- Opowiadanie: Cokolwiek - Czerwonka

Czerwonka

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Czerwonka

(To moje pierwsze opowiadanie, napisane dwa lata temu. Przejrzałem je przed wysłanem, ale mogły wkrasć się błędy [Niestety] Mimo to, mam nadzieję, że opowiadanie będzie się podobać. )

 

Była 8:58. Za dwie minuty zadzwoni budzik.

 

Pan Janek spał. Nic mu się nie śniło. Kompletnie. Żadnych marzeń, koszmarów, nic. Ten sen niczym nie wyróżniał się od innych snów, które miał w życiu . Ale nie był przez to zły. Głęboki, spokojny, dawał odpocząć. Po za tym Pan Jarek lubił rutynę. Zaplanowana, przemyślana, w ładzie i harmonii. Wszelkie zmiany oznaczały chaos. Chaos oznaczający niepewność, niewiedzę, nieład. Pan Janek nienawidził chaosu.

 

Była 8:59. Za minutę Pan Janek wstanie.

 

Ale Pan Janek obudził się już teraz.

 

Zdziwiło go to bardzo. Nigdy nie wstawał przed dziewiątą. Szedł spać o dziewiątej wieczorem, o dziewiątej rano budził go budzik. Dzisiaj jest inaczej. Zmiana. Pan Janek nie polubi tego dnia.

 

Odgłos budzika. Dzwoni. Była 9:00.

 

Pan Janek spojrzał na budzik.

 

___________________________________________________________________________

 

 

 

Pan Janek robił sobie śniadanie. Dwie kanapki, jedna z szynką, druga z serem, do tego kawałek ciasta i kawa z mlekiem. Zawsze smakowało mu taki posiłek. Nie widział potrzeby go zmieniać. Takie śniadanie, choć małe, zaspokajało jego apetyt.

 

Dzisiaj było inaczej. Dzisiaj był wyjątkowo głodny.

 

Zrobił jeszcze jedną, trzecią kanapkę. Z serem i szynką. Wziął dwa kawałki ciasta. I drugą kawę bez mleka.

 

Wziął posiłek do głównego pokoju. Był to ładnie urządzony pokój. Lóżko, okrągły stół, parę krzeseł, dwie szafy, telefon i odtwarzacz w kącie. W domu nie było telewizora. Pan Janek, co prawda lubił oglądać filmy, ale nie cierpiał wiadomości. Ciągle tam ktoś umierał, zradzał, kłamał, oskarżał, nagradzał, wspierał, ratował, obiecywał. Kompletny chaos.

 

Pan Janek usiadł przy stole. Zjadł śniadanie spokojnie i bez pośpiechu. Delektował się nim.

 

Wcześniej tego nie robił.

 

Po posiłku Pan Janek chciał posłuchać muzyki. Miał jeszcze dużo czasu. Do pracy wychodził dopiero za dwie godziny. Zastanawiał się czego posłuchać. Miał wiele dobrych płyt i wspaniałych utworów: "What'd I Say" Ray Charlesa, "Thriller" Michaela Jacksona, " Please Please Me" Lennona. Teraz chciał posłuchać ulubionego. Jednak nie potrafił wybrać. Brał pod uwagę wszystkie aspekty: rytm, brzmienie, nastrój, a nawet jakość nagrania, ale mimo to nie umiał wybrać swego ulubionego. Postanowił zatem postąpić inaczej. Wybrał piosenkę "The End" Bitelsów. Dlaczego? Bo była to pierwsza piosenka, jaką odtworzył z tego magnetofonu.

 

Pan Janek usiadł w fotelu. Słuchał piosenki. Nie zmieniła się. Była taka sama, kiedy po raz pierwszy ją usłyszał. Sprawiała, że się cieszył. Cieszył się, że może znów jej posłuchać. Była jego ulubioną piosenką, ale tego nie pamiętał.

 

Pan Janek zrobił coś, czego nie robił od 20 lat. Śpiewał słowa piosenki.

 

___________________________________________________________________________

 

 

 

Pan Janek jechał autobusem do pracy. Podróż była przyjemna. Słońce świeciło, nie było korków, tłoku w autobusie. Było idealnie.

 

Nie licząc dwóch starszych pań , które bez przerwy rozmawiały. O młodzieży, o życiu, o polityce…

 

I o tym, że pani Kowalska z naprzeciwka umarła na czerwonkę.

 

Czym była czerwonka?

 

Chorobą. Ale nie taką jak wszystkie choroby. Nie powodowały ją wirusy czy bakterię.

 

Kogo atakowała?

 

Wszystkich, bez wyjątku.

 

Jak często?

 

Różnie, czasami raz w miesiącu, czasami parę osób dziennie.

 

Na czym polega?

 

Widzi się czerwony kolor.

 

W świecie Pana Janka nie ma czerwonych kolorów. Wszystkie inne są, ale tego nie ma. Nikt nie wie dlaczego. Wiadomo jednak, że czasami ludzie widzą czerwony kolor. Z tego powodu umierają. Ale nie od razu. Dopiero wtedy, gdy czynność, którą zapowiedziała czerwonka się spełni np. jeśli ktoś zobaczy czerwony napój, to znaczy, że kiedy się napiję jakiegokolwiek płynu umrze. Jeśli ujrzy czerwone lustro, to kiedy ponownie zobaczy swe odbicie umrze. Jeśli zobaczy czerwoną książkę, to kiedy przeczyta jakikolwiek tekst umrze.

 

Można się od tego uratować ?

 

Nie. Różni mądrzy ludzie próbowali. Nikomu się nie udało.

 

Czym jest czerwonka ?

 

Można powiedzieć, że to śmierć.

 

Pan Janek przyjechał do pracy.

 

___________________________________________________________________________

 

 

 

Wystarczy wsunąć klucz do zamka i przekręcić, a drzwi staną otworem. To takie proste.

 

Pan Janek wszedł do domu. Czas w pracy dość szybko minął. Nie był męczący, choć Pan Janek wykonał więcej pracy niż zazwyczaj. Może dlatego, że miał dwie przerwy na kawę, zamiast jednej? Może praca była łatwiejsza?

 

Pan Janek przebrał się. Zdjął kapelusz, koszulę, buty. Wszystko staranie złożył i odłożył na miejsce. Zerknął na zegarek. Była 8:45 wieczorem.

 

Pan Janek podszedł do telefonu. Wziął go i wykręcił numer.

 

– Halo?

 

To była Pani Katarzyna. Najlepsza przyjaciółka Pana Janka. Znali się od dawna, kiedy jeszcze bawili się na dworze. Lubił spędzać z nią czas. Nawet bardzo. Była mu bliska.

 

Czy kochał ją?

 

– To ja, Janek.

 

– Janek? Co tam u ciebie słychać? Nie rozmawialiśmy od tygodnia.

 

– Zajęty byłem.

 

– Ty zawsze jesteś zajęty. A ja właśnie kupuje nowe zasłony, nie wiem, czy powinny być niebieskie, taj jak stare, czy nie lepiej zmienić kolor.

 

Pan Janek i Pani Katarzyna rozmawiali prawie przez 15 minut. Była to urocza rozmowa.

 

– Katarzyno muszę niestety kończyć.

 

– Musisz?

 

– Niestety. Ale przedtem chcę ci coś powiedzieć.

 

– Naprawdę? Co?

 

Pan Janek bardzo lubił Panią Katarzynę. Była mu bliska.

 

Kochał ją?

 

Tak.

 

– Zasłony powinny zostać niebieskie.

 

– … Zasłony ?

 

– Tak. Lepiej wyglądają w niebieskim.

 

– …Acha. Dziękuje za opinie.

 

– Nie ma za co.

 

– To na razie.

 

– Na razie…

 

Pan Janek rozłączył się i odłożył słuchawkę na miejsce. Jest 8:59.

 

Pan Janek uśmiechnął się, złapał za serce i przewrócił na ziemię.

 

Jest 9:00. Pan Janek nie żyję.

 

___________________________________________________________________________

 

 

 

Tymczasem nad łóżkiem wciąż stał budzik.

 

Dlaczego o nim mówię?

 

Był to zegar wskazówkowy, z dwunastoma cyframi.

 

Cyfra dziewięć była czerwona.

 

 

Koniec

Komentarze

Nie bardzo wiem co o tym tekście napisać. Na pewno to, że mi się nie podobał. Krótkie zdania czytało mi się źle. Rozmowa z Krysią jest, za przeproszeniem, o dupie Maryni i nic nie wnosi do tekstu, tak samo jak rozwleczona relacja ze śniadania, dnia pracy oraz słuchania muzyki. Jedyny w tym tekście fragment mający rację bytu, to ten o autobusie w którym rozmawiano o czerwonce, bo w nosi coś do tekstu, zapoznaje nas z pewnymi realiami, które wpłynęły na bohatera. Reszta, to tak zwany zapychacz.
Lepiej było zrobić z tego shorta o jednej trzeciej długości oryginału, a puenta i pomysł zostałyby zachowane.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Pomysł jak pomysł, ale nawaliła realizacja. Woda, woda, woda, wysepka, woda...
Jak mawiała niezapomniana pani Czarnecka: picu picu o Ksinżycu...

Pierwsza gadka z cyklu „Autor odpowiada"

Jak wcześniej napisałem, jest to mój pierwszy tekst, który uznałem za „profesjonalny". Stąd też wynikły błędy, nienajlepsza narracja i gdzieniegdzie lanie wody. No właśnie, gdzieniegdzie. Pisząc o prostych rzeczach z życia Pana Janka, takich jak robienie śniadania, wybieranie muzyki, czy rozmowa z ukochaną chciałem scharakteryzować tę postać. Pokazać jego myśli, odczucia, sposób w jaki postrzegał świat. Dlatego nie sądzę, że skrócenie opowiadania wyszłoby mu na dobre. Przeciwnie wręcz, przed wrzuceniem tekstu, zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby dodać paru scen np. w pracy.

Co do krótkich zdań, to cześć stylu pisarskiego. Był to dla mnie wtedy zupełnie nowy styl, więc popuściłem wodzę fantazji i stworzyłem całe opowiadanie pod niego. Może przesadziłem w pewnych momentach, ale dla mnie te krótkie zdania to wciąż jedna z większych zalet mego tekstu.

 

PS. Dziękuje wszystkim za skomentowanie utworu. Jako autor odczuwam wielką satysfakcję, że ktoś przeczytał moje dzieło.

Ale, widzisz, trochę przedobrzyłeś z tym charakteryzowaniem przez opisy prostych, codziennych, powtarzalnych czynności. Za dużo ich w stosunku do wątłej akcji. Dlatego i Fas, i ja, skrytykowaliśmy ostro. Gdybyś operował kontrastami: statyczna scenka z panem Jankiem, dynamiczna w autobusie, monotonia jakiejś głupawej pracy przerwana przez nadzwyczajne wydarzenie --- przekładaniec byłby strawniejszy dla czytelników.

Po dopracowaniu byłoby to fajne :)

A gdyby jeszcze pan Janek, jako daltonista, nie mógł umrzeć? Ho ho
Dam 4/6 na zachętę!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Do AdamkaKB
Nie pomyślałem o takim poprowadzeniu narracji. Jednak pomysł kontrastu mi się podoba. Na pewno kiedyś go wykorzystam.

Podzielam zdanie dj Jajko! 
A ponieważ jest to tekst napisany przed dwoma laty, tym bardziej zasługuje on na pochwałę :)  

jest gitara, nie wiem co chcecie od krótkich zdań. przyjemnie się czyta. tekst pędzi do przodu. zdania wielokrotnie złożone często potrafią zabić opowiadanie. pomysł średni ale wykonanie moim zdaniem jest ok.

Nowa Fantastyka