- Opowiadanie: meksico - Ręka Boga

Ręka Boga

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ręka Boga

Przed oczyma obraz zaczął mu się rozmywać a oddychanie przychodziło z wyraźnym trudem. Przywołał do siebie przyjaciela, siedzącego na taborecie obok łóżka. Przyciągnął jego głowę ku swojej twarzy.

– Powiedz mojej żonie… – Nie zdążył dokończyć, bo umarł. Żałował, że bóg nie dał mu jeszcze kilku sekund.

***

– …że i tak nie dostanie żadnego spadku – Wyrwało się z jego ust, gdy się ocknął.
Zdziwienie było pierwszym uczuciem, które go ogarnęło. Pojawił się w tym miejscu ot tak, w jednej chwili. Ciasny tunel, bo zauważył, że w czymś takim się znajduje, wykopany był w dziwnym materiale. Nie była to ziemia czy skała, a coś, co przypominało plastelinę na dodatek zieloną. Kanał, pod dużym kątem, biegł w górę. Tam dostrzec można było zimne białe światło. Po zdziwieniu pojawił się strach. W jednej chwili dotarło do niego, że umarł i został pochowany. Albo, co gorsza tylko to drugie. Dopiero, gdy za sobą dosłyszał sapanie odrzucił tę możliwość. Obejrzał się, choć było to dosyć utrudnione przez wymiary tunelu.

– Co się gapisz? – Głos należał do staruszki w wytartym szlafroku. – Do przodu grubasie! Spałeś na instruktażu?!

Przyszedł czas na uczucie trzecie, najbardziej naturalne dla Jana – wkurwienie. Nie dość, że umarłem to jeszcze to – Pomyślał.

– Na czym?! – Spytał, gdy starsza pani była tuż za nim.

– Na górze się dowiesz – Sapała jakby przebiegła maraton. – Rusz się, bo blokujesz!

Posłuchał. Wbijając palce w miękkie jak nie upieczone drożdżowe ciasto ściany tunelu zaczął się wspinać. Nie trwało to długo. Po kilku minutach znalazł się u wyjścia z ciasnego kanału. Wystawił głowę i rozejrzał się po powierzchni. Prawie wpadł tam skąd jeszcze dobrze nie wyszedł. Okazało się, że tuneli było znacznie więcej. Podobnie jak ludzi. Jan wyskoczył z dziury i zaniemówił z wrażenia. Zaraz za nim wygrzebała się babcia. Nie wyglądała na zdziwioną.

– Co to ten, instruktaż? – Spytał usiłując z wielotysięcznego tłumu wyłowić kogoś znajomego.

– Mówią ci wszystko, co i jak – rzekła. – Zaraz przyjdzie operator to ci wyjaśni.

– Już to widzę – Mruknął pod nosem.

Teraz dopiero dostrzegł, że wśród ludzi przewijają się dziwaczni osobnicy w białych kurtkach i czapkach z daszkiem. Zaraz też obok Jana zjawił się niewysoki może dwudziestoletni chłopak w białym stroju.

– Jan? – Spytał uśmiechając się.

Grubas tylko skinął głową.

– Panie operatorze – Wtrąciła staruszka. – On nie był na instruktażu.

– Dziękuję pani Basiu – Ręką wskazał jej kierunek – Proszę się udać do klepsydry.

Staruszka doskonale orientowała się, o co w tym wszystkim chodzi. Jan natomiast nie miał zielonego pojęcia, poza samym faktem, że umarł. Chłopak wyciągnął z kieszeni notes i długopisem coś w nim skreślił.

– Teraz zajmiemy się tobą drogi Janie – Popatrzył mu prosto w oczy. – Co chciałbyś wiedzieć?

– Umarłem – Stwierdził bez cienia smutku. – Jestem w niebie? – Tylko to przyszło mu do głowy.

– Nie wiem jak to się stało, że nie miałeś instruktażu – Chłopak zastanowił się. – No dobra, zrobię wyjątek.

Klasnął w dłonie i wszystko znikło. Wszyscy ludzie, którzy jeszcze przed chwilą znajdowali się tuż obok rozpłynęli się w powietrzu. Jan spojrzał w dół i przeraził się. Nie stali na ziemi a na czymś, co przypominało taflę szkła. Pod nią zaś stała ogromna klepsydra. W górnej części znajdował się jakiś biały płyn, przypominający budyń śmietankowy. Z najcieńszego miejsca klepsydry, co chwila wyrywała się kropla białej cieczy i spadała w nicość. Dolna część klepsydry nie była zamknięta, zdawała się rozszerzać w nieskończoność.

– Fajne, co nie? – Zapytał operator zadowolony z efektu, jaki osiągnął.

– Co to jest?

– Maszyna – Chłopak opisując wskazywał mu poszczególne części. – Widzisz tu na powierzchni jest otwór. Jedyne wyjście z tego miejsca. Wpadasz tam i lądujesz w komorze. To ten biały płyn. Tam wszystko się rozpada na czynniki pierwsze. Wszystko. Pojmujesz?

– Po co niby?!

– Jak, po co? – Zdumiał się. – Ta kropelka, co chwila wypadająca z komory jest nowym życiem, duszą. Przypadkową mieszanką wszystkiego, co jest w owej komorze. – Uśmiechnął się.

– To gdzie my jesteśmy? Niebo? Piekło? Czy co tam jeszcze jest? – Jan nie wyglądał na zadowolonego.

Operator zastanawiał się chwilę jakby odpowiedź dopiero miała pojawić się w głowie.

– Właściwie to nie wiem. – Rzekł. – To jest maszyna i tyle.

– No ładnie. – Burknął. – Sprowadzacie mnie tutaj siłą! Na dodatek przerabiacie tu ludzi jak jakiś spirytus i mówisz mi, że nie wiesz, co to jest?!

Młodzieniec tylko wzruszył ramionami.

– Jestem tylko operatorem – Poprawił czapeczkę.

– No a gdzie bóg? Jezus? – Dopytywał się Jan. – Tego też nie wiesz?

– Na to pytanie akurat mogę ci odpowiedzieć – Znów klasnął w dłonie. – A raczej mogę pokazać.

Przed nimi pojawił się pomarszczony jak śliwka staruszek z rękami założonymi za plecy. Nosił taki sam strój jak młody operator.

– To jest Hubert – Przedstawił.

– To ma być bóg?! – Jan roześmiał się.

– Boga nie ma – Rzekł z powagą chłopak. – Ale zobacz tutaj. Pokaż Hubercie.

Starzec wyciągnął przed siebie obie ręce. W lewej brakowało dłoni.

– Teraz rozumiesz?

– Nie bardzo.

– Hubert kiedyś prawie wpadł do klepsydry. Biała ciecz wypełniała wtedy prawie całą komorę – Zaczął młody mężczyzna. – Wyciągnęliśmy go w ostatniej chwili. Niestety dłoń została rozbita na czynniki pierwsze. Zmieszała się z płynem.

– Tak było – Przytaknął starzec i zniknął.

– No i stąd Jezus i jemu podobni.

– Mówisz, że to wszystko, bo kikut jakiegoś starca wpadł do tego ulepku?

– Ręka boga Janie – Pokiwał głową. – Nie da się tego inaczej nazwać.

Jan usiadł na ziemi i chwycił się za głowę. To wszystko go przerastało. Czy nie powinien umrzeć jak normalny człowiek?

– Chcesz jeszcze coś wiedzieć?

– Też muszę tam wejść?

– Powinieneś.To raczej konieczność.

Wstał powoli i ruszył w kierunku jedynego otworu. Operator szedł kilka kroków za nim. Mężczyzna stanął nad dziurą może metrowej średnicy.

– Jako w niebie tak i na ziemi panie operatorze? – Spytał szykując się do skoku.

– Nie rozumiem?

Lecz Jan już spadał do komory. Dopiero po chwili do uszu operatora dobiegło echo słów mężczyzny.

– Burdel! Wszędzie burdel!

 

 

Koniec

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

to taki szort... Jakoś mi to chodziło po głowie odkąd ten wątek o szortalu się pojawił... jak wyszło oceńcie sami
pozdrawiam

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Czekaj, Hubert wpadł do klepsydry cały, a na czynniki pierwsze rozłożyła się ręka, czemu tylko ona?

Wróć, dłoń nie ręka, czemu tylko ona się rozłożyła?

Hubert to operator więc można się domyślić, że jakąś mocą dysponuje... może w ten sposób się uratował? wiesz pozostawiam to niedopowiedziane... Mam nadzieję, że rozumiesz?:D
Mogę to jednak obronić w ten sposób: człowiek upadając wyciąga ręce przed siebie, naturalny odruch. więc czemu operator miałby tak nie robić? Operator może to i tamto.
mam nadzieję, że w jakimś stopniu się podobało.
pozdrawiam serdecznie i dziękuję za pytanie.

http://tatanafroncie.wordpress.com/

- Hubert wpadł kiedyś do klepsydry. - Zaczął młody mężczyzna. - Wyciągnęliśmy go w ostatniej chwili.
Właściwie to wystarczy zmienić wpadł na o mało nie wpadł, ale niestety dłoń... i po sprawie

Opowiadanie ciekawe, dobrze się czytało. Powiedzenie teraz że widzi się w czymś rękę boga nabiera zupełnie nowego znaczenia :-) 

Pozdrawiam 

dzięki za radę:D jutro postaram się to jakoś zmienić bo dziś już głowy do tego nie mam...
pozdrawiam

http://tatanafroncie.wordpress.com/

- Mówią ci wszystko, co i jak. - Rzekła - Od małej i bez kropki na końcu, powiedziałbym. Znaczy w zdaniu, bo kropka po r,,rzekła'' ma być.

Poza tym bardzo fajny szorcik. Niezła puenta na koniec.
Pozdrawiam.

Dzięki Urban. Bez kropki - się zgodzę. Ale czemu od małej?
podrawiam serdecznie(poniekąd Twój "boguś" przyczynił się do powstania tego szorta:D)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Odrzucił tę możliwość . Do staruszki w starym szlafroku, może w znoszonym albo w wytartym. Nim wyszedł rozejrzał się po  powierzchni, może wystawił głowę i rozejrzał się po powierzchni, bo za chwilę dajesz znów wyszedł. Nie potrzebnie używasz zamienników typu mężczyzna, grubas, on jest cały czas Twoim Janem i powtórzenie kilka razy tego samego określenia w takim krótkim opowiadaniu nie jest błędem. Pozwala natomiast bardziej czytelnikowi identyfikować się z postacią. Podobało mi się, śmieszny pomysł z tą reinkarnacją.

dzięki wiedźmin:)
Poprawię. Jestem wdzięczny za rady.

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Urbanie teraz to się kłaniam nisko za tego linka.
Poradnik krótki a treściwy:D
Już teraz rozumiem:D

http://tatanafroncie.wordpress.com/

dobre, nawet bardzo dobre :) jakoś tak mi się skojarzyło z opowiadaniem Ten, który spada Mrożka, klimat podobny :) brawo!

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

@Aubrey - właśnie przeczytałem "Ten, który spada"... wyśmienite:) tylko trochę smutne... bo wszyscy spadamy:( widocznie tak musi być...
dzięki za komenta:) cieszę się, że się podobało... Jak kiedyś będziesz spadać to pamiętaj, żeby mieć ze sobą robaczka:)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

będę pamiętać :) chociaż w sumie lepszy byłby spadochron... ale jak się nie ma, co się lubi, etc.

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Wiesz człowiek i tak nie zatrzyma spadania:D lepiej spadać efektownie, w dobrym towarzystwie:D widzę, że opowiadanko na Kosmikomikę wrzuciłaś:D Jutro sobie przeczytam bo dziś już mi się oczy zamykają:/
Dobranoc Aubrey:) wszystkiego cudownego z okazji dnia Kobiet(codzień jest Twój dzień:))

http://tatanafroncie.wordpress.com/

szybko, efektownie i z wielkim łomotem na końcu, tak? :D ano wrzuciłam, nie wiem czy komukolwiek się spodoba, ale ja się tam dobrze bawiłam przy pisaniu...
dziękuję za życzenia :) Dobranoc ;)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Oj, pierwsze zdanie raczej kiepskie:)
Za to pomysł niezły. Co ja mówię, ten tekst jest świetny! 
Staruszka bombowa,  a dalej jeszcze lepiej.
"Ręka Boga":D 

Nowa Fantastyka