- Opowiadanie: Uniz - ZABIŁA GO RĘKĄ (FANTASTYCZNY KICZ 2011)

ZABIŁA GO RĘKĄ (FANTASTYCZNY KICZ 2011)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

ZABIŁA GO RĘKĄ (FANTASTYCZNY KICZ 2011)

Nick Russell popijał wolno whisky z lodem, gdy ktoś zapukał do drzwi. Siedział na wytartej skórzanej kanapie wpatrzony w telewizor.

– Kogo do cholery przyniosło? – mruknął poddenerwowany – mogłem wywiesić kartkę z napisem „zamknięte" – pomyślał i wstał, żeby zobaczyć, kto ośmiela się go nachodzić.

Za drzwiami stała młoda kobieta Rita Martinez. Jej rodzice przyjechali do Stanów z Wenezueli i szybko się zadomowili. Choć do dziś nie mówili biegle po angielsku.

Dziewczyna w przeciwieństwie do matki i ojca szybko go opanowała. Była piękną latynoską, podobną do modelek z okładek Cosmopolitan. Nick uśmiechnął się i ruchem ręki zachęcił nieznajomą do wejścia.

– Przepraszam, że przeszkadzam – powiedziała niepewnie.

– Zapraszam – odpowiedział Russell – Czego się pani napije?

– Dziękuję, ale nie po to przyszłam. Przysłał mnie Pedro – urwała.

– Pedro powiadasz? A co słychać u starego dobrego Pedra? O ile pamięć mnie nie myli, to łajdak wisi mi kilka zielonych.

Zapadła cisza, którą po chwili przerwał miły kobiecy głos.

– Przysłał mnie tutaj, ponieważ pan może załatwić…

– Słuchaj mała. Nie wiem, co ci ten skurwiel naopowiadał, ale na moje pomyliłaś adres. Jak jesteś na głodzie, idź do swojego koleżki Perda i jemu zawracaj gitarę. Jestem zajęty. Oglądam telewizję i nie życzę sobie głupich żartów.

Russell pociągnął spory łyk alkoholu ze szklanki. Kostki lodu zabrzęczały w brązowej cieczy. Wlepił wzrok w ekran i udawał, że jej nie widzi. Rita z przestrachem zrobiła krok w jego kierunku i rozejrzała się po pokoju. Na środku kwadratowego pomieszczenia stała kanapa, a przed nią w niewielkiej odległości telewizor. Między nimi niewielki szklany stolik z pilotem i jakieś czasopismo dla mężczyzn. Filetowe ściany były puste poza jednym plakatem z pierwszej części „Ojca Chrzestnego". W zasadzie to było wszystko, co Rita mogła zobaczyć. W dwóch przeciwległych narożach pokoju znajdowały się drzwi. Oba były zamknięte, wiec nie wiedziała, co jest za nimi. Sądząc po układzie budynku, domyśliła się, że najprawdopodobniej kuchnia i łazienka.

– Długo będziesz tak stała? – przerwał ciszę Russell i odstawił drinka na szklany blat. Do uszu dziewczyny znów doleciał dźwięk zderzających się kostek lodu.

– Właściwie, to pójdę już – odpowiedziała – przepraszam za kłopot. Musiałam się pomylić.

– Znasz drogę do wyjścia – uśmiechnął się mężczyzna i wlepił nos w telewizor.

Rita odwróciła się i spiesznym krokiem szła w kierunku drzwi.

– Żartowałem. Wracaj tu. Chyba da się z tym coś zrobić. Pedro stary łobuz ma coraz sensowniejszych znajomych – zaczął lubieżnie – Czego ci trzeba: amfy, haszu, może czegoś mocniejszego?

Młoda kobieta zatrzymała się i spojrzała w kierunku męskiego głosu. Na pięknej twarzy pojawił się grymas zdziwienia. Niepewnie zawróciła i stanęła nieopodal szklanego stolika. Patrząc na okładkę czasopisma odezwała się niepewnie.

– Nie stać mnie na nic mocnego. Nie mam przy sobie dużo pieniędzy.

– A ile masz? – dopytywał się mężczyzna.

– Dwadzieścia dolarów – powiedziała niepewnie.

– Dwadzieścia zielonych! – krzyknął – Czyli nie masz mi czym zapłacić? A to dobre. Przychodzisz tutaj odstawiona jak lalka z Matella i zupełnie nie masz kasy?!

– Mam dwadzieścia dolarów.

– Gówno masz!

– W takim razie nic tu po mnie – odpowiedziała i ruszyła w powrotną drogę do wyjścia.

– Czekaj – rzucił Nick – Zasadniczo nie masz kasy, a ja nie lubię dokładać do interesu. Ale po namyśle… Jest jedna rzecz, którą możesz dla mnie zrobić.

Przez chwilę nikt się nie odezwał. Po minucie ciszę przerwała młoda kobieta.

– Co takiego? – właściwie wiedziała, czego od niej chce.

– Zdejmuj ciuchy. Zabawimy się.

– Nie rozumiem.

– Nie udawaj niewiniątka. Doskonale wiesz, o co mi chodzi. Przecież przyszłaś do mnie po towar. Ściągaj tą seksowną kieckę. Nick da dziewczynce to, po co do niego przyszła.

Rita Martinez posłuchała Russella. Od kilku dni nic nie brała. Głód był nieznośny i silniejszy od godności. Właściwie dawno ją straciła, więc czym się martwić? Może tylko tym, czy mężczyzna jej nie oszuka? Nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby tak się stało. Niepewnie zdjęła sukienkę. Stała przed Nickiem w samej bieliźnie. Russell wyłączył telewizor. Wstał z kanapy, podszedł do dziewczyny i chwycił ją rękę. Poprowadził do drzwi w prawym narożniku pokoju. Z twarzy mężczyzny nie znikał lubieżny uśmiech. Dziewczyna myliła się. Nie szli do kuchni, tylko do sypialni.

Gdy było już po wszystkim, Rita Martinez miała mieszane uczucia. Właściwie nic wielkiego się nie stało. Zaoszczędziła nawet dwadzieścia dolarów. A to już coś. Zaraz dostanie to, po co przyszła. Na samą myśl robiło się błogo i przyjemnie. W końcu będzie odprężona i zapomni o troskach. Sex sam w sobie nie był taki zły. Przez większość czasu miała zamknięte oczy, a myśli krążyły setki mil od tego obskurnego mieszkania. Nie siliła się na orgazm. Doskonale wiedziała, że nie o to w tym wszystkim chodziło. Russell wyszedł i zostawił ją samą. Miała wystarczająco dużo czasu by się ubrać i wyjść z pokoju.

Nick siedział na kanapie. Zrobił sobie nowego drinka i włączył telewizor. Dziewczyna stanęła za nim i spytała.

– Chciałabym – zaczęła.

– Co? – odpowiedział niecierpliwie.

– Przecież umawialiśmy się, że po wszystkim dasz mi trochę… – urwała.

– Prochy? Tego chcesz? – skończyły się. Wszystko sprzedałem – drwił mężczyzna.

– Ale… Obiecałeś… – nie dawała za wygraną.

– Przyjdź jak będziesz miała pieniądze. Sex traktuję jak zaliczkę. Dobry grunt pod interesy.

– Wykorzystałeś mnie skur… – jęknęła.

– Licz się ze słowami szmato – syknął – przyniesiesz pieniądze, dostaniesz towar.

– Pedro zapewniał, że dotrzymujesz słowa.

– Pedro tylko gada i nic poza tym. Ale muszę przyznać, że ma dobry gust. Bzyknął cię? Przyznaj, który z nas był lepszy?

– Nie mogę tego słuchać – rozpłakała się i podbiegła do drzwi mieszkania – nie tak miało być. Przecież obiecałeś. Zaufałam ci…

– Przyjdź jutro z forsą, to dam ci coś gratis. Nie pożałujesz.

Dziewczyna zatrzymała się przed wyjściem.

– Nigdy tu nie wrócę. Nie licz na to. Pójdę do kogoś innego… – urwała.

– Naiwna jesteś kochanie. Inni biorą połowę tego co ja z tą różnicą, że dwa razy częściej – śmiał się okrutnie, patrząc kobiecie w oczy.

Rita Martinez nie wytrzymała tego spojrzenia. Odwróciła się i wybiegła z mieszkania. Gdyby wcześniej wiedziała, że Russell tak ją poniży, nigdy by do niego nie przyszła. Nieznany mężczyzna wykorzystał ją seksualnie i nic z tego nie miała. Czuła się podle. Zbiegła schodami w dół i wypadła na ulicę. Ani razu się nie odwróciła. Miała ochotę uciec na koniec świata i tam zapaść się pod ziemię. Nick podszedł do okna i obserwował młodą kobietę.

– Była całkiem niezła. Muszę zadzwonić do Pedra i pochwalić go, że ostatnio bardzo się poprawił w wyborze dziewczyn. Czego się spodziewała? Myślała, że za frajer dostanie najlepszy towar w mieście? Jeszcze ją ktoś napadnie w tej podniecającej sukience. Stąd jest widoczna jak zakonnica w burdelu – uśmiech nie znikał z twarzy mężczyzny.

 

Po tygodniu stała się rzecz dziwna. Nick został napadnięty, gdy wieczorem wracał do domu. Ktoś na niego czekał i brutalnie dźgnął nożem w lędźwiowy odcinek pleców. Ostrze przebiło rdzeń kręgowy trzykrotnie. Znalazł go przypadkowy przechodzień i zawiadomił pogotowie i policję. Lekarze robili co mogli, ale nie byli w stanie powstrzymać paraliżu. Russell stracił władzę w nogach i rękach. Nie mógł mówić i poruszać głową. Do końca życia miał być warzywem. Leżał na szpitalnym łóżku i myślał. Tylko to mu pozostało. Kilka dni po operacji odwiedził go detektyw, ale mężczyzna nie rozpoznał twarzy zakapiorów z policyjnych akt. W gazetach pojawiła się relacja z całego zajścia. Dziennikarz wysnuł wniosek, że były to porachunki grup przestępczych o wpływy w biznesie narkotykowym. Nick został sam. Do śmierci skazany na dmuchanie w plastikową rurkę. Nie był w stanie sam się wysikać. Lekarz, który go operował powiedział, że nie ma ratunku. Mówił coś o nie traceniu wiary i modlitwie. Przestrzegał przed nadmiernym wysiłkiem. Jakim do cholery wysiłkiem, przecież nie mogę nawet drgnąć – myślał zrozpaczony mężczyzna.

– Niech pan zapomni o dotychczasowych przyzwyczajeniach. Proszę nie starać się ruszać i pod groźbą utraty życia unikać podniecenia, narkotyków i alkoholu.

O czym ty do kurwy nędzy bredzisz człowieku? – myślał Nick i nie był w stanie powstrzymać łez. Znów został sam. Usłyszał pukanie do drzwi. Do sali weszła młoda kobieta w białym kitlu. Spojrzała na niego i w milczeniu usiadła na łóżku obok sparaliżowanego mężczyzny.

– Przyniosłam pieniądze – wyszeptała.

Russell nie mógł uwierzyć. Jedyne co zrobił, to szerzej otworzył oczy. Milczał.

Rita wsunęła rękę pod kołdrę, przesuwając ją po jego nodze. Palcami dotknęła członka i zaczęła go masować. Nick chciał krzyczeć, ale nie mógł. Wrzeszczał wewnętrznie. Zabierzcie ją stąd! Pomocy! – myśli kotłowały mu się jak oszalałe.

Młoda latynoska nie przestawała. Miedzy jej palcami nic się nie zmieniało, choć już dłuższą chwilę drażniła bezwładną męskość mężczyzny. W górę i w dół. W górę i w dół. Russell gdyby tylko mógł, wierzgałby jak zarzynane prosie. Pojął słowa lekarza. Serce waliło mu jak tłoki w maszynie parowej. Krew napłynęła do głowy. W uszach szumiało, a przed oczami pojawiły się dziwne cienie. Nie odróżniał rzeczywistości. Rita Martinez uparcie go torturowała. Mężczyzna poczuł, że coś w nim pękło. Serce zwolniło, jakby zabrakło węgla w kotle parowozu. Jeszcze tylko jeden oddech, jeden jedyny życiodajny odruch. Nick Russell za sprawą ręki pięknej dziewczyny wyzionął ducha. Zanim wyszła, położyła na nocnym stoliku dziesięć dolarów. Stojąc w drzwiach odwróciła się.

– Wybacz. Nie miałam więcej, ale jak chcesz, jutro przyniosę resztę – uśmiechnęła się.

 

* * *

Koniec

Komentarze

... nie wiem czemu, ale odczuwam wstyd pisząc, że ten tekst... podobał mi się.

Wielkie dzięki. Pozdrawiam i liczę na kolejne oceny miłych odbiorców.

No, to z całkowitą pewnością jest kicz! :)

Kicz nad kiczami sam jestem tego zdania. Taki konkurs.

Nie lubię jak ktoś pisze tytuł capslockiem... to zwraca uwagę, ale mnie chyba zniechęca... Ale dobra, biorę się do czytania ;) ;p

W dwóch przeciwległych narożach pokoju znajdowały się drzwi. Oba były zamknięte - aż oba?;]

- Długo będziesz tak stała? - przerwał ciszę Russell i odstawił drinka na szklany blat. Do uszu dziewczyny znów doleciał dźwięk zderzających się kostek lodu. - i zapewne dźwięk ów był tak głośny, że zagłuszył grający telewizor.

Rita odwróciła się i spiesznym krokiem szła w kierunku drzwi. - nie mieszaj czasów, albo pisz dokonanym, albo niedokonanym. Lepiej już coś jak "ruszyła w kierunku drzwi..."

Młoda kobieta zatrzymała się i spojrzała w kierunku męskiego głosu. - który się przed nią zmaterializował.

i chwycił ją rękę. - ok.



Nie podobało mi się. Szczególnie na początku, później było ciekawiej. Trochę błędów, interpunkcja kuleje... Może i nawet tekst uznałbym za całkiem dobry, ale to jest konkurs na kicz, a na kicz mi to nie wygląda. Tj. na kicz celowy.

Pozdrawiam.

Nie oceniam.

Mi się wydaje, że problem z tym konkursem polega na tym, że każdy inaczej postrzega kicz. Jeśli chodzi o kosmikomikę, to wiadomo - mamy się śmiać. Tutaj z kolei nie wiadomo, czy mamy się śmiać, czy ma to być kicz, że aż się rzygać chce, żal rzyć ściska, itp. Przykładowo, kiczem można nazwać kino Tarantino czy Rodrigueza, ale to jest kicz, którym się cieszymy i którego chcemy. Kiczem też nazwiemy tandetę, np jakąś polską komedię romantyczną, co to ostatnimi czasy mnoży się jak króliki i gdy leci w telewizji, to wolimy posprzątać chałupę i pozbierać odchody psa w ogródku.

Na jaki kicz to jest konkurs zatem? :) 

Dodam od siebie, że skoro w jednym czasie (prawie), mamy dwa konkursy, z czego tematyką jednego jest przede wszystkim humor, to w tym drugim, dla odmiany wolałbym właśnie kicz przez duże K.

Niestety, tematyka obu konkursów chwilami jest dosyć trudna do rozróżnienia... Lepszy byłby już pomysł na Erotykę 2011, ale nie mam na to wpływu.

OK, do konkursu.

Uhuhu, końcówka mnie zniszczyła. Gdyby nie to, raczej średnio bym ocenił tekst. Ale taaakiej końcówki się niespodziewałem :p

ciekawe ciekawe :D , az mam ochotę pocztac wiecej ... i czekam niecierpliwie na wiecej :D:D:D:D

niby fajne, niby kicz tylko szkoda, że nie fantastyczny ...

Może i kicz. Dobrze napisane, choć czasami coś tam zgrzytało, ale gdzie tu jest fantastyka?

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Nowa Fantastyka