- Opowiadanie: Heinekotzl - (14)Wszyscy święci idą do… - Gzie diabeł nie może,…

(14)Wszyscy święci idą do… - Gzie diabeł nie może,…

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

(14)Wszyscy święci idą do… - Gzie diabeł nie może,…

(14)Wszyscy święci idą do… – Gzie diabeł nie może,…

Czekałam przy wejściu do apartamentów męża, strzeżonym przez wojowników Gwardii Odkupienia, formacji stworzonej z weteranów jassich, której głównym zadaniem była ochrona Odkupiciela i mnie. Gwardzistów wyróżniały żółte tuniki funkcyjnych, z doszytymi do kapturów, pluszowymi paletkami uszu Myszki Miki, traktowanymi jako oficjalne godło jednostki. Jej dowódcą został rzecz jasna Radju.

Rozmawiali już przeszło godzinę, a dochodzące z głębi korytarza podniesione głosy, nie wróżyły nic dobrego. Kiedy wreszcie Radju zatrzasnął za sobą drzwi kancelarii, byłam pewna, że kłopoty na dobre zagościły w Ox-Hox.

– Kolejna kłótnia?

– On niczego nie rozumie! – prychnął gniewnie. – Wciąż usiłuje mnie przekonać do realizacji starego planu.

– Jest zły?

– Jest niewykonalny, Kornelio.

– Dlaczego?

– Kiedy wam go proponowałem, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Byliśmy zdesperowani. Teraz wszystko uległo zmianie. Jego transformacja odmieniła oblicze Ox. Spróbuj go jakoś udobruchać. Starsi wyznaczyli mi nowe zadania. Muszę wyjechać.

– Dokąd, Radju! Jesteś mu teraz potrzebny.

– Przede wszystkim, jestem teraz potrzebny moim braciom. Gwardia otrzymała rozkaz poprowadzenia oddziałów mających stłumić bunty w prowincjach graniczących z byłą domeną Nevezzich.

– Dlaczego się buntują? Przecież macie teraz Odkupiciela.

– To nie takie proste. Mówimy o wojownikach jassich. Znam moich braci. Oni nie ustąpią. Przez dziesiątki obrotów byli traktowani przez Radę jak mięso armatnie. Nie wierzą już w transformację i reformy. Popłynie rzeka krwi. Zrozum, będziemy musieli zabijać swoich!

– Zatem dlaczego nie możemy postąpić tak, jak planowaliśmy? Radju, rzuć to wszystko! Zdobędziemy odpowiednio skalibrowanego vergha i…

– Nie. Starsi doskonale wiedzą, że planowaliśmy ucieczkę. Jak sądzisz, dlaczego mianowali mnie dowódcą Gwardii? Czemu odwlekają rozmowę z Odkupicielem?

– Przecież przyjąłeś nominację! Czekają aż odzyska siły.

– Kornelio, sama nie wierzysz w to, co mówisz. To dziecinne wybiegi. Nie przystoją Wybrance Odkupiciela. Zgodziłem się przyjąć dowództwo, ponieważ nie miałem innego wyjścia. Uzależnienie Brejtle stanowi poważne przestępstwo. W tyglach dojrzewają miliony jassich. Po co członkowie Rady zawracają sobie głowę nic nie znaczącym szeregowcem?

– Szantażują cię?

– Powiedziałem wam, oni niczego nie pozostawiają przypadkowi. Nie mam wyboru, Kornelio. Do waszej ochrony przydzieliłem setkę najbardziej zaufanych braci. Spróbuj z nim porozmawiać, przekonaj go.

– Dobrze. Kiedy wrócisz?

– Nieprędko. Na razie będziemy pacyfikować dzikie klany stref przygranicznych. Buntownicy są prawdopodobnie słabo wyposażeni i nie mogą liczyć na zaopatrzenie z centrum Ox, ale zaprowadzenie spokoju wcale nie będzie proste. Trudno przewidzieć, jak zareagują weterani regularnych jednostek, zmuszeni zabijać tych, dla których posyłano ich dotąd na odległe fronty zewnętrznych kampanii. Walki mogą trwać przez wiele obrotów.

– Mogę cię przytulić?

– Choć tu, samico. – Po raz pierwszy od dłuższego czasu, Radju rozdziawił pysk w szerokim uśmiechu. Przyklęknąwszy pozwoliłam żeby wcisnął łeb między piersi.

– Kocham cię. On też.

– Wiem, dlatego robię rzeczy, których normalnie bym nie zrobił. Oboje zmieniliście nasz sposób postrzegania siebie i tego, co wokół.

– Jeszcze trochę i zaczniesz pisać wiersze, brzydalu.

– Hreee, dla ciebie jestem gotów nawet na to.

– Wróć do nas.

– Taki mam zamiar. Idź do niego i zastosuj swoje hormonalne sztuczki.

– Świntuch.

– Samica. Hree…

***

Mąż lewitował w pozycji medytacyjnej kilkadziesiąt centymetrów ponad parkietem. Rozwijał możliwości wszczepu mózgowego, będącego produktem nowych laboratoriów, nadzorowanych przez władze Autonomii, kopii Wiecznej Rady, tyle że złożonej jedynie z jassich. Z początku mocno oponował przed przyjęciem owego daru, jednak inicjatywa Autonomistów uzyskała w tym przypadku pełne poparcie Starszych. Następnie był zmuszony poddać się rytuałowi obrzezania i ochrzcić tuzin swych uczniów. Jedenastu przerażonych mężczyzn różnych narodowości, obecnych podczas ceremonii ofiarowania Czarnej Kostki. Dwunastym uczniem został Brejtle, co formalnie uchroniło go przed karą śmierci wymierzaną bezwzględnie uzależnionym od stymulatorów żołnierzom. Poza tym, wszyscy podejrzewaliśmy, iż Brejtle pełni rolę wtyczki Starszych. Uczniowie sprawowali przede wszystkim funkcje ceremonialne, zastępując Odkupiciela podczas licznych wieców i publicznych nominacji. Religijny sztafaż napawał go odrazą, zwłaszcza jego zewnętrzne przejawy, takie jak holograficzna projekcja aureoli, na której stosowanie nalegali jassi. Początkowo mąż tłumaczył Starszym, że zaaranżowana przez nich sekwencja zdarzeń ma się nijak do oryginału, ale oni doskonale o tym wiedzieli. Odrzekli, że oryginał nie ma też wiele wspólnego z mnogimi odmianami rozmaitych wersji Chrystusa, tworzonymi ad hoc, na potrzeby lokalnych, ziemskich kultów. Jako przykład, pokazali nam zdjęcia wnętrz kilkudziesięciu kościołów europejskich, afrykańskich i kilku południowoamerykańskich: Jezus w wersji „all black”, zniewieściały niebieskooki blondyn, śniadolicy indiański wódz, tryumfujący, konający, ubiczowany, malusieńki, itd. Rzecz jasna, nie szło jedynie o wizerunek. Członkowie rady gromadzili również informacje na temat zaskakujących metamorfoz chrześcijańskiej doktryny. Ostatecznie uznali, iż każdy Ziemianin przyznający się do wiary opartej w jakiejś mierze na Nowym Testamencie, ma takiego Zbawiciela, jakiego jest sobie w stanie wyobrazić. Poza tym, zarówno sam tekst, jak i jego liczne interpretacje, nie pozwalały na ustalenie jednoznacznej wersji legendy. Starsi nie widzieli powodu, aby tutaj miało to wyglądać inaczej. Rozumieli, że tak ograniczona wizja ma swoje zalety. Mesjasz bladej odmiany homo interesował ich jedynie o tyle, o ile mogli wykorzystać sprzężenia mentalne męża, odzwierciedlające nowotestamentową opowieść w kontinuum Ox. Reszta sprowadzała się według nich do drugorzędnych kwestii technicznych. Pętla Zbawienia wyeliminowała anomalie subkwantowe. Mieli swego Odkupiciela, i nie zamierzali wypuścić go z rąk.

– Jak się czujesz, kochanie?

– Sądzisz, że kłótnia z Radju wyprowadziła mnie z równowagi?

– Miałam wątpliwości, ale widzę jak rola mesjasza uderza ci powoli do głowy. Mimo to, nadal jesteś człowiekiem. Radju niepokoi tempo zachodzących przemian.

– Przepraszam. – Czym prędzej spłynął na podłogę i wstał. – To mnie zaczyna przerastać.

– Podczas oficjalnych wystąpień jestem gotowa cię wspierać jako Wybranka Odkupiciela, ale kiedy jesteśmy sami, chcę abyś traktował mnie jak równą sobie.

– Wybacz.

– Obejmij mnie. – Bez chwili wahania spełnił prośbę. – Nie rozumiesz, że właśnie o to im chodzi? Starsi będą ci schlebiać, dopóki czują w tym interes. Nie bierz ich zachowania za dobrą monetę. Radju wyjaśnił ci sytuację?

– Tak. Wiem o przygranicznych buntach i rewolcie pułków w Pavardavar. Siedzimy na beczce prochu. Dlaczego ten dureń nie chce stąd prysnąć!?

– Z powodu Brejtle.

– Jak to? – Powoli mnie od siebie odsunął. – Brejtle jest teraz moim uczniem. Ma spisać protoewangelię dla jassich. Chroni go immunitet.

– Uwierzyłeś im? Kotku, naprawdę mnie niepokoisz. Ten cały cyrk, najwyraźniej zaczyna cię wciągać.

– Przesadzasz.

– Doprawdy? To czemu nie powiedział ci o rzeczywistej sytuacji Brejtle?

– Jakiej znowu sytuacji?

– No, właśnie. To, że umieścili go tak blisko nas, nie podsuwa ci możliwego wytłumaczenia?

– Będzie donosił Radzie. Co z tego?

– Jako mesjasz, który przeżył własną transformację, powinieneś posiadać umiejętność płynnego przechodzenia od kwestii ogólnych do szczegółów, i odwrotnie. Ogląd całości nie ma sensu bez możliwości odniesienia go do części składowych. Dopiero w tym wyraża się pełnia kunsztu transformacyjnego. Po co ci umiejętność lewitacji, skoro nie rozumiesz, że Brejtle jest typowym zakładnikiem-wytrychem.

– Wytłumacz.

– Jako narkoman, może być doskonałym narzędziem manipulacji. Przypuśćmy, że któryś z członków Rady zechce wyciągnąć odmienne wnioski z lekcji jaką nam zafundował Eurupion. Jako twój uczeń, Brejtle ma do ciebie ułatwiony dostęp. To otwiera wiele możliwości.

– Na przykład?

– Oto jeden z możliwych scenariuszy: Giniesz z rąk niezrównoważonego ćpuna, mającego obsesję na punkcie znienawidzonych homo. Znając możliwości Starszych, nietrudno będzie rzucić podejrzenie na grupę secesjonistów. Rzeczywistych, lub tylko wyimaginowanych. Za jednym zamachem można by usunąć Odkupiciela, lojalnego wobec niego przywódcę elitarnej Gwardii, powiązanego z zamachowcem, oraz uzyskać dogodny pretekst do likwidacji najzagorzalszych członków Autonomii. Takie rozwiązanie pozwoliłoby też na zawsze zmonopolizować twoją legendę. Martwy, miałbyś raczej zerowe szanse na kreowanie własnego wizerunku. Zastraszeni uczniowie wystarczą jako świadkowie transformacji. Propaganda może tylko na tym zyskać. Przynajmniej z perspektywy Starszych. Przypomnij sobie, co Kościół zrobił z mitem Jezusa. Z balansującej na granicy unicestwienia sekty, dość szybko uczynił narzędzie wielowiekowego, politycznego terroru.

– Teraz to ty zaczynasz mnie niepokoić.

– Radju to znakomity nauczyciel. Kochanie, kiedy mężczyzna, choćby i mesjasz, przestaje myśleć racjonalnie, wtedy stojąca u jego boku kobieta musi zacząć to robić za niego, nawet, gdyby takie postępowanie uznawała za cokolwiek poniżające. To kwestia wysoko rozwiniętego instynktu samozachowawczego.

– Zabolało.

– Pobudka! Dlaczego twoi uczniowie to wielorasowa, wielonarodowa zbieranina?

– Bo taki skład grupy jest najbardziej reprezentatywny?

– Litości! Starsi doskonale znają ziemską historię. Znacznie lepiej, niż ty i ja razem wzięci. Wiedzą, że solidarność gatunkowa nie jest waszą mocną stroną. Mimo to, przezornie postanowili wyeliminować jak największą liczbę możliwych punktów zaczepienia.

– Waszą?

– No, tak. Odkąd wiem, kim jestem, nie potrafię wykrzesać w sobie entuzjazmu na myśl o przynależności do gatunku, który tak skutecznie eksterminuje własnych przedstawicieli, że Starsi zdecydowali o zaliczeniu go do kategorii ras reprezentujących ewolucyjne ogniwo pośrednie.

– Przecież Starsi też walczą między sobą. Poza tym, twój wzorzec…

– Mój wzorzec, to twoja była partnerka. Harpia, której zrządzeniem losu udało ci się wymknąć. Doceń to, co masz, i zacznij myśleć. Nie jesteśmy już sami.

– To znaczy?

– Będziesz tatą, mesjaszu.

– Jak…?

– No wiesz, trochę nad tym wspólnie pracowaliśmy.

– Kornelio!!

– Ciszej. To musi zostać między nami.

– Oczywiście, Starsi…

– Dokładnie tak. Prócz nas, wie tylko Radju. Tym razem czas działa na naszą niekorzyść. Au! Nie ściskaj mnie tak mocno, brutalu.

– Przepraszam. Kocham cię… Kornelio, tak bardzo…

– To potem. Nie rozpędzaj się. Teraz musimy obmyślić nowy plan. Pora, abyś zaczął naprawdę wykorzystywać podarunek jassich.

– Co tylko każesz.

– Zatem, posłuchaj…

***

Koniec

Komentarze

"(...)kobieta musi zacząć to robić za niego, nawet, gdyby takie postępowanie uznawała za cokolwiek poniżające"
myślenie? poniżajace? >_< piękne dzięki w imieniu kobiet

Nowa Fantastyka