- Opowiadanie: raisa1 - Historia alternatywna

Historia alternatywna

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Historia alternatywna

Poirytowana siedziałam przed telewizorem. Zmieniając kanały, ciągle trafiałam na reklamy bądź filmy, które znam na pamięć. Żadnych nowości. Sprawdziłam jeszcze raz telegazetę, żeby przekonać się o monotonności programów stacji nadawczych. Jednak za pierwszym razem przeoczyłam emisję odcinka „Pamiętników Wampirów”, który od jakiegoś czasu był typem numer 1 wśród nastolatek. Nie mając nic do roboty, poczekałam piętnaście minut na serial. W międzyczasie zdążyłam przebrać się w wygodny, czarny dres, związać włosy w koński ogon i zaparzyć melisę. Obejrzałam zlepek scen z poprzednich odcinków, żeby choć trochę być w temacie i zamarłam. Tak bliscy prawdy. Już miałam wyłączyć telewizor, gdy na ekranie pojawiła się następna scena. Krypta w lesie. Czarownice. Jakieś obrzędy. Miałam dość. Wszystko, co my wymyśliliśmy, zostało wykorzystane w serialu dla nastolatek. Jednak tworzące koło postaci, zaczęły głośniej wypowiadać słowa mantry. W chwili, gdy dotarł do mnie sens słów wypowiadanych w starym, wymarłym już języku Etrusków, ekran 37 calowego odbiornika stał się przerażająco biały, a ja straciłam przytomność.

Na próżno próbowałam otworzyć oczy. Kręciło mi się w głowie i zaschło w gardle.Pod policzkiem czułam coś szorstkiego i wilgotnego, po zapachu domyśliłam się, że leżę na ściółce leśnej. Wiedziałam, że przeniosłam się do miejsca tajemniczych obrzędów koło krypty. Wstałam z ziemi po odczekaniu dłuższej chwili i udało mi się podnieść ociężałe powieki.

Znalazłam się w środku kręgu utworzonego przez ciała martwych czarownic. Przywołanie mnie tutaj miało na celu pomoc. Jednak te biedne wiedźmy chyba nie wiedziały o możliwości poniesienia najwyższej ofiary. Wśród nich rozpoznałam Bonnie i podeszłam do niej. Czułam, że ona stworzyła ten krąg i zamknęła go. Jej ciało nie było rozerwane w porównaniu do innych. Dzięki temu, mogłam ją ocalić, o ile się uda. W dłoni dziewczyny był sztylet, na którego ostrzu widniała krew. Mogłam się domyślić, że to nim Bonnie przecięła sobie nadgarstek, by oddać ofiarę. Zrobiłam to samo z własnym i przytknęłam krwawiącą rękę do ust czarownicy. Nie stanie się wampirem, ponieważ sama nie jestem nim w pełni. Jestem czymś innym.

Niestety, gdy trwało leczenie dziewczyny, nie mogłam jej pytać o nic. Nie wiedziałam, w jakim dokładnie celu zostałam wezwana. Mogłam tylko czekać.

Usiadłam na starych ruinach i patrzyłam na otoczenie. Nagle poczułam coś, lekki powiew wiatru, który był nienaturalny. Czyjeś ręce złapały mnie za szyję i odciągnęły do tyłu, krzyknęłam, bo zdumiała mnie siła tego uścisku. Druga osoba skrępowała mi dłonie, mocno wiążąc je sznurem. Wciągnęłam haustem powietrze do płuc i zamarłam. Otoczyły mnie dwa wampiry. A ja byłam zbyt słaba, żeby z nimi walczyć.

– Współpracuj, a nic ci się nie stanie.

Stanął przede mną wysoki brunet. Gdyby nie okoliczności, że właśnie pogroził mi śmiercią, mogłabym zakochać się w jego spojrzeniu.

– Kim jesteście? – Zadałam pytanie. Ręce piekły mnie od sznura, szyja bolała i było mi słabo po oddaniu takiej ilości krwi Bonnie.

– Odpowiesz pierwsza na wszystkie nasze pytania, albo zmuszę cię do tego, a to nie będzie przyjemne. Dla ciebie. – Dokończył złowrogo. Zadrżałam.

– Damon! – Drugi wampir odezwał się po raz pierwszy. – Podejdź tu.

Oboje stali teraz przy czarownicy, która odzyskała przytomność. Mimowolnie uśmiechnęłam się, ponieważ ucieszyłam, że dziewczyna żyje. Odpowie zatem na moje pytania. Teraz byłyśmy powiązane krwią, wiedziałabym, gdyby mi skłamała. Mogłam także być silniejsza, dzięki niej. Spróbowałam tego, choć bardzo długo starałam się nie używać „magicznych mocy”, chciałam być normalna. Żyć normalnie. Jednak umiejętności dawno nieużywane szybko powróciły, poczułam, jak moje ciało napełnia energia czarownicy.

Rozerwałam sznur łączący moje nadgarstki. W mgnieniu oka pojawił się przy mnie brunet, Damon. Chciał chwycić mnie za ramiona, jednak byłam szybsza i powaliłam go na ziemię. Kątem oka dostrzegłam, jak drugi wampir pomaga Bonnie podejść do nas.

– Uratowałaś mnie. Dlaczego? Nie pamiętam, co się stało.

– Odpowiedz na moje pytania. Po co mnie wezwałaś?

– Żebyś nam pomogła.

– W czym?

– W zabiciu Klausa.

Gdy usłyszałam to imię, kompletnie zapomniałam o przytrzymywanym przeze mnie wampirze, który wykorzystał okazję i znalazł się na mnie. Zamknęłam oczy. Wspomnienia powróciły.

– Zabij mnie – wyszeptałam w kierunku Damona.

– Kusząca propozycja. – Przycisnął przedramię do mojego gardła, miałam problem z oddychaniem, a oczy zaczęły mi łzawić.

– Damon, dość! – ten drugi odsunął wampira ode mnie, po czym zapytał – znasz Klausa?

Pokiwałam głową twierdząco, nie będąc w stanie się odezwać.

– Pomożesz nam?

– A mam inne wyjście? – Spojrzałam w kierunku Damona.

– Nieee – odparł z uśmiechem na twarzy, specjalnie przeciągając samogłoskę „e”.

– Więc pomogę.

– Chodźmy stąd. – Bonnie cała trzęsła się z zimna. Był środek nocy, a dziewczyna miała na sobie tylko letnią sukienkę na ramiączkach. Pożyczyłam jej bluzy od dresu, ponieważ nie odczuwałam chłodu, jak normalni ludzie.

– Jestem Stefan. – Podszedł do mnie drugi wampir, odrobinę niższy od Damona i wyciągnął w moim kierunku rękę. Podałam mu swoją.

– Pójdźmy do nas, do domu. Tam omówimy wszystko na spokojnie.

Wyczułam, że Stefan ma łagodniejsze usposobienie, niż tamten drugi. Pomyślałam, że jeśli będzie mi dane, mogę go polubić. Nie. Nie mogę, Skarciłam się w myślach. Nie mogłam planować przyszłości w obliczu groźby spotkania z Klausem. Zwłaszcza teraz.

Dotarliśmy do dużej willi, stanęliśmy na schodach. Bonnie weszła pierwsza, a wampiry czekały, aż ja przestąpię próg.

– Nie mogę…

– Chcesz się teraz wycofać? Mogę cię zabić już tutaj.

– Damon, uspokój się – uciszyła go dziewczyna. Zrobił gest „zamykania” sobie ust na kluczyk i „wyrzucił” ów przedmiot.

– Musicie mnie zaprosić do środka.

– Przecież tu nie mieszka żaden człowiek, a ty nie jesteś wampirem. Tylko my tu mieszkamy. – Stefan przejął kontrolę głównego rozmówcy.

– Czym ty jesteś? – Damon nie wytrzymał. Wskazał dłonią na drzwi i zaprosił mnie do środka.

– Dziękuję.

Po chwili znaleźliśmy się w ogromnym salonie. Ten typ umeblowania był charakterystyczny w XIX wieku. Zastanowiłam się, ile lat mają wampiry.

Do mojej dłoni trafiła szklaneczka whisky. Podniosłam ją do ust i uśmiechnęłam się w stronę Damona. – Twoje zdrowie. – Wypiłam mieszanką trunku z werbeną i tojadem.

– Jestem pod wrażeniem. Czym…? – pytanie nie padło, ponieważ przerwałam mu.

– Człowiekiem w jednej trzeciej. W jednej trzeciej wampirem.

– Razem dwie trzecie. A pozostała część to? – Damon opróżniał zawartość szklaneczki Stefana.

– Pantera.

Zakrztusił się. – Chyba mocno upadłaś na głowę.

– Mam wam pomóc, czy nie?

– Co wiesz o Klausie?

– Dawno temu był przyjacielem rodziny. Mieszkaliśmy pod jednym dachem. Był… – tu się zawahałam – był moim kochankiem.

– Kiedy? – Damon znów podszedł do mnie z whisky. Tym razem nie doprawił jej.

– Dawno temu.

– Okej. Kiedy ostatnio go widziałaś?

– Dawno…

– Przestań! – Jego ręce znów znalazły się na moich ramionach i przyparł mnie do ściany. Nie miałam siły, by się opierać. Natomiast podając dokładne daty, zdradzę, ile mam lat. To nie mogło się stać.

– Klaus jest pierwotnym. Ma za sobą kawał życia i ogrom kochanek. Nie muszę dokładnie odpowiadać. Nie było to w ostatniej dekadzie.

– Jak masz na imię?

– Raisa.

– Znasz Elijaha?

– A jest tutaj? – Drugi wymieniony przez nich wampir był moim przyjacielem. – Ostatnio widziałam go pod koniec XIX wieku. – Wyrwało mi się. Szybko zrozumiałam, że popełniłam błąd.

– Ile masz lat? – Zastanawiałam się, czy Damon pracował kiedyś w policji. Świetnie sobie radzi, prowadząc przesłuchania – przeciwnik poddaje się. Dałam za wygraną.

– Jestem starożytna. Pierwotna. Ostatni raz widziałam Klausa w średniowieczu, gdy chciał mnie zabić.

Podeszłam do barku i nalałam sobie gorzkiego, palącego trunku. Nie czekając na dalsze pytania, sama zaczęłam mówić.

– Jestem starsza od Klausa. Dużo starsza. Pierwszym wampirem był mój ojciec, jednak on już nie żyje, zabiłam go. Chciał zdradzić mnie i moją tajemnicę. Powiedział Klausowi, że wszystkie klątwy i legendy powstały przez nas. Że sam dokładnie nie wie, co tak do końca jest prawdą, a co tylko naszym wymysłem. Klaus w średniowieczu szukał bliźniaczej osoby, która rzekomo miała zniszczyć klątwę słońca i księżyca, jednak ta kobieta uciekła mu. On sam nie wie, że klątwa nie istnieje.

– Jak to? – Na twarzy Stefana zauważyłam wzburzenie. – A ten cały kamień księżycowy?

– To tylko kamyk, nic poza tym. Klątwą, jedyną rzeczą, która przeszkadza wam chodzić za dnia, a wilkołakom zmieniać się, kiedy chcą, jestem ja.

W salonie zapadła krępująca cisza. Dwa wampiry i czarownica wlepiały we mnie wzrok. Poczułam się niepewnie, wyjawiając im moją tajemnicę, jednak nie było już odwrotu. Może mogłam im zaufać. Może.

– Doskonale. Więc co mamy zrobić, gdy Klaus tu przybędzie? – Damon był mistrzem nieuniknionych pytań.

– Utrzymać mnie przy życiu. Klaus musi zginąć, sama się nim zajmę.

 

Leżałam na łóżku w pokoju Damona. Stwierdził, że chce mieć mnie na oku, unikając zamykania pod kluczem. Jednak czułam się tak samo. Chciałam wrócić do domu po jakieś ciuchy, jednak z Mystic Falls do Polski – gdzie tymczasowo mieszkałam – było zbyt daleko. Postanowiłam więc pojechać do banku i wyciągnąć z konta pieniądze na zakupy. Oczywiście towarzystwa przy wybieraniu nowych rzeczy dotrzymał mi Damon. I jakby wiedząc, że o nim myślę, pojawił się w pokoju.

– Minęło już tyle dni, odkąd jestem tutaj, a po Klausie ani śladu. Może macie fałszywe informacje.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, która była połączona z pokojem wampira. Spojrzałam w lustro i wzięłam dwa głębokie oddechy. Nie pomogło. Zaczynałam się denerwować i tym samym działałam moim współlokatorom na nerwy.

– Nie myśl o tym – wyszeptał Damon i stanął za mną. Czułam jego obecność każdą cząstką własnego ciała. Kiedy położył mi ręce na ramionach, nie wytrzymałam, obróciłam się przodem do niego i zaczęłam całować. Dłońmi gładziłam jego policzki i szyję, za to on całą mnie przycisnął do siebie i pocałunki stały się bardziej intensywne. Koszula Damona opadła na podłogę, ręce z twarzy przeniosłam na doskonale wyrzeźbiony tors mężczyzny. Powoli, jakby celebrując tę chwilę, zaprowadził mnie z powrotem do pokoju i pchnął lekko na łóżko. Rozpiął i rozchylił moją bluzkę. Odetchnął głęboko i pochylił się, by całować piersi przez koronkę stanika. Niespodziewanie odciągnął mi głowę do tyłu i wgryzł zębami w szyję. Bolało. Myślałam, że nie będzie w stanie się opanować, jednak po chwili poczułam, jak zwalnia uścisk i odsuwa się ode mnie. Jego spojrzenie mówiło mi wszystko.

Później śmialiśmy się i próbowaliśmy uspokoić nasze oddechy. Przez chwilę zastanowiłam się, co właśnie zrobiliśmy. Spoważniałam.

– Przejdziesz przemianę.

– Jaką?

– Piłeś moją krew, ja… – zawahałam się. – Czarownicy nic nie było, ponieważ jest człowiekiem. Natomiast ty będziesz mógł pożywiać się od tej pory wyłącznie moją krwią.

Oderwał palce od moich żeber, które były pokryte mistycznym tatuażem.

– Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?

– Potrzebuję cię. – Chciał coś jeszcze dodać, ale zamknęłam mu usta pocałunkiem.

 

Kiedy zeszliśmy do salonu, gdzie był Stefan z Eleną, którą zdążyłam poznać w ciągu tych kilkunastu dni, zaczęła się przemiana Damona. Wiedziałam o tym, czułam to. Upuścił szklankę z whisky. Szkło rozbiło się na nierówne kawałki. Złapał się za brzuch i opadł na kolana. Krzyczał.

– Stefanie, wyjdź! Eleno, pomóż mi. – Wydałam polecenia. Wampir opierał się, lecz w końcu wyszedł, gdy zobaczył, że bóle jego brata nasilają się. Podbiegłam do Damona.

– Przytrzymaj go, proszę.

– Nie dam rady. – Wampir rzucał się z bólu po podłodze. Nie dziwiłam się.

– Przytrzymaj tylko jego głowę. Ciebie nie ugryzie.

Posłuchała mnie i zrobiła to, o co prosiłam. Później będę miała okazję jej podziękować. Podciągnęłam rękaw bluzki do łokcia i nacięłam przedramię rozbitym szkłem pachnącym whisky. Rana piekła, lecz nie myślałam o tym. Podałam rękę Damonowi. Zaczął pić. Gdyby w pobliżu był inny wampir, wyssaliby mnie z pewnością. Damon musiał dużo wypić, lecz zdołałam go odepchnąć od siebie.

Uspokoił się i leżał w bezruchu. Elena, mimo strachu, nie spanikowała. Byłam jej za to wdzięczna.

– Przynieś mi ręcznik, proszę.

Gdy dziewczyna wyszła, odsłoniłam własne zęby i wgryzłam się w szyję wampira.

– Przestań! – Dwa głosy naraz oprotestowały to, co robiłam. Oderwałam się od Damona. Smakował cudownie. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko.

– Nic mu nie jest. – Odezwałam się beznamiętnym głosem.

– Za to my mamy problem. – Przeszli w głąb salonu, a we drzwiach ujrzałam zmorę przeszłości.

– Klaus.

– Raisa. – Lekko skinął głową w moim kierunku, po czym wykonał szybki gest dłonią. Zza jego pleców wyłoniły się dwa inne wampiry, które trzymały Elijaha obwiązanego łańcuchami, oraz dwójka ludzi. Nie. To nie byli ludzie. Przyprowadził wilkołaki.

– Jak zwykle robisz wielkie wejście? – Miałam nadzieję, że ironia w moim głosie jest dość wymowna.

– A ty znalazłaś sobie nową zabawkę? – Zripostował, patrząc na Damona.

– Od kiedy twoją świtę stanowią wilki i młodziutkie wampiry? – Odcięłam się.

– Skończmy to. Chcę dziewczynę. – Wskazał głową na Elenę.

– Nie jest ci do niczego potrzebna.

– Kochana, i tu się mylisz. – Zaśmiał się. Dźwięk tego śmiechu ranił mi uszy. – Wampir, wilkołak, czarownica, sobowtór i kamień księżycowy. Wszystko pasuje do siebie idealnie.

W momencie, gdy przestał mówić, zza jego pleców wyszły Bonnie i kobieta – wampir łudząco podobna do Eleny. Taka sama. Ona i czarownica były pod wpływem uroku Pierwotnego. I wtedy zrozumiałam.

Klaus wyszedł na środek salonu, rzucił wyzwanie. Ja natomiast je przyjęłam. Reszta stała po dwóch przeciwnych końcach, pod ścianami i tylko obserwowała sytuację. Stanęłam tak blisko Klausa, że prawie mogłam otrzeć się o jego ciało własnym.

– Nie są ci potrzebni – szeptałam, choć miałam świadomość, że wszystkie istoty nadnaturalne słyszą mnie. – Nie skrzywdzisz nikogo. – Na dźwięk moich słów wampir zrobił żałosną minę i zaśmiał się.

– Zaskocz mnie.

– Sam chciałeś. – Spojrzałam przez okno. Było południe, słońce wpadało do salonu, ogrzewając go. Uśmiechnęłam się. – Damon, podejdź. – Kiedy podszedł, ściągnęłam mu pierścień chroniący przed spaleniem. Wszystkie wampiry syknęły cicho, oczekując, że Damon zacznie umierać. Jednak on nadal stał, nic go nie bolało.

– Znam inne sztuczki. Odejdź, Damon. – Zanim się cofnął, przezornie wziął swój pierścień, lecz go nie założył.

– Twoje wilki. Jak mają na imię?

Klaus odsunął się nieco ode mnie. Zyskałam przewagę. Na jego twarzy mogłam rozpoznać gorycz, którą zasiała w nim wieść o prawdzie. Jednak, gdy milczał, zdenerwowałam się.

– Podejdźcie do mnie. – Żaden z nich nie ruszył się o milimetr. Użyłam innej broni. – Nakazuję wam podejść.

Czułam się mocniejsza po krwi Damona, więc mogłam pokazać Klausowi więcej sztuczek. Już dawno powinnam to zrobić.

– Wykonacie wszystkie moje polecenia. Przemienicie się teraz. Nic nie zaboli, nie pogryziecie nikogo. Żadnego wampira. Będziecie mi posłuszne – powtórzyłam. Mężczyźni zaczęli się rozbierać.

– Co ty próbujesz mi udowodnić? – Klaus był zdenerwowany, pomału tracił kontrolę nad sobą.

Kiedy koło mnie stanęły dwa srebrne wilki, powiększył jeszcze bardziej dzielącą nas odległość.

– Nie ma żadnej klątwy. Sam byłeś świadkiem powstania mitów. Czemu jesteś zdziwiony, skoro jestem od ciebie starsza? Wymyśliłam to, by chronić siebie.

Klaus znalazł się przy mnie i zaczął dusić. Zdołałam wyszeptać „bierzcie go” i czułam, jak powoli mnie puszcza. Słyszałam warknięcia, kłapanie pyskami oraz odgłosy rozrywanego ciała.

Bonnie i wampirzycy powróciła świadomość, urok został zdjęty.

– Trzeba ich zabić. – Wyrzekłam i podeszłam do pierwszego wampira, stał oszołomiony, a ja wgryzłam się w jego ramię i wyssałam do ostatniej kropli krwi. I z następnym zrobiłam to samo.

Wilkołaki rozerwały Klausa na strzępy, miałam pewność, że raz na zawsze zamilkł. Ulżyło mi.

– Zmieńcie się. – Mężczyźni stanęli nadzy przede mną, pokryci krwią byłego kochanka. – Was też trzeba zabić. – Słowa brzmiały jak wyrok, jednak, gdy miałam wybierać między mną a nimi, wolałam to drugie. – Damon, Stefan, proszę.

– Czemu? Pomogli nam. – Odezwał się Stefan.

– Oni wiedzą o mnie.

– Nas też zabijesz?

– Nie, was nie. – Mówiąc to, odwróciłam się w stronę Elijaha i zdjęłam z niego łańcuchy.

– Znasz ją? – Zapytałam przyjaciela. Uzyskałam odpowiedź twierdzącą.

– Co z nią zrobimy?

– Zauroczę ją. – Powiedział i tak też uczynił.

 

Pożegnałam się ze Stefanem i Eleną. Powiedziałam Bonnie parę dobrych słów na odchodne. Spędziłam kilka godzin z Elijahem, którego pewnie spotkam znowu w przyszłym stuleciu, o ile będzie nam dane.

Wsiadłam do samolotu, mocno ściskając dłoń, która odwzajemniała uścisk. Wiedziałam, że moje życie znów stanie na głowie i cieszyłam się z tego. Powracałam do Polski, by zapisać nowe karty historii, którą utworzę razem z Damonem.

 

PS. Opowiadanie zostało napisane na potrzeby konkursu w hatak.pl.

 

Koniec

Komentarze

...ręce z twarzy przeniosłam na doskonale wyrzeźbiony tors mężczyzny. Powoli, jakby celebrując tę chwilę, zaprowadził mnie z powrotem do pokoju i pchnął lekko na łóżko... Ktoś tu chyba ma kosmate myśli ;p

A tak na poważnie...

Dobrze napisane (technicznie). Odności fabuły, wybacz, ale tym razem naprawdę nie wiem co napisać - jakoś tak trochę dziwnie.

Pozdrawiam!

Kolejny tekst, który powinien iść na konkurs kiczu. Znów wampiry, wilkołaki, nastolatki... W dodatku słabo napisane, postacie jakieś takie mdłe, dialogi sztywne, cała intryga też mocno naciagana. Nie podobało mi się w ogóle.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

toż to fanfik. Akurat nie mam nic przeciwko fanfikom, ale to chyba nie jest miejsce na ich umieszczanie.

Umieściłam tutaj, bo chciałam się dowiedzieć, co inni o tym myślą. Fasoletti, jeśli chodzi o wampiry i wilkołaki to, o ile mi wiadomo, są to postaci fantastyczne. Co do tego "znów", to osobiście nie próbowałam pisać ani o elfach, ani też o smokach, bo mnie nie ciekawią za bardzo. Choć jakbym napisała coś o elfach, krasnoludach, to mógłbyś napisać "znów elfy", itp. Zawsze można napisać "znów".

Więc uwzględnij mój komentarz od słów "W dodatku". I nie przejmuj sie nim zbytnio, tylko pisz dalej. Ja uważam, co uważam, ale tego typu opowiadania na pewno znajdą odbiorców.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Raisa, gwarantuje, że bez problemu znajdziesz miejsce, gdzie wiele osób chętnie poczyta Twoje opowiadanie. Poszukaj stron fandomowych, fanfikowych itp. Jest tego bardzo dużo. Wiem coś o tym, bo kilka lat temu sama pisałam fanfiki, aby ćwiczyc angielski :)

Suede, ja nie piszę fanfików - ten był wyjątkiem. Osobiście wolę nie przetwarzać czyichś historii, może dlatego nie do końca wyszło, jak powinno;)

Nowa Fantastyka