- Opowiadanie: 6Orson6 - Śnieżne zabawy (SZORT)

Śnieżne zabawy (SZORT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Śnieżne zabawy (SZORT)

Od kilku dni, codziennie, Krzysio wychodził na dwór i lepił Śniegulaka. Śnieg kleił się fantastycznie, zima dopisała w tym roku. Chłopiec postanowił, że trzeba jakoś wykorzystać tajemniczą beczułkę z żółto-czarnym, trójkątnym znakiem, którą wykopał na jesieni i ukrył przed rodzicami. Na beczułce miał stanąć zimowy towarzysz Krzysia, Śniegulak. Siedmiolatek potrzebował trochę czasu, żeby utoczyć trzy, idealnej wielkości kule, wbić w nie grudki węgla, marchewkę i guziki od starego futra mamy. Śnieżny twór szybko stał się najlepszym przyjacielem chłopca. Krzysio miał różne problemy– a to rodzice nie chcieli mu kupić konia, a to musieli zwolnić z pracy szofera, bo dziecku nie podobała się jego głupia mina, innym razem, niedawny przedszkolak urządził awanturę rodzicom o to, że nie dostał ulubionego czekoladowego ciasta na kolację. Krzysio znał swoją wartość i nie pozwolił sobie w kaszę dmuchać, stąd nie posiadał wielu znajomych, choć poza kolegami miał wszystko, czego chciał– tata i mama zawsze mu ulegali. Śniegulak słuchał chłopca, pragnął być taki, jak on, przyznawał mu rację. Jednocześnie czuł, jak zielona substancja wyciekająca z beczułki wsiąka w kryształki lodu, orzeźwia ciało, umożliwia większą swobodę ruchu, jasność myśli. Z każdym dniem Śniegulak coraz bardziej przesiąkał dziwnym płynem oraz arogancją swojego stworzyciela.

– Ale mnie dzisiaj wnerwił Kamil. Wiesz, który to Kamil? – zapytał Krzysio, siadając naprzeciwko Śniegulaka.

– No nie udawaj, że nie wiesz, opowiadałem ci przecież. No! Wkurzył mnie, bo ciągle do mnie Krzysiek-ptysiek, Krzysiek-ptysiek, to takie głupie. Tak tego nie lubię. Swojego imienia też nie lubię. Zlałem Kamila i pewnie poszedł do mamy poskarżyć. No i co z tego? – zaśmiał się chłopiec.

– A wiesz co? Nudzisz mnie już. Rozwalę cię – powiedział siedmiolatek i kopnął w środkową kulę – A masz, a masz! A w ogóle… w ogóle, to ty bałwan jesteś!

Po policzku Śniegulaka pociekły gęste, zielone łzy, a chwilę potem jego twarz wykrzywił grymas złości. Śnieżny twór zatrząsł się, spazmatycznie łapiąc powietrze. Nie tylko jego stworzyciel znał swoją wartość i nie dał sobie w kaszę dmuchać.

– Ale bałwan, ale bałwan! – krzyczał siedmiolatek, okładając kijem śnieżnego przyjaciela.

Śniegulak złapał chłopca za rękę i przyciągnął do siebie. Bałwan wyrwał czarne węgielki, które jeszcze przed chwilą były jego oczami i wbił je Krzysiowi w oczodoły. To samo zrobił z marchewką, chociaż z nią szło znacznie ciężej, przez co musiał złamać stworzycielowi nos, żeby włożyć ją na swoje miejsce. Siedmiolatek darł się przeraźliwie w kałuży krwi, macając co chwila nowe organy.

– Przesadziłeś, gówniarzu – szepnął Śniegulak, pochylając się nad płaczącym dzieckiem – Już się nie przyjaźnimy, idź poskarżyć się mamie. Nie jestem dla ciebie żaden bałwan. Po nazwisku, to po pysku. A poza tym, jak myślisz, który z nas jest bałwanem?

Koniec

Komentarze

Jeśli wyrwał sobie węgielki, to nie mógł widzieć twarzy chłopca. Miałby wtedy problem z umieszczeniem wspomnianych węgielków i marchewki we właściwym miejscu na twarzy Krzysia:).  Powinieneś stawiać kropki w dialogach po wtrąceniu autora. Poza tym, tekst podobał mi się. Rozbawił mnie, choć tego, że bałwan ożyje spodziewałem się od chwili, kiedy przeczytałem o "beczułce z żółto-czarnym znakiem". Pozdrawiam

Mastiff

Bałwan wyrwał czarne węgielki, które jeszcze przed chwilą były jego oczami i wbił je Krzysiowi w oczodoły. To samo zrobił z marchewką, chociaż z nią szło znacznie ciężej, przez co musiał złamać stworzycielowi nos, żeby włożyć ją na swoje miejsce. - Jak dla mnie, to z kontekstu wynika, że wbił chłopcu marchewkę w oczodoły, a że szło opornie, to złamał mu nos by łatwiej wepchnąć ją w te oczodoły. Ale może tylko ja tak to zrozumiałem...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Racja, ten fragment ewidenite wskazuje, że próbował wbić w oczodoły. Pisząc ,,to samo" miałem na myśli wbcie, tyle, że nie zauważyłem, że w pakiecie idzie ,,w oczodoły". 

Oczywiście przemocy nie popieramy, ale gdzieś w głębi jestestwa każdego siedzi pragnienie, żeby bezstresowo wychowywane siedmiolatki niszczące zabawki, maltretujące chomiki i bijące słabszych wreszcie dostały po d... . Może niekoniecznie należy wybijać im oczy, no ale w końcu Śniegulak był tylko odbiciem charakteru swojego pana... Nawet fajny short.

Ałłaaa... Gdyby to ładnie dopracować, to wyszłaby naprawdę pouczająca bajka dla dzieci... Póki co, to taki luźny, przewidywalny tekścik.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Pomijając kwestie drugorzędne, tekst jest udany. Stosujesz tu czarny humor, jednak samo założenie jest niedopracowane. Żart staje się przewidywalny. Po mimo udanej koncowej brutalizacji brakuje tu ironi, ostrej, zimnej przecinające jak kryształki suchego loduj skórę. Niewarto tracić na to czasu - masz potencjał, zrób coś porządniejszego. 

To dobry szort. Podoba mi się neologizm 'Śniegulak'. Byłby może ten szort bardzo dobry, gdyby dopracować zakończenie, bo w takiej formie trudno szukać puenty, a ona właśnie by nadała tej historii mocy. Długie wypowiedzi jako zakończenia szortów nie są wybitnie dopasowane. Ale już krótkie, ostre, zabawne... Bo ja wiem? Po operacji plastycznej przeprowadzonej na gówniarzu, samo " - Po nazwisku to po pysku - powiedział Bałwan." miałoby nawet urok i sznyt. IMO

Byłbym zapomniał

5 dałem

Witaj!

"Nie tylko jego stworzyciel znał swoją wartość i nie dał sobie w kaszę dmuchać." <--- to zdanie brzmi kulawo

A z Twoim opowiadankiem mam problem. Pierwsze pół jest doskonałe, a drugie pół napisałbym na Twoim miejscu jeszcze raz. Puenta jest po prostu technicznie słaba, co wytknął już Torebka. Poza tym tekst jest przewidywalny. No ale i tak na plus, za pierwszą (tę bardziej opisową) połowę.

Pozdrawiam
Naviedzony

e

No!

Dopiero drugi Twój (czyt przeze mnie) szorciak i już się coś dzieje.

Gratuluję. Cudów tu ni ma, ale.... ;-)

Nowa Fantastyka