- Opowiadanie: szoszoon - Sesja

Sesja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sesja

Takie hujemuje z ostrzeżeniem dla żonatych!

 

 

Mike siedział na taborecie i nerwowo obracał w palcach tlącego się papierosa. Dookoła siedzieli inni. Dwunastu pieprzonych, resocjalizowanych wydymasów, których należałoby rozwalić jednym strzałem w potylicę. Jedna kulka na każdego. Wpatrywali się tępo w siebie robiąc głupie miny.

 

– Pewnie wszyscy zapomnieli, jak się po ludzku uśmiechać – pomyślał – stąd te grymasy na ich twarzach.

Wkurwiała go też muzyka. Cały czas to samo. Jakiś pieprzony skrzypek rzępolił niczym nawiedzony.

W tej chwili odezwał się gość siedzący dokładnie naprzeciwko niego. Łysiejący, wystraszony i spocony.

– Ja…– jąkał się ale chyba miał ochotę powiedzieć, co mu leżało na sercu. – Ja… jaak… jak za… zaa…

– Jak kurwa co?! – Mike nie wytrzymał i poderwał się ze stołka. – Co byłeś w stanie zrobić złamasie? Jeżeli z taką determinacją naciskałeś cyngiel to by ci nawet żółw spierdolił z celownika!

Delikatny ruch dłonią terapeuty uspokoił go nieco. Usiadł na powrót i zaciągnął się papierosem. Zdziwiło go, że nikt nie obruszył się na jego wybuch agresji. – Ciekawe, jak bym mu jebnął w pysk? – Pomyślał marszcząc czoło.

Pozostali patrzyli nań, jakby nigdy w życiu nie widzieli świra czy wariata.

– Pozwól mu się wygadać – głos terapeuty był cichy, miękki i niemal aksamitny.

Pozostali skinęli głowami.

– W ten sposób do jutra tu posiedzimy! – warknął przez zaciśnięte zęby Mike. – A żona mnie zabije, bo miałem zrobić zakupy!

Wszyscy jednocześnie spojrzeli ze zdziwieniem na Mike'a. Nawet jąkała uśmiechnął się szyderczo ale zaraz zaczął znowu mówić.

Zadzwonił telefon. Telefon Mike'a.

– Słucham?

– Gdzie jesteś kochanie? Miałeś zrobić zakupy! – odezwał się piskliwy głos żony. Mike od razu wyczuł w nim tę wrodzoną, genetycznie uwarunkowaną złośliwość.

Siedzący naprzeciwko kontynuował swoją opowieść. Wywiązała się nawet dyskusja.

– Co mówisz? – Mike nie dosłyszał słów żony. Powstały dookoła gwar uniemożliwiał słuchanie.

Jąkała był przy orzeczeniu.

– Zakupy! Miałeś zrobić zakupy! – Joan darła się do słuchawki. – I gdzie ty w ogóle jesteś?

– Zamknij się – warknął Mike spoglądając z rosnącą irytacją w kierunku opowiadającego swoją historię.

– Mam się zamknąć? – żona była teraz wyraźnie poirytowana. – Mam się zamknąć? Czy zakupy to tak wiele dla ciebie? – Potok kolejnych przykrych słów popłynął z telefonu.– Znowu pijesz z kumplami? A miałeś się poprawić! Obiecałeś pójść do grupy wsparcia! Niech cię szlag, Mike!

Mike nie wytrzymał. Poderwał się na równe nogi, zrobił dwa szybkie kroki i zdzielił jąkałę w twarz.

– Chyba mówiłem, żebyś się zamknął!? Rozmawiałem z żoną!

Pozostali spojrzeli nań nawet nie ruszając się z miejsc.

– Emocje można okazywać inaczej – stwierdził terapeuta pomagając wstać znokautowanemu jąkale. – A to, co się stało, to element terapii. I widzę, że pański problem, panie Mckay, polega na czym innym. Pan ma problem w domu.

– Tak – odparł Mike siadając na taborecie. Zapalił papierosa. Zaciągnął się dymem i spojrzał z drwiną na zgromadzonych. – Mam! Gówno to kogo obchodzi! Każdy ma z żoną kłopot.

Siedzący obok Mike kiwnął mu głową, że nie wyłączył telefonu.

– O kurwa! – zaklął pod nosem Mike. Przyłożył szybko aparat do ucha. – Kochanie, zaraz będę!

– Nie wysilaj się – w odpowiedzi usłyszał drwiący głos. – Zadzwonię do kochanka, on zawsze wie co, jak i gdzie.

Mike schował telefon do kieszeni.

– Wszystko w porządku z żoną? – zapytał terapeuta. – Może chce pan walnąć go jeszcze raz? Nie ma sprawy, płacimy mu za to, żeby wkurzał członków grupy. I żeby go bili. Obok w pokoju jest pielęgniarz i zaraz go opatrzy. Za to skrócą mu wyrok. Rozumie pan, praca społeczna.

Mike wstał i zdzielił w twarz jąkałę.

Rozległ się głos dzwonka.

– Słucham? – zapytał siedzący dotąd obok Mike'a towarzysz. – Zakupy mam zrobić kochanie? Co ci potrzeba? Marchewkę? Po co ci do kurwy nędzy marchewka?

Mike odwrócił się od leżącego na podłodze jąkały i spojrzał ze zdumieniem na rozmawiającego.

 

Też miał kupić marchewkę.

Suka! – pomyślał Mike zbliżając się do rozmawiającego przez telefon.

Koniec

Komentarze

Mike siedział na taborecie i nerwowo obracał w palcach tlącego się papierosa. Dookoła siedzieli inni.  - Powtórzenie? Nawet jeśli nie, to i tak redzę zmienić.

Cóż... Ciekawy tekst. Niefantastyczny, co prawda. Ale przestrogę niesie. Muszę przemyśleć małżeństwo;) Wyznam, że w niektórych miejscach tekst rozśmieszył. Rozumiem, że sam nie masz żony, Autorze? ;D

Pozdrawiam,
H

Zadzwonił telefon. Telefon Mike'a. -  zadzwonił telefon Mike'a?

Takie hujemuje z ostrzeżeniem dla żonatych! - chujemuje, słowo chuj piszemy przez "ch".

Opowiadanie z ciekawym zakończeniem, tylko nie widzę nic z fantasy. Pozdrawiam


Mastiff

Trzy małe uwagi:

- gdy chcesz powiedzieć, że coś by się stało, należy napisać "toby", nie "to by",

- przed wołaczami, w tym tekście byłyby to np. "złamasie", "kochanie", zawsze musi byc przecinek. ZAWSZE.

- gdy się używa "do kurwy nędzy", "na litość boską", "cholera jasna" itp. w środku zdania, to z lewej i prawej powinien być przecinek np "Na co ci, do kurwy nędzy, marchewka?"

Short ok, tylko taki jakiś mało fantastyczny :D

@ Urban - ano mam;)

Niezłe, ale trochę przerost formy nad treścią. W każdym razie miło się czyta.
Pozdrawiam

A mi też się podobało nawet... szybkie, proste a pomysł też jakiś jest...
fantastyka to się będzie działa jak ten facet się z żoną spotka:D
jedna uwaga: na terapii z tego co wiem telefony mają być wyłączone:D
pozdrawiam:D

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Rzeczywiście trochę „takie hujemuje...". Czytało się ok., ale do mnie jakoś nie trafiło.

Pozdrawiam,
Adam

Lubię takie emocjonalne teksty.
Tylko sytuacja strasznie wydumana. I moim zdaniem bardziej drapieżnie byłoby gdyby zrezygnować z motywu z facetem do bicia.

Opowiadanie ciekawe, choć - jak już wspomniano - nie fantasy. Po tytule myślałem, że będzie miało to związek z sesją studencką, ale dzięki temu sam wpadłem na pewien pomysł twórczy :P

Szczególnie podobało mi się zakończenie... po nim wyobraziłem sobie jeszcze, co koleś zrobił z kochankiem swojej żony ;) Lubie takie puenty! Ostra forma słowna od razu buduje klimat nerwowości i wskazuje na gniewny charakter głównej postaci. Nie pasuję mi tu jednak czasownik "zbije" w zdaniu dialogowym; "A żona mnie zabije(...)" - popsuło mi to wcześniej zbudowany obraz Mike'a. Myślę, że konsekwentnie do całości, pasowało by tu mocniejsze słowo, np. "zajebie"? :D

Jeśli chodzi o małe uwagi to dołączam się do tych, które wymienił sinestro.

@meksico - włączony telefon mógł być wynikiem niesubordynacji Mike'a lub (jak zrozumiałem) elementem terapii ;)

Nowa Fantastyka