- Opowiadanie: morgana93 - Elfi bracia

Elfi bracia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Elfi bracia

Las elfów położony jest kilka mil od miasta Karevall na wschód, jest to miejsce, do którego straże jeszcze nie dotarły, w którym elfy żyją bezpiecznie – a zarazem w zgodzie i dostatku (jak dla nich, starczy im tylko to, co daje im natura) jest to plemię ludzi, którzy charakteryzują się nieco innym wyglądem, są szczupłej postury są długowieczni albo wręcz nieśmiertelność. Utrzymują związek z naturą i lasem, a zazwyczaj także morzem mają uzdolnienia magiczne, piękny wygląd, długie włosy (najczęściej blond lub srebrzyste albo czarne bądź brązowe), niezrównane umiejętności łucznicze, bardzo dobrze rozwinięte zmysły głównie słuchu. Mają krótkie szpiczaste uszy i głównie zielone oczy. Jako ubiór najczęściej noszą zieloną lnianą koszulkę opadająca za pas, mają ją przewiązaną brązowym skórzanym pasem, zielone lniane spodnie a na stopach mają brązowe wysokie buty z garbowanej skóry. Na plecach noszą zielone pelerynki z zielonego materiału z lekko szpiczastym kapturem, wszyscy plemiennie ubierają się tak samo w obozie w lesie. Drzewa w lesie są na tyle wysokie, że druidzi zdołali zrobić w nich na tyle miejsca by elfy mogły w nich spać, wszystko jest piękne i naturalne, liście są zielone, że widać w nich życie, w niektórych miejscach korony drzew zasłaniają światło. W owym obozie mieszka dwóch druidów Sintaris i Erys, oboje są ludźmi, ale elfy ich przyjęli do siebie gdyż nie popierają poglądów ludzi, w zamian za dom elfy dzielą się jedzeniem. W domkach mają wszystkie meble ukłute z drewna, mają tylko jeden pokój – sypialnie, starcza im ona gdyż większość dnia spędzają na zewnątrz, na powietrzu. Patrząc od drzwi jest jeden stół połączony z drewnianą ścianą, na prawo od tego stołu jest wypuklenie w kształcie prostokąta przykryte futrem z niedźwiedzia a na nim jest drugie takie samo futro, nie mają drzwi w chatach zamykają się zastawiając otwór w drzewie dużym odłamkiem kory. Historia będzie opierać się na dwóch elfich braciach.

 

Emis jest starszym bratem od Sirwisa, opiekuję się nim gdyż jego młodszy brat jest niewidomy. Stracił wzrok w pożarze lasu gdzie mieszkali poprzednim razem, napadli na nich żołnierze króla i spalili doszczętnie ich domy. Zginęli tam też ich rodzice. Sirwis potrzebuje stałej opieki brata jednak od czasu pożaru coś pękło w sercu Emisa i nie zachowuję się tak jak kiedyś, nie jest już szczęśliwym chłopcem, jakim był wcześniej. Jeśli chodzi o jego wygląd ma średniej długości jasnobrązowe włosy lekko kręcone, (ale nie loki), po prostu zawijają się trochę, z tyłu głowy ma dwa warkocze splecione po bokach, które opadają mu na kołnierz jego zielonej skórzanej kurteczki i pelerynki, jaką ma na plecach, jego oczy są głęboko zielone, młodszy brat ma takie same włosy i oczy z powodu, iż są bliźniakami, jednak jego brat przez swoją wadę ma wyblakłe oczy. Emis ma także ukochaną, zwie się Laimia mają jednomiesięczną córeczkę Sindarell. Laimia ma długie blond włosy opadające do pasa, niebieskie oczy niczym ocean, jest tego samego wzrostu, co Emis ma około metr sześćdziesiąt osiem, nie ubiera się typowo kobieco, żadna kobieta z obozu w lesie tak się nie ubiera, ubierają się tak jak reszta. Wszyscy siedzą po środku obozu przy ognisku i smażą upolowaną zdobycz, dzisiejszego wieczoru jest to biały wilk, dosyć spory okaz. Emis siedzi na obalonym pniu między bratem a ukochaną, która trzyma na kolanach ich dziecko, pogłaskał swoją córkę po brązowej czuprynie i uśmiechnął się do niej.

 

-Co słychać córeczko? – spytał patrząc na nią, a ona się uśmiechnęła – nie dam cię skrzywdzić – powiedział i pocałował ją w czoło a swoją ukochaną w usta, bardzo ją kocha, ceni ją nad życie tak samo jak i córkę i brata. Są dla niego najważniejsi, nigdy nie spuszcza z nich oczu, nie da ich skrzywdzić ludziom z miasta.

 

-Trzymaj Emisie – powiedział nagle jeden z elfów i podał mu na drewnianym talerzyku kawałek pieczonego mięsa, młody elf się nachylił i wziął talerz, podał go ukochanej a sam poczekał na drugi, Laimia karmiła kawałkami też córeczkę, dziewczynka przeżuwała to powoli a Emis czekając obserwował z uśmiechem jak jego córka jadła, sprawiała mu przyjemność chwila spokoju, jaki mają tego wieczoru chciał, by ta chwila trwała wiecznie, wszyscy rozmawiają ze sobą, śmieją się są niezwykle spokojni. Po chwili siedzenia podali mu kolejne dwa talerzyki, jeden swój odłożył na trawę naprzeciw siebie a drugi talerzyk dał bratu.

 

-Pomóc ci? – spytał, a Sirwis zaczął już jeść, dawał radę.

 

-Nie dzięki braciszku, dam radę – odparł i jadł dalej a Emis podniósł swój talerz i także jadł rękoma – dobrze się upiekło – pochwalił.

 

Starostą obozu jest niejaki Fannlad, jest najstarszy z obozu i jego osiągnięcia są godne podziwu i legend, jako pierwszy odbił kilku elfów wraz z małym wsparciem z obozu, Fannlad wstał wraz z drewnianym kielichem, który miał położony obok siebie, wypełnionym czerwonym winem i uniósł go, Emis i reszta odłożyli talerze i także wstali poza kobietami. Dzieci maja w kieliszkach inny ziołowy napój, tak jak na przykład młodszy brat Sirwis, starosta poczekał aż wszyscy wstaną i zaczął mówić.

 

– Ceádmil (witajcie) pragnę wznieść toast za nas wszystkich, za ciebie mój synu Orrandilu – najmłodszy z mego rodu, Errasie mój drugi synu, Sirrfano moja piękna żono – powiedział patrząc na nią z uśmiechem. – Za was wszystkich, co tu jesteście, bez was nie było by już życia w naszym pięknym lesie. Cieszę się, że udało nam się tyle przeżyć razem i że nic nam już nie przeszkodzi i kiedyś odzyskamy nasze miasta, które to MY budowaliśmy – Fannlad wczuł się w swoje przemówienie, nie mówił już spokojnie, lecz jak urodzony dowódca. – A LUDZIE ZASIEDLILI JE NICZYM PIJAWKI.

 

Uniósł jeszcze raz kielich i pokłonił się, po czym wypili wszyscy do dna zawartość swojego kielicha i odstawili je na trawie, po czym wrócili do jedzenia, Emis zauważył, że jego młodszy brat ubrudził sobie buzie jedzeniem, wyciągnął bawełnianą chusteczkę z kieszeni i wytarł go, po czym schował ją z powrotem i kontynuował jedzenie.

 

-Mówiłem ci, że pomogę – powiedział do brata jedząc.

 

-Chce sam – odparł uparcie kończąc swoją porcję – lubię niektóre rzeczy sam robić.

 

-Cieszy mnie to – przyznał i odstawił talerz z resztami na trawę, Laimia i Sirwistakże skończyli i odstawili talerze.

 

-Sprzątnę to – zaproponował Emis – dam wilkom w klatkach, zjedzą to.

 

Zsypał wszystko na jeden talerz, są dosyć głębokie, więc pomieściło, po czym wstał i w ciszy odstąpił od reszty grupy, wszyscy wciąż rozmawiają, jedzą, piją. Emis dotarł do klatek tuż pod obozem, wilki siedzą w ciszy zsypał z talerza jedzenie i zauważył konwój z wojskiem ludzi i czterema klatkami.

 

-Przeklęci, uprowadzili kolejnych elfów, tss – syknął na nich z pogardą i dosypał resztę kości do wilków rzuciły się na to z apetytem, ponieważ były głodne, nie dostały posiłku od wczorajszego południa, gdy opróżnił talerz wrócił do obozu i usiadł z powrotem na pniu kładąc talerz. Jego kielich był znów zapełniony winem, jednak nie wziął go tylko siedział podparty dłońmi o policzki.

Koniec

Komentarze

Jeżu dubeltowo kolczasty... Niech to wystarczy za komentarz, nie mam sumienia pisać całej prawdy...

Jeśli 93 w nicku oznacza rocznik to strasznie się wstydzę za Ciebie, rówieśniku. Lepiej pisałem w gimnazjum...

Niedobrze, oj niedobrze.

Pozdrawiam

Las elfów położony jest kilka mil od miasta Karevall na wschód, jest to miejsce, do którego straże jeszcze nie dotarły, w którym elfy żyją bezpiecznie – a zarazem w zgodzie i dostatku (jak dla nich, starczy im tylko to, co daje im natura) jest to plemię ludzi, którzy charakteryzują się nieco innym wyglądem, są szczupłej postury są długowieczni albo wręcz nieśmiertelność.

Jedno zdanie, tyle informacji, tyle błędów, tak bardzo cliche.

"Meble ukłute z drewna" rozjaśniły mój wieczór kilkunastoma sekundami szczerego, niewymuszonego śmiechu.

Autorko, czy w ogóle przeczytałaś tekst przed publikacją?

Achiko, nie tak powinno brzmieć pytanie.

No wiem, wiem, powinno brzmieć: "Dlaczego nie przeczytałaś tekstu przed publikacją?"

A nie było tu już jakiegoś elfa Sirwisa czy jakoś tak, oraz jego brata? Tylko ostatnio jakąś rozróbę w knajpie robili. Tak mi się coś kojarzy. I poziom był podobny.

Jakiegoś, jakoś, jakąś... Mamo, jak ja piszę!

Marzną nieszczęśni w objęciach mżawki,

Którzy zbłądzili do puszcz i mórz.

Wypełzły hurmą z bliskiej sadzawki

I zasiedliły miasto – pijawki;

Elfy do domów nie wrócą już.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

A, wyszukiwarka jest jednak pożyteczną rzeczą. Tak, tak, tylko Autorzy się zmienili. Bardzo znane te elfy, skoro pisali już o nich niejacy Zoltan, Ashgan, a teraz morgana93. 

Miałam rację, że elfy to generalnie dość podejrzane istoty :).

Emis jest starszym bratem od Sirwisa, opiekuję się nim gdyż jego młodszy brat jest niewidomy. Stracił wzrok w pożarze lasu gdzie mieszkali poprzednim razem, napadli na nich żołnierze króla i spalili doszczętnie ich domy. Zginęli tam też ich rodzice. Sirwis potrzebuje stałej opieki brata jednak od czasu pożaru coś pękło w sercu Emisa i nie zachowuję się tak jak kiedyś, nie jest już szczęśliwym chłopcem, jakim był wcześniej.

 

Racja --- już trzeci raz widzę ten fragment ;  )

pozdrawiam

I po co to było?

Achiko, przykro mi, nie zgadłaś.

Trzecia wizyta tych samych gości? Ęteresójonce.

Próbuję sobie wyobrazić, jak te wszystkie elfy wyglądają w jednej koszuli i jednej parze spodni, natomiast w wielu pelerynkach. 

Miesięczne elfie niemowlaki żują pieczone mięso?

Zaczynam się ich bać.

Dobrze, że chociaż pieczone...

Drogi autorze, będę bezpośredni. Zajmij się czymś innym. Pisanie naprawdę nie jest dla Ciebie. W tym tekście ciężko znaleźć choćby jedno zdanie, które byłoby poprawnie językowo napisane. Kompletna tragedia.

Szanowny Autorze, zanim coś opublikujesz, to przeczytaj kilka razy, a jeszcze lepiej – poproś panią od polskiego żeby sprawdziła. Niemal każde zdanie masz do poprawy.

Ocha - może autor występuje w trzech osobach boskich ;p

Mnie ubawiły "zielone pelerynki z zielonego materiału". Ale przyznaję, całości nie doczytałam, więc może gdzieś jest śmieszniej.

https://www.martakrajewska.eu

Czytając pierwsze zdanie, z niedowierzaniem czekałem na jego koniec. Nie następował stanowczo zbyt długo. Ostatnie zdanie identyczne pod tym (i kilkoma innymi) względem. Środka nie czytałem - zajrzałem tam tylko na chwilę i prędko uciekłem.

Lubię niektóre rzeczy robić sam :-) pomysłowe, chociaż autorowi pewnie nie o to chodziło

Jako offtopic: kiedy czytam naprawdę dobre opowiadanie - czuję, zniechęcony, że pisanie czegokolwiek swojego nie ma większego sensu. A kiedy czytam naprawdę dobrą grafomanię, taką jak tutaj, mam z kolei wrażenie, że nigdy, ale to absolutnie nigdy nie da się podrobić tego stylu pisania, i że nieustająca Grafomania zwyczajnie nie ma sensu.

Zbyt duże stężenie grafomanii, by silić się na konstruktywny komentarz. Do napisania od nowa. 

Bardzo znane te elfy, skoro pisali już o nich niejacy Zoltan, Ashgan, a teraz morgana93. 
Miałam rację, że elfy to generalnie dość podejrzane istoty :).

Z braku adekwatnego przycisku informuję, że lubię ten komć. :-D

     Autorze, już raz błagałam, byś nie pisał. Nie posłuchałeś. W tej sytuacji ponawiam sugestię:  Poproś rodziców by kupili Ci dużo kredek, albo farbki, i –– dopóki nie nauczysz się pisać –– rysuj lub maluj obrazki, które podpowiada Ci wyobraźnia, ale na razie, błagam raz jeszcze –– nie pisz.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka