- Opowiadanie: andyk77 - Moja Pani (HAREM 2011)

Moja Pani (HAREM 2011)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Moja Pani (HAREM 2011)

Może trochę kontrowersyjne ;)

 

Zawsze uwielbiałem być głaskany. I drapany za uchem. Moja pani nigdy nie skąpiła mi tych pieszczot. Zawsze, kiedy wieczorami siadała z książką w fotelu, a ja zwijałem się w kłębek na jej kolanach, przesuwała swoimi długimi, delikatnymi palcami po moim futerku. Mojej pani natomiast sprawiało wielką przyjemność, gdy wtedy mruczałem. Więc mruczałem zawsze, kiedy mnie pieściła.

Moja pani miała wielu przyjaciół, jednym z najbliższych byłem ja. Pani dobrze się mną opiekowała. Codziennie dostawałem świeże mleko, czasami rybę albo kawałki pieczonego kurczaka. Codziennie rano, gdy nalewała mi do spodeczka mleko, przybiegałem i łasiłem się do jej wspaniałych, długich nóg. Potem pani patrzyła, jak jem. Zawsze się uśmiechała.

Kochałem moja panią i jestem pewien, że ona też mnie kochała.

Nie byłem taki jak inne koty. Nie chodziłem własnymi ścieżkami, nie wygrzewałem się na parapecie, gdy świeciło słońce i w nocy przeważnie spałem. Za myszami też nie przepadałem. Jak można jeść takie paskudztwo? I to na surowo? Ohyda!

Lubiłem za to oglądać telewizję. Zawsze gdy pani wychodziła z domu, wskakiwałem na stolik, gdzie leżał pilot. Lubiłem też słuchać radia. W ten sposób zaspokajałem swoją ciekawość świata. Taaak… Byłem chyba dziwnym kotem.

Mieszkaliśmy z panią sami. Nie miała mężczyzny. Czasami przychodzili jej znajomi. Wtedy albo siedziałem w kuchni albo wychodziłem na dwór. Poza tym w jej życiu byłem chyba jedynym samcem

Moje kocie znajomości nie układały się najlepiej. Właściwie to w ogóle się nie układały. Nie miałem swoich przyjaciół. Inne koty uważały mnie za dziwaka, ale starały się nie wchodzić mi w drogę. Zwłaszcza po tym, jak przyczepił się do mnie ten rudy kocur. Uważany do tej pory za niepokonanego, musiał się niestety wynieść. Tutaj już nie był bohaterem. Podobno wciąż jeszcze kuleje. Poza tym był spokój. Nikt się nie wtrącał w moje sprawy, ja nie wtykałem nosa w cudze.

Spałem zawsze z moją panią. Kładłem się albo obok na poduszce mrucząc jej cicho do ucha moje kocie kołysanki, albo w nogach grzejąc je moim ciepłym futerkiem. Nie mogłem pozwolić, aby moja pani marzła w nocy.

I tak było przez bardzo długi czas.

 

Pewnego wieczoru moja pani wróciła później niż zwykle. Nalała mi tylko świeżego mleka i zaraz poszła do sypialni. Zjadłem moją spóźnioną kolację i poszedłem za nią. Położyłem się w nogach i zacząłem mruczeć swoją kołysankę. Bardziej dla siebie niż dla mojej pani, gdyż ta niemal od razu zasnęła.

Wtedy to poczułem. Dziwny, wilgotny zapach, który przywodził na myśl najsmaczniejsze ryby, jakie mógłbym zjeść, a jednocześnie w niewyjaśniony sposób podniecał. Powodował, że moje myśli szalały a serce zaczęło bić szybciej. Nie mogłem mu się oprzeć, byłem tym zapachem zniewolony. Jak zahipnotyzowany bezwiednie przedostałem się pod kołdrą w kierunku owego zapachu. Dochodził z pomiędzy nóg mojej pani, tam, gdzie miała takie mięciutkie futerko, prawie jak moje.

Z pełną świadomością moich czynów, a jednocześnie nie mogąc się powstrzymać zacząłem lizać owe miejsce moim szorstkim języczkiem. Smak był trudny do opisania, z niczym mi się nie kojarzył, ale nie byłe w stanie przestać. Nie wiedziałem, dlaczego to robiłem.

Pani jęknęła cicho przez sen i rozchyliła szerzej nogi. Miałem teraz o wiele łatwiejszy dostęp do tego miejsca, toteż mój języczek pracował z większym zapałem. Robiło się coraz cieplej i, paradoksalnie, coraz bardziej wilgotno. Nie nadążałem z wylizywaniem, chociaż bardzo się starałem. Kleił mi się cały pyszczek.

W pewnej chwili moja pani krzyknęła i zacisnęła mocno nogi. W ostatniej chwili uwolniłem się z tej hipnozy i odskoczyłem, dzięki czemu uniknąłem zmiażdżenia mojej małej, kociej główki. Co dziwne, nie czułem już potrzeby kontynuowania mojej działalności. Znów mogłem nad sobą panować. Wygramoliłem się z pod kołdry i ułożyłem z powrotem w nogach mojej pani. Spałem twardo aż do samego rana.

Od tego czasu niemal codziennie to robiłem. Nie mogłem… Nie byłem w stanie się powstrzymać. Doszło do tego, że z niecierpliwością czekałem, aż moja pani położy się i zaśnie. To było silniejsze ode mnie. Nie wiem, czy pani wiedziała o tym, co robię. Wydaje mi się, że nie. Jestem pewien, że nie pozwoliłaby mi na to. A może pozwoliłaby… Może świadomie mi na to pozwalała… Może podobało się to jej tak samo jak mnie…

 

Dwa tygodnie później, kiedy wreszcie moja pani zasnęła, wsunąłem się ostrożnie pod kołdrę oczekując tego niesamowitego wrażenia, kiedy poczuję jej zapach. To jednak nie nastąpiło. Zapach był zupełnie inny. Działał zniechęcająco. W ogóle nie czułem podniecenia. Co się mogło stać?

Kiedy doszedłem do tamtego miejsca, okazało się, że pani śpi w bieliźnie. Poczułem się zawiedziony. Zawiedziony i oszukany. Czyżby dowiedziała się o tym, co do tej pory robiłem? Ale nie. Moim kocim wzrokiem, mimo ciemności, ujrzałem na wewnętrznych stronach jej ud, rdzawe plamki. To wyglądało jak krew. I to była krew. Domyśliłem się, że moja pani dostała cieczki. Ale w takim razie dlaczego podziała na mnie odpychająco? U kotów było odwrotnie. Jeśli kocica miała cieczkę, to schodziły się do niej wszystkie koty z okolicy.

 

Pewnego razu moja pani przyprowadziła do domu jakiegoś mężczyznę. Obcego! Od razu wszystkie moje kocie zmysły stanęły na baczność. Każdy obcy na terenie kota, był uważany przez niego za intruza. Zwłaszcza samiec. Tym razem też nie było inaczej. Nie mogłem przecież pozwolić, żeby obcy samiec folgował sobie w domu mojej pani.

W zasadzie to nie wiem, dlaczego darzyłem go taką niechęcią. Nie zachowywał się agresywnie, był dla mnie miły i, co najważniejsze, był dobry dla mojej pani. W każdym razie nigdy mi się na niego nie skarżyła. Zawsze rano mi o nim opowiadała, chyba go bardzo lubiła. Wyczułem, że o wiele bardziej, niż mnie. Być może obudziła się we mnie zazdrość.

Jej przyjaciel bywał u nas coraz częściej. Czasami nawet nocował. Nie mogłem wtedy spać z moją panią. Nie mogłem też w nocy wślizgiwać się pod kołdrę. Cierpiałem z tego powodu. Bardzo cierpiałem.

Tak więc także w tym przypadku obcy samiec stał się moim konkurentem, a w konsekwencji wrogiem. Wciąż był dla mnie miły, często mnie drapał za uchem, czasami przynosił jakieś zabawki. Nie znosiłem tego, ale przy mojej pani musiałem udawać, że bardzo mi się to podoba i że lubię tego samca. Wiele wysiłku mnie kosztowało, żeby go nie drapnąć.

 

Jednak któregoś dnia zostaliśmy sami w domu. Mojej pani gdzieś się spieszyło. Powiedziała tylko, że wraca za kilka godzin i poprosiła swojego przyjaciela, żeby na nią poczekał. Mnie o zdanie nie zapytała!

Kiedy obcy samiec podszedł do mnie, żeby mnie pogłaskać, rzuciłem się na niego. Skoczyłem wysoko sięgając twarzy. Muszę przyznać, że miał refleks godny rasowego kota. Odskoczył i tylko to go uratowało od utraty oka. Ale moje pazury utkwiły głęboko w policzku. Krzyknął i chwyciwszy mnie mocno, oderwał od swojej twarzy. Rzucił mną daleko, ale zanim uderzyłem o ścianę, udało mi się odwrócił, dzięki czemu nic mi się nie stało.

Prychnąłem wściekle widząc, jak intruz szuka czegoś do ochrony. Przede mną nie uciekniesz – pomyślałem. Byłem gotów walczyć do ostatniego tchu a nawet zginąć w obronie swojego terytorium. Zanim dobiegł do drzwi, znowu na niego skoczyłem. Tym razem znalazłem się na głowie. Plącząc mu włosy usiłowałem wbić pazury w czaszkę. Oczywiście była dla mnie zbyt twarda, ale i tak wiedziałem, że sprawiam mu okropny ból. Na łapkach czułem ciepłą wilgoć.

Intruz szarpał się, wierzgał bezmyślnie po całym pokoju niszcząc jakieś bibeloty mojej pani, ale nie był w stanie się mnie pozbyć. Trzymałem się mocno. W pewnej chwili wpadł na ścianę i to tak nieszczęśliwie, że moja kocia główka również się z nią brutalnie zetknęła. Straciłem przytomność.

 

– O Boże! – krzyknęła moja pani wchodząc do pokoju. Wyglądał jak po przejściu huraganu. – Co ci się stało? – spytała widząc moje rany. Miałem zabandażowaną głowę i cały policzek zaklejony plastrami, przez które przesiąkała już krew. Siedziałem na łóżku jeszcze trochę otępiały.

– Już w porządku. Miałem drobny wypadek – wystękałem, gdyż każdy ruch ustami powodował ból. Podrapane ręce schowałem pod koszulą, ale pani i tak się tego domyśliła, bo bez słowa podwinęła mi rękawy.

– Boże – szepnęła. – Ten kot chyba oszalał. Trzeba coś z nim zrobić. Nie mogę pozwolić, żeby cię napastował, gdy mnie nie ma.

Nie muszę dodawać, jak bardzo się ucieszyłem w duchu z tego, co powiedziała. Nic na głos jednak nie powiedziałem. Ona sama powinna podjąć decyzję, co z nim zrobić.

– Oddam go do uśpienia – powiedziała. – Ty jesteś dla mnie najważniejszy – przytuliła się ostrożnie, żeby nie sprawiać mi bólu. Świeże rany są bardzo dokuczliwe.

Kot spędził tą noc w łazience. Miauczał przez wiele godzin. Być może domyślał się, co go czeka. Chyba zrobiło mi się go żal. Chciałem zaproponować mojej pani, żeby go po prostu wypuścić na dwór, ale potem pomyślałem, że może jeszcze nasze drogi się kiedyś skrzyżują. Koty mają doskonałą pamięć, jeśli chodzi o wrogów. Zdecydowanie lepiej byłoby się go jednak pozbyć ostatecznie.

W końcu dwóch samców na jednym terytorium, to o jednego za dużo. A to było moje terytorium. I to była moja pani.

Koniec

Komentarze

Miauuu!

Rzeczywiście- dziwaczne. Seksistowskie i zboczone.

Aaa... sam nie wiem jak ocenić. Toteż- nie ocenię.

Oj, widzę tu mocno perwersyjne klimaty... Ile to to ma znaków? Jak ponad 5000 to daj w tytule dopisek Harem 2011 i jeden konkurs masz ogarnięty ;) Chociaż nie wiem, czy takie klimaty przypadną do gustu szanownemu jury :P

Hmmm, czy to tekst na konkurs "Harem"? Chyba by się kwalifikował.
gdzie miała takie mięciutkie futerko, prawie jak moje. - ponoć obecnie "futerka" nie są w modzie? :O :D

Generalnie napiszę tak: czytało się dobrze. Niesmak wzbudził fragment ...chyba wiesz który. Pomysł niekiepski...
pzdr

Ponad 9000 znaków. Dodałem. A co tam, nie mam nic do stracenia :)

Pośpiech jest złym doradcą. Zamiast wrzucać natychmiast po ogłoszeniu konkursu tekst, mogłeś go chociaż odrobinę dopracować.
Opowiadanie jest napisane nienajlepszym stylem, źle brzmiące zdania, mnóstwo powtórzeń i wręcz ekstremalna zaimkoza. Przykładowo:
"W pewnej chwili moja pani krzyknęła i zacisnęła mocno nogi. W ostatniej chwili uwolniłem się z tej hipnozy i odskoczyłem, dzięki czemu uniknąłem zmiażdżenia mojej małej, kociej główki. Co dziwne, nie czułem już potrzeby kontynuowania mojej działalności." - moje,moje, moje, wszystko moje w całym tekście.

Jeśli chodzi o treść, to nie podobało mi się. Jest sobie kot, który wylizuje po nocach własną panią. Pojawia się facet - konkurent, wściekły kot wykorzystując okazję rzuca się na niego i... No właśnie, co się u licha stało? Jakaś  abrakadabra i niewytłumaczalna zamiana miejsc. Nie przekonuje mnie to ogóle. Poza tym, jak na kota to świetnie gada po ludzku. ;)

Pozdrawiam.

"Smak był trudny do opisania" - dosyć ciekawe.Zdaje się, ze ani kot ani autor nie znaja tematu.

No cóż, koty w tej materii mogą być sympatyczne, ale pomyślcie o psach... Szczególnie, jeśli pani posmaruje się nutellą i szuka coś pod łózkiem ;) .
Zupelnie poważnie zaś, to podzielam zdanie Eferelin Rand: opowiadanie jest trochę niedopracowane i niektóre kwestie delikatnie nieprzemyślane. Ale może to kwestia kociego języka i kociego sposobu myślenia :)

A co, jak opisałbyś smak? Pytam z ciekawości, jako początkujący literat i niepełnoletni:)

Eferelin Rand, może zabrzmi to trochę pedalsko, ale z ust mi to wyjąłeś. Przeczytaj opowiadanie na głos i popraw póki możesz.

Sama narracja kota nawet mnie rozbawiła. Oceny nie wystawię, ale źle nie było.

"Przeczytaj opowiadanie na głos i popraw póki możesz." Te słowa oczywiście kieruję do autora.

Sądziłem, że to błyskawiczna reakcja na właśnie ogłoszony konkurs --- komentarze uświadomiły mnie, że to przypadek. Mniejsza o to.
Wśród niezliczonych dewiacji może być i taka, że któraś lubi pieszczoty pilnikiem --- ale to chyba bardzo rzadkie przypadki...

Clayman, trzeba było na wszelki wypadek napisać "Wyjąłeś mi to z ust, nic tam uprzednio nie włożywszy" ;)

Tak średnio mi się podobało, nie żebym nie lubiła kotów ;) Ale to już któreś z rzędu opowiadanie "z perspektywy kota", które czytam na tym portalu, i w porównaniu z innymi wypada słabo, nawet mimo całej perwersyjności. Za to zakończenie mi się podobało, A to było moje terytorium. I to była moja pani. - brzmi fajnie, mocno i robi wrażenie. A powtarzanie słowa "moje" mnie akurat nie raziło - pewnie koty tak właśnie myślą :D

Jak już zauważył AdamKB - tekst nie był pisany na konkurs. O nim dowiedziałem się dopiero z komentarzy :)
Czy do poprawy? Z pewnością. Zresztą nie ma takiego tekstu, którego nie trzeba by mniej lub bardziej poprawić. Pewnie kiedyś doszlifuję i ten, ale na chwilę obecną brak czasu zmusza mnie do pozostawienia w obecnej formie.
Do konkursu zgłosiłem po sugestii Ranferiel, bo nawet nie wgłębiałem się w jego zasady, więc zakładam, że mnie nie podpuszczacie i opowiadanie spełnia jakieś podstawowe kryteria konkursu :)

Gratulecje dla pierwszego odwaznego. Obiecałem sobie że będę czytał wszystkie opki z konkursu. Temat fajny ale niestety kiepsko wykonany. No i erotyki w nim jak na lekarstwo. Język kota w dotyku przypomina małą tarkę. Nie wiem czy byłoby to dobre narzędzie rozkoszy. To trochę tak, jakby trzeć się pumeksem. Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluje szybkiego refleksu. Aha Opków konkursowych nie oceniam. Oceni je ktoś inny. 

@andrzej
To trochę tak, jakby trzeć się pumeksem.

Wiesz, są gusta i guściki:P <żart>

 
Do autora:

Ostatnio mam pecha czytać multum tekstów, których bohaterami są koty. Trochę (a nawet bardzo) już mi się to przejadło.  W każdym razie końcówka nawet niezła. Co prawda przyczyna zamiany miejsc pozostaje zagadką, ale podobno w fantastyce wszystko możliwe. 

Nawet fajne, rozbawiło mnie :) W sumie to te powtórzenia nawet tak bardzo mnie nie raziły, tylko z ta zmianą miejsc trochę niejasno to wyszło. A tak w ogóle, to na co cierpiał ten kot? Na humanofilię? :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Takie sobie. Finał trochę dla mnie niezrozumiały. Podejrzewam, że jednak nie nastąpiła jakaś tam wymiana dusz, czy co. Najzwyczajniej w świecie pojawił się nowy samiec. A skoro tak, to czemu ten nowy samiec nazywa kobietę 'swą panią', tak samo jak kot?

"Moja pani" daje się dwojako odczytywać. Raz jako 'ta, która mną włada', dwa jako 'ta samica, która do mnie należy'. Autor --- oby świadomie --- zabawił się interpretacjami. Tak mi się wydaje.

Ciekawe interpretacje. To wygląda trochę tak jak na języku polskim "co autor miał na myśli".
Nie będę tłumaczył, jak było naprawdę, bo to pozbwali opowiadania tajemniczości i wyjdzie na to, że jest opowiadanie bardziej banalne niż na to wygląda :)

ode mnie dwójeczka. nic specjalnego na poziomie fabularnym, na poziomie językowym tym bardziej. pomysł taki sobie... nie do przeciągnięcia w na stronę fajne w żaden sposób.

Bez trudu przeczytałem do końca. Jednak... czegoś tam brakowało.
PEACE

hehe tematu to Ty kolego nie znasz, generalnie każdy dotyk w tamtych okolicach budzi, tym bardziej coś tak szorstkiego jak koci język :D
A poza tym to mi się to czytało dość lekko. Faktem jest, że jakieś tam przecinki, zaimkoza, i zdania jak ze szkoły podstawowej porażające prostotą, ale generalnie mi się całkiem podobało :)

Katy, ten koment to do mnie? No to sie zgodzę. Tam mnie kot nie lizał, wiec mogę mieć jakies braki. Gratuluję Ci upodobań.I życzę dalszych sukcesów.

Opowiadanie nie jest może dziełem sztuki, napisane być może na kolanie i zaraz z tego kolana wrzucone na portal. Jednak muszę przyznać, że nie takiego zakończenia się spodziewałem więc się podobało. Tutaj sprawdza się taka zasada, jak coś nie idzie po mojej myśli, to znaczy że jednak po owej myśli idzie:) O błędach już wspomnieli moi przedmówcy(przedkomcy?:) więc nie ma sensu, żebym powtarzał.
Tekst do przeczytania, niedopracowanie trochę razi ale poza tym nie jest źle. Ode mnie 3 właśnie za to 'pisanie na kolanie"
Pozdrawiam serdecznie

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Nowa Fantastyka