroził obłudnie!
A gdzie się podziały zapędy moje?
Zrozumiałem, że dwie drogi we mnie drzemią
Czy wieszczem być, czy strategiem, tak sobie roję
Ku wojsku mnie ciągnie…
Trzewią.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Co ty…
WIKARY TADEUSZ
Myślisz, że tak łatwo rymy znajdować?
Wierszem wypowiedzi cięgiem budować?
Ach!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Mógłbyś sobie ułatwić życie. Cenisz prostotę, a nie wydaje mi się, iż prostotą jest prawienie wierszem?
WIKARY TADEUSZ
Nie rozumiesz paradoksów artysty.
Jak odejdę to może odnajdę drogę…
Ku wielkości.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Skąd odejdziesz, dokąd?
WIKARY TADEUSZ
Nieważne…
O, marskości!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Małą prośbę mam. Nie rymuj już tylko!
WIKARY TADEUSZ
Póki drogi szukam: NIE!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ech, zniosę to. Albo zabiję.
WIKARY TADEUSZ
Niech się dzieje wola nieba…
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
…chyba, że Łówi cię potrzeba.
WIKARY TADEUSZ
Abstrahując od sztuki; coś dziwnego usłyszałem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Cóż takiego?
WIKARY TADEUSZ
Jak szedł byłem do ciebie
Zatrzymałem się, by zobaczyć gwiazdy na niebie
Noc już zapadła.
Usłyszałem jak siostra Katarzyna
Mówi do drugiej: Tereso
Te pomioty Tatarzyna
Zdziwiłem się, że nie mówi: Mario.
Ale to pewnikiem nieważne.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Tak, tak. Idź lepiej spać. Jest już ciemno.
WIKARY TADEUSZ
Wszystko jedno.
Cieszcie się snem póki możecie rodacy
Nim przyjdą tu obcy wojacy!
Wychodzi.
SCENA 6
Xiądz kładzie się spać. Wyczerpanemu i wycieńczonemu kanonikowi śnią się koszmary. Światło pada ino na śpiącego Xiędza, a chór niech chodzi w leciutkiej poświacie, w PÓŁCIENIU!. Xiądz rzuca się i mruczy przez sen. I pamiętać. Nie sugerować strojami który głos to który król!
CHÓR
Snu już spokojnego nie zaznasz xięże
Ladacznico,
Mario Magdaleno w czarnej sutannie
Prostytutko,
Piekło już na cię czeka i bramy swe rozwiera
Koszmarne,
Mary wysyła i raduje się z nowego nabytku.
BARAK HUSAJN O. (pojawia się znikąd, jak zwykle)
Nie pohamowałeś ongiś swych żądz
Płać za nie.
Niech twe ciało będzie rachunkiem.
Księżowski hulako – ***!
CHÓR (zaczyna śpiewać NA WIADOMO CHYBA JAKĄ MELODIĘ)
Bogarodzica, dziewica…
BARAK HUSAJN O.
Zamknijcie się!
GŁOS I
Polej!
Słychać brzęk szklanek i otwieranych butelek wódki, a także typowy knajpiano – menelski gwar. Po chwili ucicha.
BARAK HUSAJN O.
Dzień w dzień duchy będą cię nawiedzać
Wypominać twe błędy
Będzie płakała twoja dusza
CHÓR (chamsko się wcinając, też na znaną melodię)
Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!
Nie damy pogrześć mowy!
GŁOS VI (forte fałszując)
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!
GŁOS III (na tą samą melodyę)
To nie ta zwrotka, pa-ca-nie!
GŁOS VI (pijackim głosem)
EP! Przepraaszam!
BARAK HUSAJN O.
Zamknąć mi się! Natychmiast!
(szepcze, nachylając się do xiędza)
To tylko niewielki przedsmak piekielnych przyszłych twoich kar. Bua cha cha cha cha!
(demoniczny śmiech z przepony)
Będziesz niżej niźli Żyd
Niźli Cygan
Niźli pies.
CHÓR
Brudas!!!
BARAK HUSAJN O.
Zaprzeczając tolerancji właśnie ją propagujemy.
CHÓR
Ach, te paradoksy!
GŁOS 1 (bluesując)
Szacowne paradoksy!
BARAK HUSAJN O.
Milczeć duchy! Popitki wam dać i już macie odjazd! Wstyd!
GŁOS IV
I hańba!
BARAK HUSAJN O.
Odejdźcie w mrok! Jeszcze xiędza pomęczycie! Macie moje słowo!
CHÓR
Jego słowo to jak Zawiszy słowo! Głosie mądrości!
Teraz mogą ulecieć ze sceny zataczając się i czkając, ale pamiętać, by cały czas chór był blisko.
BARAK HUSAJN O.
Pecha masz, xięże, żyjąc teraz. Wszak organizm psuje się szybciej. To na ciebie spadnie gniew pokoleń. Na fatum niestety bogowie nie mają wpływu.
Znika Barak. Xiądz budzi się wywijając chudymi pytkami, dokładnie zresztą wydepilowanymi.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Aaaaaaaaaaaaaach!
(musi to wykrzyczeć really forte)
Eureka! Zrozumiałem! Lumen! Dzięki ci, o Edisonie! Cały mój żywot, bez względu na podejmowane decyzje i tak zakończyłbym w tym samym miejscu i czasie! Los! Grecy się nie mylili!
Hellenowie!
Nastaje krępująca cisza około 10 sekund, by widzowie się nie zanudzili.
Hellenowie!
Cisza. Patrzaj wyżej.
Z Hellady!
Cisza, tamże.
Filozofowie, herosi, aktorzy, pedagodzy!
Maluczkimi jesteśmy wobec przeznaczenia!
Cisza, a jakże, op.cit.
Nie odpowiadacie mi?
Wstydźcie i przyznajcie się!
Znowu cisza. Cholera, nudne się robi!
A nieważne!
Macha ręką z widocznym zrezygnowaniem.
(do siebie)
Wcześniejsze żywoty też na mnie wpływ miały! O ja głupi! Nie przezwyciężę tego co mi pisane jest przez tego Gościa z góry!
Nie mylili się Grecy zaiście!
Wydano mnie!
Przez przeszłość naznaczony… Przeszłością… Przeszłością, która determinuje.
Jedno wyjście z matni widzę – samobójstwo, grzech ciężki jak stado słoni!
Lecz… zbyt życie ukochałem, by je odbierać!
Boże!
Czy ja wariuję?
Ta mała improwizacja siły mi odbiera!
GŁOS MOŻE BYĆ BOŻY, MOŻE ZZA SCENY
Konrada mowa bardziej mi do gustu przypadła. O ile Bóg może mieć gust. Kocham przecież wszystkich!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie przeszkadzać mi!
Bełkoczę – rzeczywiście. Ale Konrad też…
Do czorta! Brać wzór z Konrada i jego dziadów – głupota!
Jam tylko skromny ksiądz
Życie moje splunięcia niewarte!
GŁOS MOŻE BYĆ BOŻY, A MOŻE ZZA SCENY
A sutanny rękawy obdarte!
Fagasie!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Hej! To ja miałem cię wyzwać, a nie ty mnie!
GŁOS MOŻE BYĆ BOŻY, A MOŻE ZZA SCENY
Gdym tylko zobaczył, że braknie ci ***, chciałem cię zmotywować. Ale jak nie przyjmujesz Bożej pomocy, to do widzenia! Auf wiedersehen!
Głos milknie nagle, jakby ścięty piorunem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
No to mam, czegom chciał. Pojedynek z milczącym Bogiem. Bogiem, który mnie olewa.
Rządu dusz!
(do siebie)
Powtarzam schematy.
(głośno)
Chcę…
Zwolnienia z obowiązku trwania! Chcę byś zmienił los! Odpędził fatum! Ty to możesz! Odpowiedz!
Cisza jak makiem zasiał.
Cisza. Milczysz. Naprawdę nie mieszasz się w sprawy tego świata. Dla ciebie, my ludzie jesteśmy pyłem, któryś stworzył i który utrzymujesz dla zwykłego żartu. Błędne koło! Rodzimy się i umieramy – nic to nam jednak nie daje!
Cisza, ale na 5 sekund.
Opamiętaj się Stanisławie Auguście!
(do siebie)
Rozmawiam ze sobą.
(głośno)
Jesteś xiędzem! Ból! Cierpienie! Gorycz! Na Rany przenajświętsze!
Xiądz pada zemdlony, światło cały czas na niego. Leży tak do 5 lipca co zasymbolizuje jakaś laska przechodząca z tablicą i dniami 4., 5., niczym na gali boksu zawodowego. A 5. o 5 rano wchodzi do jego pokoju wikary. Kiedy przekroczy próg, kur niech zapieje po trzykroć. Cały ten moment trwać ma nie dłużej niż dwie minuty.
WIKARY TADEUSZ
Stanisław! Co ci?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (wstając)
Alleluja!
Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Przyjm błaganie nasze!
(śpiewa)
Bogu niech będą dzięki!
WIKARY TADEUSZ
Jak ty słabo wyglądasz! Pomogę ci się spakować!
I pakuje. W tym czasie xiądz uderza głową w ścianę po dwakroć (byle sobie aktor krzywdy nie zrobił) i odzyskuje rezon. Siada na łóżku.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ty nie rymujesz.
WIKARY TADEUSZ
Wróciłeś do żywych. Byłeś wśród lunatyków, ale oto jesteś. Otóż wczoraj chciałem cię odwiedzić, ale olśniło mnie…
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Byłeś u mnie wczoraj.
WIKARY TADEUSZ
He, he. Nie byłem. Wczoraj był czwarty lipca, święto niepodległości w USA.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
To byłem nieprzytomny półtora dnia?
WIKARY TADEUSZ
Na to wygląda. …ale olśniło mnie i wypisałem się z księżowania. Jestem wolny i idę do wojska. No skończyłem.
Przenosi małą walizeczkę pod nogi xiędza.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Co na to jego świątobliwość Fryderyk?
WIKARY TADEUSZ
Jakieś dwie kobiety u niego były. Przyjął mnie szybko i dał przysłowiowy krzyżyk na drogę.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Podjąłeś więc decyzję?
WIKARY TADEUSZ
Nie chcę służyć w kościele. Gniazdo rozpusty. Tu jest śmierć wieczna a nie życie!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Może masz rację. Przyszedłeś się pożegnać.
WIKARY TADEUSZ
Tak. Powodzenia. Może się jeszcze spotkamy. A na koniec ostatnia rada.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Wierszem?
WIKARY TADEUSZ
Choćbyś fatum chciał prześcignąć
Choćbyś losowi fangę w nos zdołał dać
To i tak zostaniesz na lodzie
Tam, gdzie król piechotą chadzał
Zbyt duża rozpusta się tu szerzyła
Niestety…
Wiersz biały, dla ścisłości. Ostatni wers dopowiesz ty.
Wychodzi. Xiądz chwilę stoi, potem słychać bicie dzwonów na szóstą, więc xiądz chwyta za walizki i idzie do biura biskupa po błogosławieństwo i papiery na drogę.
SCENA 7
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Niech będzie pochwalony Jezus Xristos.
BISKUP FRYDERYK
Na wieki.
SIOSTRA KATARZYNA
Wracając do rozmowy, widziałam Józefa w Dzielnicy Czerwonych Latarni.
BISKUP FRYDERYK
Szlaja się tam, gdzie nie musi. Sam mu bym załatwił…
(spoglądając na xiędza)
Ekhm, pomógłbym znaczy się w ratowaniu zbłąkanych owieczek. Przyprowadziłbym je tu i nie musiałby ich ratować na mieście.
SIOSTRA MARIA
To mój brat, nieco jest nieokiełznany.
BISKUP FRYDERYK
Wiem o tym, jak go czyniłem pomocniczym, ostrzegałaś mnie.
SISOTRA MARIA
Ale może jak xiądz dokończy dzieła w Derszewie, można by Józefa uczynić tam biskupem.
BISKUP FRYDERYK
Zobaczymy jak mu się to spodoba.
SIOSTRA MARIA
Musi. Nie ma tam tylu pokus, co tutaj.
SIOSTRA KATARZYNA (do siebie)
Oprócz klasztoru pełnego samotnych sióstr…
SIOSTRA MARIA
Dość o mym braciszku, xiądz oczekuje.
BISKUP FRYDERYK
Ach. Tak. Xiądz…
SIOSTRA KATARZYNA
Streszczaj się!
BISKUP FRYDERYK
Z woli Pana i Jego ziemskich pośredników ogłaszamy co następuje. Rzeczony tu xiądz imieniem Stanisław imieniem August udaje się czynić niebezpieczną posługę kapłańską. Wyjeżdża na misję do Derszewa zorganizować parafię. Pomagać mu mają siostry z klasztoru der szewskiego, a co miesiąc ma przyjeżdżać tu na raport. Postanowione i podpisane w obecności trzech świadków i Ducha Świętego. Amen.
Wszystkie formalności dopełniłem. Jak wróci Józef każę mu uporządkować papierzyska w szafie.
SIOSTRA MARIA
Komu w drogę, temu w czas!
Pojawia się Rejtan z obrazu Matejki. Jest to jedna z tych postaci drugoplanowych.
REJTAN (rzuca się przed xiędza)
Nie pozwalam!
BISKUP FRYDERYK
A ten to kto?
SIOSTRA MARIA
Nigdym go nie widziała. Sztuki pomylił czy co?
(do siostry Katarzyny i biskupa Fryderyka)
Ale coś absinthem cuchnie.
BISKUP FRYDERYK (do sióstr)
Mnie tu pachnie żołądkową gorzką.
REJTAN (wstając kłania się i zapina koszulę)
Jam jest skromny parafianin biskupa wasz mości, zaniepokojony, wszakże cicer cum caule, mówiąc, imprimatur tym, iż xiądz odchodzi, secondo tym, że xiędza nie będzie i tercio!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (klępnąwszy się w łeb)
Ale mi wsparcie przysłali!
BISKUP FRYDERYK
Nazwisko wasze?
REJTAN
Ani chybi jak wam powiem! Ażebym to o waszych lochach biskupich nie słyszał, o torturach i kobietach, to może bym wam powiedział. Ale, panem et circenses!, ni ma *** we wsi, bym się przedstawił. Mimo, że etykieta wymaga!
BISKUP FRYDERYK
Nie bluźnij w domu Bożym!
REJTAN (do siebie)
Szatańskiej matni.
(głośno)
Niechaj wam będzie wiadomym, iż presenta tu xiądz jest pomazańcem Boga!
BISKUP FRYDERYK
Imbecyl. A niechaj wam będzie wiadome, iż idiotą permanentnym jesteście! Katarzyno?
SIOSTRA KATARZYNA
Wyrzucić trzeba śmieci i posprzątać po xiędzu.
BISKUP FRYDERYK
W porządku. Bezimienny parafianinie, skazuję was na wygnanie z mojej parafii i ekskomunikę nakładam. Na dekady pełnej okres licząc od dziś. Wyjdź przeklęty heretyku!
REJTAN (wycofując się poza scenę)
Śmierci!
(za sceną)
Rejtan jestem!
BISKUP FRYDERYK
Milcz, istoto nieczysta!
Milkną wszyscy poza xiędzem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Patrzajta, nie mówią nic. Istoty nieczyste!
Mija 15 sekund.
BISKUP FRYDERYK (kaszląc)
No, wszystko wyjaśnione. Siostry zawiozą cię cadillakiem. Derszewo czeka. Niech moc… Bóg będzie z tobą.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Bóg zapłać.
Wszyscy zastygają w bezruchu, następuje takie swoiste zatrzymanie czasu, Barak odżywa i zaczyna chodzić między postaciami. Taka inwersja. Teraz figurkami są ludzie i na odwrót.
BARAK HUSAJN O.
Dokonało się.
W tle słychać pianie kura, czy też koguta, jak kto woli.
Kur zapieje dwa razy jeszcze.
Gdy po raz trzeci go usłyszą będzie po wszystkim.
Barak dotyka pośladków xiędza.
Wystawiony na plugawe ręce… Czyn haniebny… Jeszcze go popełni dwa razy! Kara i wina… Czy zasłużone? Historia stara jak świat… Fatum… Nie gra fair… Czyny wcześniejsze determinują późniejsze… Czysty pech!
Koniec przemowy Baraka, czas płynie dalej.
SIOSTRA KATARZYNA.
Zapraszam do samochodu.
(lubieżnie uśmiechając się, na ucho do xiędza)
Derszewo jest urocze, a siostry tam uczynne. Nawet nie wiesz jak bardzo cię… polubią.
BISKUP FRYDERYK
Bóg z wami!
Wychodzą siostry i xiądz, biskup zostaje i uśmiecha się. Światła gasną.
KONIEC AKTU 1
AKT 2
DEKORACJA: Xiądz mieszka na cmentarzu w przytulnym grobowcu rodziny Branickich. W środku grobowca łoże, stylowa szafka z urnami, szkielet, telewizor i spory barek z różnymi alkoholami. Ustawienie dowolne wg reżysera. Na cmentarzu są groby, i dwie macewy. Grobowiec neogotyk, olbrzymi, może być tylko tekturowy front. Cela zakonna siostry Katarzyny – duża na planie rotundy z dwuosobowym łóżkiem z baldachimem, wanną z hydromasażem i tajemniczą szafą. Cela zakonna siostry Marii mniejsza ale z temi samemi wygodami.
Wszyscy ubrani jak w poprzednim akcie, ino jak siostry będą zrzucać habity to jakieś ładne staniki i figi, najlepiej czerwone. Biskup Józef ubrany wyjątkowo skromnie w purpurę biskupią. Ksiądz Hugo w marynarce i spodniach, a wikary w totalnie odjechanym mundurze ułana, Diabeł w pelerynie i smokingu z maską kozła.
SCENA 1
Na cmentarzu przed grobowcem Branickich stoi xiądz z siostrami.
SIOSTRA KATARZYNA
Oto mieszkanie dla xiędza.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (ironicznie)
A wszyscy parafianie to na cmentarzu?
SIOSTRA KATARZYNA
Nie pozwalajcie sobie na zbyt wiele i tak zapewne dużo tu nie zdziałacie. Ogarnijcie się i jutro oczekuję was w klasztorze o dziewiątej rano. W grobowcu macie wszystko co trzeba. Z Bogiem.
Wychodzi wraz z Marią.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ciekawość zżera mnie jak kancer. Czy to prawda, że stad nie ma odwrotu? Czy to prawda, że w klasztorze wszeteczność diabelska panuje?
GŁOS Z MACEWY
Oj tak, oj tak. Bordel z miejsc świętych czynią i spółkują z szatanem. A może z chłopami ze wsi, coś tam słyszał.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Zbliżając się do macewy.
A co tu macewa żydowska robi?
GŁOS Z MACEWY
Publicystykę uprawia.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ach, tak? Kto ten bordel czyni?
GŁOS Z MACEWY
Biskupi, Katarzyna, Maria.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Macewo, a skąd takie rzeczy wiesz?
GŁOS Z MACEWY
Wiele ta ziemia wchłonęła myśli, czynów i słów. Leżąc tu wiek wieków wielem się nauczył.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Jak długo leżysz?
GŁOS Z MACEWY
Za długo.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie przekomarzaj się, Żydzie! Chcesz mi przekazać, że wpierw tu żydowski cmentarz był?
GŁOS Z MACEWY
W Derszewie Żydów nie uświadczysz. Jam jest macewą i macewą był.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale kimże jesteś?
GŁOS Z MACEWY
Macewą, do cholery!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Dajmy pokój. Twierdzisz więc, że dużo wiesz?
GŁOS Z MACEWY
Wiem, że nic nie wiem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Chcesz mnie rozłościć? Już na początku?
GŁOS Z MACEWY
To, że ze mną gadasz o czymś świadczy.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
O czym na ten przykład?
GŁOS Z MACEWY
A o tym na ten przykład, że z macewą się nie rozmawia.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale ja rozmawiam.
GŁOS Z MACEWY
I tu jest problem. Ilu znasz ludzi, którzy rozmawiali z macewą, albo z grobem?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Poprzez modlitwę?
GŁOS Z MACEWY
Nie. Face to face.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Żadnych.
GŁOS Z MACEWY
A ty?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ja rozmawiam.
GŁOS Z MACEWY
To jedną osobę już znasz. Ale źle świadczy to o twoim umyśle. Gada z macewą.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Potwierdzam. Rozmawiam teraz z macewą.
GŁOS Z MACEWY
Rozmawiałeś albo będziesz rozmawiał.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale teraz…
GŁOS Z MACEWY
Nie ma teraźniejszości! Pokaż mi moment teraźniejszy! Aaa? Nie da się! Zawsze jak coś czynisz to twój ruch poprzedzający drugi ruch jest przeszłością, a twój drugi ruch, który zamierzasz zrobić jest przyszłością. I nie ma nic między tym. Jest przeszłość i przyszłość. Nie ma teraźniejszości!
Czas! Też się nie zatrzyma. Sekundę temu to przeszłość, sekundę dalej to przyszłość! Przeszłość wpływa na przyszłość. Nie ma teraźniejszości!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Hmm.
GŁOS Z MACEWY
Głupiś. Co zamierzasz robić do dziewiątej?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nic.
GŁOS Z MACEWY
Ale to niemożliwe. Nie da się robić nic! Bo skoro nie robiłbym nic, to nie powinno mnie tu w ogóle być. A skoro jestem, oddycham i trawię, znaczy to że coś jednak robię, może nieświadomie, ale robię. Jeślibym zaprzestał tych czynności, to bym umarł. I też robiłbym coś, bo bym nie żył. Gdybym nie istniał to bym nic nie robił. Ale czy mógłbym robić coś nie istniejąc? Bo jeśli mnie by nie było, skąd wiadomo, że coś miałbym robić, nie istniejąc?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Komplikujesz.
GŁOS Z MACEWY
Idę spać.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nareszcie. Co to było, do diabła?
Pojawia się diabeł.
DIABEŁ
Kto mnie wołał, czego chciał?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Odskakuje.
Aaaach!
DIABEŁ
No co?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Odejdź, szatanie!
DIABEŁ
Wezwałeś mnie, więc jestem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Tylko tak powiedziałem.
DIABEŁ
Ech, ten cmentarz jest inny niż wszystkie. Nie powiedzieli ci moi podwładni?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Jacy podwładni?
DIABEŁ
Nie udawaj, że nie wiesz. Kręcą się wokół ciebie, uprawiają wyuzdany seks, a ty tego nie widzisz? Cały kościół tu, na tym padole. Nie służą bezpośrednio mnie, służą innym moim postaciom. Mamonie, pożądaniu, nieumiarkowaniu.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Czemu mi to mówisz?
DIABEŁ
Bo jesteś tak tragiczną personą, że wiedza rozjaśni ci parę spraw. Żyjesz w złych czasach, xięże. Ale nie poddaj się im. Ani mnie. No chyba, że… Ten ksiądz, którego wysłałem na Księżyc. Masz pozdrowienia. Mówi, że fajnie by było, jak to się skończy, żebyś do niego dołączył. Mówi, żeś interesująca postać.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Co się skończy?
DIABEŁ
Sam zobaczysz i dojrzejesz. A potem odwiedzisz go?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
To propozycja?
DIABEŁ
Nie, przysługa. Zresztą… Ave!
Diabeł znika.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Czy to jawa czy to sen?
Pojawia się chór.
CHÓR
Paktowanie z samym Diabłem
Choćby smagał cię imadłem
Przyjemniejszym jest aniżeli
Grzechów odpuszczenie i śpiew anieli
Na Sądzie Ostatecznym
Biada wam, wszetecznym
A tobie Xięże
Radzimy, chwytaj oręże
Wyzwól z oków szatana
Sługi naszego Pana
Bo choć myślą, że Mu służą
Na usługach diabła od dawien dawna są.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ten cmentarz inny jest niż wszystkie. Idę spać.
Wchodzi do grobowca i idzie spać. Aktor wchodzi za scenę, wjeżdża dekoracja pokoju Katarzyny.
SCENA 2
Katarzyna leży na łożu, obok niej Maria.
SIOSTRA KATARZYNA
Miło być tak przy tobie Marysiu. Jesteś niecodzienną zakonnicą.
SIOSTRA MARIA
Będzie milej jak xiędza rozkręcimy. Marzę o nim od chwili jak go poznałam.
SIOSTRA KATARZYNA (pieszcząc piersi i głowę Marii)
Trudności możemy poważne napotkać. Twarda bestia z naszego nowego nabytku. Ale w końcu ulegnie. To tylko facet, a my z takimi możemy zrobić wszystko, prawda kochanie?
SIOSTRA MARIA
Tak!
Zaczynają się całować, gaśnie światło i słychać różne odgłosy miłosnych harców. W tym czasie trza zmienić dekorację na grobowiec Xiędza.
SCENA 3
Xiądz się budzi, patrzy na zegar a tu piąta rano. Wstaje.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Zobaczymy co mnie czeka w dzisiejszym dniu.
Klęka i wznosi ręce ku górze.
(głośno)
Pater Noster qui est in cellis
Sanctificetur nomen Tuum
Adveniat tegnum Tuum
Fiat voluntas tua
Sicut in cello et in terra
Panem nostrum cotidianum
Da nobis hodie
Et debite nos…
Pojawia się Diabeł.
DIABEŁ (wytwornie się kłaniając)
Witam i o zdrowie pytam.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (gwałtownie odskakując)
A ty znowu! Co tu robisz? Nie wzywałem cię, Zły!
DIABEŁ
Mon amie, nie jestem zły, ale jedynie trochę niezadowolony. Ranny z ciebie ptaszek!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Odejdź!
DIABEŁ
Najpierw mnie wzywasz, a potem wyrzucasz? Niegrzecznie, bardzo niegrzecznie. Skoro już tu jestem to poczęstuj mnie winem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale jak…?
DIABEŁ (siadając na łóżku)
Dużo pytań masz widzę. Spokojnie. Nalej mi wina, to pogadamy, a od wniosków końcowych, które wysnujesz będzie zależało, czy cię jeszcze odwiedzę.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (nalewając mu trunku)
Dobra. Po pierwsze. Jak ja cię wezwałem? Modliłem się…
DIABEŁ (śmiejąc się)
Cha, cha, cha, cha! To jest Derszewo. Tu rządzi Katarzyna. Jeśli modlisz się Pater Noster, to wzywasz mnie! Ja jestem ojcem wszystkich ludzi! Ja! Tak się umówiłem z tą kobietą. Coś jeszcze?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Dlaczego?
DIABEŁ
Ciężko mi odpowiedzieć. Dlaczego? Dlaczego ludzie pragną długiego życia w zamian za marny świstek papieru? Dlaczego pragną nieprzemijającej wiosny? Dlaczego pragną wiecznej chuci? Może chcą być lepsi, młodsi, zdrowsi, długowieczniejsi niż ci co zaufali mojemu konkurentowi? Każdy w swój sposób reklamuje własną hmm… domenę, czy kraj… Ten tak zwany Bóg, Jahwe, Elohim obiecuje życie wieczne po śmierci! A jaką ludzie mają gwarancję, że po śmierci coś jest? Żadnej, tylko puste słowa jakichś cholernych, zepsutych hierarchów! Ja daję im żywot tu, gdzie coś znają. I są mi za to wdzięczni! Co z tego, że zgadzają się, że jak umowa moja się skończy pójdą do tego strasznego piekła? Mając tyle wiosen życia przed sobą nie myślą co będzie jak wydadzą ducha! A ja ich w tym uświadczeniu wspomagam, że nawet nie zauważą jak wpadną do mnie.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ja chyba śnię! To nie jest prawdą! Nie może być!
DIABEŁ
Twierdzisz, że nie istnieję? Dziwny błąd, doprawdy, jak na klechę.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie obudziłem się jeszcze.
DIABEŁ
Ależ tak, obudziłeś się.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
W obłęd popadam. Z diabłem dysputy prowadzam.
DIABEŁ
Zamieniłeś się rolami z wikarym? Rymy są co najmniej nie na miejscu.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Masz coś do Tadeusza?
DIABEŁ
Nie, ale został chłop wojskowym.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
I co z tego?
DIABEŁ
Zrzucił sutannę. Grzech to niewybaczalny.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
A zachowanie biskupa?
DIABEŁ
Dobrze, dobrze. Bystrzak z ciebie.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie musisz aż tak ironizować, diable.
DIABEŁ
Wybacz mi tą niegrzeczność, ale muszę lecieć. Widzę, że jeszcze cię odwiedzę. Jesteś ciekawym człowiekiem. Au revoir!
Znika diabeł. Zamiast niego wchodzi wieśniak w worku na kartofle z rogatywką na głowie i kosą.
WIEŚNIAK
Waćpan to musisz być nowy księdz, kurwa waszmość mać!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Zaiste, jam nowym waszym plebanem, dobry człowieku.
WIEŚNIAK
Kurwa, nic żem nie zrozumiał, psia mać! Ale wiem ino, że czeka na was żołnierz, kurwa jego mać, przed kryptą i mówi, żem z ksiendzem chcem gadać.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Dobrze, powiedz mu, że zaraz się zjawię.
WIEŚNIAK
Kurwa!
Wieśniak odchodzi.
SCENA 4
Zmiana scenografii na pokój Katarzyny, siedzi ona wraz z Marią, a Xiądz miota się po pokoju lamentując i złorzecząc. Potem wejdzie bp Józef, ale o tym będzie potem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (lamentując)
Co za poziom kultury w tym Derszewie. Nic tylko *** i ***.
SIOSTRA KATARZYNA
Niech xiądz pohamuje swój język w przybytku bożym.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Chyba szatańskim.
SIOSTRA MARIA
Coś xiądz sobie nie wyleczył tego kaszlu.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Rzeczywiście, to przez zmianę klimatu.
SIOSTRA KATARZYNA
Dość tego. Xiądz ma tu parafię zorganizować. Bo biskup będzie niezadowolony.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
To mu się podeśle duszyczki do ratowania, gdzieś z dzielnicy karmazynowych świateł.
SIOSTRA KATARZYNA
Nie ironizować, bo ekskomunika będzie.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Prawdę powiadam.
SIOSTRA KATARZYNA
Tu nie chodzi o prawdę.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
A o co w takim razie?
SIOSTRA KATARZYNA
O dobro społeczeństwa. Gdyby do publicznej informacji dotarły , hmm, powiedzmy niewygodne fakty z życia biskupów i kleru, to jak wtedy moglibyśmy zagwarantować ludziom żywot wieczny. Pieprzyć prawdę. Walczymy w imię większego dobra. Biskup też facet.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Chyba jest to raczej walka o mniejsze zło. Hipokryci! Zepucie idzie od centrum, ludziom udzielają sakramentów bezbożnicy i rozpustnicy. Jak możecie tak czynić!
SIOSTRA KATARZYNA
Ktoś musi czynić dobroć ludziom… Jak nie my to kto?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ja! Muszę odrodzić Kościół, zerwać z dotychczasową kliką! Wiem, że nie jestem sam!
SIOSTRA MARIA
To tu się mylisz… wszyscy co chcieli reform już nie są z nami… zastanów się co mówisz…
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Szatański spisek wyczuwam!
Pojawia się diabeł, ubrany jak wcześniej.
DIABEŁ
Do usług, mon amis.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Znowu ty? Odejdź!
DIABEŁ
Katarzyno, Mario, trzeba mu wytłumaczyć, ile on się może opierać. Potem skończy z lunatykami.
SIOSTRA KATARZYNA
Diabeł pomaga nam w trudnej misji ewangelizacji. I…
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (wzburzony)
Wychodzę!
No i wychodzi. Przed wejściem spotyka calkiem ciekawie ubranego w strój ułana Tadeusza. Tadeusz dzierży szabelkę i dosiada konia na biegunach – może być czerwony.
TADEUSZ
Znalazłem prawdziwe powołanie dla mej skromnej osoby!
Dowódcą zostałem na wrogów moich czekają masowe groby!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Dalej wierszem pleciesz. Do żołnierzy też tak prawisz?
TADEUSZ
Nie. Do nich zgoła inaczej…
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Szukam ludzi, którzy zreformują Kościół.
TADEUSZ
Moje wojsko chętnie zaprowadzi tu porządek,
Jednakże trza też dbać o zdrowy rozsądek,
Toteż nie wzburzaj się i nie irytuj,
Usiądź i na spokojnie medytuj,
Radziłbym wrócić i o zamiary ich zapytać,
A potem co w koń wyskoczy do stolicy pomykać,
Tłum poderwiemy, wojsko już mamy,
Za cnoty odniesiem rany!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Lepiej bym tego nie ujął.
TADEUSZ
Niech nam Bóg błogosławi! Ave! Oczekuj mnie gdy świt nastanie!
A tymczasem by smutne to wtóre osłodzić rozstanie
Uściskajmy się jak bracia
Powąchajmy się po gaciach!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Może lepiej…
TADEUSZ
Tak tylko mówiłem dla rymu pajacu!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
To jedź, a ja wrócę do tych strasznych ludzi!
Tadeusz opuszcza na koniku scenę, zmiana scenografii na pokój Katarzyny, w międzyczasie grać można Międzynarodówkę.
SCENA 5
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Wróciłem, nie by zbereźne oglądać stany, acz zmieniać, zmieniać na lepsze!
SIOSTRA MARIA
Brat mój przyjechał, biskup Josef. Będzie tu biskupem. Oto on.
Wchodzi chudsza i młodsza kopia bp Fryderyka.
DIABEŁ
A to mój przyjaciel, pomoże wam. Mieszkał w derszewskim lochu Katarzyny, ale myślę, że czas jego nadszedł. Chodź, towarzyszu Wiktorze.
Wchodzi prawdziwy osiłek z twarzą pooraną bliznami i włosami ostrzyżonymi na jeża. Jest ubrany w czarny mundur, a na ramieniu widnieje czerwona gwiazda z dwiema błyskawicami po bokach. Opiera się na lasce, która jest kijem bejsbolowym.
TOWARZYSZ WIKTOR (całując ręce biskupa, Katarzyny i Marii)
Witam państwa.
DIABEŁ
To ja się zwijam. Mam umówione spotkanie z… kobietami.
Znika diabeł jakimś dziwnym sposobem. Można uderzyć w tybetański Łówg, rzucić granat, wysadzić coś z tyłu sceny et cetera.
TOWARZYSZ WIKTOR
Dzień nowy się rozpoczyna. Pod błękitem nieba kolejne dusze będą na wieczność spoczywać w łonie klasztoru.
SIOSTRA KATARZYNA
Pięknie powiedzianie Wiktorku! A nocą swoją Katarzynkę odwiedzisz!
TOWARZYSZ WIKTOR
Śmierć mą towarzyszką, jej tylko służę. Dla dobra Derszewa poświęcę doczesne przyjemności. Wybacz Katarzyno.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Świr jakiś.
TOWARZYSZ WIKTOR
A ten klecha kaszlący to co za jeden?
BISKUP JÓZEF
Zdaje się, że mój novum podwładny.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Stanisław Suda, ksiądz jam.
TOWARZYSZ WIKTOR
Za młodu takich jak ty wieszałem na swoim drzewie w domostwie. Ale cóż, czarny klecho, czasy się zmieniają. Dążymy do społeczeństwa pozbawionego klas. A ci tutaj są w tym dobrzy. Już prawie upadł kościół, a to pierwszy symptom do odrodzenia się społeczeństwa, konfiskaty majątków i zrównania poziomu życia każdej rodziny!
Na scenę wbiega lechista.
LECHISTA
Na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!
Towarzysz Wiktor wyciąga go zza scenę, przez dwie minuty gaśnie światło i słychać tylko odgłosy bicia i wrzaski. Potem wraca Wiktor, a swojego laskokija bejsbolowego ma upaćkanego w czerwonej substancji, zapewne krwią będącą.
TOWARZYSZ WIKTOR
Wobec śmierci wszyscy są równi. Inaczej tylko się zachowują. Klecho! Postaw przed sobą brudnego bezdomnego i bogatego mieszkańca osiedla strzeżonego. Weź pistolet i zastrzel obu. Umrą tak samo, zabawne, prawda? Chociaż śmierć nie patrzy na klasy, dlatego ją ukochałem ponad życie.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Jesteś chory! Ja chcę reform! Dość!
TOWARZYSZ WIKTOR
Nie przeszkodzisz nam. Fryderyk, Józef, Maria, Katarzyna i wielu innych stoi po naszej stronie. Wy, tzw. reformiści stoczycie ten cały bajzel jeszcze niżej! Jedynie działanie ostateczne, że tak powiem rozwiązanie musi zawrzeć się w pełnym upadku kościoła i zniszczeniu go, nieważne jaką drogą! By pozbyć się was wszystkich, to nawet na Madagaskar można statkami was posłać. Albo do nas na Sybir! Darmowa robocizna zawsze jest w cenie! Zniszczyć kośćiół!
SIOSTRA KATARZYNA
Nie zapominaj, że nam służysz Wiktorze, a my, póki co jesteśmy jeszcze częśćią tego kościoła.
TOWARZYSZ WIKTOR
Ale wy walczycie po jasnej stronie księżyca, i to mi wystarczy!
SIOSTRA MARIA
To idź teraz roznoś dobrą nowinę po domach.
TOWARZYSZ WIKTOR
Jak sobie życzysz pani.
(do siebie)
Brak logiki dostrzegam. Zniszczyć kościół przez robienie nowej parafii? Ale ja tam się nie pytam.
(głośno)
Armię idę kompletować. Na święty bój!
Wychodzi TW.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Czyście do reszty poszaleli? Rozum wam odjęło! Co to wszystko ma być?
BISKUP JÓZEF
Tak naprawdę chcemy władzy. A czy będziemy ją mieili jako zwierzchnicy kościoła czy ludzie świeccy jest nam to obojętne. Byle była władza, władza i jeszcze raz władza. A żeby ją mieć potrzeba nam pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Kościół daje nam wszystko. Dziwki, parobków, wszelkie doznania erotyczne, mam rację Katarzyno?
SIOSTRA KATARZYNA
Tak, czego ja już nie próbowałam… Xiądz wie, że drzwi wieczorami są dla xiędza zawsze otwarte. A jak xiądz chce jakichś perwersji, nie wiem, dwóch obrzezanych murzynów cyganów, proszę mówić, sprowadzimy.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
To ja chyba pójdę do mojej kaplicy mieszkalnej. Żegnam.
(do siebie)
Oby Tadeusz się nie spóźnił.
SIOSTRA MARIA
Ten kaszel jest niepokojący.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nic poważnego.
SIOSTRA KATARZYNA
A jednak nalegam, by xiądz został. Ziółek zaparzę. Specjalnych. Ziółka, szybko!
Wbiega człowiek z kubkiem z napojem. Daje siostrze i odchodzi. Kubek to ważne ma kota wygrawerowanego.
BISKUP JÓZEF
Ach, oto słynny kot!
SIOSTRA KATARZYNA
Tak, to Niszczyciel Czołgów. Mało kto wie, ale kot urodził się w tym klasztorze. Xiądz zna jego dokonania?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (naburmuszony, stroi fochy)
Obawiam się, że nie.
SIOSTRA KATARZYNA
To długa historia…
UWAGA! Tu następuje scena w scenie. Zmienić scenografie, w tle jakaś wojenna muzyczka i gramy nową rzecz – tekst poniżej.
KRÓTKA SZTUKA NA 5 MINUT
„Wiosna”
Osoby:
Czterej Pancerni: von Ejch, Leonid, Dżugisz, Ulja
Zdenek – czeski dysydent
Vaclav – czeski dysydent
Jan – polski patriota
Kot – żydowski bojownik o wolność
AKT 1 I OSTATNI
SCENA 1
ROK 1968
Czterej Pancerni jadą czołgiem T – 55 z flagami polską i radziecką po czeskiej wsi. Śpiewają „Marsyliankę” i palą czeskie flagi.
DŻUGISZ (ziewając)
Co za piękna wiosna!
ULJA (gładząc go po głowie)
Trawa zieleni się jak nigdy!
VON EJCH
Niech żyje przyjaźń polsko – radziecka!
Wiwat Układ Warszawski!
LEONID
Tu nie ma Polaków, kretynie!
VON EJCH
A ja to co jestem?
LEONID
Nazwisko masz jak jakiś folksdojcz.
DŻUGISZ
Spokój! To przyjacielska interwencja Związku Radzieckiego i Polski Ludowej! Załogi czołgów są mieszane, by narody się integrowały…
(patrzy zalotnie na Ulję)
VON EJCH
Damy popalić Pepiczkom!
ULJA
Piękni są tu mężczyźni… Prawdziwi tacy…
VON EJCH
Precz ze zgniłym kapitalizmem!
LEONID
Nie bądź taki pochopny. Targają mną wątpliwości.
VON EJCH
Jakie, do licha?!
LEONID
Czy słusznie czynim, przyjaciele? Czy honorowo jest miażdżyć opór wolności naszych słowiańskich braci?
VON EJCH
Zamknij się, bo ciebie zamkną!
DŻUGISZ (wstając)
Rewolucyjny równaj krok!
ULJA
Rozdmuchamy pożar świata!
VON EJCH
Przez trupa białej Czechosłowacji wiedzie droga do ogólnoświatowej pożogi komunistycznej!
DŻUGISZ
Ale to już było… Tuchaczewski… Ach, Michaił! Byłeś zdolny, ale potok cię porwał!
ULJA
Sza! Nie wolno tak mówić o wrogach i zdrajcach! Bo sam jeszcze utoniesz!
DŻUGISZ
Racja. Sza! Ejch, polej!
VON EJCH (rozlewając wódkę)
Na zdrowie towarzysze!
Ku czci Związku Radzieckiego i Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej!
SCENA 2
Na drogę wbiega Jan owinięty w polską flagę z kanistrem w ręku.
JAN
Zdrajcy! Sprzedawcy! Naziści!
DŻUGISZ
A ten tu czego?
VON EJCH
Psychiczny.
JAN
Nie zdławicie iskry wolności! Nic co siłą narzucone długo nie przetrwa! Niech was piekło pochłonie! Na stryczek!
LEONID
Zaiste, wariat. Rozjedźmy go!
JAN
Nie zhańbię się, by zginąć z waszych brudnych łap! Sam się zabiję! Jam jest Mesjasz! Niech was Bóg skarze za tą przyjacielską, psia wasza mać, interwencję!
Jan polewa się benzyną i podpala, po czym z wrzaskiem ucieka w siną dal.
VON EJCH
Szkoda chłopa… Co za Patriota!
DŻUGISZ
Toć my patrioty! Nie czas żałować kontrrewolucjonistów i sabotażystów! Głodnym jest! Patrzta, kamraty! Tam jest domostwo!
Zajeżdżają czołgiem pod dom. Opada kurtyna. Zmiana scenerii.
SCENA 3
Czołg stoi przed drzwiami, gdzie czekają Zdenek i Vaclav.
VON EJCH
Pepiczki co razem żyją… Świństwo…
ULJA (do siebie)
A mnie się podobają…
VON EJCH
Jeść chcemy, brudasy!
ZDENEK
Nie ma jedzenia w tym domu. Chyba że strawa kulturalna, którą wy chcecie tankami rozjechać.
VACLAV
Czechy nigdy się nie poddadzą obcym! Zginiemy na barykadach, jeśli trzeba!
DŻUGISZ
Milczeć! Rozwalmy ten burdel!
ULJA
Czekajcie!
VON EJCH
Taak. A więc jesteście inteligentami?
ZDENEK
Tak. I walczymy o wolność i sprawiedliwość. Nie wiem dlaczego Polacy nas atakują. Ale wiedzcie jedno! Nigdy tego nie zapomnimy.
VACLAV
Możecie zabić ciała, ale ducha nie złapiecie!
VON EJCH
Dość tych bredni! Dżugisz!
Von Ejch z Dżugiszem wskakują do czołgu, by zniszczyć dom i Czechów. Pojawia się kot.
KOT
Miauu!
ULJA
Co on, Żyd? Miauczy jak obrzezany!
ZDENEK
Pochodzi z Jerozolimy…
Wieżyczka T-55 obraca się ku Czechom. Kot miauczy głośno i biegnie na czołg. W wyniku zderzenia czołg wybucha, giną wszyscy, a Kot majestatycznie oddala się w promieniach zachodzącego słońca ku Ziemi Obiecanej…
KONIEC
GŁOS ZZA SCENY
„Kota widziano później w siedzibie Mossadu. Najprawdopodobniej zaoferował swoje usługi Izraelitom. Eliminacja i eksterminacja Palestyńczyków były jego ukrytym marzeniem, które…”
KURTYNA W DÓŁ!
CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie…
SIOSTRA KATARZYNA
Wynocha idioci! Mieliście wejść przed opowieścią. Teraz to dupy sobie wytrzyjcie po fakcie!
Chór złorzecząc oddala się. Xiądz popija ziółka przez 12 godzin. – niech to będzie szybko, zmiana pory dnia na wieczór i koniec sceny. Xiądz wychodzi, klepnąwszy w tyłek Marię.
SCENA 6
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Spać!
Kładzie się spać – znów rytm dnia – rozjaśnia się prędko. Xiądz wstaje. Zza sceny słychać okrzyki. Do kaplicy wpada Tadeusz.
TADEUSZ
Zaczęło się! Mamy ludzi! Uchwalmy nowy katechizm!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Tak. Tak!
Wchodzą jacyś statyści – sztuczny tłum.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
To co w nim się znaleźć powinno?
TADEUSZ
Najważniejsze sprawy!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Czyli?
TADEUSZ
Niecierpiące zwłoki.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
No tak, a bardziej konkretnie?
TADEUSZ
Dotyczące nas wszystkich.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Czemu nie rymujesz?
TADEUSZ
Podniecony jestem.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Aha. To w końcu co ma być w tym katechizmie?
TADEUSZ
Chyba już rzekłem co. Nie próbuj mnie wyprowadzić z równowagi swemi komentarzami
My teraz spiskowcy przeciw władzy wysokiej, dośc zabawy głupimi aluzjami.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Wielem się od ciebie nie dowiedział. Ale do roboty! Na początek punkt dotyczący moralności i życia zgodnego z Dekalogiem.
TADEUSZ (do statystów)
Pisać!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Następnie o nienadużywaniu władzy, o dochowaniu wierności dokumentowi, by żaden ksiądz nie przeszedł na ich stronę, i o zmianach w administracji.
TADEUSZ
Pisać, pisać!
I wiele jeszcze będą pisać, myślę, że tak 2-3 minuty, puścić jakąś muzyczkę, spuścić potem kurtynę i obwieścić ludowi na sali: koniec aktu drugiego.
KONIEC AKTU 2
AKT 3
DEKORACJA: jest tylko jedna: drzewka i krzaczki, albowiem będzie tu bitwa. W akcie 3 jedność czasu, miejsca i akcji. WAŻNE! Akt jest krótki, bo nie ma co przedłużać.
Wszyscy ubrani jak w akcie poprzednim, nie zmieniać nic. Statyści od bitwy mieć mają mundury.
SCENA 1
Na scenie stoi tylko Stanisław i siostra Katarzyna. Przez pierwszą minutę odsłonięcia kurtyny Katarzyna klęczy przed Stanisławiem, tak by wyglądało, że zaspokaja go w wiadomy sposób.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (jęcząc)
Za dużo odę mnie wymagasz, diablico!
SIOSTRA KATARZYNA (głośno przełykając)
Twarda z ciebie sztuka, Tajiu[1], młodszym będąc szybciej ci kończyłam.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Piekło mnie za to co czynię pochłonie!
SIOSTRA KATARZYNA
Zanim to się stanie, przemyśl nasza propozycję. Wiesz co ci mogę dać, tu w Derszewie.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Każdą niewiastę jakiej zapragnę? Każdą mą zachciankę spełnisz?
SIOSTRA KATARZYNA
Jak teraz.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie wiem czy za rozkosz mam zdradzać szlachetne ideały…
SIOSTRA KATARZYNA
Cóż to za zdrada, dobra swojego jedynie pożądasz.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale obiecałem…
SIOSTRA KATARZYNA
Szczaj na to!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ach, do czorta!
Pojawia się Diabeł.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST (do siebie)
Zapomniałem, że on tu jeszcze…!
DIABEŁ
Kiedy coś z tym kaszlem zrobisz, mości Stanisławie? Ziółek sobie zaparz.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Dobrze, że cię widzę, nie spodziewałem się, że to powiem wszak.
DIABEŁ
Zaintrygowałeś mnie tym, chciałem już znikać, niechęć twą do mnie znając, a tu prosisz mnie, bym pozostał. Mów zatem!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Co radzisz? Rozkosz czy idee?
DIABEŁ
Diabłem jestem przewrotnym, więc me słowa są niewiarygodne podług ciebie. Powiem rozkosz, wybierzesz idee, powiem idee wybierzesz idee. Tak czy tak wyboru dokonałeś już, więc po co mnie pytasz?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Bo wiem, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Powiedz i znikaj tedy: idee czy rozkosze?
DIABEŁ
Idee.
Diabeł znika.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
A więc Katarzyno, nie ufam jego słowom. Coś ma w zanadrzu. Wybieram więc rozkosze derszewskie, odrzucam nasz nowy katechizm! Zostawmy wszystko po staremu!
SIOSTRA KATARZYNA
Doskonały wybór. A teraz powiedz, czego chcesz!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ciebie i dwie jeszcze dziewki; jedną z nich musi być dziewica, a drugą staruszka.
SIOSTRA KATARZYNA
Niechaj tak będzie, synu Alfonsa!
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Skąd znasz mego ojca?
SIOSTRA KATARZYNA
Bo miałam lat jedenaście, gdy mnie posiadł.
SCENA 2
Na scenie stoi Tadeusz i prowadzi monolog, czasem wierszem, czasem prozą.
TADEUSZ
Niepotrzebnie go za przyjaciela uważałem
O rady, o stworzenie dokumentu skamlałem
On zdradził mnie i gównem obrzucił
Gach Katarzyny upadły sprzedawczyk
Chuć jego niezaspokojona kosmiczna
Spływa na Tadeusza światło fantastyczne.
Ach dar otrzymałem dar dzięki Ci Panie za dar!
(do publiki)
O dar widzenia rzeczy odległych przeszłych i przyszłych idzie!
Stanisław returns, Stanisław retournez, Stanisław powrócił!
Ach do zła, do zła, na zło się nawrócił
Zostaliśmy już sami, on nam nie pomoże
Widzę przed sobą kruczymi trupami pokryte rozdroże!
Klątwa Alfonsa ojca Stanisława znów się uaktywniła
Klątwa łoża nieprawego niegodziwości mój Boże!
I on znów musi gzić się jak ojciec wszędzie gdzie może
A gdy nie może to patrzy jak inni to robią
Ach Panie grzeszników pochłoń!
Sodoma i Gomora tu nowe wyrosły!
Ogniem je zmieć ogniem niszczycielem!
Ach już widzę po raz drugi!
Ja mam być ogniem niebiańskiej pożogi!
Nie zawiodę! Spalę!
Przychodzi statysta w mundurze.
ŻOŁNIERZ
Panie, Wiktor, Suda i Katarzyna k’nam armię derszewskiego nierządu wiodą.
TADEUSZ
A więc do bitwy się szykuj.
Żołnierz, salutując odchodzi.
TADEUSZ
Myślałem, że jesteś mi bratem, Stanisławie. Myślałem, że tylko ty nie ulegniesz wszechobecnej chuci. Myślałem, że razem poprowadzimy na dom zła wojska. Jednak myśli me okazały się złe. Do bitwy!
Poprzez knieje na rozstajach dróg,
Przedziera się uzbrojony wróg
Twarz jego od potu mokra i błyszcząca
A cień zbawienny mu daje wierzba płacząca
Oni na szańcu trwają jako Leonidasa duchy
Ręki złowieszczym ruchem odganiają biesa muchy
Słońce złocistym pokryło się blaskiem
Zwierza tylko las rozbrzmiewa wrzaskiem
Korony drzew schylają się w pokłonie
Dumne sępy szybują po nieboskłonie
Instynktem krwi przywabione bitwy nadciągającej srodze
Sfrunęły niżej, słońce zasłoniły, na drzewach przy drodze
Przysiadły i głowy przechylając, czekały aż zacznie się rzeźnia
Do bitwy!
(do siebie)
Z tymi sępami to chyba przesadziłem.
Światła gasną, na dwie minuty odgłosy bitwy, walki i tak dalej. Co się spodoba reżyserowi. Wynik bitwy: Tadeusz przegrywa, Stanisław triumfuje.
SCENA 3
Stanisław leży na scenie, a pieszczą go Katarzyna i Maria.
SIOSTRA MARIA
Ach, jak przyjemnie.
SIOSTRA KATARZYNA
Widziałeś, jak tych łachmaniarzy łacno pokonać? I ty żeś z nimi chciał przestawać?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Teraz dojrzałem. Chcieli mnie na śmierć powieść. Nie wiecie co z Tadeuszem, wikarym dawnym?
SIOSTRA MARIA
Uszedł tchórz.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
No, ale biskupi zrobią ze wszystkiem porządek.
SIOSTRA MARIA
Niewątpliwie zagarną jeszcze coś dla nas. Wiktora nie widziałaś, Katarzyno?
SIOSTRA KATARZYNA
Nie, a xiądz ci nie wystarcza?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Ale ten Wiktor, ładny chłopak jest, ja bym się z nim i z wami chętnie pobawił…
SIOSTRA MARIA
Nie myślałam, że lubisz coś w rzyci czuć.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nie zawsze moja droga, tylko jak chłop ładny jest.
Mija trochę czasu i wpada zdyszany Wiktor.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
O wilku mowa!
TOWARZYSZ WIKTOR
Nie ma czasu na mecyje! Ten Tadeusz powiódł na stolicę rolników. Dostają łupnia, że miło. Jak się pospieszę, to jeszcze zdążę parę karków przetrącić.
SIOSTRA KATARZYNA
Ale wróć prędko Wiktorze. Mamy wobec ciebie plany.
TOWARZYSZ WIKTOR
Jak sobie siostra życzy.
TW wychodzi.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
A to ci heca znowu. Nie sądziłem, że Tadeusz jeszcze ma siły, by znowu się odrodzić.
SIOSTRA MARIA
Ale rolników… mógłby bardziej się postarać.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Nic lepszego pewnikiem nie znalazł.
SIOSTRA MARIA
Byłabym zapomniała. Przyszło w międzyczasie pismo ze stolicy. Masz tu już na zawsze zostać Stanisławie i nigdy stąd nie wyruszyć. Nie awansujesz już, gdyż pamiętają twe przewiny, jednak wybaczają i pozwalają zostać.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
A czy ja narzekam? Chodźcie na mnie dziewojki.
Światło gaśnie, słychać okrzyki miłosne, pojawia się Diabeł.
DIABEŁ
W końcu moja rada udała się. Wszystko zgodnie z planem poszło. Ho ho ho ho ho ho ho!
Diabeł znika, znów pojawia się Stanisław, Maria i Katarzyna, głośno dysząc, ale teraz stoją.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Wiadomo co w stolicy się dzieje?
SIOSTRA KATARZYNA
Walki ciężkie były, Wiktor poległ z ręki Tadeusza. Ale sytuacja już opanowana, w lochach siedzą buntownicy. Możemy używać miłości bez żadnych obaw od teraz. Kraj ten już nie istnieje. Zwyciężyliśmy. Dzięki tobie, xięże.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Tak, tak głupim był, żem chciał po stronie wikarego stawać. On by mi nie dał tego co wy.
SIOSTRA MARIA
Dobrą mamy technikę, nieprawdaż?
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
Lepszej nie mógłbym sobie wymarzyć.
SIOSTRA KATARZYNA
A więc weselmy się!
SCENA 4 ŚMIERĆ STANISŁAWA 2 LATA PO WYDARZENIACH
Stanisław leży na łożu, pada na niego reflektor. Wokół nie ma nikogo.
XIĄDZ STANISŁAW AUGUST
A więc opuścili mnie, gdym już niesprawny został. Chuć mnie moja zawiodła.
Kaszle.
Co za bezecność mną kierowała? Dlaczego zdradziłem? Czemu przyjaciół mych opuściłem? Zło mną kierowało, kieruje i teraz, gdy umierając myślę o waginie Katarzyny, najcudowniejszej waginie zakonnej. Sam na siebie cierpienie sprowadziłem, zdradziłem i ile mnie dano życia pięknego, hucznego? Dwa lata tylko, lata tylko dwa. Umieram zaprawdę, a wciąż kosmate myśli krążą po głowie, mimo że od miesiąca chuć zawodna. A one mnie opuściły, bom zaspokoić ich nie mógł. Co za przewrotność, co za popęd!
Kaszle.
Odchodzę sam, w zapomnieniu, gdziem weselił się grzesznie, ale jak cudnie. Bo Boga nie ma, powiadam wam! Bo gdyby był, nie pozwoliłby mi na to com uczynił!
Rzyga.
Głupie argumenty.
Rzyga.
Złe wszystkie moje wybory były. Złe, bowiem widzę teraz wyraźnie z ojca mego przewin na francuskiej ziemi, klątwa narodziła się, która mnie i mych braci ścigała i dopadła. Ostatni już jestem i zbrukany przez cudzołożenie.
Rozlegają się trąby.
Już czas na mnie!
Zaczyna recytować.
W ciemniej celi
Własnych strachów i uprzedzeń
Siedzę, myślę nad sobą
Bojąc się powiedzieć
Że nadszedł już koniec
Mrok przesłonił me oczy
Pękło czarne serce
Dusza z ciała wyleciała
I u piekła stoi bram
Aż wstyd przyznać
Całkiem przerażona
Ciemniej robi się niż było
Ognie piekielne
To samotność, gorycz, żal
I smutek za utraconym Edenem
O przeklęty za życia
Zapatrzony w siebie
Odrzuciwszy Boga
Zaprzeczałem Mu
A On istnieje.
Krztusi się.
Boże, wybacz mi! Kocham Cię! Pan mym pasterzem! Jestem grzeszny, ale kocham Cię całym swym sercem, duszą i umysłem, gdyż jesteś Najwyższy! I osądź mnie sprawiedliwie! Ja naprawdę Cię kocham! Przebacz moje winy, choć ciężkie są! Daj mi wieczne spoczywanie. Ach, jaki ja byłem głupi. Od klątwy można było uciec, ale trzeba było chcieć. Teraz to widzę i się boję. Bo nadeszła godzina sądu mojego!
Umiera.
KONIEC AKTU 3 I SZTUKI.
UWAGI KOŃCOWE
ŁO MATKO!!! CO TO JEST ?! Wtrącenia słów wulgarnych w przypisach, są beznadziejne. Czy warto się tak staczać? Czy to jest według Ciebie coś warte, nawet funta kłaka? Czy to jest literatura? Wstyd. To co wstawiłeś, nadaje się do wywalenia.
"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick
dziękuję za komentarz :D z pewnością zastanowię się nad zutylizowaniem tegoż wspaniałego dramatu, który opromienia każdy dzień mojej egzystencji :D
Przy opisie postaci można odgadnąć pół fabuły. Przez to reszta staje się nudnym oczekiwaniem na znane ze szkoły zdarzenia.
Babska logika rządzi!
To można skomentować chyba jedynie cytatem z Prymasa Tysiąclecia.
Jakim, Adamie?
Mee!
Tym najpowszechniej znanym i powtarzanym.