- Opowiadanie: ZombieCamel - Przygody Sheili - Międzygalaktycznej Kurtyzany

Przygody Sheili - Międzygalaktycznej Kurtyzany

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Przygody Sheili - Międzygalaktycznej Kurtyzany

Czegoś takiego jeszcze nie czytaliście. A w zasadzie, to czytalibyście, gdybyście mogli zajrzeć do scenariuszy filmów Eda Wooda. Jako zmęczony życiem pisarz, wpędzony w alkoholizm (głównie herbaciany), melanholizm i katastrofizm – już nie będę wam zachwalał, że Sheila to, Sheila tamto. I że n-ty raz uratowała nasz świat (kogo to obchodzi, wolicie żreć pączki, zamiast mieć choć krztę szacunku dla Wybawicielki Wszechświata). I że Piraci mają swój własny program w telewizji Przetrwam. Nic z tych rzeczy wam nie powiem. Zrozumiałem, że to tanie efekciarstwo rodem z hollywood. Już nie zareklamuję wybuchów, eksplozji i smutnej miny Nicolasa Cage'a. Ani epickich romansów Braka i Sheili.

 

Za to przygotujcie się na wyjątkową przygodę, której pewnie w części nie zrozumiecie (sam czasem mam z tym problemy). Zapamiętajcie, przetwórzcie w umyśle i powiedzcie znajomym, że warto przeczytać. Kiedyś ta historia będzie miała własny sklep z koszulkami, kubkami i innymi gadżetami.

 

Z uwagi na specyfikę tekstu tu wkleję fragmenty, reszta jest w poniższym linku:

http://www.sendspace.pl/file/c32263ef4221e169a3e1630

Dodam, że jest to zbiór opowiadań (a każde dłuższe od poprzedniego), chwilowo zakończony i zamknięty.

 

>>>Zacznijmy od pierwszej części, która powstała, kiedy jeszcze byłem w wieku Justina Biebera. Oto fragment, od którego się wszystko zaczęło:

 

Narrator

Wiele się słyszy o porwaniach przez obcych. Ile jest w nich prawdy? Czy są zmyślone? A

może naprawdę odwiedzają nas przybysze z innych planet? Zapraszamy na spotkanie z

tajemniczą historią! Oto opowieść Sheili i Henrego Jeffersonów. Opowieść mroczna i

tajemnicza, która wzbudzi lęk u najodważniejszych! Zapraszamy! ! ! !!

Narrator

Wszystko zaczyna się w roku 1988, kiedy to Sheila i Henry spędzali upojną noc w VW

microbusie. Nagle samochód zaczął poważnie wibrować. Oboje wyjrzeli za okno. Panował

względny spokój.

Sheila

Henry?

Henry

Co?

Sheila

Czy czujesz, jak samochód wibruje?

Henry

Tak, mocno i intensywnie. Nie przejmuj się, widocznie tak ma być.

Hipcio

Auhkh! Auhkh! Auhkk! Grwhrrr!

Narrator

Spokój ten miał być niedługo naruszony…

Sheila

Patrz! Tu wylądował wielki! Ogromny! Ogórek kiszony! Ach jak się świeci! Jest cudowny!

Henry

Nie wierzę w latające ogórki.

Narrator

I tak patrzyli. Pierwszą godzinę. Drugą godzinę. Trzecią godzinę.

Sheila

Widziałeś coś?

Henry

Nie tu nie było ogórka. Która godzina? Ależ ten czas szybko leci!

Sheila

Henry, samochód znów wibruje!

Narrator

Na ich microbusa padł świetlisty zielony promień. Busik wzniósł się do góry w kierunku

ogona. Sheila wpadła w panikę…

Sheila

AAA! AA! A! A! AAAA!

Narrator

Henry też…

Henry

Oooaa! Oaoao! Aaaa! Oooo! OO!

 

 

>>> Przeskakujemy w czasie do części przełomowej – trzeciej, która jest podzielona na trzy kolejne części. To fragment Sheili 3 1/3

 

Bananowiec – …

Brakpieprzonegoimienia – Tak, to niebezpieczne. Zdecydowanie.

Bananowiec – …

Brak – To ty twierdzisz, że mam schizofrenię. Ja tylko stwierdzam fakty.

Bananowiec – …

Brak – Ona wróciła, ja to wiem i ty to wiesz. Nie oszukuj samego siebie.

Bananowiec – …, …

Brak – Widzisz Bananowiec – i tu się mylisz, w rzeczywistości to nie ma znaczenia, czy jesteś

nad, czy pod stołem. Ważne, by nie przesypywać ziemi w ogródku. To jest naprawdę ważne i to

daje nam wiarę w przyszłość.

Bananowiec – !

Brak – Mam dosyć tej pustej kłótni, idę się przejść. Wyjdę za furtkę, założę kurtkę i włożę buty.

A potem wrócę. Zawsze wracam.

(Minęllllo 5 sekund)

Brak – Nie idę. Czuję ją! Strach przeszył moje ciało, jestem spętany więzami przerażenia. Och,

CZUJĘ JĄ! ZBLIŻA SIĘ! CZUJĘ JĄ CORAZ MOCNIEJ! Tak, eee NIE!!! NIE!!! Dzwonię po

policję!

Brak – Szybko, szybko, myśl myśl myśl. Telefon! Z telefonu można dzwonić! Ale gdzie on jest?!

Jest! Szary z czarnymi guzikami! To z pewnością dobry telefon! Dzwoń dzwoń dzwoń…. … . … .

911… . . .. . … . . . .. beep… . .. . . beep… .. . . .. .. beep…. .Hello, I'm your police officer. If you are a

nigga' choose 1. If you are a white nigga' choose 2. If….PIP!

Brak – NIE! Wstydzę się.

Brak – Ale za głuchy telefon płaci się przecież 200 złotych!

Brak – Nie dopuszczę do tego, muszę zadzwonić jeszcze raz i wszystko wyjawić.

Brak – Trzeba się śpieszyć, czasu coraz mniej.

Brak – …… . …911 . .. . . . ….. . . .. . ..

Telefon – Hello…

Brak – Dzień dobry.

Telefon – …ur police…

Brak – przepraszam za tamten głuchy telefon, ale

Telefon – …choose 1. If…

Brak – ja się boję, bo stała się rzecz tragiczna. I nie wiem co zrobić

Telefon – …If you are a terrorist…

Brak – bo u mnie jest Sheila!

Telefon – Oh my God!, Tcheba byuo tak od razhu, zaras wyshlemy Texas Rangers! Hang on

boy! PIP!

Brak – Uff, jestem bezpieczny. Ale na wszelki wypadek sprawdzę, co się dzieje na ulicy.

Bananowiec – !!!!! !!! !! !!! !!

Brak – Nie bój się o nic, mamy zapewnioną ochronę. Idę!

(I wychodzi za furtkę)

Brak – Wygląda na to, że jest spokojn… SHEILA!!!

 

 

>>> Kolejny przeskok w czasie – do największej (32 strony a4) i najbardziej epickiej (i chwilowo ostatniej) części – 3 3/3

 

 

Los zakrztusił się ciągutką. Takiego obrotu Fabuły się nie spodziewał. Postanowił do niej

zadzwonić.

Los – Fa'buła, co ty odwalasz?!

///Fa'buła – Do mnie mówisz?

Los – Nie, kurwa, do telefonu!

///Fa'buła – Takie żarty sytuacyjne u mnie nie przechodzą, więc mów do ściany, jesteś za

słaby dla mnie.

Los – Fa'buła… co z tobą? Nie pamiętasz, jak razem prowadziliśmy ludzi do ich Ziemi

Świętej? Co wtedy śmiałaś się, że im morze otwieram? Albo jak wspólnie wybiliśmy

dżumą pół Europy, bo narzekałaś na ból głowy? Albo jak wymyśliłaś Napoleona i byłaś z

tego dumna przez następne dwieście lat? To przez rumuński hip-hop jesteś taka zła? To

był pomysł…

///Fa'buła – Nie, nie zrozumiesz i tak. W swoim nieskończonym dryfie natknęłam się na

zmierzch…

Los – A, Zmierzch. To akurat sprawa Tych z Góry i mi nic do tego. Im chyba też ostro

odwala, skoro promują nastoletnie wampiry. Ale mówią, że Boga i Speca od Marketingu -

jak rodziców, się nie wybiera.

///Fa'buła – …na zmierzch żywego świata, istniejącej rzeczywistości. Zauważyłam, że tracę

kontrolę nad Akcją…

Los – To w tym problem? Zaraz ją przywołam do porządku!

///Fa'buła – …, że tak naprawdę już nie mamy kontroli nad Wszechświatem. To dlatego

Justin Bieber jest popularniejszy od Pink Floyd.

Los – Racja, my byśmy do tego nigdy nie dopuścili.

///Fa'buła – Los… ja myślę… że też zaczynam… kręcić się w lewo…

***

Płacz Fabuły zbiegł się w czasie z gigantyczną powodzią w Bangladeszu. Szkoda, że

kolejny kraj znikł z powierzchni Ziemi.

***

Święty Patryk w przerażeniu zaczął rozmyślać o przejściu na Islam.

 

 

>>> To była Sheila. Jeżeli te fragmenty były intrygujące – zapraszam po całość do ściągania. Na koniec jeszcze fragment spin off'u serii, z Rozenem Zognia w roli głównej. Warto zauważyć, że to pierwsze opowiadanie pisane prozą (a nie w formie scenariusza filmowego).

 

– Cholera, coś poszło nie tak. – powiedział Rozen, patrząc na płaskiego Miklosza – Czyżbyś

nie wyszedł z drugiego wymiaru?

– nom… najwyraźniej nie.

– No..

– cóż.

– Nie wiem, czy to odwracalne, ale nie martw się, będziesz mi służył do cięcia papieru.

Czarna Smuga Cienia Mrocznej Ciemności bezgłośnie weszła w atmosferę Ziemi i

wylądowała na Kosmodromie Gibraltarskim. Roztaczał się z niego uroczy widok na ścierające

się wody morza Śródziemnomorskiego i oceanu Mondello. Zielonkawe mewy radośnie

zawodziły, latając w poszukiwaniu szmaragdowych tuńczyków. Rozen wciągnął w płuca

zielone, morskie powietrze.

– Ech, zgnilizna Narkoxu to to nie jest, ale za to odzywają się moje pirackie geny!

– khłeh. – imp poczuł się wyraźnie zgaszony, gdy wysoka fala chlusnęła na niego z boku.

Z Gibraltaru przenieśli się na Sycylię, płynąc Toyotą Prius z doczepionymi pływakami.

Warto dodać, że ilość takich samochodów na wodzie znacząco się zwiększyła, od kiedy

antyekoterroryści doprowadzili do ustawy zakazującej jeździć temu dziwactwu po drogach.

Zwiększyła się również ilość martwych delfinów4.

Godzinę później, gdy Rozen z Mikloszem podróżowali w górę półwyspu Apenińskiego, media

doniosły o końcu Camorry – najgroźniejszej mafii Włoch, jeśli nie całej Europy.

– naprawdę, czy musiałeś Panie zabijać tego człowieka? – zapytał imp

– Wkurzył mnie. Nie warto zagradzać mi drogi i nazywać rumuńskim konusem.

– to była głowa mafii, Panie.

– Była, teraz leży na wyliniałym trawniku i przypomina fasolkę po bretońsku. Swoją drogą,

zjadłbym coś.

– może spaghetti?

– W sosie ze świeżych pomidorów, dobry pomysł.

Dotarli wypożyczonym Dodgem Challengerem na brukowane uliczki Mediolanu. "bruk jak

w piekle" pomyślał Rozen.

Zatrzymali się przed żółtą kamieniczką, by wejść na nasłonecznione podwórze. Stamtąd

zeszli do piwnicy. Ich oczom ukazał się roztańczony tłum, skaczący do najbardziej lubieżnej,

bezbożnej i okrutnej dla uszu muzyki, jaką kiedykolwiek słyszał rozbójnik. Nawet tortury

Yhzklanów z K'Noon wydawały mu się przy tym zupełnie niewinną zabawą.

– To jest to, czego szukam!

Imp go nie usłyszał, ponieważ był zajęty próbami opanowania ognia, który buchnął z jego

skóry (ach, te nieuważne imprezowiczki z drinkami). Podpalił sporą część dekoracji klubu, ale

nikt specjalnie nie zwracał na to uwagi.

Właśnie rozpoczynała się kulminacyjna część spotkania – pomieszczenie, dzięki drganiu fal

dźwiękowych, osiągało prędkość 1,9 w skali Warp, poruszając się w losowych kierunkach, w

losowych wymiarach, zahaczając momentami o wymiar 69 (zwany też wymiarem porno).

Przyznacie, że Enterprice5 był zdecydowanie mniej dynamiczny.

W końcu ktoś zauważył płomienie, odpalił od nich papierosa i wyszedł z piwnicy. Inni

spostrzegli palący problem dopiero, gdy zapłonął i wybuchł bar. Co pewnie spowodowałoby

panikę w każdym innym miejscu. Ale pamiętajmy, że żyjemy w wymiarze Pi i znajdujemy się

we Włoszech…

Tak więc (co chyba każdy przewidział) – roztańczony tłum wężykiem zaczął wybiegać z

lokalu, radośnie śpiewając i wymachując nogami.

Koniec

Komentarze

Obawiam się, że Twoja radosna twórczość nie znajdzie zbyt wielu fanów. Mnie na przykład zniechęca ilość błędów i fatalna typografia (nawet bardzo skromnymi środkami można coś ułatwiającego czytanie osiągnąć).

Z uwagi na specyfikę tekstu tu wkleję fragmenty, reszta jest w poniższym linku:
http://www.sendspace.pl/file/c32263ef4221e169a3e1630
Dodam, że jest to zbiór opowiadań (a każde dłuższe od poprzedniego), chwilowo zakończony i zamknięty.

@ Szanowny Autorze! Co to znaczy? Mam sobie to jeszcze pobrać! Może trochę szacunku dla użytkowników tego portalu. Wstaw tutaj część swoich tekstów, a nie fragmenty.  

 

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Prawie tak dobre jak połączenie granata z okaryną, dopuki dmuchasz wydaje się być w porządku.

Niestety, słabe. Trochę chyba chciałbyś, żeby było jak u Witkacego, albo Gałczyńskiego, ale nie jest.
Ponadto, strasznie ciężko się czyta, co podkreślił już AdamKB.

@mkmorgoth

Nie rozumiem w czym problem. W formacie pdf wygląda schludniej, a trzy megabajty nie zrujnują ci transferu. Nie mogę wkleić całości, ponieważ sformatowałem tam tekst z obrazem, że wklejony tutaj dużo traci.

Poza tym część tekstu oznacza to samo co fragment.

@AdamKB

Rozwiniesz swoją wypowiedź? Nie jestem pewien, co masz na myśli i jakie błędy.

@skąposzczet

Wybacz, ale nie rozumiem porównania.

@wilczek

W tej chwili wykażę się ignorancją, ale kłamać nie będę - o Gałczyńskiego się co najwyżej otarłem, Witkacego jeszcze nie czytałem. Tym więc bardziej się do nich nie odnoszę. Nie odwołuję się do nikogo i niczego, prócz mass mediów.

Wiele się słyszy o porwaniach przez obcych. Ile jest w nich prawdy? Czy są zmyślone? (...) Zapraszamy na spotkanie z
tajemniczą historią! Oto opowieść Sheili i Henrego Jeffersonów.

Ile jest prawdy w Obcych? Zaimek odsyła właśnie do nich, do Obcych, a Tobie chodzi przecież o prawdziwość historyjek o spotkaniach z Obcymi. To chybą czyni różnicę? Henry'ego.  >> Wiele się słyszy o porwaniach [przez Obcych. Ile jest prawdy w tych opowieściach? (itd) <<

Sheila
Henry?
Henry
Co?
Sheila
Czy czujesz, jak samochód wibruje?
Henry
Tak, mocno i intensywnie. Nie przejmuj się, widocznie tak ma być.


Sheila:
--- Henry?
Henry:
--- Co?
Sheila:
--- Czy czujesz, jak samochód wibruje?
Henry:
--- Tak, mocno i intensywnie. Nie przejmuj się, widocznie tak ma być.

A "mocno i intensywnie" to masło maślane, czyli pleonazm.

Dwa przykłady z propozycją minimalistycznych poprawek.

A ja sciągnąłem sobie ten pliczek. Przeczytałem do części 3.1. tzn. łącznie z nią. Niestety, tekst jest dla mnie tak beznadziejny, że dalej nie dałem rady.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Zanim odniosę się do samych uwag - zacznę od genezy tego co oceniasz. Dawno temu, kiedy uczęszczałem do szkoły, zwanej gimnazjum byliśmy z klasową wycieczką w tak zwanym kinie 5D. Podróże kosmiczne, czy coś w tym rodzaju. Jedną z sal była sala ciemności, gdzie słyszeliśmy historię. Historię tak głupią, że aż musiałem ją spisać. Oczywiście dodałem sporo od siebie, ale to był właśnie kamień węgielny pod resztę opowiadań. To opowiadanie ma około pięciu lat, więc byłbym wdzięczny za przeniesienie ciężaru krytyki na część najnowszą. Przez te kilka lat dużo się zmieniło, łącznie ze stylem.

Więc sprawa czytelności. Na waszej stronie wygląda to rzeczywiście koszmarnie. W wersji pdf pogrubione są osoby mówiące.

Poza tym uczepiliście się szczegółów zamiast odnieść się do całości. Czy naprawdę trefny zaimek i pleonazm psują całe opowiadanie? Na Boga, gdybym ja miał takie problemy, to musiałbym wyłączyć internet, bo miałbym koszmary od błędów językowych!

Szczególnie, że konwencja tandety, absurdu i kiczu nie wymaga językowego Everestu, a wręcz przeciwnie - pozwala mi się bawić językiem i zagłębiać w absurdzie.

@Fasoletti

Każde uzasadnienie jest dla mnie na wagę złota.

Niestety ZombieCamel, poprawność językowa JEST ważna. I nie chodzi o "trefny zaimek i pleonazm". Sam przyznałeś się, że Gałczyńskiego trochę liznąłeś, a Witkacego nawet nie. Oni też posługują się absurdem, ale piszą poprawnie i ciekawie, przyjemnie się czyta. Posłużę się metaforą motoryzacyjną. Ważne jest, żeby samochód jeździł, ale chodzi też o to jak jeździ, jakie ma wnętrzne i ile pali. Jeśli jesteś zadowolony z literatury na poziomie trabanta to wszystko ok, ale licz się, że innym nie bedzie się on (ten trabant:)) podobał. Poza tym może warto by było jednak wyłączyć internet i poczytać książki. Może gdyby więcej osób tak zrobiło, to Justin Bieber nie był by bardziej popularny niż Pink Floyd (nawiązując do Twojego opowiadania).
Poza tym, nie dziw się, że ludzie oceniają cały tekst. Wrzuciłeś cały, oceniamy cały, a nie tylko ostatnią część.

Mam wrażenie, że jeszcze pięć postów i wyślecie do mojego domu oddział antyterrorystyczny :D
Jestem młody (nie powiem jak młody, bo nie wiem na ile się narażę :p), więc te książki jeszcze przede mną. A priorytety mam różne, i moje opowiadania szczególnie wysoko w hierarchi nie stoją.
Ja rozumiem, że piszę trabantem. Ale skądś się wzięły przecież fankluby tego samochodu, czyż nie? Chodzi mi o to, że skupiliście się wyłącznie na błędach językowych, jakbyście byli emerytowanymi korektorami, zupełnie pomijając całą resztę.

Poza tym, nie dziw się, że ludzie oceniają cały tekst. Wrzuciłeś cały, oceniamy cały, a nie tylko ostatnią część.
A ja właśnie coś dokładnie przeciwnego wam zarzucam. Przeczytaj jeszcze raz zdanie:
Poza tym uczepiliście się szczegółów zamiast odnieść się do całości.


Uwaga dla tych, których zrażają do czytania komentarze - zacznijcie od końca (Sheila 3 3/3, oraz The Very Lost Tales of Rozen). Fabuła na tym straci, ale unikniecie przynajmniej części tego, o czym mówią szanowni koledzy apologeci.

Dodam od siebie, że zgadzam się z Twoim swego rodzaju protestem przeciw dyskwalifikacji z powodu błędów, ale weź też pod uwagę, iż temat jest oklepany, tytuł bynajmniej nie rewelacyjny, a początek niezachęcający do lektury.
Masz nowszy, lepszy tekst? Pokaż go. Może zamiast krytyk i przytyków sypną się wyrazy uznania?

weź też pod uwagę, iż temat jest oklepany
Toś mnie w tym momencie zaskoczył - podróże kosmiczne prostytutki, wraz z rozchwianym emocjonalnie Brakiem i Rozenem - zarządcą największej organizacji przestępczej były już gdzieś opisywane?

Mam nowszy tekst, czy lepszy nie wiem. Ale na inny temat i już zupełnie poważny. Kiedyś tu zamieszczę, kiedy książka będzie gotowa.

Nie myślcie, że mam do was jakąś urazę, bo cieszy mnie, że rozpętałem małą burzę komentarzy. Zawsze to lepsze niż głuche milczenie.

Czegoś takiego jeszcze nie czytaliście. A w zasadzie, to czytalibyście, gdybyście mogli zajrzeć do scenariuszy filmów Eda Wooda. - sam sobie odpowiedziałeś :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Aha, przeczytałem kawałek tej Twojej ostatniej części. Tak zerknałem, ale prezentowała się na pierwszy rzut oka lepiej niz te badziewne fragmenty wrzucone wyżej, więc jeśli mógłbym coś doradzić, to wrzuć ją i obocymy co z tego wyjdzie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

A czy problemem jest przeczytać z pliku? Obrazy grają istotną rolę, szczególnie w tej części. Jeśli wrzucę tu, to wszystko się rozsypie. Zresztą, poświęciłem sporo czasu w photoshopie, by obrazy z tekstem współgrały.

Toś mnie w tym momencie zaskoczył - podróże kosmiczne prostytutki, (...).
Czy prostytutki bywały głównymi bohaterkami powieści krypto- bądź pseudopornograficznych, tego nie wiem, ale opowiadania i powieści, w których seks międzyrasowy był praktycznie głównym tematem i główna atrakcją, napisano wiele dawno temu.
Ben Akiba.

Inna sprawa, że ja o seksie nie piszę praktycznie wcale.

To zmień tytuł!
Nie zdajesz sobie sprawy z siły skojarzeń?

Nie widzę w takim skojarzeniu niczego złego, samej bohaterki do zmiany zawodu też nie będę zmuszać.

Ok, ściągam. Skusiłeś mnie obrazkami ;)

Właśnie skończyłam "The very lost tale of Rozen" i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało :) Uśmiałam się. Serio. Masz niesamowite poczucie humoru i świetne pomysły. Forma, choć specyficzna, nie tylko nie psuła odbioru, ale nawet pasowała do absurdalnej treści. Nie wiem czy ze scenariuszowym stylem Sheili będzia tak samo, ale spróbuję dać jej szansę w weekend. 

Moja rada - wrzuć opowiadanie o Rozenie na Komicośtam 2011 :)

No wreszcie komentarz, który mi sprawił radość! Dokładnie o takie emocje mi chodzi, kiedy piszę. Dzięki :D
Rozen to końcowa forma tego jak piszę, więc spodziewaj się, że poziom będzie rósł - aczkolwiek, nie obiecuję łatwych początków - jak widać po komentarzach.

Przy okazji wpadłem na pomysł (a raczej podsunęła mi go koleżanka Małogorzata - którą z miejsca pozdrawiam), by zrobić remake pierwszych części. Napisać lepiej, więcej, ale przy zachowaniu fabuły. I zrobię to, gdy będę miał dużo wolnego czasu (coś przewiduję, że będzie to dopiero lipiec)

I jeszcze raz chciałbym się odnieść do Witkacego. Przeczytałem "Szewców" i nie widzę w tym dramacie związku z moim pismem, Witkacy ma całkowicie inny styl absurdu (na który ani chcę ani mogę się porywać), który zresztą mi się nie podoba. Bardziej porównałbym się do Gombrowicza. Podobno nawet z wyglądu jestem do niego podobny.

No, porównywać się do Gombrowicza, to ryzykowne przedsięwzięcie. Ale widać, że krytyki to Ty za bardzo nie lubisz i czekasz tylko na pochwały. No niestety, ode mnie nie usłyszysz na razie. Wrzuć coś więcej.

Zwracam Ci honor, ZombieCamelu. Tak w dziewięćdziesięciu procentach.
Ściągnąłem te pdf-y. Im dalej, tym bardziej daje się to poczytać; poczucie humoru masz takie obok mojego, ale masz, i to się liczy. Plus to, że w pdf-ach zadbałeś o formę typograficzną tekstów.
Zadowolonyś Waszmość?

No, porównywać się do Gombrowicza, to ryzykowne przedsięwzięcie. Ale widać, że krytyki to Ty za bardzo nie lubisz i czekasz tylko na pochwały. No niestety, ode mnie nie usłyszysz na razie. Wrzuć coś więcej.

Wiem, że to ryzykowne, ale tylko mówię, że jest mi do niego bliżej.
Zresztą kto lubi krytykę? Po prostu ucieszyłem się z tego, że drogiej Ranferiel przypadło do gustu to, co piszę, że wywołałem pozytywne emocje. A te pozytywne emocje powróciły do mnie, bym je mógł uzewnętrznić w komentarzu. Chwilowo nic więcej nie wrzucę, ale mam to w planach.

Zadowolonyś Waszmość?

Jak najbardziej!

Moja rada - wrzuć opowiadanie o Rozenie na Komicośtam 2011 :)

Dobra rada, jeszcze dziś to zrobię

Tylko sprawź znaki, cobyś nie spalił z limitem bo z chyba dosyć długi ten teskt był.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

podróże kosmiczne prostytutki, wraz z rozchwianym emocjonalnie Brakiem i Rozenem - zarządcą największej organizacji przestępczej były już gdzieś opisywane?

Hmmm... Andrzej Ziemiański, opowiadania o Toy? Kojarzy mi się tez galeria z NF z początku lat 90., wyimki z ksiązki-albumu "Diary of a Spaceperson", w której były właśnie statki/stacje kosmiczne i nader skąpo odziane dziewczęta. Co prawda nie mam pewności, czy tam bohaterka była prostytutką, bo - jako się rzekło - były to wyimki. Ale klimat całości sugerował nader liberalne podejście do spraw cielesnych.

Toy jest detektywem, a nie prostytutką. Pan Iceberg zatroszczył się o to w swoim testamencie ;) Nie sądźmy bohaterów literackich wedle ich przeszłości. Choć zauważyłam, że motyw prostytutki w stanie spoczynko w roli bohaterki jest dość popularnym motywem (Rapsodia u Elisabeth Haydon, czy Molly/Sally u Williama Gibsona). Za to z aktywną zawodowo kurtyzaną w roli głównej spotykam się po raz pierwszy :)

Tylko sprawź znaki, cobyś nie spalił z limitem bo z chyba dosyć długi ten teskt był.

Racja, przekraczam limit aż o 5000 znaków. Cóż, będę się głowił co usunąć, żeby nie zgubić sensu.

Na Kosmikomikę postanowiłem napisać nowe opowiadanie z uniwersum Sheili i jestem aktualnie w trakcie prac.

No to grejt :) Oby tylko Rozen się pojawił ;)

A tak w ogóle, to chciałabym o coś zapytać. O co biegało z tym "product placement" w opowiadanku? Na focie był koleś, który wygląda jak Bill z Tokio hotel (+ mleko). Obrazek + skojarzenie Rozen = Rumun kurdupel, sprawiło, że zaczęłam wyobrażać sobie tego bohatera "w skórze" pana Kaulitza ;)

Myślę, że pojawi się - ja zawsze mówię, że nie wymyślam historie, tylko je spisuję.

Każde wyobrażenie dozwolone :p
Generalnie to na zdjęciu była jakaś reklama lokówek, albo szamponów i to była raczej kobieta :D
A Rozen po prostu chciał pokazać dwóm Imperatorom, że może wsadzić dowolną reklamę gdzie mu się podoba, żeby zrobić na złość czytelnikowi.

Ach jeszcze jedno - nowe opowiadanie będzie się toczyć wokół ślubu Studentki z Teheranu i Verlaina, i którym będzie pomagać Los.

Informuję, dla zainteresowanych tokiem rzeczy - prace nad nową częścią najpierw stanęły, przez gigantyczną awarię komputera, a od wczoraj znów ruszyły - tym razem już na telefonie komórkowym (fragmenty poprzednich części też były tak pisane), mojej ukochanej Nokii 9500.

Nowa Fantastyka