- Opowiadanie: Haskeer - Żarówka (szort)

Żarówka (szort)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Żarówka (szort)

 

 

Jej skrzydła lekko załopotały, gdy wylądowała we wnętrzu szerokiego tunelu, w którym wiało i było wilgotno. Jego ścianki były lekko chropowate, a w niektórych miejscach widoczne były ślady po wbiciu się w mur kołka rozporowego.

 

Stanęła po środku poziomej czeluści, przed małym stoliczkiem, który tworzyły dwa szare kamienie. Na ich wierzchu stało kilka, pobłyskujących w odległym świetle, przedmiotów.

 

Złapała za najbliższy. Był to nieduży noktowizor, który od razy naciągnęła na pokryte siatką oczy, gdyż mało, co widziała w tych ciemnościach.

 

– Od razu lepiej – szepnęła do siebie.

 

Gdy przed jej oczami przedmioty nabrały zielonkawego koloru, złapała za kolejny. Była to kamizelka kuloodporna zaopatrzona w pole siłowe, którą od razu osłoniła klatkę piersiową i plecy. Założyła giętki, żelazny pas, do którego przytwierdzone były pociski z czerwonej rtęci. Przerzuciła przez ramie automatyczny karabin szturmowy M-4, który od razu zaopatrzyła w pełny magazynek.

 

Do zewnętrznej strony uda przytwierdziła, na krótkim pasie, wykonany z diamentu, kozik o długości stu trzynastu milimetrów.

 

Do kieszeni od spodni wsunęła dwa zabezpieczone ładunki C-4, a do drugiej małą bombę zapalającą otoczoną polem siłowym.

 

Przypomniała sobie, jak jej poprzednicy nieudolnie próbowali zniszczyć ich odwiecznego wroga, który wisiał tam, na końcu tunelu, i błyszczał oślepiającym światłem. Wszyscy po dotknięciu szkła, który emitował fioletowo-zielonymi promieniami, spadali z krzykiem w dół. Zanim ich ciała spotkały się z twardą podłogą, zdążali już zginąć, będąc wcześniej rażonym prądem i gorącem. Teraz przyszła pora na nią.

 

Uzbrojona po zęby Mucha, złapała jeszcze w lewą rękę tarczę z pola magnetycznego i, z pieśnią na ustach, poleciała w stronę żarówki. W stronę światła. Na śmierć…

 

 

Koniec

Komentarze

Przeczytałem i:
1. braku polskich znaków nawet nie ma co komentować,
2. zaimkoloza,
3. mało, co widziała  -- bez przecinka,
4. kozik to niezbyt fortunna nazwa dla noża do cięcia szkła,
5. szkła, który -- to szkło, nie ten szkło,
6. wspomniane szkło prądu nie przewodzi,
7. broń szturmowa chyba z zasady jest automatyczna (nomenklatura MON nie zna pojęcia karabinu szturmowego), co więcej m4 to jest karabinek,
Rzeczy poważne:
1. akapit to taka instytucja, która ma konkretne zastosowanie (musisz sprawdzić, jakie). Dodam tylko, że bardzo ułatwia życie czytelnikowi,
2. sens jest instytucją znacznie ważniejszą niż akapit. SPOILER! Owad, który się dozbraja w zminiaturyzowany sprzęt wojskowy i leci skruszyć żarówkę nie jest specjalnie sensowny. Może miał być zabawny, ale tego też nie widać.
Ode mnie 1. Dałbym punkt więcej, gdyby były polskie literki.
pozdrawiam

I po co to było?

Sorry, Syf., ale wkleiłem tu ten tekst i za żadne skarby nia mogłem uzyskać tekiego efektu, jak to pisałem(zjadło mi akapity i polskie znaki). Nie wiem czemu...

To bez znaczenia, że tekstu nie mogłeś zadjustować. Twój short w ogóle niepowinien się tu znaleźć, bo:
-styl pierwszych zdań przypomina zadania z matematyki (te z podstawówki),
-całość natomiast wywołuje wrażenie opisu jakiegoś zadania z gry komputerowej,
-pisząc o czymś, powinieneś znać przedmiot, o którym piszesz, a tak niestety nie jest. 

(...) ślady po wbiciu się w mur kołka rozporowego.
A próbowałeś wbić w beton kołek rozporowy, nawet metalowy?
Zanadto ta Twoja mucha podobna do człowieka. Anatomicznie. Ogólnie --- zakładam, że dobrze chciałeś, ale wyszło jak wyszło...

P.S. Po środku, przed środkiem, za środkiem, obok środka --- na środku = pośrodku...

profil --> edycja i możesz tekst zmieniać do woli. Ba, nawet usunąć możesz.
pozdrawiam

I po co to było?

"kozik o długości stu trzynastu milimetrów." - Było jeszcze podać średnicę rękojeści, koniecznie z dokładnością rzędu ósmego miejsca po przecinku!

Ale śmieszne...

A co do edycji, to właśnie nie mogłem. Dopiero gdy sprawdziłem na drugim kompie, to się udało...

Pomijając już wszystko, co zostało wytknięte powyżej: mucha z jedenastocentymetrowym nożem?!

Bo to Mucha Much.
A tak przy okazji: gdzie sprzedają diamenty tej wielkości, żeby z nich taki nożyk sporządzić?

Hm... Z tą długością miałem na myśli inny przelicznik. Że Mucha z gatunku much ma swoją miarę, o nazwie takiej samej jak my, z tym, że wszystko jest mniejsze. Bo wiadomo, że przecież mucha nie wyskoczy z tak wielkim kozikiem.

(Już nie chciałem w tak którkim tekście o tym wspominać. Myślałem, że czytelnicy załapią). Sorry...

Strzeliłeś częstego byczka. Milimetry są tak wgnieżdżone w "nasz" świat, że praktycznie nikt nie zastanawia się nad "przelicznikami". Na drugi raz napisz coś w rodzaju "długi jak połowa odnóża, do którego przymocowała nóz" i po balu.

Racja... Że też na to nie wpadłem... Dzięki AdamKB. Będe pamiętał w przyszłości o takich określeniach...

Bo to tak niezmiernie trudno było wymyślić...

Sztuka pisania (jeżeli tak to mogę nazwać u mojej osoby) rozwija się u mnie od niedawna i w dość wolnym tępie. Mimo, że dużo czytam, to i tak popełniam wiele błędów, spowodowanych małą ilośćią czasu spędzonego na pisaniu...

Tak, tępo to tu zdecydowanie jest...

Popełnianie błędów - czytanie (nie dostrzegam związku - u początkujących, a i u doświadczonych ludzi piszących niema to większego znaczenia). Akurat ortografii uczysz się najwięcej, kiedy piszesz.

Jednakże wiele ludzi czytając, zapamiętuje pisownie niektórych wyrazów... A ja właśnie tak nie mam...

Nowa Fantastyka