- Opowiadanie: cezary_cezary - Mój testament, czyli krótka rzecz o niechęci do ludzkości, powracających wątkach kanibalistycznych i rządowym spisku

Mój testament, czyli krótka rzecz o niechęci do ludzkości, powracających wątkach kanibalistycznych i rządowym spisku

To NIE JEST au­to­bio­gra­fia!

 

Chwa­ła Be­tu­ją­cym! 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Mój testament, czyli krótka rzecz o niechęci do ludzkości, powracających wątkach kanibalistycznych i rządowym spisku

Kre­ślę te słowa w po­śpie­chu, jako świa­dec­two mo­je­go ist­nie­nia. W przy­szło­ści będą wam wma­wiać, że nigdy mnie nie było. Że nie za­słu­gu­ję choć­by na naj­drob­niej­sze wspo­mnie­nie. Ale to wszyst­ko nie­praw­da, je­stem, czuję, od­dy­cham. Nie stuk­nę­ło mi jesz­cze czter­dzie­ści wio­sen, a już po­zo­sta­wi­łem po sobie ślad, od­ci­sną­łem pięt­no na tym, pożal się Boże, świe­cie.

Sły­szę ich od­de­chy, zaraz mnie do­pad­ną. Od­kry­łem ich spi­sek i wiem, że wkrót­ce zo­sta­nę za­stą­pio­ny przez ge­ne­rycz­ny twór, wydrukowany przy wykorzystaniu dru­kar­ki 3D, o oso­bo­wo­ści wy­kre­owa­nej przez sztucz­ną in­te­li­gen­cję. Syn­te­tycz­na wy­dmusz­ka, oto, co za­stą­pi czło­wie­ka.

Kre­ślę te słowa li­cząc, być może na­iw­nie, że do­pó­ki po­zo­sta­nie po mnie cho­ciaż­by wspo­mnie­nie, to cał­kiem nie znik­nę.

 

***

 

Po­ja­wi­łem się na świe­cie nie z wła­snej ini­cja­ty­wy, nagle, spę­ta­ny oko­wa­mi nie­wie­dzy. Od dziec­ka byłem cie­ka­wy świa­ta, chcia­łem po­zna­wać, sma­ko­wać, do­zna­wać. Ogra­ni­cze­nia na­tu­ry fi­nan­so­wej nigdy nie po­zwo­li­ły mi roz­wi­nąć skrzy­deł. Oglą­da­nie na­tu­ry w telewizji uzna­wa­łem za zbrod­nię, dla­te­go za­czą­łem po­dró­żo­wać w głąb sie­bie. Skoro Mic­kie­wicz mógł wy­pły­nąć na su­che­go prze­stwór oce­anu, to jaka siła mia­ła­by po­wstrzy­mać mnie przed wy­ciecz­ką w me­an­dry wła­sne­go umy­słu? Zresz­tą, pod­czas jed­nej z ta­kich wy­praw od­kry­łem, że…

 

…nie­na­wi­dzę ludzi.

 

Po pro­stu, tylko tyle i aż tyle. Cho­ciaż może po­wi­nie­nem spro­sto­wać, w ogóle nie­na­wi­dzę istot ży­ją­cych, nie­ko­niecz­nie z na­szej pla­ne­ty. Po­wo­du­ją u mnie oso­bli­wą mie­szan­kę znie­cier­pli­wie­nia i obrzy­dze­nia. Weźmy na przykład są­siad­kę spod dwu­dziest­ki. Często, gdy spotykamy się na klatce schodowej, mówię jej „dzień dobry”, ale czy na­praw­dę tak myślę? Po pierw­sze, jak po­ka­zu­je do­świad­cze­nie, dni dość rzad­ko by­wa­ją na­praw­dę dobre, więc stwier­dze­nie jest obar­czo­ne błędnym założeniem już na star­cie. Po dru­gie, nie życzę do­brze tej isto­cie. Co wię­cej, mam po­dej­rze­nie, gra­ni­czą­ce z pew­no­ścią, że owa „są­siad­ka” w rze­czy­wi­sto­ści nie po­cho­dzi z na­szej pla­ne­ty.

Skąd ten po­mysł, za­py­ta­cie? Cóż, po­szlak od­kry­łem wiele, ale przy­to­czę hi­sto­rię z pew­nej lip­co­wej so­bo­ty.

Po­go­da była pięk­na, do tego dzień wolny, więc żona wy­sła­ła mnie wraz z dwój­ką po­ciech w sa­mo­bój­czą misję na plac zabaw. Pod­czas każ­dej kar­ko­łom­nej wy­pra­wy tego ro­dza­ju, gdy dzie­cia­ki po­chło­nię­te są zjeż­dżal­nia­mi i pia­skow­ni­cą, ja toczę nie­ustan­ną wojnę myśli z in­ny­mi ro­dzi­ca­mi. Naj­go­rzej, gdy dzia­ła­nia bi­tew­ne wer­ba­li­zu­ją się i, chcąc nie chcąc, zo­sta­ję wcią­gnię­ty w roz­mo­wy, któ­rych wcale sobie nie życzę.

– Ale te dzie­ci rosną, w ubie­głe lato córka do­brze jesz­cze nie cho­dzi­ła, a teraz oglą­da­my razem se­ria­le na Di­sney plus. – Nie słu­cha­łem, za­miast tego tak­so­wa­łem prze­ciw­ni­ka wzro­kiem w po­szu­ki­wa­niu sła­bych punk­tów.

– Tak, tak pa­mię­tam do­kład­nie, jaka była mała, a tu pro­szę – włą­czył się do roz­mo­wy inny ro­dzic, cho­le­ra wie, w jakim celu. – A wi­dzie­li­ście nowe re­por­ta­że na HBO?

– A ko­ja­rzy­cie, jak… – Ty­ra­da bez­sen­sow­nych wy­li­cza­nek, efekt uboczny pracy mó­zgów spra­nych od te­le­wi­zji na żą­da­nie, zda­wa­ła się nie usta­wać. Wtedy, kątem oka, do­strze­głem JĄ. Ubra­na była w dżin­sy oraz ko­szul­kę z wi­ze­run­kiem ufo­lud­ka. W jed­nej ręce trzy­ma­ła dłoń synka, w dru­giej nio­sła klat­kę z cho­mi­kiem. Cho­le­ra by ją wzię­ła.

– O ja­aaaaa! – krzy­cza­ły dzie­cia­ki. Punkt dla cie­bie, punkt dla cie­bie…

– Ku­pi­li­śmy Pio­tru­sio­wi na uro­dzi­ny – wy­szcze­bio­ta­ła. – Naj­now­sza od­mia­na cho­mi­ka, nie­za­leż­nie od przy­czy­ny śmier­ci, od­ra­dza się na­stęp­ne­go dnia. W sam raz, żeby wy­tłu­ma­czyć mo­je­mu bą­bel­ko­wi kon­cep­cję re­in­kar­na­cji. Młody zo­ba­czył zwie­rza­ka w ulu­bio­nym se­ria­lu na Sky­show­ti­me i mo­men­tal­nie go za­pra­gnął.

Wtedy pierw­szy raz do­tar­ło do mnie, że mogę mieć do czy­nie­nia z bytem po­za­ziem­skim. Po­my­śl­cie sami, kto nor­mal­ny za­kła­da dżin­sy w lipcu?

Tam­te­go dnia nie pla­no­wa­łem kon­fron­ta­cji, ale jedno z praw nie­ja­kie­go Mur­phy­’ego sta­no­wi, że jak coś ma się wy­da­rzyć, to się wy­da­rzy. Bez­na­mięt­nie wle­pia­łem wzrok w są­siad­kę, gdy z za­my­śle­nia wy­rwa­ły mnie jej słowa.

– Ma pan jakiś pro­blem? – za­py­ta­ła, na mój gust nieco zbyt bez­po­śred­nio.

– Nic z tych rze­czy, po pro­stu roz­my­ślam nad tym, jak gorąco jest pani w tych spodniach. Żar leje się z nieba, więc naj­chęt­niej wsko­czył­bym w su­kien­kę, czy tam inną spód­ni­cę – za­śmia­łem się po­nu­ro – ale nie je­stem aż tak po­stę­po­wy.

– Ach, to… – Wy­pu­ści­ła po­wie­trze z wy­raź­ną ulgą. – To jest syn­te­tycz­na ba­weł­na z ukła­du… Zna­czy, ba­weł­na z Chin, prze­pusz­cza do­sko­na­le po­wie­trze i zu­peł­nie nie ogrze­wa.

– Męża już od dawna nie wi­dzia­łem, wy­je­chał gdzieś?

– To nie był mój mąż, tylko part­ner. Zresz­tą, łaj­dak od­szedł bez słowa i po­zo­sta­wił po sobie wy­łącz­nie nie­smak. Spa­ko­wał noże i opu­ścił pro­gram, je­że­li ro­zu­mie pan, co mam na myśli.

Po­trze­bo­wa­łem dłuż­szej chwi­li, by po­skła­dać w jedną ca­łość prze­ka­za­ną in­for­ma­cję. Osta­tecz­nie oso­bli­we wy­zna­nie spra­wi­ło, że za­czą­łem po­dej­rze­wać, że…

 

…są­siad­ka jest ka­ni­ba­lem.

 

Od tego mo­men­tu znacz­nie wię­cej uwagi przy­kła­da­łem do ob­ser­wa­cji naj­bliż­sze­go oto­cze­nia. Ze zgro­zą od­kry­łem, że po­dej­rza­nie czę­sto zmie­nia­ją się ku­rie­rzy do­rę­cza­ją­cy prze­sył­ki w mojej oko­li­cy. Jed­ne­go dnia postanowiłem, niby od nie­chce­nia, za­ga­ić roz­mo­wę z do­star­czy­cie­lem.

– Bo widzi pan, nie mogę oprzeć się wra­że­niu, że zbyt czę­sto was zmie­nia­ją. Ja ro­zu­miem, taka praca, że lu­dzie nie wiążą się na całe życie, a jak tylko na ho­ry­zon­cie po­ja­wi się lep­sza per­spek­ty­wa, to mo­men­tal­nie od­cho­dzą. Ale ja cenię sobie w życiu ele­men­ty stałe, ru­ty­nę, sam pan ro­zu­mie, więc z nie­po­ko­jem spo­glą­dam na te ro­sza­dy. Myślę jed­nak, że dla was także jest to uciążliwe, nie­praw­daż?

– Tak, tak…

– Bo prze­cież nie mogę z góry za­kła­dać, że coś nie­do­bre­go dzie­je się z ku­rie­ra­mi. Zu­peł­nie, jakby jakaś podła siła, dla przy­kła­du miesz­ka­ją­ca w moim bloku, wcią­ga­ła nie­win­nych ludzi, ogłu­sza­ła ich i na­stęp­nie spo­ży­wa­ła wraz z syn­kiem na obiad. To by było wręcz sza­lo­ne! Ale czy tak cał­kiem nie­praw­do­po­dob­ne? Szcze­gól­nie, że mam też wra­że­nie, że po­cho­dzi z ko­smo­su…

– Dzi­siaj pra­cu­ję tylko do pięt­na­stej, naj­wy­żej zo­sta­wię prze­sył­kę w punk­cie od­bio­ru.

– Dla­cze­go w punk­cie od­bio­ru? Mogę ode­brać tutaj, a poza tym nie cze­kam na żadną prze­sył­kę…

– Pro­szę po­cze­kać chwi­lę, ktoś do mnie cały czas na­wi­ja. – Za­wie­sił po­łą­cze­nie przy uży­ciu słu­chaw­ki bez­prze­wo­do­wej. – Pan coś do mnie mówił?

– Ja tylko chcia­łem pana ostrzec przed tą są­siad­ką… – Zro­bi­ło mi się głu­pio, na moich po­licz­kach wy­kwi­tły ru­mień­ce.

– Jaką znowu, są­siad­ką?

– Spod dwu­dziest­ki, po­cho­dzi z ko­smo­su i zjada ludzi na obiad.

– W ko­smicz­ne po­cho­dze­nie je­stem w sta­nie uwie­rzyć, ale… zjada ludzi?

– Tak, a jakby tego było mało, karmi nimi synka. Trzy latka skoń­czył nie­daw­no, w maju chyba. Fajny chło­pak, tylko oczy ma ja­kieś takie, nie­po­ko­ją­ce, po matce pew­nie.

Ści­szy­łem głos.

– Ale skąd pew­ność, że ona jest ka­ni­ba­lem? – za­py­tał niemalże szeptem.

– Ku­rie­rzy czę­sto się u nas zmie­nia­ją. Po­dej­rze­wam, że ona ich zwa­bia i zjada.

– Prze­cież ja ob­słu­gu­ję ten rejon od do­brych dwóch lat i je­stem prze­ko­na­ny, że nikt mnie nie zjadł – wy­buch­nął śmie­chem. – Cho­ciaż oglą­da­łem kie­dyś taki se­rial… Cho­le­ra, nie pa­mię­tam ty­tu­łu. Może się panu coś po­mie­sza­ło?

– Nie oglą­dam te­le­wi­zji, to ogłu­pia. A poza tym je­stem prze­ko­na­ny, że twa­rze się zmie­nia­ją… – stwier­dzi­łem, cho­ciaż przy­znam, że ku­rier za­siał we mnie ziar­no nie­pew­no­ści.

– Nie oglądasz telewizji?! – Nie zareagowałem na „tykanie”, ponieważ jak zahipnotyzowany patrzyłem, jak kurier w panice wyciąga z kieszeni dziwaczny telefon, wysuwa antenę (jeszcze takie produkują?), a następnie wybiera numer i wymawia dwa znaczące wyrazy. – Je­ste­śmy spa­le­ni.

Bły­ska­wicz­nie po­ją­łem, że moim praw­dzi­wym zmar­twie­niem nie jest są­siad­ka, do­mnie­ma­na isto­ta po­za­ziem­ska oraz ka­ni­bal, a od­kry­ty prze­ze mnie…

 

rzą­do­wy spi­sek.

 

Rzu­ci­łem się bie­giem do miesz­ka­nia i za­ry­glo­wa­łem drzwi. Wci­sną­łem się pod stół i za­czą­łem go­rącz­ko­wo my­śleć. Od jak dawna mnie obserwują? Dla­cze­go w ogóle mnie obserwują? Co ze mną zro­bią? Czy wszy­scy w rzą­dzie to ko­smi­ci? Czy po­wi­nie­nem za­sło­nić okna?

Usły­sza­łem dzwo­nek do drzwi i zro­zu­mia­łem, że nie uzy­skam już żad­nych od­po­wie­dzi. Pod­bie­głem do ko­mo­dy i się­gną­łem po kart­kę i dłu­go­pis. Muszę zostawić po sobie te­sta­ment, po­my­śla­łem. Dzwo­nek się powtórzył.

– Panie Wojt­ku, pro­szę otwo­rzyć, wiemy, że jest pan w domu. – Usły­sza­łem spo­koj­ny głos do­cho­dzą­cy zza drzwi. – Opór jest bez­ce­lo­wy, za­ła­tw­my to w cy­wi­li­zo­wa­ny spo­sób.

Nie za­mie­rza­łem zre­ali­zo­wać po­le­ce­nia, miast tego wy­peł­nia­łem kart­kę tre­ścią. Tą samą, którą właśnie czytacie. Prze­pra­szam, je­że­li moje świa­dec­two jest cha­otycz­ne, w gło­wie kłę­bią mi się setki myśli, nie­po­kój wzra­sta, a to nie są opty­mal­ne wa­run­ki do pi­sa­nia.

Usły­sza­łem wy­buch, drzwi prze­le­cia­ły obok mnie i z gru­cho­tem ude­rzy­ły w ścia­nę. Po­mi­mo oszo­ło­mie­nia, wywołanego eksplozją, usły­sza­łem:

– Dla­cze­go nas pan do tego zmu­sił? A wy­star­czy­ło, jak każdy przy­kład­ny oby­wa­tel, wy­ku­pić pa­kiet ulu­bio­nej te­le­wi­zji i życie by­ło­by prost­sze. Ku­rie­rzy by się nie zmie­nia­li, są­siad­ki nie po­że­ra­ły­by ludzi, a są­sie­dzi wzbu­dza­li­by sym­pa­tię, za­miast nie­na­wi­ści. No, ale to już nie­waż­ne, idzie­my.

 

EPI­LOG

 

Ko­bie­ta prze­cha­dza­ła się alej­ka­mi cmen­ta­rza miej­skie­go i spo­glą­da­ła na na­grob­ki. Zawiesiła wzrok na skrom­nym po­mni­ku z bia­łe­go mar­mu­ru, na któ­rym umiesz­czo­no nie­ty­po­we epi­ta­fium. Prze­tar­ła ze zdu­mie­nia oczy, po czym od­czy­ta­ła na głos:

– Tu spo­czy­wa Woj­ciech Ko­wal­ski, ostat­ni oby­wa­tel Pol­ski bez sub­skryp­cji Net­fli­xa. My­ślał sa­mo­dziel­nie. Tylko po co?

Koniec

Komentarze

Po zapoznaniu się z komentarzami, wychodzi na to, że przeczytałem już wersję poprawioną:). Dla mnie może lecieć na pastwę czytelników;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cezary, moje gratulacje, ubawiłam się czytając opowiadanie. Nie czytałam wszystkich Twoich opowiadania, ale z tych, które czytałam, to jest najlepsze. Spoglądając w głąb siebie można wiele zobaczyć(odkryć) na zewnątrz. I żeby przeżyć konieczny jest Netflix.

Pozdrawiam i kilkam.

 

Cezary_cezary napisał:

Przetarła ze zdumienia oczy, po czym odczytała je na głos.

– Tu spoczywa Wojciech Kowalski, ostatni obywatel Polski bez subskrypcji netflixa. Myślał samodzielnie, tylko po co?

>>> Dwukropek po “głos”, ponieważ odczytanie na głos jest zapowiedzią cytowania, a cytaty poprzedzamy dwukropkiem.

“Netfixa” dużą, ponieważ to nazwa własna.

Zdania złożonego, którego pierwszy człon nie stanowi zapytania ani zapytania nie zapowiada, nie zamykamy pytajnikiem. Lepiej rozłożyć na dwa zdania, osobno oznajmujące i osobno pytające.

<><><>

Niezły opis popadania w paranoję, która okazuje się rzeczywistością. Jak na tak zwięzłe ujęcie, bardzo misię…

:-) Oprócz tego “misię” wywołał zastanowienie i lęk. Może jednak kupić telewizor i zasubskrybować którąś z pralek mózgów? Bo skończyć przedwcześnie jak autor testamentu to bym nie chciał. :-)

Pozdrawiam.

Kreślę te słowa w pośpiechu, jako świadectwo mojego istnienia. W przyszłości będą wam wmawiać, że nigdy mnie nie było. Że nie zasługuję choćby na najdrobniejsze wspomnienie. Ale to wszystko nieprawda, jestem, czuję, oddycham. Nie stuknęło mi jeszcze czterdzieści wiosen, a już pozostawiłem po sobie ślad, odcisnąłem piętno na tym, pożal się Boże, świecie.

Słyszę ich nerwowe oddechy, zaraz mnie dopadną. Odkryłem ich spisek i wiem, że moje miejsce zajmie generyczny następca, stworzony przy pomocy drukarki 3D, o osobowości wykreowanej przez sztuczną inteligencję. Syntetyczna wydmuszka, oto, co ma mnie zastąpić.

Kreślę te słowa licząc, być może naiwnie, że dopóki pozostanie po mnie chociażby wspomnienie, to całkiem nie zniknę.

Leciutka mojoza, którą może dałoby radę nieco uszczuplić? :)

 

Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mogę mieć do czynienia z bytem pozaziemskim. Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?

Dobre :D

 

Ok, cześć, cezary!

Ależ się to fajnie czyta. Mając przed oczami tak długi tytuł, charakterystyczny zresztą dla Ciebie, i patrząc tym samym na ilość znaków, człek myśli sobie – jak tu w takiej objętości spiąć w sensowną całość tyle wątków?

Jak widać, da się. 

Może i temat, który poruszasz, nie jest odkrywczy (ogłupianie ludzkości na wiele sposobów – Ty postawiłeś, symbolicznie nieco mam wrażenie, na ekran), ale jakże z dystansem i humorem to wszystko ująłeś.

Osobiście nie korzystam z telewizji w ogóle (no dobra, poza Netflixem – ale mam go już ze dwa lata a do tej pory obejrzałem może dwa seriale w całości). 

Jeszcze chciałbym zwrócić uwagę na luz, z jakim opisujesz poszczególne sceny oraz dialogi. Czuć tę lekkość, zero wymuszenia i sztuczności, przez co zwyczajnie wszystko jest takie naturalne.

Zgłaszam do biblio i trza iść spać.

Pozdrawiam!

 

Milis, dziękuję za odwiedziny i bardzo miłe słowa. Opinie takie, jak Twoja naprawdę motywują do działania :) Dzięki też za klika!

 

Adamie, serdeczne podziękowanie za łapankę. Wskazane przez Ciebie babole usunąłem w niebyt :) Bardzo mi miło, że opowiadanie Ci się spodobało, a także pobudziło do refleksji :)

 

Realucu, Tobie również dziękuję za odwiedziny, miły komentarz i kliczka :)

 

Leciutka mojoza, którą może dałoby radę nieco uszczuplić? :)

Dzięki za zwrócenie uwagi. W dwóch miejscach wywaliłem, musiałem się trochę nagłowić żeby zachować sens :P

 

Może i temat, który poruszasz, nie jest odkrywczy (ogłupianie ludzkości na wiele sposobów – Ty postawiłeś, symbolicznie nieco mam wrażenie, na ekran)

Odkrywczy nie, ale warto czasem wspominać o tym, jak to wszelkiej maści media robią nam papkę z mózgów :P Na marginesie, inspiracją do napisania tekstu rzeczywiście były rozmowy z innymi rodzicami na placu zabaw… :)

 

Pozdrawiam serdecznie!

 

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Bardzo dobrze się czyta. Niby dowcipne, ale smutne. Trochę studium szaleństwa, trochę teorii spiskowych. Kojarzy mi się z “Oni żyją” Carpentera. Tam bohaterowie podejmują walkę, tu w sumie też na miarę swoich możliwości.

Czy nieoglądanie filmów jest samodzielnym myśleniem? A nieczytanie książek też nim jest? 

 

Hej, wracam z komentarzem po becie i podpisuję się pod poprzednikami – opowiadanie zabawne, smutne i pouczające istna karuzela emocji, a do tego sprawnie napisana, klikam i pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

AP, dziękuję za odwiedziny i komentarz :) Super, że dobrze się czytało!

 

Czy nieoglądanie filmów jest samodzielnym myśleniem? A nieczytanie książek też nim jest? 

W obu przypadkach zaryzykowałbym stwierdzenie, że nie. Niezależnie od formy aktywności, samodzielne myślenie ma miejsce wtedy, gdy mam możliwość wyrobienia własnej opinii, a nie jest mi z góry narzucana “jedyna słuszna” wersja postrzegania rzeczywistości. Dobrym przykładem są programy informacyjne. Od dłuższego czasu nie prezentuje się w nich żadnych wydarzeń, a gotową interpretację tychże. To bardzo niebezpieczne.

 

Bardzie, dziękuję za błyskawiczną betę oraz miłe słowa :) No i za kliczka! :D

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

cezary_cezary

Pytania były retoryczne, trochę w kontrze do zestawienia: bez subskrypcji Netflixa – myślał samodzielnie, ale dzięki za odpowiedź.

Klikam. Pozdrawiam.

AP

Pytania były retoryczne, trochę w kontrze do zestawienia: bez subskrypcji Netflixa – myślał samodzielnie, ale dzięki za odpowiedź.

Wiem, ale pytania wyglądały, jak doskonały początek dyskusji :)

 

Dzięki za klika! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary, gorzko, ale rozbawiła mnie historia Wojtka. Myśląc samodzielnie pod wpływem Twojego tekstu, w testamencie zamówię na swoim nagrobku napis: “Nie miał subskrypcji Netflixa”. Dostałem kartę Netflixa, jako prezent, cztery lata temu. Nadal nie czuję potrzeby uruchamiania tego czegoś. Teraz widzę, jak mogę sprawić, żeby zostało po mnie coś niezwykłego/nie zwykłego. :) Klik

Witaj, Koalo! :)

 

Cieszę się, że historia Wojtka Cię rozbawiła, ale i skłoniła do przemyśleń :) Serdecznie dziękuję za kliczka :)

Myśląc samodzielnie pod wpływem Twojego tekstu, w testamencie zamówię na swoim nagrobku napis: “Nie miał subskrypcji Netflixa”

:D

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?

Yyy…

 

Na końcu najpierw parsknąłem, potem zrozumiałem, o co chodzi i już tak zabawnie nie było. Z główną myślą nie do końca się zgadzam (media złe: demonizowanie drukowanych książek → demonizowanie gazet → demonizowanie TV → demonizowanie streamingu), więc skupiłem się bardziej na dziwnych podejrzeniach głównego bohatera. Niedawno odświeżyłem sobie ,,Prosto z piekła” Alana Moore’a, tam pod koniec jest taka niepokojąca scena, gdzie główny złoczyńca na słowa ,,Obawiam się, że ma pan urojenia” odpowiada: ,,Czyżby? Radzę się raczej obawiać, że ich nie mam”…

A ja nie subskrybuję Netfliksa. Ale moja mama już tak, a że ona nie ogląda, to szkoda, żeby się marnował. Więc teraz czekam na drugi sezon ,,Arcane”. :P 

Show us what you got when the motherf...cking beat drops...

Cześć, SNDWLKR!

 

Dzięki za wizytę i komentarz :)

 

Na końcu najpierw parsknąłem, potem zrozumiałem, o co chodzi i już tak zabawnie nie było

Bardzo mnie to cieszy, ponieważ oznacza, że udało mi się osiągnąć zamierzony cel :)

 

Z główną myślą nie do końca się zgadzam (media złe: demonizowanie drukowanych książek → demonizowanie gazet → demonizowanie TV → demonizowanie streamingu)

Media same w sobie nie są złe. Stanowią natomiast potężne narzędzie w rękach władzy (czy tam innych grup wpływów), więc bezrefleksyjne łykanie wszelkich treści (a niestety są ludzie, którzy tak funkcjonują) może skończyć się źle.

 

Niedawno odświeżyłem sobie ,,Prosto z piekła” Alana Moore’a, tam pod koniec jest taka niepokojąca scena, gdzie główny złoczyńca na słowa ,,Obawiam się, że ma pan urojenia” odpowiada: ,,Czyżby? Radzę się raczej obawiać, że ich nie mam”…

Nie znałem, ale niezwykle trafnie to wybrzmiewa…

 

Pozdrawiam! :)

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cezary, zgrabnie i przekonująco opowiedziałeś o przypadku Wojciecha Kowalskiego. Przypadku może i zabawnym, gdyby nie przerażający finał.

 

…nie­na­wi­dzę ludzi → Brak kropki.

 

zmie­nia­ją się ku­rie­rzy ob­słu­gu­ją­cy prze­sył­ki w mojej oko­li­cy. → Kurierzy obsługują odbiorców przesyłek, nie przesyłki.

 

– Prze­cież ja ob­słu­gu­ję ten rejon od do­brych dwóch lat i je­stem prze­ko­na­ny, że nikt mnie nie zjadł.Wy­buch­nął śmie­chem. → Zbędna kropka po wypowiedzi. Didaskalia małą literą.

 

i po­wie­dział dwa, zna­mie­ni­te, wy­ra­zy. – Je­ste­śmy spa­le­ni. → Czy wypowiedziane wyrazy na pewno były znamienite? A może miało być: …i po­wie­dział dwa znaczące wy­ra­zy: – Je­ste­śmy spa­le­ni.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej, Regulatorzy! Jak zawsze dziękuję za łapankę, spieszę zawiadomić, że wszelkie usterki naprawiłem zgodnie z Twoimi sugestiami :)

 

Bardzo mi miło, że odbierasz przedstawioną przeze mnie historię za zgrabną i przekonującą :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Bardzo proszę, Cezary. Żałuję, że nie zdążyłam do klikarni. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Żałuję, że nie zdążyłam do klikarni. :)

Mi wystarczy informacja, że w Twojej ocenie szorcik zasługuje na bibliotekę :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

To miłe, Cezary. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Misię. Owszem, finał przerażający, ale absurd i dowcip skupiony wokół reszty opowiadania dobrze to balansuje. Przeczytałam jeszcze wczoraj i nadal pamiętam czego dotyczył tekst. Pamięć mam ostatnio jak jętka jednodniówka, więc możesz to potraktować jako duży komplement ;-)

Bibliotekę oczywiście klikam.

Hej, Rossa

 

To chyba nasza pierwsza interakcja na portalu, więc tym bardziej mi miło, że szort zapadł Ci w pamięć i ogólnie się spodobał :)

 

Dziękuję za kliczka! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Nie tylko nie mam subskrypcji Netfliksa, ale w ogóle nie mam telewizora i świetnie mi z tym. Lubię myśleć samodzielnie (a przynajmniej tak mi się wydaje), więc Twój tekst do mnie przemówił. Każdy świat, który próbuje narzucać wszystkim jedną rozrywkę, jest straszny.

Babska logika rządzi!

Cześć, Finklo!

 

Dziękuję za odwiedziny, komentarz I klika ;)

 

Lubię myśleć samodzielnie (a przynajmniej tak mi się wydaje), więc Twój tekst do mnie przemówił.

To ważna cecha, która niestety zaczyna wymierać w społeczeństwie. Historia pokazała, że brak samodzielnego myślenia i zupełne powierzenie się władzy (jaka by nie była), prowadzi do katastrofy. 

 

Każdy świat, który próbuje narzucać wszystkim jedną rozrywkę, jest straszny.

A jak jeszcze ta "rozrywka" zaczyna kształtować światopogląd mas to już w ogóle robi się nieciekawie…

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

No, a jak się rozrywkę narzuci wszystkim masom, to przecież kształtuje.

Babska logika rządzi!

No, a jak się rozrywkę narzuci wszystkim masom, to przecież kształtuje.

Wiem i jestem lekki przerażony kierunkiem, do którego to wszystko zmierza. Ogladajmy/czytajmy co chcemy, ale niech to nam nie zastępuje samodzielnego myślenia. Taki apel, czy tam protest song mi wyszedł:)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Prawda. Myślenie powinno mieć przyszłość.

Babska logika rządzi!

Chciałoby się napisać: amen :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Cześć! Nie jestem pewien, co chciałeś przekazać w tym tekście. Bohatera piszesz ewidentnie jako dotkniętego zespołem zaburzeń urojeniowych, a jednak wydaje się, że pozytywnie ukazujesz jego obawy związane z nowoczesnymi mediami, nie odrzucasz ich jako nieracjonalnych. Z punktu widzenia czytelnika nie mającego subskrypcji Netflixa: może autor próbuje mnie pochwalić za samodzielne myślenie, ale jeślibym miał się istotnie przejąć treścią opowiadania, to chyba tylko pod kątem, czy sam nie jestem zagrożony chorobą psychiczną.

Przypadkowo wyłowione drobiazgi:

spętany w okowach

Uwięziony w okowach, spętany okowami.

jedno z praw niejakiego Murphyego

Murphy’ego (https://sjp.pwn.pl/zasady/248-Nazwiska-konczace-sie-w-wymowie-na-y-lub-i-po-spolglosce;629623).

 

Pozdrawiam!

Cześć, Ślimaku!

 

Bardzo miło mi, że wpadłeś i pozostawiłeś komentarz. Dziękuję za mini łapankę, babolki poprawiłem :)

 

Nie jestem pewien, co chciałeś przekazać w tym tekście

Cóż, głównym przesłaniem tekstu miał być wpływ wszelkiej maści serwisów VOD (nie tylko Netflixa!) na kreowanie postrzegania rzeczywistości. Narrator telewizji nie ogląda, stąd dostrzega rzeczy, które wywołują w nim paranoję. Reszta społeczeństwa ma bieżący dostęp do jedynego słusznego kierunku myślenia, więc takich problemów nie doświadcza…

 

Bohatera piszesz ewidentnie jako dotkniętego zespołem zaburzeń urojeniowych,

Otóż niekoniecznie. Moim założeniem było przekazanie realnych zagrożeń, ale ukrytych pod otoczką absurdu. Stąd absurdalna postać sąsiadki-kanibala, której “sekrety” odkrywa narrator. Paradoksalnie, w realnym świecie samodzielne myślenie potrafi prowadzić do daleko bardziej przerażających wniosków…

a jednak wydaje się, że pozytywnie ukazujesz jego obawy związane z nowoczesnymi mediami, nie odrzucasz ich jako nieracjonalnych.

Zdecydowanie nie odrzucam obaw narratora :)

 

Z punktu widzenia czytelnika nie mającego subskrypcji Netflixa: może autor próbuje mnie pochwalić za samodzielne myślenie

Posiadanie subskrypcji Netflixa (czy jakiejkolwiek innej platformy) jest bez znaczenia dopóty, dopóki oglądane treści traktujemy jako rozrywkę, a nie platformę do kształtowania naszego światopoglądu.

 

Ufam, że powyższe wyjaśnienia będą choć odrobinę pomocne w interpretacji tekstu :)

 

Raz jeszcze dziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam! :)

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

To NIE JEST autobiografia!

Zamiast gifa :D

 W przyszłości będą wam wmawiać, że nigdy mnie nie było. Że nie zasługuję choćby na najdrobniejsze wspomnienie.

Problem logiczny – skoro go nie było, to jak może zasługiwać (albo nie zasługiwać) na cokolwiek? Oczywiście, dopuszczam możliwość, że bohater jest wariatem.

 Nie stuknęło mi jeszcze czterdzieści wiosen

Nie jestem pewna, czy wiosny mogą stukać.

 Słyszę ich nerwowe oddechy, zaraz mnie dopadną.

Nerwowe oddechy?

 generycznego następcę

… ><

 stworzonego przy pomocy drukarki 3D

Co to znaczy "stwarzać"? Wydrukowanego na drukarce 3D.

 Pojawiłem się na świecie nie z własnej inicjatywy, nagle, spętany okowami niewiedzy

Jak my wszyscy, nie?

 Oglądanie natury z poziomu telewizora

?

 wycieczką w meandry własnego umysłu

Nie dam głowy za tę metaforę.

 Zresztą, podczas jednej z takich wypraw odkryłem, że…

W sumie – po co to "zresztą"?

 Dajmy na to, sąsiadkę spod dwudziestki.

Hmmmmmmmmmmmm. Napisałabym raczej: Weźmy na przykład sąsiadkę spod dwudziestki.

 Gdy spotykamy się na klatce schodowej często mówię jej „dzień dobry”

Często, gdy spotykamy się na klatce schodowej, mówię jej „dzień dobry”.

 Po pierwsze, jak pokazuje doświadczenie, dni dość rzadko bywają naprawdę dobre, więc stwierdzenie jest obarczone błędem logicznym już na starcie.

Bzzt! Błąd merytoryczny! Nawet dwa: po pierwsze, życzenia nie mają wartości logicznej (no, prawnik powinien wiedzieć, co to, choć ostatnio słyszałam, że tak naprawdę, to jesteście jak magowie Sapkowskiego :P), po drugie, nawet, gdyby miały, to zdanie fałszywe nie jest logicznie błędne, tylko po prostu fałszywe. Błędem logicznym można nazwać np. posłużenie się niededukcyjnym schematem, ale nie wygłoszenie fałszywego zdania.

 żona wysłała mnie wraz z dwójką pociech z samobójczą misją na plac zabaw

Wysłała w misję.

działania bitewne werbalizują się

że co

 Nieskończona tyrada bezsensownych wyliczanek, będących tworem mózgów spranych od telewizji na żądanie, zdawała się nie ustawać.

https://wsjp.pl/haslo/podglad/114990/tyrada ? "Nieskończona" i "zdawała się nie ustawać" to w tym kontekście to samo. "Będących" unikaj.

 Wtedy, kątem oka dostrzegłem JĄ.

Wtręt: Wtedy, kątem oka, dostrzegłem JĄ.

 Najnowsza odmiana chomika, niezależnie od przyczyny śmierci, odradza się następnego dnia.

Nawet zjedzony przez kotka? XD

 Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mogę mieć do czynienia z bytem pozaziemskim. Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?

XD Gooooooooood :)

 po prostu rozmyślam, że musi być pani niezwykle gorąco w spodniach.

Może: rozmyślam nad tym, jak gorąco jest pani w tych spodniach.

 przepuszcza doskonale powietrze

Szyk: doskonale przepuszcza powietrze.

 Jednego dnia, niby od niechcenia, postanowiłem zagaić rozmowę z dostarczycielem.

Od niechcenia postanowiłem, czy od niechcenia zagaić?

także i dla was musi to być uciążliwe

Że dla was także jest to uciążliwe.

 Jaką znowu, sąsiadką?

Co to za przecinek? A kysz!

 – Ściszyłem głos.

– Ale skąd pewność, że ona rzeczywiście jest kanibalem? – zapytał drżącym głosem.

Powtórzony "głos", "rzeczywiście" można wyciąć jako redundantne (:P), pierwsze didascale dałabym w osobnej linii (bez myślnika).

 A poza tym, jestem przekonany

Bez przecinka.

 kurier zasiał mi ziarno

Zasiał we mnie ziarno (idiom).

 – Nie oglądasz telewizji?! – Zignorowałem niespodziewane przejście na „ty”, ponieważ jak zahipnotyzowany patrzyłem, jak kurier w panice wyciągnął z kieszeni dziwnie wyglądający telefon, wysunął antenę (takie jeszcze produkują?), a następnie wybrał numer i powiedział dwa, znaczące, wyrazy.

C.t. i to po trzykroć przeklęte słowo, którego nie powtórzę: – Nie oglądasz telewizji?! – Nie zareagowałem na „tykanie”, ponieważ jak zahipnotyzowany patrzyłem, jak kurier w panice wyciąga z kieszeni dziwaczny telefon, wysuwa antenę (jeszcze takie produkują?), a następnie wybiera numer i wymawia dwa znaczące wyrazy.

 Od jak dawna mnie obserwowali? Dlaczego w ogóle mnie obserwowali?

C.t.: Od jak dawna mnie obserwują? Dlaczego w ogóle mnie obserwują?

 Muszę pozostawić po

Może: zostawić?

 Dzwonek się ponowił.

Yyyy… nie. https://sjp.pwn.pl/sjp/ponowic-sie;2504572.html

 Nie zamierzałem zrealizować polecenia, miast tego wypełniałem kartkę treścią.

Nie przesadzasz z tym "miast"?

 Tą samą, którą możecie właśnie czytać.

Gdybyśmy jej nie czytali, to… no, nie czytalibyśmy. Tą samą, którą właśnie czytacie.

to nie są optymalne warunki do pisania.

Seeerrio? :P

 Pomimo oszołomienia usłyszałem słowa.

Hmm?

 Jej wzrok spoczął

Spojrzenie!

 Przetarła ze zdumienia oczy, po czym odczytała je na głos:

Mmmm. Odczytała oczy?

 – Tu spoczywa Wojciech Kowalski, ostatni obywatel Polski bez subskrypcji Netflixa. Myślał samodzielnie. Tylko po co?

 

I W KONKURSIE NIE MOŻNA BYŁO TAK NAPISAĆ???1 Ożeżtyukrytytalencie, ty. Jeden taki owaki. Huncwocie, ty. No. Bardzo porządny, po dickowsku (choroba, teraz już nie wiem, czy to ma być dużą, czy małą literą, whatever) humorystyczny i dobrze wchodzący kawałek. Foch. Na konkurs, to się nie postarałeś. Foch!

 Może jednak kupić telewizor i zasubskrybować którąś z pralek mózgów? Bo skończyć przedwcześnie jak autor testamentu to bym nie chciał. :-)

I już wiem, dlaczego tatko nie potrafi tego wyłączyć…

 Odkrywczy nie, ale warto czasem wspominać o tym, jak to wszelkiej maści media robią nam papkę z mózgów :P

Nieodkrywczość nie jest wadą. Pewne rzeczy należy powtarzać (ale tak, żeby się nie znudziły).

 media złe: demonizowanie drukowanych książek → demonizowanie gazet → demonizowanie TV → demonizowanie streamingu

Oj, nie wiem, czy to o media chodzi…

 gdzie główny złoczyńca na słowa ,,Obawiam się, że ma pan urojenia” odpowiada: ,,Czyżby? Radzę się raczej obawiać, że ich nie mam”…

Zgrabne. Oooj, zgrabne…

 Stanowią natomiast potężne narzędzie w rękach władzy (czy tam innych grup wpływów), więc bezrefleksyjne łykanie wszelkich treści (a niestety są ludzie, którzy tak funkcjonują) może skończyć się źle.

Wynikanie przeprowadziłabym odwrotnie. Tj. dlatego, że łykają wszystko jak gęś kluski, można z nimi zrobić, co się chce. "Samodzielnie myśleć potrafi bardzo niewielu, ale poglądy pragną mieć wszyscy."

 ale w ogóle nie mam telewizora i świetnie mi z tym

Jak to czasem dobrze mieszkać samej…

 To ważna cecha, która niestety zaczyna wymierać w społeczeństwie. Historia pokazała, że brak samodzielnego myślenia i zupełne powierzenie się władzy (jaka by nie była), prowadzi do katastrofy.

… nie. Większość ludzi nie myśli samodzielnie, nie chce myśleć samodzielnie, a gdyby spróbowała, to dopiero doprowadzi do katastrofy. Ale katastrofa i tak przyjdzie, tak, że…

 A jak jeszcze ta "rozrywka" zaczyna kształtować światopogląd mas to już w ogóle robi się nieciekawie…

Szczęściem (w nieszczęściu), jak pokazują wyniki finansowe Disneya, ta rozrywka nie kształtuje światopoglądu mas.

 Taki apel, czy tam protest song mi wyszedł:)

Dajcie mu gitarę!

Z punktu widzenia czytelnika nie mającego subskrypcji Netflixa: może autor próbuje mnie pochwalić za samodzielne myślenie

Przed Netflixem ludzie też nie myśleli. Patrz wyżej. Niestety, to, że hasło "wszystko badajcie!" przyświeca naszej cywilizacji, jest zarazem jej największą siłą i największą słabością.

 Paradoksalnie, w realnym świecie samodzielne myślenie potrafi prowadzić do daleko bardziej przerażających wniosków…

Nie wiem, co w tym paradoksalnego.

 Posiadanie subskrypcji Netflixa (czy jakiejkolwiek innej platformy) jest bez znaczenia dopóty, dopóki oglądane treści traktujemy jako rozrywkę, a nie platformę do kształtowania naszego światopoglądu.

I tu jest pies pogrzebany, bo nie chodzi o Netflix czy śmetrix, tylko o formację aksjologiczną delikwenta.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cześć, Tarnino! :)

 

Jak widać poprawianiu tekstu nie ma końca :P Dziękuję za wskazanie palcem niedociągnięć, znakomitą większość poprawiłem zgodnie z Twoimi sugestiami, poza:

 

Problem logiczny – skoro go nie było, to jak może zasługiwać (albo nie zasługiwać) na cokolwiek? Oczywiście, dopuszczam możliwość, że bohater jest wariatem.

Bohater nie tyle jest wariatem, co na tym etapie jego paranoja osiągnęła apogeum :P Taka niepoprawność pasuje mi do sytuacji, w jakiej się znalazł :)

 

Nie jestem pewna, czy wiosny mogą stukać.

To jest mowa potoczna, ale ponownie – pasuje mi do sytuacji i stanu narratora.

 

Jak my wszyscy, nie?

Oczywiście, ale… jw. :P

 

Nie dam głowy za tę metaforę.

A ja dałbym za nią aplikantowi rękę uciąć… :P Dopuszczam oczywiście możliwość, że by później nie miał ręki…

 

W sumie – po co to "zresztą"?

Mam wrażenie, że z tym dodatkiem fragment czyta się nieco płynniej. 

 

Nawet zjedzony przez kotka? XD

Cholera wie, możliwe, że zadziałała tutaj potęga marketingu… :P

 

Szyk: doskonale przepuszcza powietrze.

Normalnie bym to poprawił, ale zwróć uwagę, że to dialog, a sąsiadka jest domniemaną kosmitką, więc odwrócony szyk zdania zastosowałem celowo :)

 

Nie przesadzasz z tym "miast"?

Oj tam, pozwól narratorowi na odrobinę “patosu” w ostatnich chwilach życia… :)

 

Seeerrio? :P

Ano :P

 

I W KONKURSIE NIE MOŻNA BYŁO TAK NAPISAĆ???1 Ożeżtyukrytytalencie, ty. Jeden taki owaki. Huncwocie, ty. No. Bardzo porządny, po dickowsku (choroba, teraz już nie wiem, czy to ma być dużą, czy małą literą, whatever) humorystyczny i dobrze wchodzący kawałek. Foch. Na konkurs, to się nie postarałeś. Foch!

:D Zrobiłaś mi dzień tym komentarzem. I to z dwóch powodów! :) Po pierwsze, jest mi niezmiernie miło, że tekst wywołał u Ciebie tak pozytywne emocje :)

 

Po drugie, pisząc “Rozkładające się wesele” bardzo się starałem! Betujący mogą poświadczyć :D Nic nie poradzę, że ze wszystkich czytelników, to akurat Szanowne Jury nie poznało się na przedstawionej historii… :P

 

Większość ludzi nie myśli samodzielnie, nie chce myśleć samodzielnie

A jednocześnie wyobrażenie na swój temat mają dokładnie odwrotne… 

 

Dajcie mu gitarę!

Nie ma takiej potrzeby :P

 

 

Szczęściem (w nieszczęściu), jak pokazują wyniki finansowe Disneya, ta rozrywka nie kształtuje światopoglądu mas.

Słabe wyniki finansowe są pokłosiem tego, że Disney w ostatnim czasie dokonuje rytualnej masakry wszystkich uznanych IP. 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Bohater nie tyle jest wariatem, co na tym etapie jego paranoja osiągnęła apogeum :P Taka niepoprawność pasuje mi do sytuacji, w jakiej się znalazł :)

A, no, to w porządku. "Jest wariatem" to użyteczny skrót myślowy :)

 A ja dałbym za nią aplikantowi rękę uciąć… :P Dopuszczam oczywiście możliwość, że by później nie miał ręki…

Tja, aplikantowi zawsze :D

 Cholera wie, możliwe, że zadziałała tutaj potęga marketingu… :P

Ale wyobraź sobie tego chomika wyłażącego z kotka a'la Obcy…

 Normalnie bym to poprawił, ale zwróć uwagę, że to dialog, a sąsiadka jest domniemaną kosmitką, więc odwrócony szyk zdania zastosowałem celowo :)

A, znaczy, zdradziła się?

 Oj tam, pozwól narratorowi na odrobinę “patosu” w ostatnich chwilach życia… :)

Ostatnie chwile życia są przereklamowane :P

 Po pierwsze, jest mi niezmiernie miło, że tekst wywołał u Ciebie tak pozytywne emocje :)

Huncwot!

 Po drugie, pisząc “Rozkładające się wesele” bardzo się starałem!

Akurat :P

 A jednocześnie wyobrażenie na swój temat mają dokładnie odwrotne…

Ano, właśnie.

 Nie ma takiej potrzeby :P

XD

 Słabe wyniki finansowe są pokłosiem tego, że Disney w ostatnim czasie dokonuje rytualnej masakry wszystkich uznanych IP.

Yup.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale wyobraź sobie tego chomika wyłażącego z kotka a'la Obcy…

Była taka scena w filmie Kosmiczne Jaja, gdzie w barze z gościa wyszedł Obcy, a następnie zaczął tańczyć i śpiewać. W innym opowiadaniu popełniłem też Chomika-Cthulu, więc jak zbierzemy to wszystko w jedną całość…. :P

 

A, znaczy, zdradziła się?

Si :)

 

Ostatnie chwile życia są przereklamowane :P

Owszem, ale narrator tego tak nie odbierał :P

 

Huncwot!

Akurat :P

:D

 

 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Była taka scena w filmie Kosmiczne Jaja, gdzie w barze z gościa wyszedł Obcy, a następnie zaczął tańczyć i śpiewać.

Widziałam, pamiętam :P (Huncwot! XD)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Huncwot! XD

Ech, i tylko te wyzwiska… xD

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No to jest absurd, który mi się podoba – z humorem, jakimś tam pokrętnym sensem i wciągający czytelnika bez reszty. Bardzo mi się podobało.

Cześć, Zygfrydzie! Dziękuję za odwiedziny i bardzo miły komentarz :) Cieszę się, że opowiadanie bardzo Ci się podobało :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Bardzo fajne. Podoba mi się zmiana kierunków, w jakich zmierza akcja-narracja. Zakończenie też dobre – zamiast zdemaskowania wizji paranoika, gorzka refleksja na temat naszej rzeczywistości. Poczucie humoru też w moim guście, już to zdanie mnie rozwaliło: “Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że mogę mieć do czynienia z bytem pozaziemskim. Pomyślcie sami, kto normalny zakłada dżinsy w lipcu?”. Połączenie żartu z krytyką społeczną – mój ulubiony gatunek.

Moja powieść: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Cześć, Marcinie_Maksymilianie! ;) 

 

Serdeczne dzięki za wizytę oraz miły komentarz :) Widzę też, że jesteś kolejnym fanem żartu o dżinsach w lipcu ;)

 

Pozdrawiam! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

fanem żartu o dżinsach w lipcu ;)

… żartu? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

… żartu? XD

Przecież powszechnie wiadomo, że nawet byt pozaziemski by się tak nie ubrał… ^^

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

To ja już nie wiem, kim jestem – cały rok jeżdżę do roboty w dżinsach. Myślałam, że jestem Wolkanką, ale najwidoczniej też nie. :-( <kryzys tożsamości>

Babska logika rządzi!

To ja już nie wiem, kim jestem – cały rok jeżdżę do roboty w dżinsach. Myślałam, że jestem Wolkanką, ale najwidoczniej też nie. :-( <kryzys tożsamości

Zawsze możesz być buntowniczką… :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Za stara jestem… ;-)

Babska logika rządzi!

Phi, wymówki!… :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Teoretycznie… Można kombinować, że jak ktoś jest n razy nastolatkiem, to może zostać n-krotnym buntownikiem. :-D

Babska logika rządzi!

Teoretycznie… Można kombinować, że jak ktoś jest n razy nastolatkiem, to może zostać n-krotnym buntownikiem. :-D

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Przecież powszechnie wiadomo, że nawet byt pozaziemski by się tak nie ubrał… ^^

Byty pozaziemskie ubierają się tak:

 Zawsze możesz być buntowniczką… :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Zdanie o dżinsach było świetne, ale zapomniałem dodać, że to tytuł mnie już załatwił ;)

Moja powieść: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Cześć!

 

Z jednej strony rozbawiło, z drugiej chyba nie do końca zrozumiałem i początkowo nie wiedziałem, co to dorzucić. Napisane sprawnie, z humorem i dystansem. Udana perspektywa rodzica, który utknął w Morzu Czerwonym placu zabaw. Tekst o spodniach oraz niektóre dedukcje bohatera przednie, choć trochę samcze. Fantazje rozpaczy nad niełatwym dla facetów okresem w życiu.

Natomiast cała intryga jakoś do mnie nie przemówiła, bo nie za bardzo korelowała się ze światem, w którym żyję/żyłem. Sam nie mam w domu telewizji, podobnie jak spora część znajomych w podobnym wieku, miewam VODy, czasem oglądam coś na telefonie, ale to tylko kawałek świata, nie jego sedno. Czy wszyscy dziś żyją Netfliksem? Czy kultura masowa coś komuś narzuca? Imho nie, starsi oglądają klasyczną telewizję, a w szkole królują telefony i świat szybkich emocji, każde pokolenie ma swoje bańki i kanały, ułatwiające konfrontację z rzeczywistością. Tak to już reptilianie zaplanowali ;-)

Wielu rodziców, zwłaszcza mniejszych dzieci traktuje strumień treści jako odskocznię (bo jest dostępne natychmiast, nie wymaga myślenia i porusza inne kwestie, niż bieżące ogarnianie potomstwa). Co w tym złego (w sensie widzę zagrożenia, ale jakie mam prawo komuś tego zabraniać)? Czy to na nas wpływa? Tak, zdecydowanie, ale mamy wybór, co wpuszczamy do głowy, nie mamy jednej odgórnie zaplanowanej drogi i wiąże się to z pewnym ryzykiem: ponoszeniem odpowiedzialności za siebie samych i własne czyny. Czy to jest forma zniewolenia? Tak, ale najuczciwsza, o jakiej słyszałem (i chyba najmniej ograniczająca, jeżeli mówimy o wolnej woli). Bo jeśli nie to, to co? Jakaś cenzura?

 

Po­zdra­wiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Hej, Krarze!

 

Czyli, jak rozumiem będzie to przemyślany komentarz ;) W takim układzie, czekam ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Nowa Fantastyka