- Opowiadanie: Bohdan - LAMPA (KOSMIKOMIKA 2011)

LAMPA (KOSMIKOMIKA 2011)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

LAMPA (KOSMIKOMIKA 2011)

 

Do urodzin Ewy pozostały zaledwie trzy dni. Wciąż nie miałem pomysłu, co jej kupić w prezencie. „Co roku ten sam problem – pomyślałem – ciekawe, czy ona ma podobny kłopot, gdy zbliża się data moich urodzin?" Zacząłem się zastanawiać, co mogłoby ją zainteresować, czym sprawić jej przyjemność. Miała słabość do staroci. Uwielbiała spędzać czas w sklepach z antykami. „Wizyta w takim miejscu powinna mi pomóc – wydedukowałem – Zaopatrzę się w stary, zakurzony wazon i po sprawie."

Około godziny później wszedłem do antykwariatu noszącego nazwę „Stare Ale Jare". W środku zastałem panią o lekko siwiejących włosach, która z zainteresowaniem przyglądała mi się, kiedy eksplorowałem sklepik w poszukiwaniu przedmiotu nadającego się na podarek. Moją uwagę przykuła stara, niewielka lampa naftowa. Prawdopodobnie wykonano ją z miedzi. Była złotego koloru, lekko porysowana i odrapana, z nieco zardzewiałym uchwytem. Pokrywała ją gruba warstwa kurzu. Wziąłem towar do ręki i obejrzałem dokładnie."Tak. Sądzę, że znalazłem to czego potrzebuję – pomyślałem – Ewa powinna być zadowolona". Cena nie była wygórowana, co było dodatkowym atutem, biorąc pod uwagę moje niekończące się problemy finansowe.

– Chciałbym kupić ten przedmiot – oznajmiłem srebrnowłosej sprzedawczyni.

Postawiłem lampę na ladzie. Kobieta uniosła rzecz, zaczęła uważnie i powoli z każdej strony ją oglądać. Spojrzała na kartkę z ceną, przymocowaną do uchwytu towaru.

– Dziwne – zdawała się mówić do siebie – Tyle lat prowadzę ten antykwariat i nigdy tego tutaj nie widziałam. Cena jest stanowczo za niska.

„No to po zakupach" – pomyślałem zrezygnowany.

– No, cóż. Ktoś jednak ten przedmiot na tyle wycenił – dodała podnosząc na mnie wzrok – Taką należność trzeba zapłacić.

„Alleluja!" – ucieszyłem się w myślach.

– Poszukam ścierki na zapleczu i oczyszczę lampę – zaproponowała – Jest cała zakurzona.

– Nie trzeba – odpowiedziałem szybko – Sam to zrobię, w domu.

– Dobrze, jak wolisz, młodzieńcze – uśmiechnęła się.

Uiściłem zapłatę i zadowolony opuściłem sklepik.

 

 

 

Kiedy znalazłem się w mieszkaniu, postawiłem lampę w pokoju, na biurku. „Trzeba rzecz oczyścić z kurzu i będzie się zupełnie inaczej prezentować" – wykoncypowałem. Wziąłem papierową ściereczkę i przetarłem przedmiot. Wtem zagrzmiało, pociemniało i pojaśniało! W moim pokoju pojawiła się postać o zielonym kolorze skóry. Przybysz był ubrany w coś na wzór tuniki. Na głowie miał biały turban, spod którego patrzyły na mnie ciemne oczy. Na jego trójkątnych uszach bujały się spore, okrągłe kolczyki.

– Witaj, chłopcze. Czy wiesz kim jestem? – zapytał.

– Dżinem? – odpowiedziałem pytaniem.

– Tak, zgadza się – jego wzrok powędrował na jedną z półek – Fajne okularki. Mogę przymierzyć?

– Proszę bardzo – zgodziłem się.

Założył okulary przeciwsłoneczne, po czym przejrzał się w lustrze. Odwrócił się do mnie i zadał pytanie:

– Skąd wiesz, że jestem dżinem?

– Z opowieści o lampie Alladyna – odrzekłem.

– Dziwne, nie znam żadnego człowieka o takim imieniu. Zresztą nieważne. Czas mnie goni. Im szybciej załatwimy sprawę, tym prędzej odzyskam swobodę i udam się tam gdzie chcę. Zdajesz sobie sprawę, że muszę spełnić twoje trzy życzenia? Chciałbym poprosić cię o pośpiech, spędziłem w lampie dużo czasu i muszę załatwić kilka starych spraw. Jakie jest twoje pierwsze żądanie?

„No, tak! Życzenia. – Przypomniałem sobie treść bajki o Alladynie. – Tylko, o co poprosić? Jak na złość, nic nie przychodzi mi go głowy". Rozglądałem się po pokoju, szukając podpowiedzi. Mój wzrok napotkał gitarę. „Tyle czasu gram na starych strunach – pomyślałem – Na nowe nie mam pieniędzy. Może to nie jest życzenie najwyższych lotów, ale od czegoś trzeba zacząć."

– Mam pytanie – zwróciłem się do przybysza – czy mogę złożyć zamówienie na kilka sztuk, czy tylko na jedną?

– Przyznam szczerze, że zupełnie nie rozumiem, co masz na myśli? – zdziwił się.

– No, wiesz, chciałbym coś zamówić, ale w większej ilości – starałem się wytłumaczyć, o co mi chodzi.

Wybałuszył na mnie swoje czarne, ogromne oczy, groźnie zmarszczył brew i zapytał:

– Czy ja wyglądam na Kolumbijczyka?

– Przepraszam…? – teraz ja z kolei nie pojmowałem, dokąd nasz dialog zmierzał.

– Ustalmy coś. Żadnych narkotyków, ok? – wyjaśnił – dilera ze mnie nie zrobisz.

– Nie, skąd. Nie o to chodzi – zdałem sobie sprawę, że mamy problem z komunikacją. „Trzeba wykorzystać życzenie i zobaczymy co z tego będzie. W razie czego zostaną mi jeszcze dwa" – pomyślałem i rzekłem:

– Chcę sto opakowań strun, firmy „Jim Markley".

– Już się robi! – odpowiedział uradowany.

Zagrzmiało, pociemniało i pojaśniało! Dżin zniknął. Podczas oczekiwania na jego powrót, postanowiłem zastanowić się, czego jeszcze mógłbym zażądać."Nadarza się okazja, żeby podnieść komfort mojego życia, a ja nie mam żadnych pomysłów" – pomyślałem.

 

 

 

Duch z lampy powrócił dokładnie po godzinie. Wcześniej: Zagrzmiało, pociemniało i pojaśniało!

W kącie pokoju pojawił się stos kwadratowych pudełek z logo znanej firmy, zajmującej się produkcją akcesoriów do instrumentów muzycznych.

– Teraz to mi strun do końca życia wystarczy! – nie kryłem zadowolenia. Podszedłem do stożkowatego kopca, żeby wyciągnąć jeden zestaw z opakowania i nacieszyć nim oczy.

– Drobnostka – powiedział Dżin – Czekam na następne życzenie.

Wziąłem do ręki pudełko i otworzyłem je. „O co chodzi?" – pomyślałem zaskoczony. Sprawdziłem następne, potem jeszcze jedno… W końcu rozzłoszczony kopnąłem stertę sprzętu, dostarczonego przez ducha.

– Co to jest !? – wrzasnąłem – Coś ty mi przyniósł!?

– Nie rozumiem – odpowiedział, wyraźnie zaskoczony moją reakcją – Dostarczyłem to, co zamówiłeś.

– Chciałem struny, a nie puste opakowania! – wciąż krzyczałem.

– Zrealizowałem zamówienie, zgodnie z twoimi wytycznymi – rzekł obrażonym tonem – Możesz mieć pretensje tylko do siebie.

– Powiedziałem ci, że chcę struny, a ty mi przyniosłeś puste pudełka!

– Tak? Może rzeczywiście… Nie dosłyszałem. Sorki – zrobił minę kota ze „Shreka".

– Co ja mam z tym teraz zrobić? – trochę ochłonąłem – Mam grać na gitarze opakowaniami?

– Graj, jak ci się podoba. Ja tego słuchał nie będę.

Poczułem, jak moja twarz robi się gorąca ze zdenerwowania. Przypuszczam, że miała w tej chwili ciemno-czerwony kolor. Dżin prawdopodobnie zauważył zmianę na moim obliczu, bo natychmiast dodał:

– Przypominam o drugim życzeniu.

– Daj mi święty spokój! – wrzasnąłem.

– Nasz klient, nasz pan.

Zagrzmiało, pociemniało i pojaśniało! Mieszkaniec lampy zniknął, a ja stałem przez jakiś czas bez ruchu, zaskoczony tym co się stało. Po kilku minutach zacząłem intensywnie myśleć, co tym razem przybędzie wraz z Dżinem? Środki uspokajające? Kotlety sojowe? Może CD z muzyką relaksacyjną?

 

 

 

Zagrzmiało, pociemniało i pojaśniało! Punktualnie, godzinę później pojawił się duch, a z nim… coś jeszcze. Patrzyłem na to, co przyniósł, z szeroko rozdziawionymi ustami ze zdziwienia. Nie wiedziałem, co powiedzieć. W końcu zareagowałem.

– Czy ty masz wszystko w porządku z głową!? – krzyknąłem – Po cholerę mi to!?

Zdziwiony popatrzył na mnie. Nie odezwał się.

– Ta rzecz kojarzy ci się ze świętym spokojem!? – ciągle wrzeszczałem.

– A z czym może się kojarzyć spokój, z koncertem Slayera? – zapytał ironicznie i dodał – może życzenia wypowiadasz mało precyzyjne?

Tego było za wiele. Rok ćwiczeń yogi, dwa lata diety pozbawionej tłuszczów zwierzęcych i kilka innych zabiegów mających na celu zmniejszenie mojej agresywności. W tej chwili, wszystko odeszło w zapomnienie. Byłem wściekły.

– Ty arabusie! – zacisnąłem pięści – Jak ci zaraz z bani wyjadę, to zmienisz kolor na czerwony!

– Arabusie? Znaczy Arabie, tak!? – wyglądał na zdenerwowanego – Jeśli już to Persie, nieuku jeden!

Poza tym przypominam, że masz jeszcze jedno życzenie. Pohamuj swój gniew i wypowiedz je wreszcie. Potem się rozstaniemy, bynajmniej nie jak przyjaciele.

„Tak, życzenie! Wpadłem na pomysł, dzięki któremu powetuję moje wszystkie straty" – ta myśl uspokoiła mnie. Podszedłem do Dżina i wolno wyartykułowałem:

– Życzę sobie: Jeden milion, polskich, nowych złotych.

– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Wiadomo: Zagrzmiało i tak dalej. Duch Lampy zniknął, a mi pozostała godzina niepewności. Trochę się obawiałem, że znowu coś pokręci.

 

 

 

Zagrzmiało, pociemniało i pojaśniało! Po sześćdziesięciu minutach pojawił się Dżin z kilkoma białymi, płóciennymi workami. Część z nich trzymał w rękach, niektóre miał przewieszone na ramionach.

– No, to po wszystkim. Teraz mogę udać się w rodzinne strony i załatwić kilka spraw – oznajmił kładąc przede mną to, co przyniósł.

Szybko otworzyłem jeden z worków, potem kolejne. Chciałem sprawdzić w jego obecności ich zawartość. Były wypchane pieniędzmi! Spojrzałem w stronę ducha podejrzliwie i zapytałem:

– Nie są fałszywe?

– Czy ty mnie masz za oszusta? – Obraził się.

– Przepraszam, chyba przesadziłem – odpowiedziałem. Dotarło do mnie, że czas zrehabilitować Dżina. W końcu ostatnie życzenie spełnił bez zarzutu.

– Cóż, żegnam cię, kolego – powiedział duch lampy.

– Życzę ci powodzenia – odparłem i podałem mu dłoń. Uścisnął ją z uśmiechem.

Nie zagrzmiało. Efektów świetlnych też nie było. Wyszedł drzwiami.

 

 

 

Kilka godzin później usłyszałem pukanie do drzwi wejściowych. Gdy je otworzyłem, do środka wbiegło kilku uzbrojonych ludzi, z kominiarkami na twarzach. Broń trzymali wycelowaną we mnie.

– Policja! Ręce na kark! – krzyczał jeden z nich. Zrobiłem jak kazał.

– Czy nazywasz się Marcin Bociński? Odpowiadaj! – zapytał drugi mężczyzna.

– Tak – odrzekłem.

– Jest pan aresztowany pod zarzutem napadu na bank – oznajmił.

Zakuto mnie w kajdanki.

 

 

 

Na komisariacie przesłuchiwano mnie przez kilka godzin. Okazało się, że policja wpadła na mój trop z powodu okularów przeciwsłonecznych, pozostawionych w obrabowanym banku. Kilka tygodni wcześniej wyrobiłem paszport biometryczny. Porównano odciski palców znalezionych na okularach z dostępnymi w bazie danych. Śledczy prowadzący postępowanie, wypytywał mnie o szczegóły dotyczące trumny i pieniędzy, znalezionych u mnie w domu. Nie mógł znaleźć logicznego wyjaśnienia faktu, jak udało mi się w zaledwie godzinę, ukraść trumnę z zakładu pogrzebowego „Tam I Nie Z Powrotem"i obrabować bank. Podejrzewał, że miałem wspólnika. Nie uwierzył w moję opowieść o Dżinie z lampy.

 

Do więzienia nie trafiłem. Biegli psychiatrzy uznali, że jestem schizofrenikiem. Zostałem pacjentem Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Kocborowie.

 

W szpitalu przebywam od roku. Stał się dla mnie domem, poznałem tam kilku nowych ludzi i zaprzyjaźniłem się z nimi. Właśnie gram w warcaby z Napoleonem Bonaparte, jest świetnym taktykiem, prawdopodobnie poniosę porażkę. Dwa dni temu, udało mi się wygrać z Józefem Piłsudskim. Obraził się, zwyzywał mnie od bolszewików, po czym wsiadł na Kasztankę i pocwałował do swojego pokoju.

 

Tak naprawdę, od wczoraj na niczym mi nie zależy. Dlaczego? Podczas obiadu w szpitalnej stołówce, Nostradamus poinformował mnie, że w przyszłą sobotę przyjdzie koniec świata.

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Trumna jako święty spokój.
A niech Cię...

:)Tak mi do głowy przyszło...

Mastiff

Końcówka mnie powaliła ;)

Końcówka mnie powaliła ;)

Końcówka mnie powaliła ;)

Końcówka mnie powaliła ;)

Końcówka mnie powaliła ;)

Końcówka mnie powaliła ;)

Końcówka mnie powaliła ;)

Końcówka mnie powaliła ;)

Zabawne opowiadanie.

Gdy przeczytałam o "trzech życzeniach" pomyślałam "o nie... ale banał!", ale dotrwałam do końca i... im bliżej do mety, tym ciekawszy tor.

Ironia losu, po prostu.

Ja rozumiem, że Cię powaliła, ale żeby aż cztery razy:). Dlaczego co jakiś czas opinie się dublują albo mnożą w przedziwny sposób? Czy ktoś zna odpowiedż?

Mastiff

O kurcze, Glegol, aż tak cię powaliła?!
A niech to!
Jak to literatura wpływa na psychikę...
A potem partyjka z Napoleonem i Piłsudskim.

Nawet nie cztery tylko osiem razy!. Dziękuję wam bardzo za pozytywne opinie.

Mastiff

Przepraszam ):

Wstyd mi.

Dlaczego co jakiś czas opinie się dublują albo mnożą w przedziwny sposób? Czy ktoś zna odpowiedż?
>joke mode on< Medycyna zna przyczynę. >joke mode off<

Troszkę przewidywalne, ale czyta się świetnie...

Przewidywalne? Może i tak. Cieszę się, że świetnie Ci się czytało. Pozdrawiam

Mastiff

"...wsiadł na Kasztankę..." - była to pielęgniarka, czy pensjonariuszka ?
Ładna kobyłka, czy stara szkapa???

Uchyl Bohdan rąbka tajemnicy!!! Plis, plis, plis!!!
No i co Piłsudski robił z Kasztanką w pokoju??? Nie owijaj w bawełne. Wal.

Kto kogo zajeździł???

A serio - dobrze się czyta j.w.

Hehe Veslao, stary zbereźniku, następnym razem stworzę porn-fantasy, z dedykacją dla Ciebie;). Pozdrawiam

Mastiff

kawałek fajnego opowiadanka, zzzzzajefajnie się czyta. Co do strun, znam ten ból, ale mi dżin za uja by nie dogodził :>

Pozdrawiam 

Nie jakoś szczególnie zaskakujące, ale bardzo przyjemne, lekko napisane. Jako przerywnik w ciężkiej pracy sprawdziło się bardzo dobrze ;)
Podobało mi się.

"Na jego trójkątnych uszach bujały się spore, okrągłe kolczyki. Były w kształcie koła i wyglądały na złote." Bohdanie, czy uważasz czytelnika za idiotę? Drugie zdanie w całości bym wywaliła, nie wnosi nic kompletnie i jest zbędne.
Do tego źle zapisujesz dialogi: "- Czy ty mnie masz za oszusta? - obraził się." Powinno być: "- Czy ty mnie masz za oszusta? - Obraził się." Mała litera mogłaby być wtedy, kiedy czasownik byłby związany bezpośrednio w wygłaszaną kwestią: powiedział, rozkazał, itd.
Czasem przecinki są tam, gdzie ich być nie powinno, np.: "wszedłem do antykwariatu, noszącego nazwę", "Jest pan aresztowany, pod zarzutem napadu".
I brakuje kropek w dialogach, np.: "No, tak! Życzenia - przypomniałem sobie treść bajki o Alladynie - Tylko, o co poprosić?" Po Alladynie kropa. I kropa.

Bez urazy, to tylko dla Twojego dobra.

Mogłeś, Bohdanie, to opowiadanko włączyć do któregoś z obecnych konkursów, na kicz lub kosmikomikę. Mogłoby się sprawdzić, moim zdaniem.
Pozdrawiam

Nie czarna kotko, nie uwazam czytelników za idiotów:), błędy zaraz poprawię. Dziękuję za ich wyszczególnienie.

Mastiff

Dziękuję Redil, zresztą myślałem o kosmokomice....może zaraz dopiszę do tytułu i po sprawie:)

Mastiff

Sorry, po "Życzenia" też powinna być kropka, a potem wielką literą "Przypomniałem".

Czarnykot prawdę rzecze. Kropki, przecinki do poprawki. Dżina z lampy każdy zna, ale końcówki się nie spodziewałam.. i oto chodzi :)

Nie ma sprawy, jak są błędy to trzeba je poprawić;)

Mastiff

Dobre :D Jak dotąd jedno z lepszych na Kosmikomikę :D Niby temat trzech życzeń oklepany, ale co mogą zwinne rączki zdolnego autora... A jak Glegola końcówka powaliła...!

Dziękuję, Dreammy. Fakt, Glegol oszalał;). Pozdrawiam

Mastiff

Po zobaczeniu tytułu zastanawiałam się czy jesteś w stanie mnie zaskoczyć. Brawo. Wygrałeś. Trumna rządzi xD

Czytało się przyjemnie, a finisz był świetny.

Dziękuję Sylwien. To miłe, co napisałaś. Pozdrawiam

Mastiff

Końcówka faktycznie jest niezła. Przyczepić się mogę jedynie do tytułu. "KosmOkomika"? Pozdrawiam.

Calkiem zgrabnie ułożona treść. Koncówka niezła, szczególnie trumna, a technicznie tekst 'zrobiony' rozsądnie.
pozdrawiam

eniack - rzeczywiście :), czeski błąd. Dziękuję i pozdrawiam.

Dzięki, Ibastro za opinię. Również pozdrawiam

Mastiff

Bardzo przyjemne opko:) Bardzo mi sie podobało, wciągnęło i na końcu zniszczyło mnie. Zakończenie jest super!

Ale, Bohdanie, póki masz jeszcze czas edycji, popraw dialogii. Chodzi o brakujące kropki w niekórych miejscach. Podam ci przykład, pod jakim kątem masz szukać:

"- Ty arabusie! - zacisnąłem pięści - Jak ci zaraz z bani wyjadę, to zmienisz kolor na czerwony!"

poniżej poprawny zapis od strony technicznej - kropka brakująca jest ujeta w (.)

"- Ty arabusie! - zacisnąłem pięści (.)- Jak ci zaraz z bani wyjadę, to zmienisz kolor na czerwony!"

Wiesz o co mi chodzi ?

A generalnie jest super: fanuła, wykonanie i zakończenie.

Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Niestety, czas na wszelkie poprawki minął. Kropki i przecinki (generalnie- interpunkcja) to moje przekleństwo. Mam nadzieję, że czytelnicy jakoś dadzą radę przeczytać bez kropki. Na pewno poprawię "rękopis". Dziękuję bardzo za pomoc i cieszę się, że Ci się podobało. Pozdrawiam

Mastiff

@mkmorgoth

Podany przez Ciebie sposób zapisu (niby prawidłowy), jest błędny. Nawet już o tym pisałam powyżej. Prawidłowo ma to wyglądać tak (to konkretne zdanie, bo jest naprawdę sporo błędów interpunkcyjnych):

- Ty Arabusie! - Zacisnąłem pięści. - Jak ci zaraz z bani wyjadę, to zmienisz kolor na czerwony!

@czarnykot: Faktycznie, zagapiłem się. Masz racje, sorki.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Przyjemny tekst, stopień śmieszności umiarkowany, ale im dalej tym śmieszniej. Humor chwilami wydaje się wymuszony, ale przeważają udane żarty.
Nostradamus i Slayer - kciuki w górę:d
Masz problemy z interpunkcją, ale o tym już wiesz:)
Ode mnie 3 plus, z zaznaczeniem że tylko przy Kosmikomice jestem taka surowa.

Dzięki Selena, gdybym wiedział, że jesteś taka surowa przy Kosmikomice, to pominąłbym ten dopisek:) Pozdrawiam

Mastiff

Przyjemnie opko, zakończenie z przypadkowym utarciem nosa, zaskakuje na plus!

Dziękuję, agazgaga. Przyznam szczerze, że historia miała się zupełnie inaczej skończyć, konkluzja zupełnie nie planowana.
Tym bardziej cieszy mnie tak pozytywny odbiór opowieści, jak Twój. Pozdrawiam

Mastiff

OK, do konkursu.

Znany pomysł, ale przyjemnie opowiedziany. Mam zdanie podobne jak Selena.

Pozdrawiam.

Dziękuję Eferelin, również pozdrawiam

Mastiff

Jak najbardziej sympatyczne. Bez szału, ale sympatyczne. Ale mnie końcówka się nie podobała :(

Nic dziwnego, że dżin nigdy nie słyszał o Alladynie. Pisze się Aladyn ;)

4.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Dziękuję za opinię, Diriad. Co do imienia, to obie formy są poprawne. Istnieje nawet trzecia wersja - Aladin. Poza tym dżin poznał fonetycznie imię bohatera baśni, więc zarzut: " nigdy nie słyszał, bo pisze się Aladyn" jest bez sensu, moim zdaniem. Pozdrawiam

Mastiff

Hm, parę tygodni temu na zajęciach z poprawnej polszczyzny mówili nam, że Alladyn jest niepoprawne, bo imię pochodzi od Ali Ad-Din (jakoś tak ;)... Trzecią też bym widział, to 'i' wydaje się sensowne przy mniejszym spolszczeniu. Ale równie dobrze różni językoznawcy mogą mieć różne zdanie, poza tym to nieważne ;)
A co do fonetyki - nie, Alladyn i Aladyn inaczej się wymawia ;)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Nowa Fantastyka