- Opowiadanie: wiedżmin - Laboratorium

Laboratorium

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Laboratorium

Mieszkanie syna Niemczyckiego. Obaj oglądają wiadomości. Kolejna nieudana próba odpalenia promu kosmicznego. Tym razem rakieta nośna uszkodziła stateczniki wahadłowca. Na następną będziemy musieli poczekać niestety, nieco dłużej niż ostatnio. Przypomnę, że poprzedni start promu został wstrzymany przez zamrożone zaczepy. Przy próbie startu prom pozostałby na ziemi. Po pierwszych pięknych lotach Columbii i jej następców, Amerykanom wyraźnie przestało dopisywać szczęście, a może tak jak wszędzie wszystkiemu winne są pieniądze. Tato, kupmy ten prom. Zwariowałeś, a kto nam go naprawi?Nie udawaj. Wiesz dobrze, że Polacy, wiele razy pracowali przy urządzeniach, które teraz latają gdzieś nad nami. Może udało by się zrobić z niego statek wycieczkowy. Wspaniale tylko byłby jeden mały problem. Nie mielibyśmy go skąd wystrzelić. Tym się nie przejmuj, mam kilku znajomych w Rosji. To, co mogę kompletować załogę?Wystukując w komórce numer telefonu. Co, co mówiłeś? Tak, możesz. Syn chwyta za telefon i również wybiera numer. Słuchaj mógłbyś kupić dla mnie ten uszkodzony prom?Naprawdę szukali kupca?Postaraj się jednak potargować, dobrze czekam na telefon, do zobaczenia. Cześć Karolina!Cześć Mateusz! Nie wkuwasz fizy? Co za wiadomość żartujesz, ty to masz szczęście, stary z taką kasą. Ja, dlaczego ja? Jesteś słodki, ale chyba rodzice mnie nie puszczą. A może by zabrać tego kujona Freda i jego cybernetyczną muzę Wiolkę? Kogo? Leszka z Gabrysią? Wiesz co, muszę już kończyć, przyszła mama, pogadamy jutro na uczelni, pa. Kto dzwonił?Mateusz. Ten bogacz? A czego on chciał od ciebie? Nie zawracaj sobie nim głowy. Urządza wycieczkę, zabiera kilku przyjaciół, pytał, czy mam ochotę na wyjazd. A gdzie to niby mielibyście jechać?W górę. Tu robi ręką ruch w stronę sufitu. W góry na trzy dni. Wróci ojciec to porozmawiamy. A teraz siadaj do kolacji, zjemy same.

*

 

Brzęk talerzy i rozkładanie naczyń, dom Niemczyckich kilka dni później służąca rozkłada do obiadu, telewizor jest włączony, żona woła ojca i syna. Oglądają wiadomości. Chodźcie, będą was pokazywać. Wchodzą ojciec i syn, siadają każdy na swoim ulubionym miejscu. Krótki felieton w dzienniku pokazuje drogę promu z Amsterdamu do Polski z komentarzem. Jeden z polskich biznesmenów, postanowił kupić od Amerykanów uszkodzony prom kosmiczny. Transport odbywał się morzem do Amsterdamu, a dalej lądem do Polski wprost do Instytutu Atomistyki, gdzie grupa polskich naukowców doprowadza go do porządku Przed promem stoi dziennikarka .Przedstawiamy państwu sprawcę tego całego zamieszania Karol Niemczycki, najbogatszy człowiek w kraju. Z tym bogactwem, to lekka przesada. Chyba pan nie zaprzeczy przecież nie każdy może sobie pozwolić na kupno samochodu, a co dopiero promu kosmicznego. To prawda, ale w biznesie liczą się nie tylko pieniądze, są pewne układy honorowe, przyjaźnie. Powiedzmy, że nie wydałem tych pieniędzy na próżno. Wierzy pan w powodzenie tego pomysłu? Inaczej, by mnie tu nie było. Zatrudniliśmy najlepszych polskich naukowców , to musi się udać. A co się stanie z promem, kiedy już wróci do nas cało?! Miejmy nadzieję! Jeżeli wróci

200

 

sprawny, to może zaczniemy latać turystycznie i przełamiemy wreszcie amerykański monopol na loty załogowe, kontynuując wspaniałą tradycję Mirosława Hermaszewskiego. Jeżeli coś pójdzie nie tak, odpukać, to prom zostanie wystawiony na licytację, a że zbliża się kolejna edycja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ta licytacja odbyłaby się w czasie jej trwania na starówce w Warszawie. A pieniądze uzyskane ze sprzedaży promu Jurek Owsiak na pewno dobrze zagospodaruje. Wierzę w to, bo to jest tak wspaniała, jedyna i niepowtarzalna impreza na całym świecie, oby trwała do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. Wspaniała pointa naszej rozmowy. Dziękuję. Ja również dziękuję.

*

 

Dom Niemczyckich. Ale się rozgadałem. Żartowałeś z tą orkiestrą? Dlaczego, przecież to bardzo szczytny cel!No tak. Tylko pierwszy pomysł ojca bardziej mi się podobał. Jak wrócisz, to o tym porozmawiamy. Na razie masz przygotować się do lotu. Został ci tylko tydzień. Do czego tu się przygotowywać przecież i tak wszystko zrobi za nas automatyczny pilot . Równie dobrze mogłyby polecieć małpy. Nie żartuj sobie, synku, z tak poważnej sprawy, nie pamiętasz jak ostatnio eksplodował Chalender. Ojciec i ja martwimy się o ciebie. Mamo!

 

Co, mamo! To prawda. W moim wieku na rodzeństwo, drogi Mateuszku , jest już trochę za późno, nie sądzisz. Przepraszam, nie to miałem na myśli. Chyba ojciec ci tłumaczył, o co w tym wszystkim chodzi. Tak, kochanie i dlatego tym bardziej martwię się o ciebie. Dobrze, powiem ci coś z sekrecie, elektronikę tego statku mam w małym palcu, poznałem ją na wylot. To ci chyba wystarczy?Nie bądź taki pewny siebie, lepiej zawsze wiedzieć więcej. Nawet gdyby nastąpiła jakaś awaria, to potrafię sprowadzić to żelastwo z powrotem na ziemię. Przecież przez ostatnie dwa tygodnie trenowałem na symulatorze. Komputer to nie to samo. Dobrze, więc o co wam chodzi. Mam lecieć czy nie?To nie tak, masz być po prostu ostrożny i nie popadać w histerię, gdyby cokolwiek się stało. Mateusz podejrzliwie spogląda na ojca. Dobra, OK., idę się położyć. Kładzie się na łóżko i przykrywa termoizolacyjnym kocem.

*

 

Jesteśmy w środku promu. Wszyscy już przypięci leżą na swoich miejscach do odlotu ok. 10 minut. Jak samopoczucie, Karolina? Chyba w porządku, coś mnie tylko ściska w żołądku. Fred, co u ciebie?Dobrze, ale bywało lepiej. Wiolka?Zaraz zwariuję, jeszcze nie mogę uwierzyć, że to jest możliwe. Jak przekonałeś ojca do tego pomysłu. Nie musiałem, to biznesmen, we wszystkim widzi pieniądze. Słyszałem. O cześć tato,czy są już wszyscy? Dojeżdżają jeszcze rodzice Karoliny. Nie powiedziałaś nam, że nie wiedzieli. Przepraszam, ale inaczej by mnie nie puścili. Spróbuję to z nimi jeszcze przedyskutować, twój ojciec jest bardzo stanowczy. Tato, za chwilę się odezwiemy, sprawdzę jeszcze co z Leszkiem i Gabrysią, siedzą tak cicho. A co mam powiedzieć, cały świat patrzy na nas, a wy pitolicie o bzdurach. To nie bzdury, panie przyszły inżynierze molekularny tylko zwykła rozmowa. Nie wszyscy mają wyrozumiałych starych tak jak ty. Gabryśka, ustaw go, bo tracę zapał jak słucham tego pana.

 

200

 

Mateusz, wyluzuj, odpręż się, pogadamy w stanie nieważkości. W porządku, no to usłyszałem już wszystkich. Tato, systemy komunikacyjne zespołu sprawdzone, wszyscy żyją. Karolina, natychmiast wysiadaj. Mamo, nie rób mi wstydu przy kolegach. Pojutrze będę w domu. Nie słyszałaś co matka mówi? Tato, daj mi spokój i tak już za późno, zaczęło się odliczanie. Niemczycki próbuje uspokoić rodziców Karoliny. Nie róbcie mi wstydu, cały świat na was patrzy, a wy akurat w tej chwili chcecie poczuć się ważni. Ostatnie zdanie trochę zastanowiło rodziców Karoliny, zaczęli się nerwowo rozglądać, w końcu usiedli przy Niemczyckim. Gotowi do startu?Gotowi! Chwileczkę !Coś się stało, Karolino?Chciałabym coś powiedzieć rodzicom. Mamo! Tato! Kocham was. Matka Karoliny przytula się do ojca. Uwaga: 10, 9,8,7,6,5,4,3,2,1.0, start. Przełącz nas na satelitę i daj obejrzeć CNN, co też Ameryka na nasz lot?Przez chwilę na monitorach widać ich lot, że udany. Nagle przerwana zostaje transmisja, panika w studio. Stało się coś strasznego,jedna z lokalnych elektrowni atomowych przepaliła zabezpieczenia, za chwilę nastąpi wybuch ziemi. Co on bredzi?Komentator zwraca się do monitora. Żegnajcie może wam się uda. Sygnał w tym momencie znika, monitory gasną. Wszyscy odruchowo patrzą w iluminatory. Mateusz przyłożył rękę do monitora, Karolina krzyknęła. Mamo!Ziemia wybucha. Podmuch wytrącił ich z orbity i na chwilę na statku zapanowało zamieszanie w przyrządach. Potem wszystko ucichło na 2 sekundy, dzieci też. I włączył się system awaryjny z automatycznym pilotem i kierunkiem lotu przez niego wytyczonym. Wszystkie satelity i stacje orbitalne uległy zniszczeniu. Następuje eksplozja Mira. Na pokładzie promu automatyczny pilot wydaje polecenia. Witam serdecznie sześcioosobową załogę promu kosmicznego. Włączyły się awaryjne systemy kierowania statkiem. Proszę o dokładne wykonywanie wszystkich poleceń. W razie odmowy i tak za 23,5 godzin zabraknie tlenu. Komputer, przecież statek przewidziany jest na dłuższe przebywanie w przestrzeni. Sytuacja awaryjna proszę udać się do komór hibernacyjnych, za 23 godziny 29 minut wszystkie systemy podtrzymujące życie przestaną działać. Jak to przestaną działać?Maszynom niepotrzebna jest atmosfera. O ile dobrze pamiętam, na statku nie ma komór hibernacyjnych. Ależ oczywiście, że są. Znajdują się za szafkami .W tym modelu przewidziano wszystko. Karolina wciąż płacze. Wiolka też. Dobra, przestańcie buczeć, nie mogę się skupić. Leszek uszczypnij mnie, bo zaraz się okaże, że to jakiś pieprzony matrix. Leszek ją szczypie. Auu! To boli. Trzeba coś wymyślić. Ale co?Ty tu jesteś kapitanem. Komputer sprawdź wszystkie systemy i wprowadź na statku normalne ciążenie. Wykonałem, poza uszkodzonym kawałkiem poszycia pod lewym skrzydłem wszystko w normie. Jeszcze tego nam brakowało. Czy to coś poważnego?Automaty za 20 minut usuną awarię. Komputer czy mamy jakiś określony kurs, czy też swobodnie dryfujemy?Na to pytanie nie mogę udzielić odpowiedzi. To zaczyna być bardzo interesujące. Od początku coś tu śmierdziało. Jak to możliwe, że my studenci bez specjalnego przygotowania, miesięcy testów, nagle staliśmy się kosmonautami. Za pieniądze chłopczyku, można wszystko załatwić!Za 23 godziny, 27 minut przestaną działać systemy podtrzymywania życia. Proszę udać się do komór hibernacyjnych. Słucham was już od dłuższej chwili i nie mogę zrozumieć wciąż kłócicie się o jakieś nieistotne elementy. A najważniejsze gdzieś

200

 

wam umknęło. Halo, obudźcie się, zostaliśmy sami. Nie ma już nikogo, tylko nasza szóstka. Fred słyszałam, że na statkach kapitan może udzielić ślubu. Pyta Wiolka. Mam dopiero 21 lat. Odpowiada Fred. Teraz to już nie ma najmniejszego znaczenia. To chcesz czy nie? Mateusz, ty wiedziałeś?Co takiego, co wiedziałem?

 

O kurwa no, jasne, przecież oglądałam ten wywiad, z twoim starym. On coś mówił o orkiestrze i o tym, aby tak do końca i o jeden dzień dłużej. On wiedział, nic dziwnego, że kupił ci ten kosmiczny samolocik. Czyście powariowali? Co wy wygadujecie? Za 23 godziny i 25 minut zostaną wyłączone systemy podtrzymujące życie. Proszę udać się do komór hibernacyjnych. Wyłączcie go, bo dostanę szału. Podobno znasz elektronikę tego pojazdu na wylot. Jak może znać, przecież nie wiedział nic o komorach hibernacyjnych?Wziąłeś ze sobą laptopa?Wiesz, że nigdy się z nim nie rozstaję. Dawaj. Jest w szafce, w mojej torbie. Chłopie tylko nie zmarnuj zbyt dużo czasu. Mateusz odebrał od Freda laptopa, wyjął z szuflady kilka kabli, zanurkował pod tablicą przed swoim fotelem i zaczął manipulować. Za 23 godziny i be ke pi op ka łe. Gotowe. A teraz pokaż nam wszystko. Nawet to, o co mnie oskarżają. Dziękuję, że go wyłączyłeś. Nie tak do końca, wyłączyłem tylko automatykę. Teraz możemy obsługiwać wszystko ręcznie. Z laptopa przed sobą zaczął coś wklepywać w klawiaturę. Komputer, wyświetl program lotu, na dużym monitorze przed nimi ukazała się mapa. Proszę bardzo, lecimy na Księżyc.

 

Tylko po co?Ostatnio dużo czasu spędziłem w obserwatorium. Poza pyłem, kraterami i górami, nic tam nie ma. Zapomniałeś jednak, że z ziemi widzimy tylko połowę naszego nowego domu. Ma rację. Może Amerykanie przygotowali w razie czego drugą stronę Księżyca? A niby skąd mogli wiedzieć co się wydarzy?Mateusz, czy możesz go zapytać dlaczego zainstalowano na promie te lodówki?Proszę bardzo. Standardowe wyposażenie w razie awarii systemu podtrzymania życia. Wciąż klepiąc coś na klawiaturze. Znalazłem coś ciekawego! Spójrzcie na to. Już na Ziemi zastanowiło mnie, dlaczego prom potrzebuje tak ogromnych zbiorników na paliwo. A tu patrzcie, dodatkowe silniki fotonowe ukryte pod cienką blachą. Ciekawe jakie jeszcze tajemnice kryje w sobie ta kupa złomu? Waląc ręką w pulpit. Nie tak ostro. Jeszcze tu chwilę pomieszkamy. Możesz je uruchomić? Pracuję nad tym. Według komputera są sprawne i można je odpalić. No to dawaj chłopie, przecież nie będziemy się tam wlekli przez cały tydzień. Uwaga! Wszyscy na swoje miejsca. Zapiąć pasy, trochę szarpnie. Obejrzał się dookoła i zobaczył jak reszta zapina pasy. Sam zapiął na końcu, zaczynając odliczać. Trzy, dwa, jeden. Nacisnął guzik pod klapką, która się niespodziewanie ujawniła, nic się jednak nie stało. Co jest? Znów potrzebujesz pomocy?Zapytał Leszek. Wklepał coś szybko w klawiaturę i kiedy Leszek chciał jeszcze coś powiedzieć nacisnął guzik. Ogromne przyspieszenie wcisnęło ich wszystkich w fotele. Wiolka przebija się przez huk, jaki powstał po odpaleniu silników fotonowych. Miaaałeś pooliczyyć dodo trzeeech. Zza pieewszymm raazeem niee pooodałeem muuu gdziee maamy sięęę zaatrzyyymaaać. I znów Leszek chciał coś złośliwie powiedzieć, ale tym razem statek włączył silniki hamujące. Nastąpiło szarpnięcie, jednakże w przeciwnym kierunku. Przed sobą mieli powierzchnię Księżyca. Czy to już koniec tej szarpaniny?Mateusz,

200

 

włącz normalne ciążenie. Jeszcze nie, nie wypinajcie się. Spróbuję wylądować. Dobrze to przemyślałeś?Kazałem komputerowi wyhamować z drugiej strony. Tak jak planowaliśmy. Pozwólcie więc, że teraz spokojnie usiądziemy i już tam na dole zastanowimy się co robić dalej. Z obrazu jaki przekazały sondy, jedynym rozsądnym miejscem do lądowania będzie ten krater po lewej. Ma około 30 km. Dobra stary i tak nikt z nas nie potrafiłby tego zrobić. Ląduj. Zeszli łagodnie na odpowiednią wysokość. Zaczęli obniżać lot. Mateusz dopiero, gdy urwało się przednie koło, schował podwozie. Prawie sunęli po księżycowym gruncie, wbijając się w niego coraz głębiej, tracąc przy tym prędkość. Kiedy zaryli się już całym kadłubem i nawet nie było widać skrzydeł, wahadłowiec zatrzymał się. Zgasło światło, ale tylko na chwilę, jakby sekcja prądowa przełączyła się na generator awaryjny. Żyjemy?A jak niczego nie znajdziemy? Zostało nam ze dwadzieścia kilka godzin. I co teraz?Przełączę obraz z kamery na antenie promu. Spoglądają na monitor. Mateusz obraca kamerę wokół osi aby pokazać wszystkim jak zakopał się prom. Czy w dachu jest jakieś wyjście awaryjne? Musi być. Widziałem w telewizji jak w czasie awarii sterowania ręcznie odpalono satelitę telekomunikacyjnego. Wahadłowiec tak się zarył w materię Księżyca, że teraz spod gruntu wystawały tylko antena i stateczniki pionowe oraz przednia część statku, ponieważ przed promem znajdował się uskok. Statek zatrzymał się dokładnie przed krawędzią. Nie było wysoko, więc można było zeskoczyć w dół. Jest. Ale zanim wyjdziemy zastanówmy się czego szukamy. Mateusz, my nie szukamy bo niczego tu nie ma. My idziemy na spacer. Przecież każdy z was chciałby pospacerować po Księżycu. No to raz, wkładać ubranka i na spacerek. Zostało nam jeszcze kilka godzin. Włożyli kombinezony i po drabince na ścianie wyszli włazem w suficie na dach promu a potem na powierzchnię Księżyca. W pierwszej chwili chodzili wybijając się wysoko w górę ze względu na inne ciążenie. Dopiero, kiedy Mateusz wyjął pasy z obciążeniem do kombinezonów, zaczęli poruszać się normalnie. Powoli nie pchać się. Wszyscy zdążą zobaczyć krater Kopernika. Dyletancie, on jest z drugiej strony. Co tu tak ciemno? Zapytała Karolina?Na hełmie masz lampkę. Włącz ją. Następnie wychodzili Gabryśka, Wiolka, Fred i Leszek. Na końcu Mateusz. Ałla, Mateusz za ostro skaczę. Zakomunikowała Karolina. Dołożę ci jeszcze obciążenia. Zaczął podawać z promu dodatkowe odważniki. Hej, chodźcie tu, wskoczyłem do jakiejś dziury. Odkryłem płaskowyż Lu Nazca; możemy stworzyć tu własne rysunki. Gabrysia, skacząc za nim. Ty pierwszy zaczynaj. Pomogę ci, przyłączyła się Wiolka. Zaczynają grzebać butami w materii Księżyca. A wam, co? Kompletnie odbiło? Ofuknął ich Leszek. Wiesz, mam takie wrażenie, że tobie od początku nie podobał się ten pomysł. Przecież mogłeś zostać w domu. nikt cię nie zmuszał do lotu. Wtrącił się Mateusz. I co ? Znów zebrałbyś całą śmietankę?Albo zwariowałam albo stoję na czymś płaskim co nie jest skałą. Też mam takie wrażenie jakbym prowadził nogę po płaskiej powierzchni. Odkopmy kawałek. Odkopują spory kawałek gruntu oczom ich ukazuje się metalowa powierzchnia. Co to jest?To jest to o czym mówiła Gabryśka nasz nowy amerykański dom. Macie otwieracz do konserw?Patrzcie, tu jest miejsce łączenia. Spróbujmy iść wzdłuż do momentu zetknięcia. Chyba nie musimy.

200

 

Tam coś miga. Pokazując palcem , kilkadziesiąt metrów przed nimi w skale migało ledwo zauważalne czerwone światełko. Poszli w kierunku światła. To mi wygląda na windę. Za załomem skalnym zobaczyli metalowe drzwi z kółkiem jak na statku podwodnym. Zaczęli kręcić i weszli do środka w przedsionku było ciasno ale zmieścili się wszyscy zamknęli przedsionek i stanęli przed rzeczywistymi drzwiami do windy. Spróbujemy?Nacisnął przycisk coś huknęło, szarpnęło z sufitu posypały się kamienie, włączyło się światło. Mogli zgasić lampy na hełmach. Gdy zgasili światełka na hełmach przyjechała winda i otworzyły się drzwi mogli się swobodnie zmieścić wszyscy. Czy możemy zwiedzanie rozpocząć od najwyższego piętra?Jak sobie życzysz. Nacisnął guzik z 1ką winda pojechała w dół. Trwało to chwilę. Karolina złapała za rękę Mateusza a Wiolka przytuliła się do Freda. Wreszcie drzwi windy otworzyły się i całej grupie ukazała się sala z różnymi urządzeniami. Po prawej stronie stało 6 małych jednoosobowych statków. Podeszli do nich. Myślicie, że to dla nas?Tylko dlaczego osobno, ja się nie zgadzam. Histeryzowała Wiolka. Obawiam się Wio, że nie mamy wyjścia. Mateusz podchodzi do skrzynki rozdzielczej zamontowanej przed pierwszym stateczkiem. Zawsze jest jakieś wyjście. Nie daliśmy się zamrozić a to znaczy, że ktoś to przewidział. Fred, laptop. Wiolka wyciągnęła laptopa z plecaka, na plecach Freda i dała mu , on podszedł do Mateusza , cyfrowe połączenie zadziałało natychmiast i Mateusz znów zaczął coś wklepywać w klawiaturę. On mi mówi, że nie musimy korzystać z laptopa. Centralny ośrodek informacyjny znajduje się 10 m za nami. Zostawił na posadzce laptopa i udał się do ściany. Nacisnął przycisk, rozsunęły się metalowe przegrody i zobaczyli kilka monitorów, klawiaturę. Mnóstwo przełączników. Znów zaczął wklepywać. Witajcie w bazie programu „Przetrwanie\".Głośniki zaczęły nadawać. Nie grozi wam już żadne niebezpieczeństwo. Mieliście dużo szczęścia odkrywając silniki fotonowe w swoim statku. Obliczenia dokonane 5 lat temu były niedokładne. Przejście miało nastąpić za 22 godziny. Niestety, nie uwzględniono błędu powiększania się galaktyki. Dlatego, proces przejścia nastąpi za 3 minuty. Do zobaczenia. Szafa z monitorami zamknęła się. Dzieje się coś o czym nie mamy bladego pojęcia. Nie lubię być niedoinformowany. Leszek z Mateuszem rzucili się do laptopa. Mateusz zaczął wklepywać. Reszta załogi wróciła do chłopaków. Może nam wreszcie powiecie co to wszystko znaczy?Mateusz właśnie skończył. Jesteśmy w kapsule przejścia. To baza, która ma nas chronić przed czarną dziurą. Prom przygotowano pod tym kontem i mieliśmy się tu znaleźć trochę później. Tylko wtedy byłoby za późno. Resztę słyszeliście. Poszukajmy jakiegoś schronienia. W sali włączył się czerwony alarm i pulsujące światło, do przejścia została minuta , czarna dziura wciąga księżyc. Potem resztę, słońce i inne planety. A w środku w sali dzieci zaczynają panikować. Leszek z Gabryśką pobiegli do windy, otworzyli i drzwi zamknęły się natychmiast . Ale pole magnetyczne zwiększyło się tak, że oboje wylądowali na suficie bez ruchu i światło zgasło. Mateusz i Karolina, ona trzyma się słupa, on z drugiej strony, ale pole i tak ich odciąga, lecą do ściany na wysokości 5 metrów nad statkami. Fred i Wiolka pobiegli gdzieś przed siebie ale ich pole też dopadło i znaleźli się na suficie. Po przejściu i wypluciu wszystkiego przez czarną dziurę na drugą stronę pole

200

 

nagle znika. Światło w windzie pojawia się Leszek i Gabi spadają na siebie drzwi windy się otwierają. Mateusz i Karolina zsuwają się ze ściany na jeden ze stateczków łamiąc mu przy tym statecznik. Nie zwracają na to uwagi zajmując się sobą. Fred ma najgorzej bo spada z sufitu, w ostatniej chwili odpina pas z ołowiem i spada wolniej, pas opada szybko i rozbija coś na dole to coś to będzie skrzynka, z której korzystali, ale laptop nie jest uszkodzony. Wiolka spadała z sufitu na stację przekaźnikową i teraz Fred pomaga jej z niej zejść. Spotykają się wszyscy przed rozbitą skrzynką i leżącym obok laptopem. Czy to było to przejście więcej już nie chcę w tym uczestniczyć. Wyżaliła się Gabrysia. Chodźcie, dowiemy się co dalej mamy robić?Idą w kierunku ściany z monitorami. Mateusz naciska guzik , rozsuwają się drzwi, włącza się aparatura. Mateusz coś wklepuje. Głośnik znów udziela informacji. Oto sześć statków. Po przejściu, najbliższe warunki do kolonizacji znajdują się na P47. Życzę miłego lotu.I drzwi znów się zasunęły. Ja chcę do mamy. Zabuczała Karolina. Za 9 miesięcy sama będziesz mamą. Spadł na nas cudowny obowiązek odbudowania cywilizacji. Gabi lecimy. Wziął ze rękę Gabryśkę i poszli do pierwszych dwóch stateczków. Gabi wsiadła do drugiego z prawej, on wsiadł do pierwszego z prawej. Nie wiedział, że pierwszy z prawej jest uszkodzony przez upadek Karoliny i Mateusza. Fred, co będzie z nami?Porozmawiamy o tym jak wylądujemy. Zgoda?Dobrze. Karolina, czy w takiej sytuacji zostaniesz moją dziewczyną ?Zaczyna okładać go pięściami. Chcę do domu,on ją przytula. Pierwsza sprzeczka kochanków. Naigrywa się Leszek. Wszyscy już zajęli miejsca w swoich statkach. Komputer zaczął odliczać. Otwiera się sufit i cała platforma podnosi się w górę po kolei od lewej odpalane zostają statki Mateusza, Karoliny, Wiolki, Freda i Gabryśki. Statek Leszka zostaje na miejscu. Pozostali są już w przestrzeni. Jest ciemno. Mateusz krzyczy, Leszek zdziwiony, komputer włączył czerwoną lampkę z napisem: awaria systemu. Czy są wszyscy, odezwijcie się.

*

 

Jesteśmy laboratorium i odkrywamy że to wszystko nieprawda. Lekarze wyciągają Mateusza z pojemnika z galaretowatą cieczą i kładą na nosze. Odjeżdżają. Mateusz rozglądający się wokoło. Gdzie reszta? Co się stało, tato? Jeden z lekarzy wbija mu igłę, chłopak zasypia. W tle widzimy wielu lekarzy jak budzą po kolei resztę dzieci. Niemczycki podchodzi do ostatniego pojemnika gdzie leży Leszek on nie obudził się postanawiają pozostawić go w roztworze. Leszek śni dalej sen na księżycu.

*

 

Po kilku godzinach snu, ojciec odwiedza Mateusza. Od kiedy spałem?Pamiętasz jak spotkaliśmy się u ciebie w mieszkaniu?Tato, przecież ja nie mam mieszkania. Właśnie w tym momencie zacząłeś śnić całkowicie kontrolowany cybernetyczny sen. A jak ci się udało zebrać resztę?Dzisiaj to jest naprawdę bardzo proste, pieniądze. Nawet starzy Freda w to weszli?Z nimi był najmniejszy problem. Najdłużej walczyłem z rodzicami Karoliny. Stąd we śnie ich takie niezdecydowanie. Dlaczego mi to zrobiłeś?Bez pytania potraktowałeś nas jak doświadczalne zwierzęta. Nie miałem wyboru. Jesteś jeszcze za młody, aby przejąć po mnie firmę.

200

 

A dzięki temu eksperymentowi zyskałem trochę czasu. Odpocznij teraz. Jutro porozmawiamy. Mamy problem z powrotem Leszka. Chyba zapadł w śpiączkę. Muszę przypilnować kilku spraw. Zaraz przyjdzie matka. Wchodzi matka. Ojciec wychodzi. Wiedziałaś?A zgodziłbyś się dobrowolnie? Nie sądzę. Wystarczyło mnie zapytać, ale dla was jest ważniejsza kasa, żeby zarobić na kolejnym genialnym pomyśle ojca. Co tym razem wymyślił?Gdybyś wiedział nie usłyszałabym tych zarzutów. Ojciec zainwestował w płyn, którym można oddychać, a ciało nie ulega rozkładowi. Boże, jak to brzmi. Jak cytat z taniego horroru. Możliwe, ale to prawda. Przecież już dawno wymyślono hibernację. To wiem. Różnica polega jednak na tym, że będąc w tym czymś zanurzonym jesteś świadomy i możesz komunikować się z otoczeniem. To dlaczego my śniliśmy?Równolegle testowano generator impulsów sennych. Tylko wciąż nie rozumiem, dlaczego? Ojciec jest nieuleczalnie chory.Nie wiedziałem. A gdybyś wiedział to byś się poświęcił?Stawiasz mnie w trudnej sytuacji. Dobrze się stało synku. Nic ci nie będzie. W ten sposób pomogłeś ojcu bardziej. Co mu jest?Nazywają to pseudoeksterioryzacją. A cóż to jest?To jakby przebywanie w innym wymiarze. Ojciec dostaje, co kilka dni napadów. Przypomnij sobie pokój na poddaszu w starym domu. Pamiętam dobrze ten pokój w środku domu bez okien. Kiedyś się tam zatrzasnąłem i nikt nie słyszał jak krzyczałem. Od niedawna napady się nasiliły. Dlatego ojciec postanowił przyspieszyć projekt. Kiedy zobaczę innych?Dzisiaj na obiedzie. W pokoju nagle zaczęła pulsować lampka alarmowa. Mamo, musisz mnie zaprowadzić do ojca i to zaraz.

 

Jesteś jeszcze słaby. Nie każ mi błądzić po korytarzach. Podaje mu szlafrok. Ojciec będzie zły. Sala z pojemnikami w laboratorium .Biegający wokół lekarze, Niemczycki wśród nich, pochyleni nad pojemnikiem Leszka. On dziwnie się rzuca.

*

 

Wirtualna rzeczywistość Leszka. Próbuje urwać kawałek rury, aby posłużyła mu jako łom. Platforma po odlocie 5 statków wróciła pod powierzchnię. Leszek z rurą szarpie się stąd te ruchy w rzeczywistości idzie do ściany z komputerem. Otwiera i coś wklepuje. Ukazuje mu się schemat stacji. Kilkanaście pięter ze statkami na każdym. Wybiera najbliższe piętro, to, które znajduje się bezpośrednio pod nim. Zabiera laptopa, spogląda na miernik tlenu. Ma jeszcze godzinę oddychania przed sobą. Wchodzi do windy. Zjeżdża piętro niżej, winda się nie otwiera. Stara się łomem odchylić drzwi. Udaje mu się, lecz dostał się dopiero do przedsionka. Przed nim następne drzwi. Tamte drzwi próbuje otworzyć również łomem. Wchodzi do podobnej sali, jak ta na górze , tu też stoi sześć statków. Jednak kształtem nie przypominają tych, które widział do tej pory. Każdy z nich jest inny. Leszek podchodzi do pierwszego z prawej i podłącza do skrzynki rozdzielczej laptopa. Na ekranie widzi szereg niezrozumiałych dla siebie znaków. Coś wklepuje. Translator, no jasne. Za chwilę na monitorze zaczynają pojawiać się obrazy już dla niego czytelne. Pierwszy statek posiada na pokładzie zahibernowanego obcego. Leszek odłącza laptopa od pierwszej skrzynki i przechodzi do drugiej. Przy drugiej jest jeszcze straszniejszy stwór. Ogląda go. Odłącza laptopa i idzie do następnej skrzynki.

*

200

 

Matka wprowadza syna do laboratorium. Powinien jeszcze odpoczywać. Mateusz podchodzi do pojemnika z Leszkiem. Nie chce wracać?Jego stan jest stabilny. Wygląda na to, że mu się to podoba. A jeśli potrzebuje pomocy?Wieczorem jeden z lekarzy spróbuje go sprowadzić. A jak nie wytrzyma do wieczora? Ja go tak urządziłem. Pozwól mi to zrobić. Zabraniam. Właściwie, generator jest sprawny, czemu nie?Mateusz ściąga szlafrok, koszulę i spodnie od piżamy. Który był mój?To bez znaczenia. Wszystkie mają te same parametry. Wejdź do tego najbliżej Leszka. Mateusz wchodzi do pojemnika. Podłączają go i wysyłają do Leszka. Znajdziesz się tam w momencie przylotu na Księżyc. Substancja senna podana dożylnie reaguje błyskawicznie i Mateusz już leci stateczkiem na platformę Księżyca. W tym czasie Leszek doznał dziwnego uczucia. W momencie podłączenia obu chłopaków do generatora jego widzenie zostało na sekundę wyłączone. Tak jakby ktoś wyłączył i włączył monitor. Leszek puknął się w głowę. Co u licha? Zobaczył już, co jest we wszystkich statkach. Pozostał mu tylko ostatni. Może w tym będzie coś mniej paskudnego. Podłączył do ostatniej skrzynki laptopa. W tym czasie Mateusz już wylądował. Zjechał windą na piętro, gdzie mógł być Leszek, tzn. na piętro z jego statkiem. Zostawił torbę z narzędziami i częściami zapasowymi. Rozejrzał się wokół i krzyknął. Leszeeeek!!!Chciał ustalić częstotliwość odbioru, taką, jaką mieli wszyscy uczestnicy wyprawy, ale zauważył, że jest w innym kombinezonie i nie posiada takiej regulacji. Przypomniał jednak sobie, że jest w programie komputerowym. Panie doktorze, proszę o komunikator. Muszę znaleźć Leszka. W uszach usłyszał gruby głos ojca. Nie możemy. To jest zupełnie inny program. Teraz jesteś zdany tylko na siebie. Komunikator uaktywni się jak będziesz blisko Leszka. Świetnie. To niby jak go mam znaleźć? Wszedł do windy i zjechał na sam dół. Przeszukam wszystkie piętra. Kiedy winda się zatrzymała wyszedł na jej dach i spojrzał w górę. Jego oczom ukazał się oświetlony szyb. Tuż przed końcem jedne drzwi były otwarte i pulsowało małe czerwone światełko. Mam cię bratku. Wrócił do windy. Zamknął klapę i wcisnął guzik. Leszek wypuścił już potwora ze statku i myślał, że tamten będzie mniej niebezpieczny po rozhibernowaniu. Pomylił się jednak. Agresywny potwór zaczął go jednak atakować. Przewrócił go i już ciągnął do czegoś, co przypominało pysk, ale znajdowało się pod ogonem. Na to wszystko z windy wbiega Mateusz i krzyczy coś. Jeszcze go nie słyszy, ponieważ komunikator uaktywnia się w okolicach trzech metrów od drugiego. Nogi Leszka do kolan są już w pysku potwora. Kiedy Mateusz zbliżył się na odpowiednią odległość, żeby zadziałał komunikator Leszek usłyszał w hełmie jego sapanie i odwrócił głowę?W samą porę stary. Trawi mi już buty. Po co go wypuściłeś? Mateusz szuka wzrokiem czegoś do uderzenia potwora. Chciałem odkupić jego statek. Właśnie się targujemy. Potwór wciąga Leszka do środka i łapie jednym z odnóży Mateusza. Sytuacja staję się dramatyczna. Nagle coś rośnie z boku potwora i przebija jego powłokę skórną. To Leszek rozpruwa mu bok i wychodzi, pomagając Mateuszowi, uwolnić się, z rozprutego boku potwora na podłogę zaczyna sączyć się niebieska substancja, zmierzająca ku skrzynce rozdzielczej następnego statku. Dlaczego wróciłeś?Nie pytaj. Lepiej chodźmy stąd. Poszli do windy a substancja wylewająca się z

200

 

potwora w momencie zamykania drzwi do windy spowodowała zwarcie skrzynki rozdzielczej statku co w konsekwencji prowadzi do obudzenia drugiego potwora. Chłopcy wjeżdżają na swoje piętro. Idą do uszkodzonego statku Leszka. Tylko mi nie mów, że przyleciałeś specjalnie po mnie. Nie, przyleciałem specjalnie po to, żeby rozwalić łeb tej zielonej galarecie. A jak naprawimy mój statek? Rozmontowaliśmy statek Gabryśki. Szkoda, że nie widziałeś pozostałych towarzyszy galarety. Byli bardzo sympatyczni. Opowiesz mi innym razem. Musimy się śpieszyć, kończy ci się tlen. Potwór już spłynął ze statku i leży pod nim, nagły skurcz, potwór wstaje. Patrzy na martwego kolegę. Wyje bardzo przeraźliwie. Ten skowyt dochodzi nawet do chłopaków, którzy zamontowali już nowe stateczniki w statku Leszka. Słyszałeś?Widocznie nie dość dobrze rozwaliłem galaretę. Na pewno niczego innego nie otwierałeś?To ty tu jesteś specem od komputerów. Dobra. Teraz wsiadaj, a ja biegnę do swojego. Spotkamy się na orbicie. Łapie za rękę odchodzącego Mateusza. Dzięki. Puszcza oko na zgodę i uśmiechając się odchodzi. Potwór obwąchał całe pomieszczenie ze statkami w poszukiwaniu śladów intruzów. Patrzy na rozwalone drzwi. Podąża w ich kierunku. Rozsuwa drzwi windy i spogląda do szybu, wchodzi do szybu. Zatrzymuje się jednak na piętrze, gdzie Leszek usadawia się w statku. Platforma ze statkiem podnosi się już w górę. Potwór w ostatniej chwili wchodzi na platformę, skradając się w stronę statku z Leszkiem. Widzi to Mateusz z góry, bo lata dość nisko, ale nie może mu powiedzieć, ponieważ komunikator nie działa z takiej odległości. Postanawia obniżyć lot. Potwór zbliża się coraz bardziej do statku Leszka. Podnosi łapę i chce rozwalić kabinę. W ostatniej chwili Leszek go dostrzega, trochę przerażony chowa głowę w ramiona, gdyż zobaczył jak Mateusz swoim kołem przednim statku wali potwora w głowę. Potwór pada na przód statku Leszka. Procedura odpalania się rozpoczęła. Statek Leszka już zaczął się unosić, ale jest bardzo przeciążony. Wzlatuje jednak coraz wyżej. Wokół niego lata Mateusz. Podlatuje na taką odległość, że włącza się komunikator. Wyłącz automatycznego pilota, to ten zielony przycisk pod czerwonym, przejdź na sterowanie ręczne i zrzuć go, bo nie dolecisz. Tak zrobił i trzymając drążek nagle szarpnęło całym statkiem. Trochę nim pobujało. W tym czasie ocknął się potwór, rozejrzał dookoła i spojrzał mu prosto w oczy. Sięgnął lewą łapą do kieszeni umieszczonej pod brzuchem, wyciągając niebieskie jajo, które włożył tam, gdzie chowa się koło podczas lotu statku. Ale Leszek nie złożył jeszcze podwozia i nie widział co robi potwór. Chciał obrócić maszynę, żeby potwór spadł, ale ten sam zsunął się i spadł na platformę Księżyca. Mateusz podleciał swoim statkiem znów do Leszka. Włącz z powrotem automatycznego pilota. Pokażę ci nasz nowy dom. Robi się ciemno, coraz ciemniej.

*

 

Cały jestem w tej obrzydliwej galarecie. Fuj. Laboratorium sala z pojemnikami. Mateusz macha do Leszka z pojemnika przedrzeźniając go. W tej obrzydliwej galarecie. Wykasłując resztki galarety, nie wierząc gdzie jest. Jeszcze cię dopadnę, że mnie nie uprzedziłeś. Nie wiedziałem. Ojciec nas wszystkich wystawił. Wcale nie wystawił, tylko przeprowadził bardzo znaczący w medycynie eksperyment. Odpowiada matka Mateusza. Właśnie. A gdzie winowajca. Dostał ataku.

 

200

*

 

Jeden z pokoi w laboratorium. Niemczycki leży na środku pokoju. Pokój wyłożony jest miękkim materiałem. Zaglądamy przez ramię lekarza, który stoi przed monitorem. Obok na krześle siedzi drugi lekarz. Wszystko się rejestruje. Ale tam nic się nie dzieje pozornie. Od momentu, kiedy ojciec usiadł i wzięły go drgawki przez kilka sekund upłynęła godzina jak leży na podłodze. Rzeczywiście w tym świecie nic się nie dzieje. Ale ojciec przeszedł przez dziurę do innego wymiaru. Tam panują złe duchy, dlatego wraca taki wyczerpany. Leży tam już tak od godziny i nic się nie dzieje. A może dzieje tylko my tego nie widzimy?

 

 

*

Koniec

Komentarze

To raczej scenariusz jakiś, bo czyta się to żle! W zasadzie brak jakiejkolwiek przyjemności z czytania! Strumień świadomości.

Zamiast wrzucać trzy opowiadania w dwadzieścia minut spróbuj wrzucić jedno na tydzień, ale takie, żeby dało się je przeczytać. Czas potrzebny na napisanie pozostałych możesz poświęcić na dopracowanie i poprawę tego jednego. To taka mała uwaga z mojej strony.

Tekst taki, że nie bardzo mogłam przeczytać. a autor próbował?
wydaje mi się, że w środku są jakieś dialogi tylko "ktoś" zapomniał nadać im wygląd dialogów.

Ja myslę, że z tymi dialogami to celowy zabieg. Żeby było artystycznie i oryginalnie. Cieszmy się, że autor chociaż kropki i wielkie litery zastosował, bo wszak mógł ten strumień świadomości napisać jednym, kolosalnie długim zdaniem...

Wojna polsko - ruska to przy tym jak Kajko i Kokosz. Próbowałem ale nie dałem rady. Nie mogę skomentować tekstu, którego nie jestem w stanie przeczytać . Dołączam się do rady exturio (rzadziej ale lepiej).

Mastiff

Zbiorczy do wszyskich trzech.
Trzeba się uprzeć, żeby to czytać. Trzeba się bardzo uprzeć, żeby wyłuskać z tego jakieś sensy.
Prozą eksperymentalną to nie jest. Manierą --- moim zdaniem --- jest. Taką, jakiej nie lubię. Ale zawsze komuś się w końcu spodoba...

Nowa Fantastyka