- Opowiadanie: Negra - Dobry dzień

Dobry dzień

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dobry dzień

Jest takie miejsce na rozdrożu gdzie zawsze jest miła atmosfera.Miejsce przyjazne, na wschód od miasta tysiąca wież i niebiańskiego trunku. Tam właśnie znajduje się karczma '' Zielony Smok ''. Zatrzymywali się w niej różni podróżni, mniej lub bardziej interesujący. Często opowiadali różne historię, nieciekawe i ciekawe. Dziś zwyczajem mych poprzedników zwanych zależnie od regionu: bajarzami, bardami, trubadurami czy jak w mym rodzinnym Eyr tkaczami pieśni opowiem wam historię. Wszystko zaczęło się wczesnym latem, był ciepły dzień miasto wydawało swe zwyczajne odgłosy. Podniosłem się z rynsztoka i otrzepałem z wszelkich nieczystości. Rozejrzałem się otępiałym wzrokiem po okolicy, po chwili zdecydowalem się pójść zobaczyć zbliżającą się egzekucje. Miasto ogłaszało ją już od tygodnia zginąć miał Hans czarnoksiężnik z Elms. Na placu targowym zebrala sie juz spora grupa ludzi. Skorzystałem z okazji i przeciskając się przez zbitą ciżbę ukradłem dwie sakiewki. Chwała Bogu to dobry dzień dla Teo. Chociaż dla Hansa ostatni i najgorszy w życiu. Werble ogłosiły, że skazaniec nadchodzi, dumny niegdyś człowiek szedł upadając co chwila, prowadziło go dwóch strażników o prawdziwiie okrutnych i bezlitosnych twarzach.Skazaniec miał na sobie prześliczną raniącą skórę włosiennice, na jego twarzy widać było ślady niedawnych tortur przeprowadzonych przez funkcjonariuszy inkwizycji. Wyłupione oczy straszyly ziejącymi, zaropiałymi dziurami. Na policzkach widać było zaschniętą

krew. Usta otwierały się w niemym krzyku. Po chwili zobaczylem, że skazańca pozbawiono języka i zębów. Hans wraz za strażmikami doszedł do sceny, na której postawiono pień katowski. Kat już na niego czekał, krążyły plotki, że miał bardzo niewielkie doświadczenie w swej pracy. Tłum wznosił wiwatujące okrzyki gdy strażnicy wlekli czarnaoksiężnika na scene.

Ludzie skandowali: ZABIJ!ZABIJ!ZABIJ!. Podczas gdy strażnicy brutalnie rzucili skazanego na pień katowski. Kat wziął swój topór w ręcę i zakręcił nim młynka nad głową ku uciesze widzów. Zamachnął się i zatrzymał topór cantymetr nad szyją skazańca. Na tym zakończył się popis kata i przeszedł do właściwej części egzekucji. Kat uderzył po raz pierwszy, tłum jęknął z zawodem, ponieważ topór tylko zagłebił się w szyi Hansa. Kat wziął większy zamach i uderzył ponownie. Skazaniec zaczął przerażająco wrzeszczeć, z rany buchnęła jasnoczerwona krew. Bylo jeszcze ze dwadzieścia ponownych uderzeń zanim głowa Hansa potoczyła się po bruku wolna od bólu. Przednia zabawa, jednak teraz przydałoby się poszukać jakiejś roboty. Myślę, że w Zielonym Smoku spotkam jakichś naiwniaków, którzy dadzą zarobić trochę miedziaków biednemu tkaczowi pieśni i poszukiwaczowi przygód…(cdn)

Koniec

Komentarze

Z góry pszepraszam za wszystkie błędy, które mogły się pojawić.
Jestem ciekawa czy to opowiadanie jest wystarczająco interesujące by je kontynuować.

Dla mnie tekst słaby. Nie dość, że krótki to właściwie niewiele się dzieje. Na dodatek scena odrąbywania głowy koszmarna. 20 razy? czym on to rąbał? Drewnianą ciupagą kupioną na Krupówkach?:)
No i ta "prześliczna włosiennica". Bohater nijaki, akcja żadna.
Pozdrawiam lecz nie podobało mi się.

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Gdybyś pokazała coś więcej to może i tak. Bo na razie bohater nie zrobił nic poza tym, że kogoś okradł. Na razie dla mnie nie jest interesujące, ale jak napiszesz więcej to kto wie.
znów pozdrawiam(tym razem serdeczniej:)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Miejsze przyjazne, na wschód od miasta tysiąca wież i niebiańskiego trunku. - mniejsze (literówka)

Często opowiadali różne historię, nieciekawe i ciekawe. - historie

Wszystko zaczęło się wczesnym latem, był ciepły dzień miasto wydawało swe zwyczajne odgłosy: ptaki ćwierkaly, słyszałem niedaleką egzekucję. - to zdanie trzeba napisać od nowa. Nie sądzę, żeby odgłosy wydawane przez ptaki były miejskim dżwiękiem. Poza tym, jak mozna usłyszeć egzekucję?

 Na tym zakończył się popis kata i pszeszedł do właściwej części egzekucji - błąd ortograficzny.

Opowiadanie jest nieżle przedstawione, ale ilość błędów jest ogromna. W tak krótkim tekście taka ilość pomyłek? Powinnaś przeczytać zanim wrzucisz na portal, może nawet kilka razy. Pozdrawiam



Mastiff

Dzięki za cenne rady. Poprawiłam błedy, a opowiadanie za pare dni będzie dłuższe:)
Co do sceny odrąbywania głowy zaznaczyłam, że kat jest świeżakiem w zawodzie, a niedoświadczony kat potrafił nawet parę godzin odrąbywać głowę.Przerwanie powłok skórnych, tkanki mięśniowej i kręgosłupa to nie to samo co krojenie kotleta. Wiem co mówie na zajęciach w szkole przeprawadzam sekcje zwłok.

Masz rację, dlatego też wynaleziono gilotynę w póżniejszym czasie.

Mastiff

Jest takie miejsce na rozdrożu gdzie zawsze jest miła atmosfera. – Ja bym tu użył raczej określenia, „gdzie zawsze panuje miła atmosfera”.

 

Zatrzymywali się w niej różni podróżni, mniej lub bardziej interesujący. Często opowiadali różne historię, nieciekawe i ciekawe.

 

Wszystko zaczęło się wczesnym latem, był ciepły dzień miasto wydawało swe zwyczajne odgłosy. – przecinek po „dzień”. A wytłumaczysz mi jakie są niezwyczajne odgłosy miasta? Beka, pierdzi? I w ogóle to zdanie brzmi, jakby miasto było jakiś zwierzaczkiem.  Może lepiej użyć sformułowania np. W mieście jak zwykle było głośno, gwarno? Coś w tym stylu.

 

Podniosłem się z rynsztoka i otrzepałem z wszelkich nieczystości. – wiesz jak wyglądał średniowieczny rynsztok? Płynęły nim gówna, resztki jedzenia, błoto i ogólnie taki syf, że otrzepać się z tego brzmi co najmniej śmiesznie. Porządna kąpiel by była potrzebna.

 

Rozejrzałem się otępiałym wzrokiem po okolicy, po chwili zdecydowal(ł)em się pójść zobaczyć zbliżającą się egzekucje(ę).

 

Miasto ogłaszało ją już od tygodnia(.) zginąć miał Hans(,) czarnoksiężnik z Elms. – Miasto ją ogłaszało? Może władze miasta, jacyś posłańcy?

 

Chwała Bogu to dobry dzień dla Teo. – Przecinek, albo kropka. A tak, lepiej by było Dzięki Bogu na przykład.

 

na jego twarzy widać było ślady niedawnych tortur przeprowadzonych przez funkcjonariuszy inkwizycji. – Skazanych torturował kat, nie inkwizycja. Inkwizytor nie chyciłby się tak plugawego zajęcia, mógł co najwyżej towarzyszyć, by przesłuchać skazanego.

 

Wyłupione oczy straszyly ziejącymi, zaropiałymi dziurami. – Eeee… Niósł te wyłupione, podziurawione oczy przed sobą?

 

Hans wraz za strażmikami doszedł do sceny, - to się nazywa szafot. Nie scena. Scena to jest w teatrze. I skoro był pobity i okaleczony, to strażnicy powinni go raczej wlec.

 

Hans wraz za strażmikami doszedł do sceny, na której postawiono pień katowski. Kat już na niego czekał, - Po co czekał na ten pień, skoro go już tam postawiono?

 

Tłum wznosił wiwatujące okrzyki gdy strażnicy wlekli czarnaoksiężnika na scene. – A nie lepiej napisać, że po prostu wiwatował, albo obrzucał prowadzonego skazańca obelgami, czy coś w tym stylu? Bo wiwatujące okrzyki to trochę dziwnie brzmi. To tak jakby to te okrzyki wiwatowały, a tłum je wznosił. I nie scenę. Szafot.

 

Ludzie skandowali: ZABIJ!ZABIJ!ZABIJ!. – Wcześniej napisałaś, że wiwatowali. Wiwatuje się raczej na czyjąś cześć. Krzyki: zabij! To raczej nie wiwaty :P

Podczas gdy strażnicy brutalnie rzucili skazanego na pień katowski. – Do egzekucji trzeba było delikwenta dokładnie ustawić. Jakby nim rzucili, to raczej ciężko byłoby temu katu ściąć gościa. Zwłaszcza, że był ślepy, pobity i ledwo żył. Sam by łba na tym pniaczku nie ułożył.

 

Kat wziął swój topór w ręcę i zakręcił nim młynka nad głową ku uciesze widzów. – Longinus Podbipięta czy Conan barbarzyńca? No bez jaj, takie rzeczy na egzekucji? I po co piszesz, że wziął go w ręce? Logiczne, że nogami go raczej nie złapał.

 

Zamachnął się i zatrzymał topór cantymetr nad szyją skazańca. – Widziałem takie rzeczy na starych filmach o samurajach, wyglądało to fajnie, nie powiem, tyle, że robione było kataną. I i tak nie wiem, czy możliwe do wykonania w realu. Ale zrób coś takiego z ciężkim, katowskim toporem, po solidnym zamachu. Śmiech na sali.

 

Na tym zakończył się popis kata i przeszedł do właściwej części egzekucji. – Popis dokończył egzekucję, a kat czekał obok?

 

Kat uderzył po raz pierwszy, tłum jęknął z zawodem, ponieważ topór tylko zagłebił się w szyi Hansa. – Ok, zgodzę się, że mógł nie odciąć łba za pierwszym uderzeniem, bo do tego trzeba było naprawdę wiele siły i wprawy, ale stwierdzenie, że się tylko zagłębił, to lekka przesada.

 

Skazaniec zaczął przerażająco wrzeszczeć, z rany buchnęła jasnoczerwona krew. – A za pierwszym razem mu się nie chciało? Czy zapomniał krzyknąć? I ciekawe, że krew buchnęła dopiero teraz. Zreszta, wątpię, żeby po pierwszym uderzeniu był jeszcze w stanie wrzasnąć. Łeb by może nie odpadł, ale zwisał na kawałku pogruchotanego kręgosłupa, a delikwent byłby martwy.

 

Bylo jeszcze ze dwadzieścia ponownych uderzeń zanim głowa Hansa potoczyła się po bruku wolna od bólu. – To co on miał, kurwa, drewniany ten topór? Kat był zezowaty i trafiał obok pnia? Skazaniec miał kręgosłup niczym Volverine?  Głupota tej sceny jest porażająca.

Co to za kat, który potrzebuje dwudziestu uderzeń, żeby ściąć głowę? Takiego by od razu wygnali z miasta. Może nie miał doświadczenia, bo pisałeś o tym wcześniej, ok, zgodzę się, że mógł nie mieć. Ale minimum wiedzy i umiejętności posiadać powinien. Kat to nie byle chłystek z ulicy, któremu narzucili na łeb kaptur i wysłali do torturowania chłopów.

Technicznie tekst to dno. Fabularnie też. Widać, że koleżanka w ogóle nie doedukowała się na temat o którym pisze. Ja wiem, że w amerykańskich filmach fajnie to wygląda, ale bez przesady.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

http://www.iplex.pl/filmy/kat,392


Obejrzyj sobie ten film, zapoznasz sie trochę z realiami o których piszesz. Co prawda sceny ścinania skazańca, który klęczy na kolanach też są niezbyt wierne realiom, ale poza tym film jest bardzo dobry.
I następnym razem straja sie nie pisać o rzeczach, o których masz mgliste pojęcie, poczytaj trochę, pomyśl, przeanalizuj. Wujek google nie gryzie, a i książek jest mnóstwo o podobnej tematyce. I czytaj to co napisałaś. Interpunkcja u Ciebie leży. Ogonki przy ą, ę itp. leżą. Po znakach interpunkcyjnych dajemy spację. I sory za złośliwość w pierwszym komentarzu, ale bardzo lubię taką tematykę i jak zobaczyłem jak pokaleczyłaś temat, to aż się we mnie zagotowało. Pisz dalej i ćwicz, a następnym razem na pewno będzie lepiej.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka