- Opowiadanie: Moose108 - JAK to brzmi ? ETIUDA b-moll na 8 rąk

JAK to brzmi ? ETIUDA b-moll na 8 rąk

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

JAK to brzmi ? ETIUDA b-moll na 8 rąk

Etiuda b-moll na 8 rąk

 

Pracownia artystki,

sztalugi, pędzle ,farby,

gustowne mebelki,

twórczy nie-ład,

na malutkim taborecie w rogu przycupnął kocur

i trwa jak rzeżba.

Na francuskim biurku monitor komputera,

przed nim WebCam wycelowany na pokój.

Jedną ze sztalug zdobi rozpoczęty obraz :

 

Na letniej ,kwitnącej łące pod grubym,starym drzewem siedzi para,

przytuleni do siebie,

stroje średniowieczne : jej sukienka z falbankami i gorset, trzewiki

jego bluza, fantazyjna czapka i bufiaste spodnie.

 

W tle rozbrzmiewają łagodne pasaże fortepianu…

Do pracowni wchodzi młoda kobieta,ubrana w długa powłóczystą sukienkę.

Kot skacze do niej z taboretu i łasi się.

 

Podeszła do sztalug,przekręcając głowę i obserwując swoje dzieło z dystansu :

 

po chwili bierze do reki pędzel i poprawia kilka detali stroju dziewczyny.

Wkrótce będzie gotowe, to teraz jeszcze kilka pociągnięć tutaj…i tam też.

 

Dzwonek telefonu wyrwał ją z zamyślenia-

odłożyła farby,

kamera cofa się, widzimy jak wychodzi z pokoju i podnosi słuchawkę na szafce

pierwszy plan :

 

Tak,proszę ?

Witam, wkrótce bedzie gotowy,

tak, już prawie -

jedną dłonią trzyma słuchawkę,

palcami drugiej kręci młynki na niesfornym loku,po czym zakłada go za ucho

jak mówiłam, to nie fabryka – uśmiecha się wyrozumiale do niewidocznego rozmówcy

-może jeszcze potrwać,

potem musi wyschnąć i tak dalej,

a rama to raczej wg Państwa gustu,

chwilę słucha odpowiedzi,

przestępując z nogi na nogę

Tak, dam znać gdy skończę,

tak będzie najlepiej.

 

Odkłada słuchawkę,

,kamera stoi nieruchomo,

dziewczyna wchodzi do pokoju,

potem zbliżenie jej loków na tle sztalug i dalszy plan z perspektywy.

 

Bierze pędzel do ręki, wzdycha i patrzy na obraz i nagle…

 

To niemożliwe -wyraz zaskoczenia ,zdziwienia na twarzy, mruży oczy,

zamyka je i znowu otwiera ,potem uśmiech niedowierzania :

 

Para na obrazie siedzi teraz oparta o drzewo, jej gorset jest rozpięty,

nad nimi 2 ptaki ciekawsko zaglądają z gałęzi, niedaleko krąży bąk,

osa polatuje nad kwiatami u ich stóp.

jedno z ramiączek panienki: opuszczone, obraz żyje !

 

Dziewczyna patrzy na swoje dzieło z pięć minut,

nic się nie zmienia,jak normalny, statyczny obraz.

 

Wychodzi ponownie -kamera zostaje w pokoju-

 

i widzimy jak po chwili obraz ożywa ,zaczyna falować ,zmienia fakturę :

wieje lekki wietrzyk, rude włosy dwórki spadają jej na twarz,

partner całuje ją w ucho ,dziewczyna śmieje sie i kładzie mu głowę na ramieniu.

 

Po chwili artystka staje w drzwiach pracowni i z niedowierzaniem kontempluje zmianę :

obraz w międzyczasie ponownie zastyga.

 

wreszcie macha ręką, parska śmiechem i wraca do przedpokoju.

 

Zgrzyt klucza w zamku,jej kroki na schodach.

 

Para na obrazie wystawia twarze na słońce,on zrywa maliny z pobliskiego zagajnika

i kładzie na otwartej dłoni swej lubej,

ona z gracją przyjmuje owoce, przesuwa nieskończenie powolnym,

miękkim ruchem małym owocem po wargach ukochanego.

Ptaki na drzewie piszczą, ćwierkają i sfruwają z gałęzi na gałąż.

Oboje grzeją sie w gorących promieniach,

ona drzemie, on bada konstrukcję jej gorsetu i przygląda sie nielicznym chmurkom

na letnim niebie -coś jak pastersko-dworska idylla.

 

**********************

 

Mija pół godziny,

autorka wraca do mieszkania,

kamera podąża za nią – dłoń odkłada klucz na półkę,

nagie stopy uwolnione z lekkich butów prowadzą do kuchni,

jej dłonie zamaszystym ruchem opuszczają na kuchenny stół siatkę z zakupami.

Muzyka zmienia się -wesołe ,figlarne dżwieki sredniowiecznej,jakby ludowej muzyki

wypełniają mieszkanie na poddaszu.

 

Dziewczyna idzie pod prysznic – po drodze do łazienki pozbywa się kolejnych

fragmentów bielizny –

kamera bierze ją powoli od szyi do łydek i podąża za nimi,widok od tyłu

jej ruchy przypominają powolny strip-tease…

śliczne figi zawisły na drzwiach kabiny prysznicowej,

koszulka i spodnie lądują na pralce.

 

Rozsuwa drzwiczki prysznica,

kamera bierze ją do linii kolan,

dłoń pieści kurek z ciepła woda o kilka chwil za długo– zbliżenie na kurek

i przykrywającą go i dłoń o pomalowanych na fioletowo paznokciach

zasuwa za sobą szklane drzwi,

widzimy zarys jej ciała na który spada ożywczym strumieniem pieszczota ciepłej wody,

 

jej dłonie błądzą po ciele, aż wreszcie znajdują.

Po minucie dotyka znowu kurka i odkręca go bardziej, zamyka oczy…

woda spada na nią z mocą górskiego strumienia.

Dziewczyna zmienia swoje ustawienie względem tej ciepłej,relaksującej

fontanny która obmywa ją raz po raz,

jej ciałem zaczynają wtrząsać dreszcze mimo ciepła…

 

dżwięk płynącej wody prawie zagłusza muzykę

 

rozpuszcza włosy i zanurza głowę w strudze spadającej wody,

(w tle nadal przytłumione lecz wyrażne dzwięki wesołego folku z kuchni)

 

( Widok łazienki gaśnie,

przejście na wnętrze pracowni – para z obrazu tańczy pod drzewem do muzyki!

Ona ściągnęła juz gorset,jej rude włosy związane w warkoczu na plecach,

on trzyma ją w ramionach by za chwilę wywinąć popisowy piruet,

ptaszki na gałęzi skrzeczą ,zapewne w podziwie.)

 

Kuca i siada na podłodze kabiny,jej dłonie zaciskają się na wypustkach brodzika,

ciałem wstrząsa seria bezgłośnych dreszczy.

Dziewczyna dochodzi

do siebie kilkadziesiąt sekund.

Łapie zachłannie powietrze jak nurek,otwiera oczy ,znowu kuca ,

opiera się plecami o ciepła mokrą szybę i sięga do kurka by go zakręcić.

 

Potem wstaje i wyciera się nie bez przyjemności karminowym,włochatym ręcznikiem.

Wiąże go na sobie, zakłada klapki, suszy włosy, wyciera podłogę -

Kamera przed nią gdy idzie do pracowni i najazd na wyraz jej twarzy gdy otwiera drzwi….

 

Patrzy prosto na sztalugi.

 

Obraz przedstawia puste miejsce pod dębem…wygniecione koło trawy ,trzewiki dziewczyny

i jego buty zawieszone zawadiacko na gałęzi.

Słońce świeci już słabiej ,ptaki cichną.

 

?!

 

Kamera miękkim, rozhuśtanym ruchem przemyka po pracowni,

wyłuskuje cienie w kątach,

półkę z książkami ,wraca do obrazu przedstawiającego teraz

miejsce po dębem-poszli na spacer ?!

 

Dopiero po chwili dociera do niej ostrzegawcze prychanie kota :

 

najazd kamery na lewy róg pokoju :

 

para siedzi na jej kanapie…

Ona oparta o niego ,bawi się warkoczem,

bluzeczka rozchełstana na piersiach, policzki zaróżowione,

On wpatruje się z wyrazem kompletnego zdziwienia na twarzy w przedmiot trzymany

w ręce – odtwarzacz mp3 który artystka zostawiła na kanapie.

 

Goście, goście – myśli nasza bohaterka i podchodzi do nich, usmiechając się trochę

nieśmiało,trochę przyjażnie– może kilka zdań w staroangielskim ?!

 

Zbliżenie kamery na parę – dalej trwają tak jak przed chwila, zero reakcji.

Kot jeży sierść ,stawia ogon i prycha – dziewczyna mogłaby krzyczeć na głos lub tupać w podłogę,

lecz na próżno -oni jej nie słyszą, ani nie widzą.

Chłopak dalej przygląda się podłużnemu przedmiotowi trzymanemu w dłoni z

rosnącym niedowierzaniem,

dotyka klawiszy, wtedy jego partnerka całuje go w policzek,przytula go,

siada naprzeciwko niego i bierze jego twarz w dłonie.

 

Artystka podchodzi na pół metra, patrzy na nich, przesuwa im dłońmi przed oczami -

zero reakcji – tak doskonale udawać się nie da, po prostu ona dla nich nie istnieje.

Kot nadal prycha, wtedy czasami dziewczyna na kanapie przekrzywia

nieco głowę jak usłyszała

jakiś odległy dżwięk.

 

Ale niecierpliwe dłonie młodego mężczyzny już obejmują ja w talii,

zamyka oczy w rozmarzeniu i wtedy on całuje jej chętne usta.

Jak dwoje aktorów na pustej scenie,

bez ostrego punktowego swiatła które mogłby zakłócić ich intymność,

jeszcze dobrze widoczni w świetle tego niezwykłego dnia.

 

Obserwatorka odsuwa się i daje za wygraną -siada przy biurku,

może wrócić po aparat do kuchni i pstryknąć ich ?

( a jeśli okaże się ze będzie to

100 zdjęć przedstawiających pustą kanapę -czy to oryginalne ?)

po chwili jej twarz rozświetla błysk olśnienia -bierze kartkę i zaczyna szybko szkicować.

Wieczorne promienie słońca grają ciepłymi smugami na drewnianej podłodze pracowni.

Kot zapada w czujną drzemkę.

 

********************************8

 

Kobieta – dyspozytor omiata wzrokiem kilkanaście monitorów przed sobą,

z ulgą spogląda na

wierzchołki rosłych drzew za oknem – dochodzi 18.

Jest sama w dużej sali.

 

Od kilku godzin obserwowała widok na jednym z nich,

mieszkanie na poddaszu,

artystkę z pędzlem poprawiającą swe dzieło i żywy obraz,

na którym bajkowa para mizdrzyła się do siebie, tańczyła aż

w końcu wstali i jakby wynurzyli się

na podłodze pracowni.

 

Patrzyła z pobłażaniem jak z wyrazem kompletnego zaskoczenia na twarzy

obchodzą wnętrze pracowni, ich twarze wyciągnięte jak karykatury

gdy zaglądali do maleńkiej kamerki

przed monitorem, potem lustrowali książki na półce, czasami patrząc niewidzącym wzrokiem

w stronę kocura

który zjeżył się od razu gdy się pojawili i tłukł ogonem w taboret.

 

Ashaneen – rzuca do mikrofonu – obraz na 6tce, jaki to kraj ,Europa ? skanuj mi współrzędne !

Po chwili słyszy męskie mruczenie:

 

16tka , dobrze słyszę ? Ma zakłócenia ,coś tam cholera nie łączy,

za to znalazłem ciekawy kawałek z ich świata : pasuje jako ilustracja ?

Travis " Side " …

Poczekasz chwilę ,podglądaczko ?

 

Kobieta zastanawia się przez moment,

po chwili syczy w odpowiedzi : tak, 16… dziękuję, ale to nic ważnego, naprawdę.

Kończę za chwilę,

przełączam na autoscan.

 

Udanych wakacji, Ashan.

Asta la vista ,Maya – słyszy w odpowiedzi rechot technicznego.

 

Odsuwa się od ekranu ,

przeciąga przegubem nad czytnikiem biurka,

 

Wstaje zza pulpitu i jeszcze chwilę patrzy na trwająca w oku monitora scenę :

romantycznie wtulona w siebie para odziana w starodawne stroje spoczywa miękko

na stylowej kanapie,

szkicowana z zapałem przez blondynkę siedząca 2 metry dalej,

na której kolanach posapuje z oburzeniem rudy kot.

 

( wybrzmiewają ostatnie akordy , cichy dżwięk zamykanego fortepianu ) .

 

 

Maciek Bielawski

 

Koniec

Komentarze

Jak widać, zachwyty pod poprzednim tekstem (waham się nazwać toto opowiadaniem) tak zachęciły autora, że uraczył nas kolejnym... czymś.

Właściwy adresat tekstu: Staropolski Instytut Ambitnej Kinematografii.

Dziękuję i nadstawiam lustro...

Ma to swój urok. Jak to czytałem, przed oczyma miałem obraz francuskiego kina. Choś to tylko moja opinia, to całość jest całkiem- całkiem.

Jak widze tak sformatowany tekst, to i się odechciewa tego czytać. Wiem, jestem uprzedzony do takich form i eksperymentów, ale zmuszać się nie będę. Zwłaszcza, że poprzedni tekst mi się nie podobał.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Dziękuję za komentarze.

Signore Fasoletti, a może jednak warto ?
Bo to przecież generalizacja co piszesz.
Tak, zgadzam się że to eksperyment,
natomiast treść bardziej czytelna dzięki niemu być może...
Zresztą, nie każdemu musi się podobać ,prawda ?
Moim subiektywnym zdaniem ,pozdrawiam.

"Tak, zgadzam się że to eksperyment,
natomiast treść bardziej czytelna dzięki niemu być może..."

Waćpan
raczysz
żarto
w
a
ć
t
e
g
o sięnieda
cczzyyttaćć
apoematydadaistycznetopoczątekxxwiekuniewydajecisiężejesteśmałooryginalny?

dziękuję za już bardziej kulturalny, subiektywny  komentarz...

To ja mam być oryginalny czy tekst haha ?
Natomiast to raczej nie Ty ustalasz co jest aktualna aprobowaną formą literacką, czyż nie ?
Tak czy inaczej, korzystam z informacji w komentarzach, dziękuję.

PS raczę żartować często nawet.

Oczywiścieżetoniejaustalamaprobowanąformeliterackanatom
iastmamprawostwierdzićżezpowodunadanejformytekstj
estywjątkowocięzkidoczytaniaacowięcejmampoważnepodejrzeniaż
edziwnaformasłużytylkoiwyłaczniepodbudowaniuegoautora.

i vice versa...

Nowa Fantastyka