- Opowiadanie: Szalek - Świt jakich mało

Świt jakich mało

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Świt jakich mało

Dziwna noc. Radomsko spowite kożuchem mgły jak nigdy. Jeszcze po 4 rano Słońce nie kwapiło się do rozjaśnienia świata a Księżyc ginął w mlecznej skorupie. Taki pogodowy "status quo".

Po nocy pełnej pracy Diabeł z Aniołem spotkali się na rutynowym podsumowaniu dyżuru w parku przy Szachownicy.

Jeden przyniósł plastikowe kubki a drugi flaszkę Jacka Danielsa. Usiedli na ławce jak pospolici kloszardzi.

Nie przejmowali się już niczym. Bo przecież czego mieli się obawiać?

– Ludzie to debile.– skwitował Diabeł otwierając butelkę.

-Masz rację.– przytaknął Anioł przecierając ręką kubki. Postawił je na ziemi przed kolegą.

-Powiedz mi drogi skrzydlaty waflu, jak Szef jeszcze to wszystko może tolerować?-zaczął polewać czerwony płyn do kubeczków.

-Chyba ma więcej wyrozumiałości niż my.

-Jakby musiał częściej z nimi pracować zrozumiałby, że ludziska potrzebują czegoś więcej niż klapsa po tyłku Sumienia– podniósł kubki i podał jeden towarzyszowi. Anioł wyciągnął z płaszcza fajki, włożył sobie jedną do ust. Pstryknięciem palców odpalił tytoń.

-Wam nie wolno palić– powiedział zbereźnie Diabeł.

-I co z tego. Chcesz też?– wzruszył ramionami i patrzył się przed siebie.

-Nie, dzięki. Rzuciłem je sto lat temu, szkoda pieniędzy.

Anioł się zaciągnął i zwrócił uwagę na blade światełko z mieszkania nad Castellą.

-Kto tam mieszka?– zapytał z wielkim zdziwieniem.

-Jakiś złamas, chyba jest pisarzem. Żyje sam w odosobnieniu, schodzi na dół upić się w przerwie między rozdziałami.

Sylwetka mężczyzny pojawiła się przy oknie. Otworzył je szeroko. Wyjrzał blady mężczyzna z parodniowym zarostem. Zaczął się głośnio śmiać, nie zważając na nie odpowiednią porę do takich czynności. Po chwili zniknął w głębi mieszkania. Krótka chwila minęła i przez okno poleciała maszyna do pisania roztrzaskując się o bruk przed wejściem do kawiarni. Znowu stanął w oknie mężczyzna wpatrując się w rozwalony sprzęt.

Anioł i Diabeł spoglądali tylko na siebie. Anioł znowu zaciągnął się papierosem.

Chwila głuchej ciszy.Facet usiadł na parapecie. Rozejrzał się wkoło. Miał pustkę w oczach. Przechylił się i z pierwszego piętra skoczył na główkę niczym nurek do morza. Leciał krótko, złamał sobie kark na rozłupanej maszynie.

Krew z rozwalonej czaszki zalała chodnik. Farbowała czerwienią rowki między kostkami.

-Miałeś go na dziś zapisanego w papierach?– zapytał Diabeł.

-Nie, myślałem przez chwilę, że jest twój.– znowu beznamiętnie się zaciągnął.Dym zlewał się z mgłą.

-Ja też go nie miałem. To znaczy, że był świrem. Znasz procedury. Masz monetę?

-Jasne, jakieś drobniaki będę miał.– zaczął szperać po kieszeniach.

-Jak wypadnie orzeł idzie zemną jak reszka buja się z tobą– powiedział Anioł, wyciągając złotówkę.

-Rzucaj na ziemię– skinieniem ręki pokazał Diabeł.

Skrzydlaty rzucił monetą i swobodnie pozwolił jej upaść na ziemię. Oboje nachylili się nad werdyktem Losu.

-Do jasnej cholery, w takich momentach zawsze macie szczęście!- oburzył się Diabeł.

-Wiesz jak to mówią– Bóg kocha szaleńców– uśmiechnął się szeroko.

-Na dziś to chyba będzie tyle– skwitował Anioł i ugasił peta w resztkach alkoholu. Syk gasnącego żaru był dobitny.

Wstał i pomaszerował w stronę zwłok. Mgła powoli rozmywała się, robiło się widno. To była dziwna noc.

Koniec

Komentarze

Nawet sympatyczna historyjka. Przyznam, że się uśmiechnąłem. Musisz ją jednak podszlifować -- mniej przysłówków, zapis dialogów, interpunkcja. Za to duży plus za skrzydlatego wafla.
I nie rozumiem, czemu kolesie w parku w Radomsku z plastikowych kubasów walą Danielsa, a nie starogardzką, gorzką żołądkową albo po prostu komandosa.
Oboje = on + ona. On + on = obaj.
pozdrawiam

I po co to było?

-Wam nie wolno palić- powiedział zbereźnie Diabeł.
Hmm? Można mieć zbereźne myśli, można śpiewać zbereźne piosenki, ale żeby coś zbereźnie powiedzieć (i to jeszcze tak niewinny tekst), to pierwszy raz widzę.

Pomysł banalny, ale opowiadanie sprawnie napisane, bez błędów (po ostatnich produkcjach Ajraka i paru innych osób już za samą ortografię daję plus), nieprzegadane i bez przekombinowanych lub sztucznie wzniosłych opisów (tego też ostatnio mieliśmy ciut za dużo).

W sumie mi też sie podobało. Ale, że sprawnie napisane, to bym nie powiedziała. Anioła i Diabla wielką literą to jeszcze mogę zrozumieć, ale dlaczego słońce i księżyc? Interpunkcja występuje szczątkowo i nawet w tych szczątkach zdarzają sie byki, glównie przy zapisie dialogów. Przeszkadza to na tyle, że momentami nie wiadomo, o co chodzi. Unikaj powtórek, synonimy bardzo łądnie wsbogacają tekst. Fragment z facetem jak dla mnie do ponownego napisania, ogólnie opisy lekko kuleją. Spróbuj też unikać zaimków, można się bez nich obyć z korzyścią dla tekstu.

www.portal.herbatkauheleny.pl

(przepraszam za ortografie, ale nie mam polskiej klawiatury)

Co do tekstu, to gratuluje pomyslu, usmialem sie. Zgadzam sie z Achika, zberezne pytanie o papierosy jest jakby nie na miejscu. Po za tym przyjemne czytadlo.

Pozdrawiam

Ciekawy pomysł, anioł i diaboł jak dwaj kloszardzi siedzą sobie w parku, popijają napój wyskokowy i  nic sobie nie robią z odwiecznej walki dobra ze złem ;D

Jeszcze po 4 rano Słońce nie kwapiło się do rozjaśnienia świata a Księżyc ginął w mlecznej skorupie. – w opowiadaniach liczby zapisujemy raczej słownie.

 

Po nocy pełnej pracy Diabeł z Aniołem spotkali się na rutynowym podsumowaniu dyżuru w parku przy Szachownicy. – spotkali się w parku, czy mieli tam dyżur? Bo ze zdania wynik ta druga wersja. Zmień sobie szyk i będzie ok.

 

-I co z tego. Chcesz też?- wzruszył ramionami i patrzył się przed siebie.- To się raczej niepotrzebne. I całe zdanie brzmi dziwnie. Wynika z niego, że anioł patrzył przed siebie od dłuższego czasu, a przecież wcześniej robił masę innych czynności.

 

A mnie tyle jakoś tak zgrzytło. + to ze zbereźnym.

Fajny tekst, podobał mi się. Faktycznie Diabeł i Anioł jako kloszardzi to ciekawa mieszanka :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka