- Opowiadanie: Louner - Synowie zwierzecy

Synowie zwierzecy

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Synowie zwierzecy

Synowie zwierzecy

(syny zwierzece)

Zgrzytaly zeby i kly razem z nimi zgrzytaly.

Ból zabijal wszelkie uczucia, na milosc nie bylo tam miejsca.

Pustka, tylko pustka.

Jak dzwon w basenie cierpienia gromadzil pecherz starego powietrza, tak i tu czekala zakopana gleboko, gotowa przyjac zarówno brudne wody i zniknac, gotowa byc ostatnim oddechem, gotowa wyplynac w bablu na powierzchnie i zlac sie z powietrzem podniebnym, zeby oddychali nim ludzie w miejscach, gdzie zwierzeta nie beda dzielic z nimi wspólnego oddechu, a ptaki nie beda juz pod niebiosami, a okaze sie, ze caly czas byly kretami wyzszych jeszcze przestworzy.

 

Sa syny czlowieka i sa syny zwierzece, a wszyscy sa ludzmi, poza zwierzetami.

 

Pisze do was syn zwierzecy, co uwaza sie za syna czlowieka, na jego slowa patrzcie uwaznie i pokoju za jego sprawa nie traccie, a nie zgasnie on i nie zgasniesz i ty.

 

Pustka, tylko pustka.

Jest w tej pustce swiatlo i swiatlo nie jest pustka.

 

Ptactwo rylo w powietrzu i spiewalo swoje kolorowe piesni ku chwale. Ludzie bydlo prowadzili na pastwiska, a ono wylo i kradlo i jadlo.

Koniec

Komentarze

Nie dość, że tekst jest beznadziejnie niechlujny - kilkanaście linijek tekstu i ze sto literówek, to na dodatek jest to kompletny bełkot.
Co to niby ma być? Manifest lenistwa autora?

Jakze tak mozna, Eferelinie, zapis glebokich pszemyslen nad naturom swiata i czlowieka manifestem lenistwa nazwac?
--------------------
Lournerze, miej Ty litość jeśli nie nad czytającymi, to nad sobą. Przeprowadź prosty, chociaż czasochłonny eksperyment --- przechowaj ten tekst przez dwa lata, przeczytaj i odpowiedz sobie na pytania: co to jest, o czym to jest, jakie to jest.
Treści nawet najdziwniejszych snów i najwznioślejszych przemyśleń można zapisać w sposób zrozumiały. Tak też zapisywać je należy. Jeżeli nie potrafi się dokonać tej sztuki, lepiej odpuścić sobie i ludziom.

Sens tego tekstu wybiega daleko poza moją zdolność pojmowania. Albo ten szort jest głupi, albo ja.
Osobna sprawa, to literówki. Jasne, że każdemu się mogą trafić, ale w takiej ilości to już lenistwo i brak szacunku dla czytelnika.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Czy wy nie widzicie zawartego tutaj manifestu? Przecież to sztuka w sztuce, a literówki tworzą surrealistyczne dzieło wyobraźni... Salvador Dali byłby dumny.

Ślepiśmy na aż tak wielgachną Sztukę, IpManie...

Być może będzie to komentarz niemerytoryczny, ale co tam: 
syf, malaria i korniki 

Raczej trudno o jakiś komentarz merytoryczny. Pała.

Mastiff

Przeczytalem tekst dwa razy i myślę, że gdyby nie masa błedów, to można by potraktować to jako jakiś wzniosły poetycki przekaz. Niestety wytknięta już  masa błedów lokuje dzieło w obszarze zajmowanym przez muł i wodorosty.

Jedyną "dobrą" stroną tego teksu są komentarze pod nim zawarte. Się uśmiałam :D I niestety, wstyt się przyznać, tylko je zrozumiałam ;p Przy czym przyznam się bez bicia,  że jestem  zwykłym, szarym człowiekiem, więc mogłam nie dostrzec głębi zawartej w tak krótkim utworze ;p

*wstyd miało być oczywiście 

Ludzie bydlo prowadzili na pastwiska, a ono wylo i kradlo i jadlo.
Ych... chyba również nie dorosłam do tego typu sztuki... ale mam jedną refleksję: Autorze, używaj klawisza Alt na klawiaturze i nie bój się polskich znaków.

Dreammy, a ja myślę, że brak polskich znaków ma jakiś głębszy sens. Tylko za cholerę nie wiem jaki.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

To już teoria spiskowa, Aubrey.

Adamie - pewnie masz rację. (Albo to bunt wobec ograniczeń związanych ze znakami diakrytycznymi wywołany skrajnym lenistwem, przejawiającym się niechęcią do sięgnięcia do klawisza alt. Zaczynam bredzić. Czyli utrzymuję się w klimacie dzieła ^^)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Heej, już się ucieszyłem, że Skąposzczęt wraca, a to tylko jakiś zdolny naśladowca!

Od powietrza, ognia, wody i co poniektórych...

What the...? What the...?

Co to ma być? W życiu czegoś podobnego nie czytałem!
Sto literówek na centymetr kwadratowy kartki!
Radziłbym nauczyć się zmiękczeć i podstawowy znaków w polskim alfabecie, póki nie jest za późno...

NIECH SŁOWNIK BĘDZIE Z TOBĄ!

Pozdrawiam.
Mateusz - ebrio
 

Nowa Fantastyka