- Opowiadanie: padzik07 - Ostatnie dni- Ludzie i demony(Rozdział IV)

Ostatnie dni- Ludzie i demony(Rozdział IV)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ostatnie dni- Ludzie i demony(Rozdział IV)

Chatka człowieka ukryta była głęboko w lesie. Gliniane ściany porastał bluszcz i gdyby nie to że mag pokazał mu ją na pewno minął by budynek. Środek urządzono przytulnie, acz surowo. Łóżko z twardym materacem, regał pełen książek stół na środku, ot cały wystrój.

-Przeżyje?

Człowiek przyjrzał się krasnoludowi. Pokręcił z dezaprobatą głową.

-Będzie trudno. Naruszyłeś tętnice łamiąc drzewiec.

Eurodyp patrzył jak mag wyjmuje delikatnie grot i rozpoczyna operację.

Kiedy wszystko się skończyło nieznajomy padł wyczerpany na stołek.

-Jeszcze niedawno myślałem że nie istniejecie.– szepnął elf.

Człowiek spojrzał na niego i uśmiechnął się.

-I dobrze. Nie chcieliśmy byście wiedzieli.

Hanz jęknął.

-Przebudził się.– mag wstał i zajął się rannym.– Leż, nie ruszaj się. Naruszysz szwy.

Usiadł z powrotem.

-Jak masz na imię?– spytał Elf.

– Host, a ty?

-Eurodyp.

Milczeli długo czuwając na krasnoludem.

-Zaraz po wygnaniu– przerwał ciszę człowiek– uznaliśmy że lepiej będzie gdy zapomnicie o nas, uznacie za legendę. Nie chcieliśmy byście zwrócili sobą uwagi Ogee i Strażników. My uciekliśmy pod samą jej krainę. Nie poznaliście jej magii i lepiej było by tak pozostało. Ale ona kiedy zniszczyła Osadę, naszą nową ojczyznę, skierowała swe oczy ku północy, na was.

-Czemu wcześniej tego nie zrobiła? Przecież jest bogiem! -Eurodyp spojrzał prosto w oczy maga.

-Powstrzymywaliśmy jej hordy przez długi czas dzięki magii Go. Teraz bogowie wraz z mocą zaklęć osłabli. Nie wiemy jednak jak to się stało.

Milczeli chwilę.

-Czym jest magia?

-Ach no tak. Wy nie poznaliście jej od tej strony. Żeby poznać magię musisz zrozumieć naturę bogów drugiego pochodzenia.

-Jestem kapłanem. Wiem o przesączającej się mocy samego Go. Więc to ona jest magią?

-Tak.

-To ona spełniała nasze modły?

-Tylko ona. Bogowie muszą trzymać świat w ryzach. Nie mają czasu na śmiertelników.

Eurodyp milczał. Myślał.

-Mówiłeś o magii Go i Ogee.

-Wiesz dobrze że są to bogowie najwyżsi. To od nich pochodzi stwórcza moc. Magia Ogee kieruje stworzeniami tejże bogini , a ta od Go nami. Ze zniszczeniem jest wprost na odwrót. Go niszczy Ogee, a Ogee Go.

-Dla tego nie mogłeś uleczyć magią Hanza. Bo moc Go osłabła?

-Dokładnie.

-Dlaczego więc tylko wy macie magów gdy my posługujemy się magią tylko nieświadomie?

-Pamiętasz legendę. To właśnie mocą samych bogów przekupiła nas Ogee. Mieliśmy poznać jej magię. To samo z goblinami. Tyle że one znjął ją dopiero od niedawna, od demonów.

-Są sprzymierzeńcami?

-Tak.

Eurodyp wstał. Chciał biec do Quaren, ale człowiek zatrzymał go.

-Nie wszystkie pająki zginęły! Tylko czekają aż wyjdziesz! Mają was powstrzymać przed odkryciem prawdy.

 

-Panie, armia jest gotowa i czeka na twe rozkazy.– posłaniec padł na twarz.

-Dobrze, odejdź.– król odwrócił się i stojąc teraz przodem do biurka przyjrzał się mapom. Znał je doskonale. Namiot w którym się znajdował pomalowany był w pionowe czerwone pasy na białym tle.

Krasnoludzi wyszli jednak z Groty. Stali w swym zwartym szeregu ukryci za nieprzerwanym murem tarcz. Elfy już drugi raz przegrupowywały się po nieudanym ataku. Zawsze kiedy konnica zbliżała się tylko do tarczowników ci wysuwali swe długie piki dziurawiąc szyje koni.

-Niech łucznicy przygotują się.– jeden z generałów kiwną głową.– Mają wystrzelić tuż przed szarżą piechoty. Ta ma zawrócić gdy usłysz strzały.– drugi kapitan przytakną i obaj wyszli z namiotu.

Sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze. Elfy straciły proporcjonalnie znacznie więcej istot , Krasnoludzkie straty były minimalne.

Do namiotu wbiegł elf i natychmiast padł na twarz. Król odwrócił się powoli i spojrzał na niego władczo.

-Udało się panie.– posłaniec nie uniósł głowy.

-Dobrze. Niech piechota zawróci i uderzy nim się przegrupują.

-Generał Arthemis już to zarządził.

-Dobrze.

Król wyszedł z namiotu. Przyjrzał się polu bitwy. Krasnoludy przejęły już inicjatywę. Teraz rozdzieliły się na dwie grupy w miejscu gdzie przerwano ich linie i zaczęli powoli okrążać elfy.

Król skiną dłonią i za chwilę był przy nim sztab generałów.

-Wyślijcie ciężką piechotę gdy tylko odsłonią plecy.

Krasnoludy nie odsłoniły jednak. Zamiast tego wykorzystali swą słynną formację pierścienia. Utworzyli dwa rzędy, zwinęli się w okrąg zamykając elfy w środku a zewnętrzny szereg stworzył mur tarcz.

Konnica rozbiła się i o to.

Bitwa trwałą jeszcze długo, a szala zwycięstwa nie przechylała się na żadną ze stron.

Wojna uśmiechnęła się jednak w tym dniu do długouchych. Krasnoludy wycofywały się powoli w stronę Groty.

-Poddają się! Wygraliśmy!- w oddziałach wszyscy wiwatowali.

Król jednak wiedział że to nie koniec. Wiedział że nie powstrzyma swego wojska przed pogonią za krasnoludami i wpakowaniem się w zasadzkę przed Bramą.

Nie mylił się. Krasnoludzi czekali już tam na nich z wielokrotnie większymi wojskami.

 

 

 

Władca chciał by zapamiętano go jako wielkiego zdobywcę i pogromcę elfów. Przeszedł jednak do historii jako dowódca nieudolny, obwiniano go potem o późniejsze wydarzenia.

 

 

 

Dwie wielkie armie Strażników podążały w kierunku centrów kultury krają północy. Quaren i Groty.

Miasto elfów było puste. Krasnoludów gotowe do oblężenia.

 

 

 

-Dym!- Eurodyp odbiegł od okna.

Czekali już kilka dni na polepszenie stanu zdrowia Hanza.

-Quaren płonie!

Host podbiegł do okna.

-Myślałem że ich powstrzymacie.

-Kogo? – Eurodyp chciał już wybiegać .

-Demony.

Staną.

-Czy to prawda co o nich mówiłeś? Że są nieśmiertelne?

Horst spojrzał mu prosto w oczy.

-Tak, ich dusze tak, ale ciała da się zniszczyć.

-Mają podobno szukać potem nowego!

-Da się je powstrzymać. Usiądź i tak nic nie zdziałasz w pojedynkę.

Eurodyp posłuchał.

-Potrzebna jest magia Go. Myślałem że modły waszych kapłanów powstrzymają je.

 

 

 

Najwyżsi kapłani modlili się żarliwie przed swoją egzekucją. Gdy tylko król opuścił miasto, tłum uznał duchownych za zdrajców i wypełnił niedoszła wolę swego władcy.

Koniec

Komentarze

Postanowiłam nie ulegać pierwszemu wrażeniu i podejść do Twej twórczości raz jeszcze. I niestety moja przygoda z nią zakończyła się na pierwszych akapitach: przebrnęłam błędy interpunkcyjne, ale "stuł" mnie zastrzelił. Dalej tylko rzuciłam okiem i wyłapałam całą masę powtórzeń: "człowiek" to, "człowiek" tamto - istnieje taki sposób omijania tego problemu: nazwij jakoś bohatera!

Ktoś ci ukradł z tekstu całą masę literek "ł".

"...na pewno miną by budynek..."

Idą sobie z groźną miną -

Ach, kiedyż ten budynek miną?

Nowa Fantastyka