- Opowiadanie: RobertZ - Te cholerne drzwi nie chcą się otworzyć!

Te cholerne drzwi nie chcą się otworzyć!

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Te cholerne drzwi nie chcą się otworzyć!

Potężna eksplozja wstrząsnęła pobliską stacją benzynową. Przez ułamek sekundy budynek zdawał się unosić w powietrzu, a następnie pochłonęła go szybko rozchodząca się kula ognia. Wokół zastukały spadające na ziemie palące się kawałki metalu, szkła i gruzu. Ulice wypełnił duszący, gryzący zapach dymu. Całe miasto płonęło i nikt w nim nie gasił pożarów. Wybuch zbiorników z paliwem był jedynie jedną z wielu uwertur tej gigantycznej katastrofy. Paliły się wieżowce, sklepy, urzędy oraz stojące na ulicach samochody. Nawet z pobliskiej stacji metra wydobywały się kłęby dymu. Ludzie uciekli z miasta porzucając cały swój dobytek. Tylko ja zostałem, na ulicy, wśród spadających wokół kawałków zniszczonego budynku stacji.

Nerwowo szarpnąłem za klamkę. Mój przyjaciel, ten nierozgarnięty głupek musiał je niechcący zatrzasnąć wbiegając do środka, a co gorsza nie miał klucza i przez to nie mógł ich otworzyć. Przez szklaną szybę widziałem jego twarz. Z przerażeniem w oczach spoglądał na mnie. Wiedział, że jestem na niego zły, ale przecież go nie skrzywdzę. Zostaliśmy sami, a to do czegoś zobowiązywało. Niezdarnie, po raz kolejny, przymierzyłem się do otwarcia szklanych sklepowych drzwi. Te, tak jak poprzednio, stawiły opór. Nowy, mocny metalowy zamek blokował wejście do środka. A tam był mój przyjaciel. Co prawda nie znałem go. Poznaliśmy się dopiero dzisiaj. On biegł przede mną, a ja za nim, ale czułem, skądś wiedziałem, że się zaprzyjaźnimy. Kawałki spadającego szkła poraniły mnie. Nie chciałem żeby to tak się skończyło. W sklepie znajdowało się jedzenia, a ja byłem głodny i, bombardowany odłamkami, zacząłem się palić.

Nie ustępowałem. Walczyłem ze złośliwym losem. Monotonnie waliłem całym ciałem w szybę. Na szkle pojawiły się rysy, powoli zaczęła ona pękać poddając się mojej woli. Poznaczyły je również smugi krwi, ale tym się nie przejmowałem. Byłem coraz bardziej wściekły. W końcu szkło pękło. Szyba z hukiem rozpadła się na tysiące drobnych kawałków. Wpadłem do środka i przewróciłem się na podłogę. Niezdarnie podniosłem się z niej i ruszyłem w kierunku mojego przyjaciela. Ten, wyraźnie czymś przerażony, próbował uciekać, ale okazało się, że drzwi na zaplecze są zamknięte. Nie wiem czego się bał. Ja tylko chciałem go wziąć w swoje ramienia i przytulić. Tak długo dobijałem się do tych drzwi. Po prostu tęskniłem za nim. W końcu dopadłem go i razem upadliśmy na ziemię.

Musimy się bliżej poznać. Zresztą byłem strasznie głodny.

– Mózg, móóóózg – wycharczałem i wgryzłem się w podstawę jego czaszki. Czułem jak ogarnia mnie spokój. Po raz pierwszy od dawna czułem się nasycony i szczęśliwy. I to dzięki mojemu przyjacielowi; kawałkowi szarej brei znajdującej się w głowie tej przestraszonej istoty.

Wszystko wokół płonęło, ale jakoś wcale mnie to nie martwiło.

Koniec

Komentarze

zdawał się unosić  i za chwilę Całe miasto zdawało się płonąć
spadające na ziemie ,spadających wokół kawałków , Odłamki spadającego szkła
- trochę rzuciły mi się w oczy te "spadające" różności
Wiesz czego mi zabrakło w tym shorcie? Opisu pokazującego emocje tej istoty za szybą. Bo zakładam, że to też chciałeś pokazać: strach. A tymczasem napisałeś o nim: Z przerażeniem w oczach spoglądał na mnie. i później:Ten, wyraźnie czymś przerażony, próbował uciekać. Nie żebym się czepiała, ale mógłbyś oddać  to przerażenie inaczej.
Sam pomysł ciekawy, przyjemnie się czytało.
Pzdr

Hehe, "brain", "brain". Fajne, taki mały fragmencik "Żywych trupów" z punktu widzenia zombie. Podobało mi się, pozdrawiam

Mastiff

Pomysłowe, fajne i nawet emocjonujące, powiedziałbym.
Pozdrawiam.

Fajne. Pierwszy akapit kojarzy mi się z Kingiem. Takie pierwsze skojrzanie w trakcie czytania. Dobry tekst. Mi się podoba. Agazgaga ma rację, więcej emocji by się przydało, mimo to tekst ciekawy, dobrze się czyta.

Dzięki za opinie. Cieszy mnie to, że szort się podobał. :)

No prosz... I oto zrobiono z zombie istotę rozumną. A ja zawsze zastanawiałem się, ogladając filmidła, co też kłębi się w tych łbach z wyszczerzonymi gebami ;) Sympatyczne.

Dobry pomysł i wykonanie. Oby więcej takich horrorków z Twojej głowy wypływało :)

Faktycznie, pokazanie tej sytuacji z perspektywy zombiaka wyszło naprawdę spoko.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Interesujący pomysł.
Można by to rozwinąć; jak jeden zombiak postrzega drugiego?  Tak sobie gdybam...
Widzę, że masz jeszcze czas na poprawienie literówek i przecinków:) 

Pomysł ciekawy, nawet trochę zabawny, ale bez fajerwerek. Wykonanie na poziomie, ale technicznie, to można by to jeszcze podrasować. Głównie pozbyć się powtórek i sięjozy. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Się robi :)

Człowiek dla zombiaka przyjacielem? Ciekawe to podejście...

Raczej mózg, przynajmniej tak to zrozumiałem:)

Mastiff

Bohdan - Chyba zarówno człowiek, jak i jego mózg są przyjaciółmi dla zombie.
Mój przyjaciel, ten nierozgarnięty głupek musiał je niechcący zatrzasnąć - to człowiek na pewno
A tam był mój przyjaciel. Co prawda nie znałem go. Poznaliśmy się dopiero dzisiaj. On biegł przede mną, a ja za nim...- tu też, bo mózg by biegł :) ?
I to dzięki mojemu przyjacielowi; kawałkowi szarej brei znajdującej się w głowie tej przestraszonej istoty. - ale tu przyjacielem wydaje się być szara breja ;)

To akurat był celowy zabieg. Chciałem trochę zdezorientować czytelnika :)

Zombiak jest na tyle tępy, że mógł nie zdawać sobie sprawy, że mózg sam nie otworzy drzwi. Z drugiej strony, każda czynność zaczyna się w mózgu...

Zombiaki już takie są, ale ten "mózg, móóóóóóóóóóóózg", to jest nie do podrobienia :).

Nowa Fantastyka