- Opowiadanie: exturio - Układ

Układ

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Układ

Anna umierała, a Trevor wiedział, że nic nie może zrobić. Ze smutkiem i rozgoryczeniem obserwował unoszącą się w nierównych odstępach czasu pierś dziewczyny, zasłuchany w płytki oddech. Intensywne myśli goniły się w jego głowie, jakby poza granicą postrzegania. Nie zwracał na nie uwagi, w tym momencie były mu obce.

Ukochana Trevora umierała od lat. Powoli postępująca choroba systematycznie wyniszczała ciało dziewczyny, skracając jej oddech, odbierając rumianość policzków, pozbawiając każdej najmniejszej radości w życiu.

Anna poruszyła się niespokojnie, otwarła opuchnięte oczy. Powitała go słabym uśmiechem spierzchniętych ust. Mężczyzna spróbował odwzajemnić uśmiech. Nie zdołał.

 

***

 

 

– Usłyszałem twoje modlitwy, człowieku. – Mężczyzna w meloniku pojawił się znikąd, usiadł w kościelnej ławie, rozpiął czarną marynarkę. – Mam dla ciebie propozycję, która jest odpowiedzią na twoje błagania.

Trevor uśmiechnął się smutno. Żarty nie były mu w głowie.

– Ignorowanie mnie jest naprawdę złym pomysłem – stwierdził nieznajomy. – Pamiętaj o umierającej Annie.

Dał się podejść, przez krótką chwilę jego oczy wyglądały jak spodki filiżanek.

– Wbrew temu, co myślisz, nie jestem nawiedzonym wariatem – delikatnie uśmiechnął się mężczyzna.

To wystarczyło. Trevor poczuł bliskość mistycznej tajemnicy, która w dodatku umożliwiała mu uratowanie ukochanej.

– Będę musiał oddać duszę? – spytał bez wahania.

Koleś w meloniku obrzucił go pobłażliwym spojrzeniem.

– Takie umowy tylko z konkurencją – stwierdził, podając Trevorowi zadrukowane kartki i wieczne pióro. – Tylko kilka podpisików, wszystko tak, jak w modlitwie. Proszę spokojnie przeczytać.

Zagadnięty nie miał zamiaru czytać. Euforia z możliwości uratowania ukochanej ogarnęła cały jego umysł.

– Tutaj – powiedział mężczyzna wskazując miejsce podpisu. – Tutaj i tu – dodał, przekładając strony. Kiedy wszystkie podpisy zostały złożone na właściwych miejscach, człowiek w meloniku uśmiechnął się promiennie, wstał.

– Do zobaczenia już niedługo – rzucił, zanim wyszedł.

 

 

***

 

 

Stan Anny zaczął się poprawiać. Lekarze nie mogli uwierzyć w wyniki badań, każde kolejne powtarzali kilka razy. Cud się stał i postępował, dając nadzieję na całkowite wyleczenie.

Następne dni przynosiły coraz więcej małych radości: kobieta zaczęła jeść bez pomocy innych, mówienie nie sprawiało jej już trudu. Wszystko szło w dobrym kierunku.

Odwrotna tendencja ujawniła się w zdrowiu Trevora. Mężczyzna, który do tej pory był zdrów jak ryba, od podpisania umowy zaczął niepokojąco kaszleć. W kolejnych dniach kaszel zaostrzył się, Trevor podejrzewał jednak, że to cena, którą trzeba zapłacić, dlatego przyjął takie rozwiązanie za całkowicie naturalne.

Pewnego wieczora długą rozmowę przerwał Annie i Trevorowi niespodziewany zawał serca dziewczyny. Mięsień, osłabiony wieloletnią chorobą, nie wytrzymał i po prostu stanął. Nikt nie mógł nic na to poradzić.

 

Zrozpaczony kochanek długo wędrował bez celu, zanim ponownie trafił do kościoła, w którym niegdyś spotkał mężczyznę w meloniku. Usiadł w tej samej ławce, na tym samym miejscu. Całą swoją gorycz wylał przed Bogiem Miłosiernym.

– Mieliśmy umowę – wyszeptał na koniec, jakby to miało załatwić sprawę i oddać życie Annie.

– My nie podpisujemy umów – sucho stwierdził jasnowłosy franciszkanin, wychodząc z bocznej kaplicy. W jednej ręce trzymał różaniec, bawił się koralikiem. – Nie układamy się z ludźmi, bo działamy według Planu.

Trevor miał coś powiedzieć, wykrzyczeć niebieskookiemu młokosowi, co sądzi o jego nieukładaniu się. Nie umiał.

– Jeśli z kimkolwiek zawarłeś jakąś umowę – powiedział franciszkanin, kierując się w stronę wyjścia – to nie byliśmy my.

Trevor rozkaszlał się. Atak trwał długą chwilę. Kiedy skończył, spojrzał na chusteczkę w całości pokrytą krwią.

Koniec

Komentarze

Ciekawy szorcik, daje do myślenia. Podobał mi się. Pozdrawiam

Mastiff

Fascynujący tekst, który pozostawia czytelnika z uczuciem niepewności i mnóstwem pytań w głowie.

Podoba mi sie, Tylko Pytanie ... Kto to ten Koles w meloniku ? :D Ciekawa postać...

exturio, mocny szort. Poziom jak zwykle wysoki.

Ry23, Ty reklam nie oglądasz? ;) To był facet z banku :P

"- Tutaj - powiedział mężczyzna wskazując miejsce podpisu. - Tutaj i tu - dodał, przekładając strony". - skąd ja to znam? ;)

 

Ranferiel Na to sam bym nie wpadł, Teraz opowiadanie samo w sobie inaczej sie czyta :)

Ile mozliwości interpretacyjnych to otwiera :D

Dzięki za komentarze. 

Ry23, tłumaczenie wszystkiego czytelnikowi uważam za impertynencję. Myślę, że wszystkie poszlaki zostały zawarte w tekście. :)

Ranferiel, to nie była manifestacja wymierzona w bank od Kolesia z Melonikiem. ;)

Pozdrawiam
 

exturio, no ja myślę :P Tak się składa, że jest to instytucja szczególnie bliska mojej skromnej osobie ;)

Jeśli założyć, że franciszkanin jest konkurencją kolesia w meloniku, to może to dominikanin? Tylko melonik dla zmyły... ;)

A tak na poważnie, to tekst bardzo mi się podobał. Ale muszę jeszcze nad nim chwilę posiedzieć.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

A mnie sie zdało take se. Przewidywalne, mało emocji i o. Wolę Cię w dłuższej formie.

Ach, jeszcze jedno - u nas w kościele franciszkanie jak najbardziej zachęcają do podpisywania! Parę razy jak byłem w tamtej parafii na mszy, to namawiali, żeby podpisać deklarację abstynencji ;)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Dzisiaj wyjątkowo obrodziło niezłymi szortami. Fajny otwarty tekst.
usiadł w kościelnej -- tu chyba czegoś brakuje,
pozdrawiam

I po co to było?

a.k.j, w końcu ktoś powiedział to, na co czekałem. ;P

Diriad, podpis podpisowi nierówny! 

syf., dzięki, poprawione.

 

exturio jak zawsze w doskonałej formie. Podobało mi się, ale mimo wszytko wolę czytać Twoje dłuższe teksty. Ten jest naprawdę dobry z mocną końcówką, dającą do myślenia, ale za krótkie. Czekam na dłuższy tekst. Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dobre. Szkoda, że nie dłuższe. Tajemniczy mężczyzna skojarzył mi się z obrazem Rene Magritte "Golconda".

mkmorgoth, postaram się dostarczyć coś dłuższego w najbliższym czasie. Dzięki za komentarz :)

elvicka, gdyby było dłusze, straciłoby sens. :)

Pozdrawiam 

O, same znane nicki. Kącik wzajemnej adoracji? 

A może aktywni użytkownicy komentujący tekst osoby o wyrobionej renomie?

Całkiem niezły, mocny w odbiorze szort, choć poszlak prowadzących do własnej interpretacji jest mało. Bardzo szybko i przyjemnie czytało mi się ten tekścik. Chyba ostatnio poziom opowiadań zamieszczanych na tym portalu wyraźnie wzrósł. Czyżby przyszło siedem lat tłustych?

Pozdrawiam
Naviedzony

Motyw faustowski raz jeszcze. Kolejny oszukany paktowicz. Ci się nigdy nie nauczą. Chodliwy temat, nie ma co, sam mam jeden takowy w zanadrzu. Co do samego tekstu, ani grzeje ani ziębi i jakoś nie widzę w nim głębi, ale to tylko moja opinia. I jakoś fragment "myśli goniły się w jego głowie" zabawnie się kojarzy, ale też chyba tylko mi. Ogólnie fajnie piszesz. Czekam na dynamit spod twojego pióra, bo jest potencjał. Pozdrawiam.

themostenes, to nie czekaj tylko przeczytaj 1453 :)

themostenes, pewnie byłoby mi przykro, że nie udało mi się zmusić do przemyśleń, ani wzbudzić głębszych uczuć, ale sam nie uznaję tego shorta za szczególnie dobry (jak zresztą większość tekstów spod mojej ręki), więc nie spodziewałem się jakiegoś zaskakująco dobrego przyjęcia (zawsze jestem zdziwiony. Zawsze). Tak to jest z tekstami pisanymi rano, dla rozbudzenia umysłu.
Dzięki za "ogólnie fajnie piszesz", doceniam. Dynaitu nie ma się co spodziewać w najbliższym czasie, mam trochę pracy niezwiązanej z NF.

Ranferiel, dzięki za reklamę, ale 1453 naprawdę nie jest wybitne, nie ma sensu go wyciągać. Jeśli miałbym cokolwiek komukolwiek polecać, to z moich tekstów byłby to raczej Upadek, dużo bardziej go lubię. ;)

Dzięki za komentarze.
Pozdrawiam 

exturio, to muszę przeczytać :)

Nie omieszkam. Nawet już zacząłem czytać. co prawda bliższe jest mi sf, niż sapkowszczyzna, ale zapowiada się ciekawie. Swoją drogą zastanawiam się, czy nie warto założyć wątku, gdzie starzy wyjadacze mogliby polecić kilka opowiadań wg nich najlepszych, jakie na tym portalu czytali, bo nie oszukujmy się jest tu też sporo miernoty. Co prawda są piórka, ale nie zawsze przekłada się to na wybitny tekst, choć raczej zawodu sie nie doznaje. Archiwum też jest jak przypuszczam dosyć rozrośnięte i ciężko dogrzebać sie do starych tekstów. A tak każdy zainteresowany wskazałby dwa, góra trzy opowiadania które wywarły na nim wrażenie i z czystym sumieniem wysłałby je do druku. Być może jest już taki wątek.Myśle, ze nie byłoby to złe. Nowi mogliby zapoznać sie z tym co na Fantastyce najlepsze, a bieg czasu upchnął to do lamusa. Propozycję poddaje pod głosowanie. 

Myślę, że to nie miejsce na takie dyskusje... Po prostu załóż w hajdzie temat, w którym będzie można podzielić się najlepszymi (we własnej opinii) tekstami. Bez głosowania.

BTW: czuję się urażony terminem "sapkowszczyzna". Naprawdę.
 

Hehe dobrze, że odebrałeś ten termin w taki sposób, bo w istocie nie miałem na myśli nic złośliwego, a raczej napisałem to jako zaletę twojego opowiadania, które swoją drogą mi sie podobało.
Wybacz, że sie zapędziłem i zaśmieciłem to wynurzeniami nie związanymi z tematem. Istotnie to nie miejsce na to.
Czekam na kolejne opowiadania. 

Mnie podobał się styl, bo napisane jest fajnie. Co do treści, to nadal nie kapuję o co chodziło z tym kolesiem w meloniku. Nawet reklamy banku za bardzo nie kojrzę, jesli to do niej jakies odniesienie było.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka