- Opowiadanie: czarnykot - Wszystko już było [KOSMIKOMIKA 2011]

Wszystko już było [KOSMIKOMIKA 2011]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Wszystko już było [KOSMIKOMIKA 2011]

Autor cierpiał na brak pomysłów. Siedział i myślał, myślał i siedział. Wszystko już było! Nie da się wymyślić już nic nowego! Przytłoczyło go to niczym głaz, tym bardziej, że wydawca naciskał, czytelnicy się niecierpliwili, a krytyka ostrzyła zęby. Postanowił jednak zwalczyć niemoc twórczą i przystąpił do pisania kolejnego arcydzieła:

Rozpoczął się niezwykle piękny dzień, jak zresztą każdy w krainie Wspaniałości. Ptaszki śpiewały, kotki wygrzewały się na słońcu, nieszkodliwe małe chmurki uroczo przesuwały się po lazurze nieba. Panowała ogólna miłość i szczęście. Mirabella…

– STOOOP! O, co to, to nie! – Maleńka postać wściekle zamachała ręką. – Tylko nie Mirabella! Ja jestem młodą kobietą znającą swoją wartość! Wykształconą, inteligentną! Nowoczesną! Nie poddam się hegemonii mężczyzn i nie dam sprowadzić do roli obiektu seksualnego kręcącego tyłkiem i będącego jedynie ozdobą! Nie zgadzam się! I nie chcę takiego dziwkarskiego imienia!

Autor oniemiały patrzył z niedowierzaniem na ten popis. Jak dotąd żadna postać nie ośmieliła się zbuntować! Wszystkie jak jeden mąż realizowały bez mrugnięcia okiem jego nawet najbardziej zwichrowane fantazje. Co za bezczelność! Postanowił to zignorować.

Ykhym… A zatem Mirabella w ten jakże piękny dzionek…

– Halo, do cholery! Ty tam na górze, duży! Nie myśl sobie, że możesz mnie zignorować! Ogłaszam strajk! Zawiążę związek zawodowy postaci! NSZZ Solidarność – Bohaterowie Fabularni! Już my ci pokażemy, ty tyranie jeden, ty! Obalimy ciemiężyciela! Bohaterki i bohaterowie wszelkich opowieści łączmy się! Precz z preczem!

Autor wkurzony trzasnął pięścią o biurko. Postać straciła grunt pod nogami i legła jak długa. Wściekła, już miała się podnosić, ale nagle zabłysły jej oczy. Widać było, że w jej głowie narodził się szatański plan. Złapała się za kolano, krzycząc przeraźliwie – ratunku! Autor mnie bije! Na pomoc! Władza stosuje argument siły wobec bezbronnych, niewinnych kobiet! – Zwinęła się w kłębek i załkała.

– Co za cwana małpa! – pomyślał Autor. – Udaje! A niech jej zresztą tam! Rób se co chcesz, wredne babsko!

Dziewczyna błyskawicznie podniosła się z ziemi. Na jej twarzy nie było nawet śladu bólu. – No, dobrze, skoro to mamy już ustalone, to tu jest lista żądań! – Wyciągnęła rękę z rolką papieru. Naprawdę grubą i do tego ciasno zwiniętą.

Autor zerknął na sam początek spisu i rozbolała go głowa. Nie był dziś w najlepszym nastroju, postanowił więc poddać się walkowerem. Machnął ręką, jakby odganiał natrętną muchę. Jedno opowiadanie może sobie odpuścić, prawda? – A zresztą sama zobaczy… Jeszcze tego pożałuje… – Na jego twarzy pojawił się mściwy grymas.

Postać uśmiechnęła się tryumfująco. – Ha! Od tej pory nazywajcie mnie… Hmm… – Zawiesiła głos. – Może Amanda? Nie, też dziwkarskie. Joanna? Jak jakaś dziewica, a ja nie chcę, aby interesowano się moim statusem seksualnym. Moja wagina, moja sprawa! Helena? Porwał ją jakiś facet i tyle z tego, że była ładna, a ja nie chcę mieć imienia po jakimś pustym pokemonie. Może Wiktoria? Nie, zbyt pretensjonalnie… Wiem! Brygida! Brygida Wspaniała! Waleczna! Brzmi fantastycznie! I chcę mieć co najmniej miseczkę C! Albo nie! Feministyczne B! I żadnych dekoltów! Żadnych obcisłych, niewygodnych ciuchów odsłaniających cokolwiek. Tylko wygodne, funkcjonalne ubrania. I żadnych obcasów! Żadna rozsądna, nowoczesna kobieta nie będzie męczyła swoich biednych stóp tylko po to, aby samce spoglądały na nią pożądliwie! – Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jej sukienka zamieniła się w dres, a pantofle w adidasy. – Dobra! Mogę iść. Tylko gdzie? – Spojrzała niepewnie na Autora. Ten wzruszył ramionami.

– A więc to tak! Umywasz ręce! Nie ma sprawy! Sama coś wymyślę! Sama sobie poradzę! Nie potrzebuję niczyjej pomocy! Jestem silną kobietą, samowystarczalną! Tak. Dam sobie radę. Wykorzystamy stworzoną juz krainę Wspaniałości, chociaż to taka frajerska nazwa. Mało ambitna. – Rozejrzała się. Jacyś faceci wtaczali scenografię – las, dróżkę, rzeczkę i mostek. – Pięknie, wspaniale!

Nagle na ścieżce prowadzącej z lasu pojawiła się kolejna postać. Była to zgarbiona staruszka odziana w charakterystyczny dla zakonu Tapmadl różowy habit. Na głowie miała czepiec. Wolnym krokiem podeszła do Brygidy.

– Niech będzie pochwalona, dziecko! Jestem siostra Dżoana z Krainy Ciemności! Po naszemu Dark – powiedziała zakonnica i przeżegnała się nabożnie.

– Eee… Dzień dobry – odpowiedziała zaskoczona dziewczyna. – Jak się tu… Oż w mordę! – Krzyknęła. Spod mostu wyłaził potwór. Okropne monstrum miało jasną skórę porośniętą rzadką, czarną szczeciną. Krótkie czoło, przegniłe zębiska, wielki bebech, zakola i rozbiegane oczka sprawiały upiorne wrażenie. Brygida zadrżała, a zaraz potem złapała się za nos. Okrutnie cuchnął siarkowodorem.

– Na Wielką Matkę, cóż to za stwór! Na Boginię! Czyżby to był… Polak?!

– Nie, kochanie, aż tak źle nie jest – odpowiedziała siostra Dżoana. – To jest pospolity troll internetowy. Żeruje na forach irytując ludzi, karmi się komentarzami. Uważaj! Atakuje!

– Kij wam w oko! Cmoknijcie mnie w dupę! I co, zabrakło argumentów?! Zatkało kakało? Prawda boli! Gówno wiecie i gówno widzieliście! Ja jestem najmądrzejszy! Tylko ja się znam! JA MAM RACJĘ! Nie umiecie prowadzić merytorycznej dyskusji, matoły! Debile bez szkoły! Wcale nie robiem błenduw! To tylko literuwki! W komętażah się nie liczy! Cisza! Gdzie nie byłem, czego nie robiłem! A wy wtedy biliście się łopatami po łbach! Idioci, ignoranci! – Bełkotał troll.

– Dłużej tego nie wytrzymam! – krzyknęła Brygida zaciskając pięści aż pobielały jej kostki. – Ty…

– Pohamuj się, Brygido! On tylko na to liczy! Chce cię sprowokować. Zdenerwuje cię i będzie się karmił twoją złością. One w ten sposób żerują. Są jak komary, wampiry, krwiopijcy. To pasożyty. Niestety, nie da się ich wytępić, wciąż rodzą się nowe i atakują zewsząd – tłumaczyła zakonnica.

– A więc to tak! W takim razie muszę wezwać Adama, księcia Eterni! Tylko ja, Czarodziejka, Zbrojny Rycerz, Orko i parę milionów widzów zna jego tajemnicę! Adamie! Pomocy!

Zupełnie nie wiadomo skąd, w obłoku kurzu, pojawiła się męska sylwetka. Potężny blondyn ciągnął za sobą przerażonego tygrysa. To był on, książę Adam! Pochwycił w dłonie ciężki miecz dwuręczny, uniósł go i krzyknął – Na potęgę Posępnego Czerepu, mocy przybywaj!

Nieskończenie jasny błysk oślepił zebranych. Kiedy zgasł, na miejscu księcia Adama stał najpotężniejszy człowiek we wszechświecie, On-Człowiek! Siedział na wspaniałym i walecznym tygrysie bojowym. – Na pohybel trollowi!!! – wrzasnął.

– Fiu, fiu! – Gwizdnęła siostra Dżoana. – Ta klata jest grzechu warta!

Brygida obrzuciła ją potępiającym spojrzeniem. – W obecnych czasach nie należy oceniać nikogo po wyglądzie. Liczy się to, co mamy w środku. Nasza wiedza, inteligencja, dobroć, empatia… – Pochyliła się ku zakonnicy i szepnęła jej do ucha – ale faktycznie, klatę ma niezłą.

Troll zaś począł wyrzucać z siebie kolejne inwektywy. – Wyglądasz jak pedał w tym ciotowatych szelkach! Musisz mieć taki duży miecz, bo masz małego, frajerze! I ta grzyweczka! Mamusia pozwoliła ci dzisiaj nie iść do przedszkola? Zakład, że farbowałeś włosy i goliłeś klatę! Pedał, pedał, pedał! Ale byś miał branie w więzieniu! Uważaj, tylko nie upuść mydła pod prysznicem! He, he, he, he, he! – Rechotał.

Jemu-Człowiekowi opadła szczęka. Spurpurowiał na twarzy i przypuścił wściekły atak na potwora. Ten jednak wypuszczał z siebie nieprzerwany potok słów i im bohater bardziej się złościł, tym bardziej stwór był zadowolony. Unikał go bez najmniejszego problemu. Wreszcie, zmęczony On-Człowiek podjechał do Brygidy. – Nie dam rady z tym monstrum! Już wolę Szkieletora! – pisnął. Ściągnął kotu cugle i popędził w las.

– Jak to! Jak śmiesz uciekać! Co z ciebie za bohater! – Pogroziła pięścią. Zrezygnowana rzuciła okiem na Autora. Ten jednak patrzył zupełnie gdzie indziej. – Dobra! W obecnych czasach nie ma już prawdziwych mężczyzn. Zresztą i tak ich nie potrzebujemy, prawda, wielebna siostro Dżoano? Kobiety świetnie dają sobie radę bez zbędnych samców, którzy chcą tylko, aby im robić za darmową kuchtę, praczkę i sprzątaczkę! Jesteś uczona w piśmie. Czy coś napisano o tym stworze w mądrych księgach?

– Jest pewien werset. Zaraz go odszukam. – Zakonnica pośpiesznie wertowała olbrzymią książkę. – Tak! To ten! Lesponiusz, 1548:965. – Odchrząknęła i odczytała:

"I rzekła Wielka Matka:

Zaiste powiadam Ci śmiertelniku

Nie masz stwora ohydniejszego niż troll

On to będzie próbował

Byś na licu swym sczerwieniał ze złości

I przyznał mu jedynie słuszną rację

A gdy nie poddasz mu się

Do trzech nie zdążysz policzyć

Ni do dwóch

A już na pewno nie do czterech

Obrzuci cię argumentum ad personam

I zamydlać ci oczy będzie

Twierdząc, że on mędrcem nad mędrce

Podczas gdy ty jedynie

Małym piasku ziarenkiem się zdajesz

Karmić się będzie twym gniewem

Lecz nie ma na trolla sposobu innego

Niż tajemna broń, którąż to wam daję

Jako ludowi wybranemu, a jest to

Święty Ignor! Gdy trolla nim razisz

Zgłupieje i zniknie

Zaprawdę powiadam wam."

Zakonnica zamknęła księgę i powiedziała śmiertelnie poważnym głosem. – Tylko ludziom naprawdę głębokiej wiary udaje się pokonać to przerażające monstrum. Potrzeba do tego niezwykłego hartu ducha i siły woli. Czy podejmiesz to wyzwanie, Brygido?

– Podejmę! Nie będzie żaden głupi troll pluł nam w twarz! Okażę, że jestem godna, aby dać Świętego Ignora!

– Niech moc będzie z tobą, dzielna dziewczyno!

Bohaterka spojrzała hardo na Trolla. Ten uśmiechnął się obleśnie, poprawił rozciągnięte gacie i przypuścił kolejny atak, tak zjadliwy, że aż z ust wyciekał mu zielony, żrący kwas. – Cześć, KOmaroMUSZKI, kochane Platfuski! Jestem wybitnym specjalistom w karzdym temacie! Tylko my, prawdziwi Polacy, wiemy, że TVN kłamie! Mam was gdzieś! Wszyscy inni uważają, że jestem wspaniały, tylko wy się nie znacie! No, już pokażcie mi, gdzie niby się mylę! Aaa! Wypominacie mi pomyłki? To bzdury, głupoty! Nie znacie się! Wcale sam się nie prosiłem o poprawianie. Czepiacie się! Mnie! Mam was gdzieś! Jak morzecie się na mnie wyrzywać! Tylko mi wolno! Cała reszta uważa, że jestem wspaniały! Rodzice mi mówili, że kobiety są delikatne i wrażliwe, więc nie zasługujecie na miano kobiet! Jak w ogóle śmiecie ze mną dyskutować! To jezd bes sęsu, to apsurt, męrzczyźni są od przyjemności, a kobiety od gotowania nam obiaduw! Że ja niby obrażam? Kogo? Kiedy? Nieprawda! Udowodnijcie! Nie mylę się, nie mylę się, nie mylę się! Buahahaha!!!!jedenjedenjeden!!! Jesteście nikim! Cały czas rozsądnie argumentuję! Tak! Jestem mistrzem merytorycznej dyskusji! Nie mogę tak ciągle gadać z plebsem! Wcale się nie rzucam! Jestem wspaniały! Mądry! Wy głupki, jełopy, palanty! Zawsze mam ostatnie słowo!

Brygida zatkała uszy palcami i zawodziła na całe gardło – TRA LA LA LA LA LA LA! – Kręciła się w kółko. – Nie słyszę cię, nie słyszę cię, olewam cię!

A potem nagle zamilkła i spojrzała potworowi prosto w oczy. Pluł jadem, zawodził, wił się, lecz ona pozostała niewzruszona. Pod jej kamiennym spojrzeniem zaczął maleć, a jego głos stawał się coraz bardziej piskliwy. W końcu wyszeptał tylko – nie rozumię… – I uciekł, niepyszny, przebierając maleńkimi nóżkami.

– A niech spie… – zaczęła Brygida.

– Milcz, dziewczyno! – Wpadła jej w słowo zakonnica. – Co żeś narobiła! – Złapała się za głowę.

Niebo pociemniało. Rozległ się dźwięk potężnych trąb. Ziemia zadrżała. Strwożona siostra Dżoana chwyciła Brygidę za ramię i wskazała w górę. Nad lasem unosiła się ciemna postać bez twarzy, trzymająca kosę. Spod kaptura wyglądały jedynie świecące, czerwone oczy. Rozległ się głos.

– Jam jest Wielki Cenzor! Przybywam, gdy wolność słowa zanadto się rozpanoszy! TY! – Zwrócił się do dziewczyny. – Złamałaś paragraf 18736, artykuł 547, punkt 4ee! Śmiałaś użyć PRZEKLEŃSTWA, a to jedno z najcięższych przewinień! Czeka cię deportacja do krainy Wiecznej Nicości! Nigdy już nie będziesz postacią w żadnej opowieści! Zginiesz marnie!

Bohaterka spojrzała błagalnie na Autora. On jednak rozłożył bezradnie ręce.

– Daruj jej, Wielki Cenzorze, wszak nie wiedziała! Ta młoda, dzielna niewiasta właśnie pokonała trolla! Nie karz jej, na Wielką Matkę! – Wstawiła się za nią zakonnica.

– Trolla pokonała, powiadasz… Interesujące! W takim razie możemy chyba zastosować specjalne odstępstwo zapisane w Procedurze 1436, Załącznik 83: Rozporządzenie Szanownej Rady o wyjątku od zastosowania kary banicji wynikającym z Ustawy z dnia 31 lutego 3520 roku o Łagodnym Traktowaniu Wybranych Bohaterów, Dz. U. nr 41397, poz. 937295, z 3527 r. Słuchaj mnie teraz uważnie! – Zagrzmiał. – Należy udać się z formularzem 64c do budynku B, wejście D, piętro 4, korytarz 7, pokój 762a, po czym po jego weryfikacji załączyć go do druku LKP/20/PD, który trzeba zalegalizować w Wydziale Spraw Wyjątkowych, budynek J, wejście X, piętro 287, korytarz 61, pokój 42a, b lub c. Następnie pozostaje już tylko wypełnić deklarację 1452/lpd/938/654/l4f, którą przedstawia się Niższemu Asystentowi Dwudziestego Trzeciego Sekretarza Szanownej Rady (przyjmuje w poniedziałki i piątki w godz. 11.50-14.20), budynek G, wejście R, piętro 52, korytarz 1, pokój 938. Tylko się nie pomyl! Inaczej trzeba będzie zacząć od nowa! – Ostrzegł Wielki Cenzor.

Brygida westchnęła zrezygnowana. Spojrzała w górę i powiedziała – Autorze! Wygrałeś! Wymyślanie fabuły to wcale nie jest taka prosta sprawa! Cały czas miałeś rację! Już wolałabym być pustogłową Mirabellą…

Autor tylko uśmiechnął się pod nosem.

I wtedy wszyscy pasażerowie zaczęli klaskać, a kierowca miał łzy w oczach.

 

http://dzikiczarnykot.blog.pl/

Koniec

Komentarze

Hahah, ja wobec tego jestem kierowcą! Świetny tekst, taki z życia wzięty...Jedna mała uwaga, czy nie lepiej by było napisać nie rozumie, zamiast nie rozumię? Serdecznie pozdrawiam.

Mastiff

Przy "nie rozumie", można się zasłaniać literówką, przy "nie rozumię" od razu widać, że to błąd. ;)

Tak. rzeczywiście, teraz rozumiem:).

Mastiff

A ja rozumię;).
Gdzieś była literówka, ale tak się zaczytałem, że nie wiem gdzie ją widziałem;)

Opowiadanie skowyrne, bardzo przyjemne, świetnie się czyta i z żalem kończy. Bardzo mi się podobało.

JW

A ja rozumię;).
Gdzieś była literówka, ale tak się zaczytałem, że nie wiem gdzie ją widziałem;)

Opowiadanie skowyrne, bardzo przyjemne, świetnie się czyta i z żalem kończy. Bardzo mi się podobało.

JW

Bardzo mi się podobało :) Brygida - świetna postać, od razu mi przypadła do biustu :)
Zaczytana, nie szukałam specjalnie błędów, ale "uniósł do góry" zabolało. "Uniósł" - po prostu, przecież nie można unieść w dół :)
Pozdrawiam.

Dzięki! Wszystkie błędy dzielnie poprawiam!

 

Dobra robota.

Nie ma się do czego przyczepić.

Zabawne a przede wszystkim oryginalne.

pani Pratchettowa! kawał dobrej roboty, coś serio świeżego nie na siłę. 

"Niepuszczone bąki unoszą się do mózgu i stąd się biorą posrane pomysły". Przyznam, że mam ich sporo i mogę stworzyć dalszy ciąg. ;)

Wniosek? Nie puszczamy bąków towarzysze;).

JW

Wynstoonie, ja wczoraj próbowałem. Nie dość, że nic nie napisałem, to jeszcze brzuch rozbolał ;). Ciężkie jest życie rekina naftowego...

Mastiff

Haha, ja też próbowałem. Nie da się.

JW

Haha, ja też próbowałem. Nie da się.

JW

Może do tego trzeba mieć zmutowany układ pokarmowy. ;)

Bardzo dobre :)

Bardzo dobre :)

Co to jest: "status seksualny"? - Że niby cipka jest "online" albo "off"?

Że niby tak. :)

Idę zapytać żonę, jaki mamy dzisiaj status...:)

Jakoś długo nie wracasz, czyżby status "on"? :).

Mastiff

Ha, ha, ha! Baw się tak dobrze, szoszoon, aby po wszystkim nawet sąsiedzi musieli wyjść na papierosa. ;)

Mieszkam w domu jednorodzinnym, więc żebym się jak starał, to nic z tego... Nie palą;) 

Szczęściarz, domek jednoosobowy. Czyżbyś był przedstawicielem legendarnych elit, o których my, zwykli śmiertelnicy, oglądamy jedynie programy telewizyjne i zaciskamy pięści życząc im wszystkiego najgorszego, co by im za dobrze nie było? Poza tym, w sąsiednich domach są chyba jacyś ludzie - na pewno jakbyś się bardziej postarał, moglibyście sobie z ganków pomachać papierosami dzierżonymi w starannie wypielęgnowanych dłoniach? No, chyba że widok Wam zasłania idealnie przystrzyżona roślinność. ;)

Jednorodzinny, oczywiście. Jednoosobowy ma ślimak. :)

Żywopłot przycinam osobiście:) co do pielęgnacji dłoni - ograniczam się do regularnego przycinania paznokci i kremu do rąk:) do elity nie należę, ale może kiedyś... ale mam szlachetnych przodków;)

Zamówiłem pizzę, kto chce kawałek?:)

Mastiff

A jaki Ty miałaś dzisiaj status...? Znaczy się Twoja...;)?

Szoszoon, bój się Jahdzi! Z takimi pytaniami do kobiety? Oj, bo do żonki zadzwionię i będzie "forever off" :)

Mastiff

Daj przemówić właścicielce;)

ACCESS DENIED :D

Dlaczegóz to? Ale co mi tam, nie będę drążył... tematu oczywiście;) bo pewnie bym nie zdołał?!

Och, to bardzo proste. Poziom dostępu różni się w zależności od użytkownika. Dobrze, że nie drążysz... tematu, oczywiście, gdyż Twoja żona mogłaby albo użyć funkcji Wałek, albo rozszerzyć ilość użytkowników objętych pełnią praw dostępu, a tego byś przecież nie chciał, prawda? :)

Bygida rządzi :) Fajny tekst, taki yyy... jak to się mówi... metajęzykowy, czy metatekstowy, no coś z metą w każdym razie. Początek taki sobie, podobny do wielu podobnych, ale potem zaczyna się fajna jazda bez trzymanki :) I świetne oddanie istoty trolla. POwinnaś jeszcze pisać wszystkie "po" wielkimi literami :P POzdrawiam :)

Uprzedzam, że już obmyśliłam zarys kolejnych przygód Brygidy... Świetny POmysł z "po", Dreammy, widzę, że nie tylko ja miałam do czynienia z forum onetu, które jest moim niewyczerpywalnym źródłem inspiracji. :)))
POzdrawiam również

Och tak, forum onetu było moim pierwszym skojarzeniem... czasami sadomasochistycznie czytam te komentarze i zastanawiam się, czy oni tym ludziom płacą, żeby je pisali...?

Pewnie niektórym tak, a cała reszta po prostu tak ma. Czubków nie brakuje. ;)

O to mi chodziło rzecz jasna;) bo już podejrzewać zaczynałem, że to jakiś świadomy wybór czy coś tam takiego... a pewnie by wielka szkoda z tego wynikła dla rodzaju męskiego;)! Co do żony to wie, ze jestem Łobuz.

OK, do konkursu.

Nie, nie, żadnych świadomych wyborów. ;)

Nowa Fantastyka