- Opowiadanie: szynolub - Fejsem w fejs

Fejsem w fejs

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Fejsem w fejs

JEDEN

 

Niezrównoważony, niepoważny i mało

odpowiedzialny, filigranowy Arty Gog

zasurfował wprost do Ratlerka

wyciągając twardy dysk z nocnika, do

którego wpadły symetrycznie komórka i 

golarka. Pomarańczowy, nieznośny wirus

przyczepił się do niego mocno w potoku plików. Spuścił na sam dół nocnik i 

wyszeptał na tablicy:

 

Ab equis ad asinos.

 

 

Kliknąwszy odwrócił wzrok od,

unikających głębi, kiczowatych, banalnych

Ratlerków i ćwierknął rześko:

 

 

Wejdź na Fesja, Chnik. Wejdź na Fejsa,

panie odważny hakerku.

 

 

 

Śmiesznie wycofał się do tyłu i wyszedł z 

różowego portalu. Zamknął oczy i z uśmiechem

sześciokrotnie zbeszcześcił farmę, oddalone

drzewka i zasypiające krówki. Wcześniej,

niezauważywszy Nafesta Suladeada,

wyprostował się dupą do niego, wypuszczając

wolne bąki, mówiące wyraźnie, nosowo i chwiejące tyłkiem.

 

Uradowany i wyspany Nafest Suladead rozluźnił palce na środku photo szopa i unikał ciepłym wyrazem mordy spokojnej, wyraźnej, egzorcyzmującej go wąską króliczą dupą i ciemnym, krótkim końskim ogonem, paskowanym i brudnym jak przeciwieństwo ciemnego krzaka.

 

Arty Gog odwrócił wzrok przed monitorem i niezdarnie ukrył nocnik.

 

 

 

Do przodu marsz dezerterować,

 

napisał łagodnie sms.

Dopisał czcionką muzłumańską:

 

To nie jest, o wrodzy, fikcja koranistyczna: recytacje i kobiety w raju i śmierć jako walka i zabójstwa jako kara. Szybka recytacja, natychmiast. Otwórzcie gęby, cioty. Ej. Nie mamy wielkich ułatwień odnośnie skomplikowanych haseł. Niech odezwą się niektórzy z was.

 

Zamknął oczy, spuścił wzrok i wysłał krótki zniechęcający sms; wcześniej denerwował się długo w odrażającej niecierpliwości, wspominając krzywe, brudne paznokcie żyjące wiecznie w tym konkretnym miejscu, będąc żelaznymi tipsami. Mohaostomos. Pojedynczo słaby, mało przenikliwy sms nie był słyszalny w tym tumulcie.

 

Spi…laj, młodzieńcze

 

 

napisał niemrawo.

 

 

Wciąż mi mało. Włącz głośniki, uszkodzone niestety….

 

 

Wskoczył na kwadratowy portal i rozrzucając przed rękami spięte proste szmaty odwrócił się niepoważnie od tego, który uciekał od niego wzrokiem w kamerce. Szczupły wesoły tyłek i radosna nieproporcjonalna dziura nie przypominały mu ministranta, przydupasa księdza w chrześcijaństwie. Nieprzyjemny grymas zniknął pierdząco z pośladków.

 

 

Co to za pochwała

 

 

 

smsował ze smutkiem.

 

To pana bardzo realne przezwisko kure…igo Geeka.

 

 

 

Poważnym, wrogim ruchem pokazał środkowy palec i wkurzając się na siebie, stał naprzeciw pustej ściany. Nafest Suladead odjechał na desce surfingowej, uciekł przed nim i na początku trasy rozprostował ciało na środku portalu, odwracając od niego wzrok, gdy tamten rzucił komórką o ścianę i wyciągnąwszy markera z kieszeni tatuował pośladki i penisa. Ponure ćwierki Arty Goga pisały się niestety.

 

 

 

Mam wysoce taktowne imię i nazwisko: Arty Gog, niepełnosprawna sztuka Go Go. Zupełnie nie ma muzłumańskiego brzmienia. Nie wolno nam pojechać do Mekki. Załatwisz, żebyśmy nie jechali, jeśli dam wujowi łapówkę w postaci dziesięciu złotych?

 

 

Dalej trzymając w ręce markera pisał z ponurą i kamienną twarzą:

 

 

 

Nie pojedzie? Przebogaty hakerek.

 

 

 

Kontynuował, masturbując się niezdarnie.

 

 

Napisz mi, Arty,

 

 

 

ćwierknął Nafest na Twitterze ze zdenerwowaniem.

 

 

 

Co, ch..u?

 

 

 

Jak długo nie będzie Seinaha w tym czatowym burdelu?

 

 

 

Arty Gog ukrył wilgotnego fallusa, zakrywając go potężną, lewą ręką.

 

 

 

Belzebubie, czy nie jest cudowny?

 

 

 

facebookował dewocko.

 

 

 

Przemądrzały Ślązak. Neguje twój brak złego wychowania. Belzebubie, te martyrologiczne Polaczki. Wiecznie narzekający na brak siana i alkoholu. Dlatego, że nie urodził się w Warszawce. Ty, Nafest, tobie brakuje warszawskiego zepsucia. Łatwo cię rozgryźć. O, to Twitterowe pseudo, które ci nadałem, jest chu…we: Chnik, skrót od "chu..wy nick".

 

 

 

Zaciął się w czasie golenia, wystających z nosa, włosów.

 

 

 

Przez połowę dnia pisał spójnie o jasnopopielatej surogatce,

 

 

 

odnotował Nafest na Facebooku.

 

 

 

Gdzie jest reklamówka, w której przechowuje prezerwatywy?

 

 

 

Smakowity realista

 

 

 

lubił to Arty Gog.

 

 

 

Czyżbyś był odważny?

 

 

 

Nie

 

 

skomentował Nafest mało wyraźnie, ale z pewnością siebie.

 

 

 

Wśród tylu twarzy, w jasności, ze znanym mi ziomkiem, piszącym spójnie o jasnopopielatej

surogatce. Ty olewałeś tych z przeciążonym serwerem, niemogących się zalogować. To ja jestem bohaterem. Jeżeli on ma zniknąć, zostaję.

 

 

Kichając nosem Arte Gog nie dostrzegł wciąż włączonej golarki. Wskoczył na go gle i wyciągnął rękę z kieszeni.

 

 

 

Anielsko

 

 

 

skomentował z uśmiechem na Facebooku.

 

Opuściwszy portal dorwał się do klawiatury

Nafesta, pisząc:

 

 

 

Kup dla mnie papier toaletowy do wytarcia

ogolonej dupy.

 

 

 

Nafest pozwolił mu wejść na ale gro i powiększył foto czystego i wyprasowanego papieru. Arte Gog wirtualnie wytarł tyłek. Następnie, patrząc na papier, ćwierknął:

 

 

 

Oto papier do dupy poety. Stary odprysk

hochsztaplerstwa dla naszych…

 

polskich pseudomartyrologicznych wieszczów:

gównomaryjny.

 

Mogę go powąchać, nie?

 

 

 

Znowu powędrował myszką na ścianę i obczaił

foto Kołobrzeskiej zatoki, a jego myszka o 

różowej barwie skakała nad ścianą.

 

 

Belzebubie,

 

 

 

napisał z wykrzyknikiem.

 

 

 

Czy sieć zanurzona w morzu informacji nie jest tym, o czym ćwierkał Aly G: jedną, wielką rodziną? Gównoszare morze, waginorozciągliwe morze. Epi oinopa ponton. Thallata! Thallata! Ach, Suladeadzie, greckie Geeky. Nie warto brać przykładu z ich obecnych dokonań, lepsza jest przeszłość.

 

Thallata! Thallata! To w niej zanurza się sieć, to ona jest naszą ogromną, słodką lub słoną, czarną lub bałtycką matką. Surfuj i obcza jaj.

 

 

 

Nafest spojrzał na monitor. Znajdując się centralnie naprzeciw niego, luknął w potok informacji i w ich nieustanny przepływ przez ja hu.

 

 

 

Nasza ogromna matka,

 

 

lubił to Arty Gog. Niespodziewanie oderwał małe, zaczerwienione oczka od sieci i skierował je w kierunku Nafesta:

 

 

Ciocia ćwierka, że nie przyjąłeś zaproszenia

od swojej matki,

 

 

 

napisał.

 

 

 

Dlatego nie mogę lubić twoich wpisów,

chociaż je lubię.

 

 

 

Ktoś wszedł na mój profil i ją zignorował,

 

 

 

odpisał Nafest z uśmiechem.

 

 

 

Niech ciebie też ignorują, mogłeś to przecież

odkręcić, Chnik, kiedy twoja zignorowana matka napisała ci o tym na Twitterze,

 

 

 

odnotował na jego tablicy Arte Gog.

 

 

 

Jestem tak samo wybredny w przyjmowaniu zaproszeń jak ty. Ale kiedy patrzę na profil twojej matki, torpedującej cię wiadomościami, żebyś polubił jej wpisy i dodał coś na jej ścianie. A tyś zignorował. Jest w tobie internetowa bezduszność…

 

 

 

Zawiesił mu się net i jeszcze raz potarł swój tyłek. Po powrocie do neta zobaczył pobłażliwy uśmieszek, wykrzywiający mu wagi.

 

 

 

Denerwujący jak Troll,

 

 

 

ćwierknął.

 

 

 

Chnik, najbardziej wnerwiający Troll z wszystkich moich znajomych.

 

 

 

Wycierał dupę twardo i nieuważnie,samo(masturbo)łaskotając się i śmiejąc. Nafest położył rękę na mokrym kutasie, wsadził palec do dupy i spojrzał na wystrzępiony koniec swojego białego, zbeszczeszczonego fallusa. Rozkosz, niebędąca jeszcze rozkoszą perwersji, uradowała jego ciało. Po wytrysku nieistniejąca ekstra blondyna pojawiła się na monitorze niespodziewanie, on(alnie l)irycznie, a jej sphotoszopowane ciało, z podartymi, różowymi majteczkami, w których robiono jej akty, przyprawiało go o drgawki; jej odgłos, płynący z głośników, był seksowny,

pełen adoracji i lekkiej wilgoci w cipie. Za opadającym na ziemię, wystrzępionym biustonoszem dostrzegał sieć, którą głos z wyczerpującej się komórki leżącej za nim pozdrawiał jako ogromną, słodką lub gorzką matkę. Bogactwo zdjęć i informacji otaczało go ze wszystkich stron. Czarny, plastikowy wibrator leżał obok jej seksownego łoża, zawierając w sobie białawą, lepką spermę wyplutą z jej pełnych ust paroksyzami głośnych, lodziarskich wymiotów.

 

Arte Gog raz jeszcze wytarł linię graniczną tyłka.

 

 

Och, bogata w króliczki cielesnościo,

 

 

 

facebookował z zawiścią.

 

 

Muszę ci dać prezerwatywę i trochę papieru do

dupy. A jak leżą te stringi z ale gro?

 

 

 

Uwierają kur..sko

 

 

 

odpisał Nafest.

 

Arte Gog obczaił foto w górnej galerii.

 

 

 

A cóż to za szyderstwo

 

 

czatował niezadowolony,

 

 

 

powinieneś doprecyzować: że z eb aja. Belzebub jeden wie, jaki zboczony pedofil je wystawił na aukcję. Mam jeszcze kiczowaty zestaw różowych w kropki. Będziesz w nich wyglądał niesłychanie pedalsko.

 

Nie żartuję Chnik. Wyglądasz cholernie kur…sko, kiedy jesteś szmaciarsko ubrany.

 

 

Thnx

 

 

 

odpisał Nafest.

 

 

 

Nie ubiorę ich, jeśli są różowe.

 

 

On nie może ich nosić,

 

 

napisał na blogu Arte Gog.

 

 

 

Fejs jest fejsem. Odrzuca zaproszenie od swojej matki, ale nie może nosić różowych stringów.

 

 

 

Zręcznie złożył papier toaletowy i sprawdził

szorstkość dupy poduszeczkami palców. Nafest

odwrócił wzrok od sieci w komórce ku

sphotoszopowanej twarzy na monitorze o 

dopalaczowych ruchliwych oczach.

 

 

 

Ten facet, z którym czatowałem ubiegłej nocy,

udając, że jesteśmy w Okręcie,

 

 

 

mejlował Arte Gog,

 

 

mówi że masz o.p.s. Jest tam razem z Only

Condomem Normalnym, w Pieprzogrodzie.

Ogólne porażenie psychozą.

 

 

Zatoczył myszką półkole na ekranie, docierając do "wyślij", aby przesłać tę wieść reszcie, która zalegała w sieci jego kontaktów. Emotikony z wiadomości uśmiechały się wraz z krawędzią białych, połyskujących wyimaginowych zębów. Śmiechem był przepełniony cały jego mocny, twardy dysk.

 

 

 

Spójrz na siebie,

 

 

czatował,

 

 

 

ty przerażający Geeku.

 

 

 

Nafest pochylił się ku przodowi i nawalony luknął na swój avatar w krzywym, uszkodzonym monitorze, który mu podsunięto.

 

 

 

Takim widzi mnie on i widzą inni. Kto wybrał dla mnie ten avatar? Tę żulerską mordę, wymagającą otrzeźwienia? Ona także mnie zapytuje, wzrokiem…

 

 

 

Szachnąłem je z Bed Girls Blog,

 

 

 

czatował Arte Gog.

 

 

 

Pasi do niej. Ciotka zawsze ściąga brzydkie dziwki dla Małacheviego. Aby się nie mastrubował przed monitorem. A imię jej jest Pizdula.

 

 

 

Znowu roześmiał się i usunął avatar sprzed zerkających w niego gał Nafesta.

 

 

 

Wściekłość Kalibana, parafrazując, nie mogącego zobaczyć swojego avatara w monitorze,

 

 

pisał.

 

 

 

Gdyby tylko Wild był zalogowany i mógł cię

zobaczyć.

 

 

Cofnąwszy myszkę i wskazując nią, Nafest napisał z goryczą:

 

 

 

To, znów parafrazując, symbol sieciowej sztuki. Pęknięty monitor dziwki.

 

 

 

Arte Gog niespodziewanie zagadał Nafesta na gi gi i zaczął mu wysyłać linki.

 

 

 

To nieładnie tak ci dokuczać, prawda?

 

 

pytał serdecznie.

 

 

 

Belzebub widzi, że masz więcej w sobie, niż

którykolwiek z nich.

 

 

DWA

 

 

 

Tak, bo nigdy jeszcze nie zamówił pizzy przez ale gro z owocami morza od czasu pierwszego laptopa kiedy udawał że też ma dwanaście lat robiąc z siebie dziecko żeby zainteresować tę młodą dziewicę Riordanę myślał że ją przeleci a nie zostawiła mu nawet mejla wszystko chciała załatwić na czacie największa cykorka jaka kiedykolwiek żyła i zawsze bała się podać ten swój e mejl stokrotka12 na czacie pisała mi o swoim pierwszym okresie za dużo w niej było tego gadulstwa o fizjologii i o serialach i o piosenkarkach przedtem trochę się zabawmy Nergalu rozdziewicz te nastolatki gdyby wszystkie młode były do niej podobne przeciw prezerwatywom Kenowi i szpilkom oczywiście nikt by nie chciał żeby ona nosiła myślę że była lesbijką bo żaden chłopak nie popatrzyłby na nią dwa razy obym nigdy nie była taka jak ona cud że lepiej wyglądała po photo szopie ale z pewnością była nierozgarniętą galerianką a jej smsowanie o Barbie Riordani tu i Barbie Riordani tam myślę że była szczęśliwa kiedy dawała jej spokój a jej chomik ciągle obwąchiwał moje futro i ciągle wspinał się żeby się dostać pod moje halki a moderator czatował sobie pogodny i wtedy poprosiłam ją emotikonem żeby poprosiła znowu tak a ona wtedy poprosiła mnie czy ja tak powiem tak mój uśmieszku i najpierw wysłałam jej całusa tak i włączyłam kamerę tak że mogła zobaczyć moje piersi owłosione tak a kutas powiększał się jej jak szalony i tak powiedziałam tak chcę tak.

Koniec

Komentarze

Ależ to ryje banię... Takie post-post-post-postcośtam (a co, nie widać spod post)
Wciąż nie wiem, czemu doczytałem <gdziejawogólejestem?!>
Pozdrawiam

No cóż - Jakie czasy, taka proza...

Zdaję sobie sprawę, że ta próba sparodiowania "Ulissesa" w scenerii zagubienia w internetowym świecie przyszłości to ryzykowny eksperyment...i

Aż "Ulissesa"? No, no...
"Cóś" dla tych, których świat zaczyna się i kończy w Internecie. Czyli daleko za mało, żeby warto było czytać. Szkoda, że nie wiedziałem o tym przed lekturą.

Ale "Ulisses", w przeciwieństwie do tego utowrku, zawiera przekazy od których połowie z was mózg by wypłynął.
Tutaj mózg wypływa z innego powodu - całkowitej, dojmującej, bezsensownej głupoty tego kiepsko sformatowanego tekstu.
- Patrzcie na mnie, woła szynolub, jestem dekadentem!

Nie, nie jesteś.

nie dałam rady doczytac do połowy, ale to tylko i wyłącznie moja wina - nie wziełam dzisiaj leków. Że też ci się chciało to pisać. W tym jest jakaś rytmika i rym - taka pochwała, nie umiem byc wredna.

Zgadzam się z Aragelem. Nie podoba mi się to, co się obecnie dzieje z prozą( i nie tylko z nią, z poezją również) - jakieś idiotyczne dążenia do minimalizowania treści aby uwidocznić przekaz - którego niestety, najczęściej, brak .

Ja też n ie dałam rady doczytac do połwy. Gratuluję tym co się to udało, macie mocne nerwy.

Nowa Fantastyka