- Opowiadanie: gajdos - Portal (szort)

Portal (szort)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Portal (szort)

Rower na którym jechał pewien kilkunastoletni młodzieniec momentalnie się zatrzymał. Spowodowane to było pewnymi wypadkami, które zaszły o tyle nagle, jednak nie były wielkim zaskoczeniem dla rowerzysty.

 

Okoliczności, w jakich doszło do tego niecodziennego zdarzenia poprzedziła cała seria, w gruncie rzeczy, niefortunnych wypadków. Z pozoru można by je nazwać zrządzeniem losu, jeśli nie brać pod uwagę fali następstw, które owe wypadki wywołały.

 

Cała rzecz miała swój początek w mieszkaniu rodziców Patryka, kolegi Tomka, z którymi ten mieszkał. Faktem jest, że historia ta by nie powstała, jeśli Tomek nie wyniósłby się z rodzinnego domu i nie znalazł lokum u Patryka. Lecz nie należy szukać w tym zdarzeniu niczyjej winy. Bowiem to co się stało, było udziałem wszystkich tych, którzy nieświadomie przyczynili się do tego, iż Tomek znalazł się pewnego, wczesnego, sierpniowego ranka u podnóży kotliny radzickiej.

 

Tak więc winą należy obarczyć rodziców Patryka, którzy pozwolili zamieszkać mu u siebie. Nie bez winy, w tej całej sprawie pozostawał także maszynista, który ruszył z peronu numer 3 o kwadrans za wcześnie, przez co Tomkowi uciekł pociąg. Oczywiście spóźniłby się tego dnia do pracy, gdyż kierowca autobusu również zawinił i w ogóle nie zatrzymał się na przystanku, na który pospieszył wprost ze stacji kolejowej nasz bohater. Jednak, będąc bez wyjścia w tej sytuacji, z pomocą przyszedł mu Patryk. Gdy ten powrócił pełen oburzenia z dworca PKS, pożyczył mu swój niezawodny rower, który na szczęście, bądź też nie, takim się okazał.

 

Tym oto sposobem Tomka czekało 20 kilometrów pełnej mordęgi drogi, wiodącej przez górskie bezdroża. Trasa, która ciągnęła się ku kotlinie radzickiej, była jedną z wielu nieuczęszczanych przez rowerzystów ścieżek. Istotnie, była to ciężka, pełna stromych podjazdów droga. Lecz oferowała piękne widoki zasnute leśnymi potokami, a także panoramę urwisk i śnieżnych szczytów gór radzickich.

 

Podróż tędy była czystą przyjemnością i nie pomny na jej trudy, Tomek nawet się nie zorientował, gdy stanął, jak wryty na skraju jednego ze skalnych zboczy. U jego podnóża rysowały się kształty zachowanego w stylu wczesnego gotyku, średniowiecznego zamku, Radzice.

 

Zdziwienie, któremu nie poddał się rowerzysta, zastąpił zachwyt, w jaki wpadł, kiedy zjeżdżał ku otwartym bramom warowni. Odwrotnemu uczuciu ulegli zaś mieszkańcy grodu, zaskoczeni ubiorem, a w szczególności zaintrygowani pojazdem przybysza. Jakkolwiek, po chwili oswojenia się z nową sytuacją, dały się słyszeć wyrazy niechęci ze strony prostego ludu, targującego się między sobą na jarmarku, skierowane w stronę Tomka.

 

Nie bacząc na nic, przestąpił mury obronne zamku. Jednak, nie zdążył jeszcze ogarnąć wzrokiem dziedzińca, kiedy poczuł tępy ból w okolicach potylicy. W tej samej chwili stracił przytomność i runął bezwładnie na ziemię.

 

– Przerzucić go przez wrota – rozkazał ktoś z grupki, przybyłej zobaczyć co się stało, szlachty. – Przenieść i zamknąć portal. – dorzucił komendę kapitan wartowników. Natychmiast wykonano rozkaz.

 

Gdy Tomek się przebudził, rozcierając guza na głowie, nie dowierzał własnym oczom i uszom. Leżał na podłodze, a pulsujący dźwięk budzika, utwierdził go w przekonaniu, że znajduje się w domu. Sen jeszcze się dobrze nie zatarł w jego umyśle. Machinalnie skojarzył dwa fakty – uderzenie obuchem i upadek z łóżka. To pierwsze zapewne było wymysłem jego fantazji, przynajmniej on sam w to głęboko wierzył.

 

Spojrzał na zegarek. Dochodziła ósma rano, za piętnaście minut miał odjechać z peronu numer 3 ostatni dzisiejszy pociąg. Tomek wychylił się za okno, spojrzał w kierunku stacji kolejowej, przechodzącej tuż obok jego mieszkania i wsłuchiwał się w dudnienie odjeżdżającej maszyny.

 

Tego dnia udał się do pracy rowerem i z otuchą witał ruiny zamku Radzice, których pozostałości widniały nieopodal nowo wzniesionego centrum handlowego.

 

 

Koniec

Komentarze

Tekst jest napisany cholernie zagmatwanym językiem, przez co nie można się w niektórych momentach połapać o co chodzi. Nie rozumiem po co rozkminiasz o tych nieświadomych winach, co stało się czyim udziałem...
Gość spóźnił sie na pociąg, pojechał więc pożyczonym od kolegi rowerem i przejechał przez jakiś tajemniczy portal, który cofnął go w czasie. Potem okazuje się, że to był sen.
Motyw tak oklepany, że aż boli. Ode mnie 3.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.


Z pozoru można by je nazwać zrządzeniem losu, jeśli nie brać pod uwagę fali następstw, które owe wypadki wywołały.


Zrządzenie losu nie może mieć następstw? 

Bowiem to co się stało, było udziałem wszystkich tych, którzy nieświadomie przyczynili się do tego, iż Tomek znalazł się pewnego, wczesnego, sierpniowego ranka u podnóży kotliny radzickiej.


To, tych, tego. Nie fajnie.

Leżał na podłodze, a pulsujący dźwięk budzika, uświadomił go w przekonaniu, że znajduje się w domu.

"Utwierdził" jest słowem którego szukałeś.

Poza tym, przynajmniej wg mnie, przeraźliwy przerost formy nad treścią, niestety. Ale próbuj dalej.


P.S. Jako, że to moja pierwsza aktywność tutaj chciałbym się ze wszystkimi przywitać. Więc witam. 

 

Ła, coś bardzo dziwnego stało się z moim komentarzem, nie było to zamierzone

Szort nie jest zły, lecz jest napisany w takim stylu, że nie wiadomo o co chodzi. Do bólu przeciętny. Aczkolwiek ta trójka to lekka przesada.

Dzięki za komentarze i porady.

Fasoletti -  Tomkowi wydawało się, że to był sen, a tak naprawdę , było to tylko upozorowane na sen. 
Faktycznie trochę nie za bardzo wyjaśniłem o co chodzi, ale ja już mam taki styl, że pozostawiam pole manewru czytelnikowi. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie, czy faktycznie nie można dociec o co chodzi w moich tekstach. Spróbuję nad tym popracować. Może ktoś się jeszcze podzieli swoimi uwagami na ten i inne teamaty(błędy) ? 

Gajdos
To, że pozwalasz na dowolną interpretację, to najmocniejsza część tekstu i absolutnie tego nie zmieniaj! :-)

Rower na którym jechał pewien kilkunastoletni młodzieniec momentalnie się zatrzymał. Spowodowane to było pewnymi wypadkami, które zaszły o tyle nagle, jednak nie były wielkim zaskoczeniem dla rowerzysty.
Że co, proszę? 

Okoliczności, w jakich doszło do tego niecodziennego zdarzenia poprzedziła cała seria, w gruncie rzeczy, niefortunnych wypadków. Z pozoru można by je nazwać zrządzeniem losu, jeśli nie brać pod uwagę fali następstw, które owe wypadki wywołały.
ŻE CO, PROSZĘ? I od kiedy to zatrzymanie się młodzieńca na rowerze jest niecodziennym zdarzeniem? 
 Cała rzecz miała swój początek w mieszkaniu rodziców Patryka, kolegi Tomka, z którymi ten mieszkał. Faktem jest, że historia ta by nie powstała, jeśli Tomek nie wyniósłby się z rodzinnego domu i nie znalazł lokum u Patryka. Lecz nie należy szukać w tym zdarzeniu niczyjej winy. Bowiem to co się stało, było udziałem wszystkich tych, którzy nieświadomie przyczynili się do tego, iż Tomek znalazł się pewnego, wczesnego, sierpniowego ranka u podnóży kotliny radzickiej.
Więc po co Autor zanudza mnie tym faktem? 
  Gdy ten powrócił pełen oburzenia z dworca PKS, pożyczył mu swój niezawodny rower, który na szczęście, bądź też nie, takim się okazał.
To na szczeście, czy nie na szczęście? 
O czym był ten tekst? Dzieciak jedzie na rowerze, potem dywagacja, potem jedzie gdzieś tam, potem dywagacja, potem widzi szlachtę, potem się budzi, potem jedzie. O co chodziło? Co Autor chciał powiedzieć? Tekst jest niezrozumiały, brak w nim związku przyczynowo-skutkowego, autor ma problemy z logiką wydarzeń, z opisywanymi następstwami i przyczynami, pojawia się wodolejstwo, błędy znaczeniowe, interpunkcyjne. 
Jedyną zaletą tego tekstu jest to, że jest krótki. 
Autorze, przede wszystkim, czytaj na głos to, co napisałeś. Sobie, innym.
 

PS Fasoletti, wstawiając trzy, wykazujesz się miłosierdziem, moim zdaniem:D. I witam Pana Żółwia, witam! 

Dzięki za obiktywną krytykę 60rson6 i za wytknięcie błędów ;)

Żyję by służyć:)

Nowa Fantastyka