- Opowiadanie: Maciek295 - List od dziadka

List od dziadka

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

List od dziadka

Pierwszy dzień w nowym domu wydawał się być namiastką tego, co miało się dziać potem. Całe popołudnie polegało na nieprzerwanej harówce. Po wstępnym posprzątaniu korytarzu na parterze oraz starcia ton kurzu zalegającego na szafkach, Piotrek musiał zapakować rzeczy dziadka, a rozpakować swoje. Gdy jednak miał już przed nosem kartonowe pudło, jakoś żal mu się zrobiło tych wszystkich przedmiotów, które zapewne były bardzo cenne dla Franciszka. Być może pamiętają one nawet pierwszą wojnę światową… Nie, nie mogę ich wyrzucić, pomyślał Piotrek. Kilka książek, równie starych jak cały ten dom, uważał za „przechowalnię wspomnień". Kto wie przez ile rąk przeszły? Zapewne, przez bardzo dużo. I każdy człowiek, który je przeczytał, zostawił w nich swój ślad, cząstkę swojej duszy, albo utopił w nich swoje problemy. A te fotografie? Ci ludzie na nich pewnie już nie żyją i może to właśnie tu, w tym pokoju, znajduję się ostatni ślad po nich? Na pewno ten młodzian ze zdjęcia w żołnierskim mundurze i połyskującymi oczyma nie chciałby, aby jego fotografia wylądowała w koszu na śmieci.

 

Piotrek szybko odniósł kartonowe pudło na parter i wrócił, aby poukładać swoje rzeczy do szafek. Udało mu się poprzekładać kilkadziesiąt książek w inne miejsca, dlatego jeden mebel stał teraz pusty.

 

Kolorowe bluzki Piotrka, przytłoczone przez wypełzającą z każdego kąta starość, dziwnie prezentowały się na tle regałów.

 

Gdy Piotrek ułożył już wszystkie ubrania, zabrał się do rozpakowywania innych rzeczy. W ręce wpadła mu figurka małego diabełka, szczerzącego krótkie zęby, którą dostał od Anity na dwunaste urodziny. Przez chwilę poczuł się tak, jakby był sędziwym starcem oglądającym pamiątki z przeszłości. I nawet tak wczuł się w tą rolę, że ze wzruszenia łza zakręciła mu się w oku. A co, gdyby faktycznie już miał nigdy nie zobaczył przyjaciół? Nie, nie, nawet nie chciał o tym myśleć.

 

Znalazł również porcelanową skarbonkę, którą dostał za wygraną w szkolnym konkursie ortograficznym. Postawił ją obok lampki ze starym abażurem, którego połyskliwa, żółta tkanina została skutecznie zakryta grubą warstwą kurzu.

 

Wyjął z walizki elektroniczny zegarek, ale gdy zobaczył, że ten, który wisiał nad łóżkiem, prezentował się o wiele lepiej, schował go z powrotem do walizki. O, jest radio. Je też dostał w prezencie, tyle, że od matki chrzestnej. Kiedyś, gdy był jeszcze dzieckiem, służyło ono w „bazie" zbudowanej pod starym świerkiem z gałęzi i kilku desek, w której bawił się razem z Szymonem. Włączył je, nie mając jednak pewności, czy zadziała na takim pustkowiu. Zadziałało. Kolejny, element tchnął nowoczesność do tego pokoju. Kolejny i zarazem ostatni. Walizka świeciła pustkami, dlatego Piotrek wyniósł ją na parter.

 

Gdy wrócił, zbliżała się siedemnasta, choć tak naprawdę Piotrek nie wiedział, czy ten stary zegar nadal sprawnie działa. W pokoju zrobiło się niesamowicie ciemno, jak na tą porę dnia. Niebo zaciągnęło się ołowiem i ciskało piorunami gdzie popadnie. Piotrek oparł się o parapet i spojrzał w głąb lasu. Mijał pierwszy dzień od wielu lat, w którym ani razu nie zobaczył Szymona, Anity albo Kamili. Znowu zrobiło mu się żal i nawet przez chwilę pomyślał o ucieczce z domu, ale na myślach się skończyło. Po raz kolejny tego dnia, łzy napłynęły mu do oczu i skapały do doniczki z zeschniętą pelargonią. Piotrek nie krył wzruszenia, nie miał, przed czym się kryć. Ta kolosalna zmiana w jego życiu spadła nagle na niego z siłą kowadła i nie pozwalała wydostać się z jej objęć. To całkiem normalne, że się rozpłakał, a pocieszające jest to, że nie płakał sam. Niebo płakało razem z nim.

 

 

 

Zegar faktycznie nie działał. A przynajmniej jego część. Kukułka nie wylatywała wtedy, kiedy potrzeba, dlatego Piotrek wyjął ją z mechanizmu, aby nie wprowadzała nikogo w błą. Teraz był to zegar z kukułką tyle, że bez kukułki. Zbliżała się już dwudziesta trzecia. Piotrek nie mógł usiedzieć na miejscu, a jednocześnie nie czuł się wystarczająco zmęczony, aby pójść spać. Nagle przypomniał sobie o tajemniczej kopercie zostawionej przez dziadka w regale. Szybko domyślił się, że rodzice już zapewne śpią, dlatego zakradł się do drzwi pokoju i stąpając na palcach, wyszedł na klatkę schodową. Dla pewności wytężył słuch, próbując usłyszeć ewentualne głosy rodziców, ale w domu panowała grobowa cisza.

 

 

 

Salon nocą wydawał się być nieco mroczny. Liście kwiatów rzucały fantazyjne cienie na blade ściany, a dudniący w szyby deszcz przyprawiał o dreszcze.

 

Piotrek zakradł się do regału i nie myśląc długo, rozpoczął poszukiwania. Problem w tym, że nie wiedział, czy to, czego szuka, rzeczywiście istnieje. Może dziadek rzeczywiście świrował na starość? A co, jeśli nie? Może w tej kopercie było coś ważnego?

 

Przeszukanie szuflad z najdziwniejszymi rodzajami sztućców oraz serwetek nie przyniosło skutków. Podobnie było w przypadku barku z kieliszkami. Gdy pozostała do przeszukania już tylko półka z książkami Piotrek westchnął smutnie, jakby wiedział, że jedyna rzecz, która urozmaiciła mu dzisiejszy dzień, znikła tak szybko jak wybuchający fajerwerk. Mimo wszystko, nie stracił nadziei. Przekartkował Pana Tadeusza, ale nie znalazł żadnej koperty. Zemsta też nie skrywała żadnych tajemnic. Dopiero Mały Lord zwrócił uwagę Piotrka. Strony tej cienkiej książki wyraźnie coś przegradzało. Nie czekając długo chłopak wyjął książkę z pośród innych, a ona natychmiast otworzyła się na stronie, gdzie leżała pergaminowa, pożółkła koperta. Na jej środku widniał napis:

 

Do Piotra Chojnickiego

 

(i tylko do niego)

 

Piotrek natychmiast rozpoznał pochyłe pismo dziadka i obchodząc się z kopertą jak z muzealnym eksponatem, otworzył ją. W środku był list. A więc dziadek nie świrował, pomyślał Piotrek.

 

List był bardzo zniszczony, jakby pochodził z poprzedniej epoki, ale data wypisana w prawym górnym rogu obalała to przypuszczenie.

Drogi Piotrze!

 

Jeśli to czytasz, znaczy, że nie żyję. Dziwne to dla mnie uczucie, ale nie ma, co ukrywać. Od śmierci nie ucieknie nikt, ja również. Z tymże ja, w odróżnieniu od innych ludzi, wiem, że śmierć przyjdzie do mnie lada dzień. Widzisz, mały, ze zdrowiem to u mnie krucho. No, ale nie chciałem tu użalać się nad sobą, dlatego od razu przejdę do sedna.

 

Na początku chciałbym Cię serdecznie przeprosić. Uwierz mi, że pisanie tego listu nie przysparza mi przyjemności. Wręcz przeciwnie, każde jego słowo jest jakby niewidzialnym skalpelem raniącym mi serce. Mimo to, muszę go napisać. Piszę do Ciebie, bo jesteś najmłodszy z rodziny. Dlaczego to ma tak wielkie znaczenie, tego nie powiem, bo nie mogę. Wiedz jednak, że właśnie w tej chwili, staniesz przed jednym z najważniejszych wyborów w Twoim życiu. To od Ciebie zależy, co zrobisz. Nie chcę Ci niczego sugerować, bo gdybym to zrobił, poniósłbym całkowitą odpowiedzialność za resztę Twojego życia. A to jest w końcu Twoje życie i zrobisz z nim, co zechcesz. Pamiętam, jak byłem taki jak Ty. Pamiętam, jak ważna była dla mnie młodość. I wierz mi, że nie mogę wybaczyć sobie tego, że proszę Cię, abyś zrezygnował z niej. Tak, Piotrze. Proszę Cię o to, abyś oderwał się od rzeczywistości (łagodniej tego napisać nie mogłem, wybacz) Niestety, taka już moja rola. Zawiodłem kogoś. Kogoś, kto nie ścierpi zawodu. Dlatego proszę Cię, abyś dokończył to, czego ja nie zdążyłem dokończyć. Działaj tak, jak Ci serce podpowiada. Jeśli wiesz, że nie zdołasz tego zrobić, zamknij ten list i wrzuć go do kominka. Potem zapomnij o nim i żyj normalnym życiem jak zwykły nastolatek. Jednak, jeśli chcesz sprawić mi przyjemność, słuchaj moich poleceń. Wyboru dokonaj teraz. Oderwij na chwilę wzrok od listu i zastanów się nad tym, co chcesz zrobić. Potem ewentualnie wróć do niego i przeczytaj resztę.

 

 

Piotrek stanął jak wmurowany i zagapił się na okno. W myślach szukał rozwiązania. Za dużo tego jak na jeden dzień. Zdecydowanie za dużo… Przeprowadzka, nowy dom, chamski służący i jeszcze na dodatek ten list, który, jak mówił dziadek, może zmienić jego życie. Mimo to, decyzję podjął prędko. Czytać dalej. Skoro to miało zmienić jego życie, to niech zmienia. Co ma stracić? Dwa miesiące grzania stołków w domu? Teraz już nie miał wątpliwości. Wlepił wzrok w kartkę.

 

 

Tak więc zdecydowałeś się czytać dalej. Nie ukrywam, że cieszę się z Twojego wyboru, ale zarazem serce jakby mi bardziej krwawi. Jeszcze raz przepraszam, że zabrałem Ci normalne życie…

 

A teraz przepraszam jeszcze raz, za to, że moje wskazówki będą bardzo trudne do rozszyfrowania. Ale to działanie nie jest bezcelowe… Ten list mógłby wpaść w niepowołane ręce, które dzięki niemu narobiłyby strasznych rzeczy. Tak strasznych, że lepiej o nich nie wspominać. Dlatego pierwsze, o co Cię proszę, to o schowanie tego listu w największy zakamarek. Schowaj go tak, żebyś tylko Ty wiedział, gdzie on jest. Gdy już to zrobisz, wykonaj to zadanie:

Tam gdzie tabulatura nasza jest, tam i klucz do zagadki tej. Haunar przypomni Ci, że to coś tuż obok jest.

Jak już pisałem, wygląda to na dość skomplikowane. Zapewniam Cię jednak, że gdy WYTĘŻYSZ PAMIĘĆ znajdziesz rozwiązanie tej zagadki w mig. A gdy już to się stanie, znajdziesz kolejne zadania. Wiedz jednak, że nie będzie to trwać wiecznie. W końcu będziesz musiał liczyć na siebie i tylko na siebie.

 

Przepraszam jeszcze raz…

 

Twój kochany dziadek,

Franciszek

 

PS: Aha, zapomniałem dodać. Lepiej, żebyś przez najbliższy czas uważał na to, z kim rozmawiasz i jak rozmawiasz. Nie wiadomo teraz, komu możesz ufać, a komu nie.

 

Koniec

Komentarze

Językowo dość poprawnie, ale:
tą porę --
Poza tym pojawiły się jakieś literówki i przecinki nie na swoich miejscach.

Kawałek tekstu jest, ale nie zdarzyło się nic wciągającego. Na tę chwilę można pomyśleć, że stary po prostu zbzikował. Wydaje mi się, że lepiej poczekać z opublikowanie tekstu, ale za to dopracować fabułę. Rozwinąć.

pozdrawiam

I po co to było?

No proszę, to zmienia postać rzeczy.

I po co to było?

Maciek, zanim przeczytam, bo zapomne. Dodawaj, nie wiem, numerki przy tytule, albo coś. Ułatwi to czytelnikom takim jak kolega Syf, (fajny nick swoja drogą), zorientowanie się w sytuacji. Ja jestem z portalem w miare na bieżąco, więc kojarzę Twój tekst, że to idzie w odcinkach. Inni moga nie kojarzyć.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Całe popołudnie polegało na nieprzerwanej harówce. – zmień to polegało, nie pasuje do popołudniowej harówki. Polegać na czymś może np. praca.

Po wstępnym posprzątaniu korytarzu na parterze oraz starcia ton kurzu zalegającego na szafkach, - starciu

Gdy jednak miał już przed nosem kartonowe pudło, jakoś żal mu się zrobiło tych wszystkich przedmiotów, które zapewne były bardzo cenne dla Franciszka. Być może pamiętają one nawet pierwszą wojnę światową... – pomieszałeś czasy. W tym wypadku lepiej by były pamiętały

I każdy człowiek, który je przeczytał, zostawił w nich swój ślad, cząstkę swojej duszy, albo utopił w nich swoje problemy. – Kurde, topić problemy można w kieliszku, ale w książce?

Kolorowe bluzki Piotrka, przytłoczone przez wypełzającą z każdego kąta starość, dziwnie prezentowały się na tle regałów. – Szwankuje mi tu. A np. tak: Kolorowe bluzki Piotra kontrastowały ze starymi regałami, na których je poukładał.

choć tak naprawdę Piotrek nie wiedział, czy ten stary zegar nadal sprawnie działa. – usuń sprawnie, albo zmień Np. czy ten stary zegar nadal jest sprawny. Bo to masło maślane, skoro działa, to znaczy, że sprawnie.

Niebo zaciągnęło się ołowiem i ciskało piorunami gdzie popadnie. – A może przybrało barwę ołowiu? Bo to brzmi, jakby się dymem papierosowym zaciągało.

Ta kolosalna zmiana w jego życiu spadła nagle na niego z siłą kowadła i nie pozwalała wydostać się z jej objęć. – Dziwnie to brzmi. Wydostać się z objęć kolosalnej zmiany, która spadła z siła kowadła… Może np. Poczuł się przytłoczony kolosalna zmiana, jaka zaszła w jego życiu?

Piotrek nie mógł usiedzieć na miejscu, a jednocześnie nie czuł się wystarczająco zmęczony, aby pójść spać. – Logicznie mi to szwankuje. Gdyby było: Piotrek czuł się zmęczony, ale nie na tyle, by położyć się spać, to ok. Ale w pierwotnej formie zgrzyta.

 

Tyle uwag ode mnie. Zaciekawił mnie ten tekst, więc czekam na część kolejną.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fasoletti, serdecznie dziękuję za wytknięcia błędów, popoprawiam wszystko w najbliższym czasie.

"Tyle uwag ode nie. Zaciekawił mnie ten tekst, więc czekam na część kolejną."
Dzięki, że przeczytałeś wszystkie dotychczasowe części, mam nadzieję, że kolejnymi Cię nie zawiodę ;)

No to zaczyna być cieplej. Dożyliśmy do listu z enigmatycznymi wskazówkami. Zacznie się coś dziać?
Uważaj na błędy, bo inaczej czwartą część przemielę bez litości...

Nowa Fantastyka