- Opowiadanie: dawidiq150 - Flet

Flet

Chciałem trochę wytłumaczyć!! Opowiadanie w zamyśle miało być bajką i chyba udało mi się, oceńcie sami.  Ale dlaczego napisałem bajkę? Otóż rodzice zaproponowali mi bym napisał właśnie bajkę dla moich bratanic. Napisałem tekst, jest pod tytułem “Zguba”. Rodzice zadowoleni zaproponowali bym poszedł dalej i napisał dwie bajki dedykowane jedna jednej dziewczynie a druga jej siostrze.

Jest to szort więc czytanie go nie zajmuje dużo czasu. Proszę czytajcie i komentujcie a ja w środę wieczorem napiszę jak się oba teksty podobały moim bratanicom. :)

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

BasementKey

Oceny

Flet

Marzenka od urodzenia, to będzie już siedem lat, mieszkała z rodzicami w pięciopiętrowym bloku. Złe z kilku powodów było to, że na samej górze. I gdy na przykład zepsuła się winda, a to się zdarzało, bo budynek miał swoje lata, chodzenie na dół czy do góry było kłopotliwe. Ona, jak i inni musieli się po prostu do tego przyzwyczaić.

Zbliżały się urodziny Marzenki i rodzice od dawna mówili, że mają dla niej specjalny prezent. Gdy nadszedł w końcu ten dzień i dziewczynka wróciła ze szkoły, jej mama powiedziała tajemniczo:

– Jedziesz z nami skarbie.

Mała ucieszyła się. Podejrzewała, że może zabierają ją na jakiś dobry film do kina, albo zabawić się w wesołym miasteczku. Bardzo liczyła na to drugie. Zdziwiła się, gdy wyjechali poza miasto. Jechali tak pięć minut, mijając domy prywatne. W końcu skręcili i po chwili zatrzymali się przed domem jednorodzinnym, który pomalowany był na biało, posiadał garaż, a z tyłu miał obszerny trawnik, gdzie z samochodu widać było piaskownicę, huśtawkę własnej produkcji, czyli oponę umocowaną na sznurach, a także dwie długie ławy, między nimi stół i zadaszenie, a obok obłożone kamieniami miejsce na ognisko. Dalej, w dwóch rzędach rosło osiem drzew owocowych.

– Tu wysiadamy – powiedział tata – bo od tej pory to jest nasz dom!

– Naprawdę? – Marzenka nie mogła uwierzyć – jesteście cudowni. I będę mogła mieć psa?

– Jak najbardziej. Mama ma jeszcze jedną miłą wiadomość.

– Tak córeczko, za mniej więcej osiem miesięcy będziesz miała braciszka albo siostrzyczkę.

Radości było co niemiara. Ojciec dziewczynki otwarł w końcu drzwi kluczem i weszli do środka. Wewnątrz znajdowały się puste meble poprzedniego właściciela. Młodej rodziny nie było jeszcze na wszystko stać.

Marzenka biegała od pokoju do pokoju, wyszła na balkon, potem na niewielki strych. Tam znalazła jedyne kurz i pajęczyny. Zawołana przez mamę, zeszła prędko.

– Będziemy teraz zwozić nasze rzeczy, tata wypożyczył małego vana. Jak chcesz możesz tu zostać albo jechać z nami. Są twoje urodziny więc ustaliliśmy, że nie będziesz nam pomagać, dzisiaj masz całkowite wolne.

– Mamusiu, ja przecież chcę już tu być – odparła córka.

I tak ostatecznie ustalono. Dziewczynka została na pewien czas sama w ich nowym domu.

Zwiedzała, chodziła, w końcu wyszła na zewnątrz i zaczęła huśtać się na oponie uwiązanej na sznurach, ciesząc się z wydarzeń, które ją dziś spotkały. Wtedy zauważyła klapę blisko domu, która ją zainteresowała, poczuła chęć żeby sprawdzić co jest w środku. Podeszła i ujrzała, że podwójne drzwi mają zamek na kłódkę, której nie było.

Otwarła je. Do wnętrza prowadziła długa drabina. Było tam ciemno, ale zaczęła schodzić wierząc, że znajdzie włącznik światła.

Gdy była w połowie drabiny, usłyszała odgłos jadącego samochodu.

„To wracają rodzice” – pomyślała. – “Na pewno nie będę im do niczego potrzebna”

Następnie zeszła na sam dół. Kontakt znajdował się dokładnie tam, gdzie powinien, czyli na ścianie blisko wejścia. Nacisnęła i żarówka zwisająca z sufitu oświetliła pomieszczenie, które było rozległe i pełne rupieci. Oparty, o rozbitą szafę stał zepsuty dziecięcy rower, w którego oponach nie było powietrza. Na środku betonowej podłogi leżała kolorowa piłka. Z lewej strony znalazła pudło pełne gwoździ i parę prostych wysłużonych narzędzi. Młotek, dwa brzeszczoty i obcęgi.

Miała już wychodzić, kiedy jej uwagę skupiła nieduża skrzynia, na której leżała rama z potłuczoną szybą. Podeszła i ostrożnie zdjęła szybę kładąc obok. Mogła już otworzyć i sprawdzić co kryje się w środku. Nie wiadomo dlaczego poczuła jakąś wyjątkową ekscytację i radość. Podniosła wieko.

W środku był przeźroczysty futerał z fletem. To był zwyczajny prosty flet. Wiedziała o tym, bo od dwóch lat chodziła na specjalne dodatkowe pozaszkolne zajęcia z gry na tym instrumencie. To była jej pasja. Kilka razy mogła nawet zagrać w kościele i na weselu. Teraz używała fletu bardziej profesjonalnego, o większej skali dźwięków, natomiast od właśnie takiego, który leżał przed nią zaczynała swoją przygodę z graniem.

Otworzyła futerał i wzięła instrument. Przetarła ustnik i zagrała jakąś prostą melodię, którą dobrze znała. Dźwięk był taki jaki powinien być, nic nadzwyczajnego. Odłożyła więc flet, ale teraz jej zainteresowanie wzbudził rulon owinięty kilkoma gumkami recepturkami. Zdjęła gumki i pomogła rozwinąć się rulonowi. Ze środka wypadło kilka kredek o różnych kolorach, a rulon okazał się blokiem rysunkowym. Zaciekawiona odwróciła pierwszą stronę, na której był napis „Blok rysunkowy dla dzieci”.

I wtedy nagle flet w futerale zajaśniał jasnym światłem niczym żarówka o silnej mocy. Marzenka zdumiała się do granic możliwości.

„Czy to możliwe?” – myślała. – “To jakieś czary”.

Zrozumiała, że tę reakcję wywołał blok rysunkowy, więc zerknęła na drugą stronę. Były tam narysowane dziecięcą ręką dinozaury. Rozpoznała wielkiego mięsożercę tyranozaura, latającego pterodaktyla i żywiącego się liśćmi wysokich drzew giganta z bardzo długą szyją, którego nazwy nie pamiętała.

Na pięciolinii pod rysunkiem pięknymi, czarnymi znakami, wykaligrafowane były klucz wiolinowy i nuty.

Marzenka podniecona do granic, prędko chwyciła jaśniejącym światłem flet i zagrała tę prostą melodię.

To co się stało było nieprawdopodobne, a jednak musiało dziać się naprawdę, tak czuła. Otoczenie wokoło niej zaczęło wirować najpierw powoli jak na karuzeli a potem, dużo szybciej i szybciej. W końcu przestała rozróżniać przedmioty wokoło. I wystrzeliła niczym w kosmos. Po chwili znajdowała się na orbicie. Widziała olbrzymie słońce, bezkresną czerń i planetę. Miała pewność, że to jest Ziemia. Zauważyła jednak, że istniał na niej tylko jeden kontynent. To było nieco dziwne, z geografii miała piątkę.

„Może się mylę i to inna planeta?” – pomyślała.

Nagle zaczęła się zbliżać do tej Ziemi albo i nie Ziemi. Szybko ale teraz już ze stałą prędkością. Przebrnęła przez chmury i wyhamowała, gdy znajdowała się jakieś pięćdziesiąt metrów do powierzchni. Teraz dane jej było swobodnie się poruszać niczym ptak.

Ujrzała pod sobą świat sprzed milionów lat. Hasały pod nią dinozaury i małe i duże. Z pewnością jedne były mięsożerne a inne roślinożerne. Trochę się przestraszyła, gdy tuż koło niej przeleciał pterodaktyl. Wtedy zrozumiała, że nic złego tutaj nie może się jej przytrafić. Obserwowała roślinność, gdyż ona też ją zainteresowała. Ta przedziwna przygoda trwała jakieś dziesięć minut, potem wróciła do swojego czasu i miejsca.

Tutaj nic się nie zmieniło.

„Jaka szkoda, że nie sprawdziłam, która była godzina zanim zagrałam melodię na tym czarodziejskim flecie”.

A instrument przestał świecić.

„Może to mi się wszystko wydawało” pomyślała i z każdą sekundą miała większą pewność, że tak musiało być.

Ponownie jednak podniosła blok rysunkowy. Ku jej wielkiej radości flet znowu zajaśniał dokładnie jak poprzednio. Przewróciła kartkę i zaczęła zastanawiać się co narysować.

„Może ryby? Albo konkretniej żółwia. Tak! Rafę koralową, niech będzie. Zobaczę co się stanie”.

I zaczęła rysować. Gdy skończyła, pod jej bazgrołami pojawiła się powoli, jakby pisana niewidzialną ręką pięciolinia z nutami.

Zerknęła jeszcze na zegarek, była siedemnasta dwadzieścia jeden, wzięła flet i zagrała melodię dokładnie tak jak powinna.

Początkowo stało się to co poprzednio, jednak później zamiast w kosmosie, znalazła się w wodzie. Była niczym ryba, jednak wokoło było trochę ciemno, mimo tego zobaczyła ławicę małych rybek. Zauważyła też, że do ręki ma przyczepiony jakiś przedmiot.

„To przecież latarka” – przyszło jej na myśl.

Po chwili znalazła włącznik. Wcisnęła go i bardzo szeroki snop światła rozproszył ciemność. Ujrzała wielkiego żółwia i ławicę ryb, które poprzednio wydawały się bezbarwne teraz świeciły się na złoto i czerwono. Chwilę później oglądała z różnych stron rafę koralową. Musiała przyznać, że to przeżycie było jeszcze bardziej cudowne niż wcześniejsze.

Gdy wróciła do piwnicy pod swoim nowym domem, sprawdziła godzinę na zegarku, była osiemnasta cztery. Prędko odłożyła czarodziejski flet i wspiąwszy się po drabinie wróciła do domu.

– Gdzie ty byłaś tyle czasu?! – karcąco nieco podniesionym głosem zwróciła się do niej mama.

– Mamusiu nie gniewaj się, spacerowałam po okolicy.

Jej rodzicielka przypatrzyła się córce uważniej, czując, że ta coś ukrywa.

– Na pewno wszystko w porządku? – spytała.

„Może to czego przed chwilą doświadczyłam wykorzystam na swoją korzyść” – pomyślała chytrze dziewczynka.

– Mamusiu mi się naprawdę tu bardzo podoba.

– No dobrze, już dobrze – odparła matka, czując w sercu wielką radość.

Koniec

Komentarze

Ale fajne! Im dalej w las, tym bardziej mi się podobało. Jakby to była bajka w telewizji, to bym oglądał bez najmniejszego zażenowania (i pewnie z większym zainteresowaniem niż niektóre dzieci XD).

Nazwy dinozaurów z wielkiej litery – nie wiem, czy to błąd, czy efekt konwencji (w Krainie Czarów byli przecież Gryf, Żółw, Biały Królik…). Rzuciły mi się w oczy jeszcze błędy w zapisie (zbędne i brakujące znaki interpunkcyjne) tu:

– Mamusiu(,) ja przecież chcę już tu być. – odparła córka.

I tu:

„To wracają rodzice. – pomyślała(.) – Na pewno nie będę im do niczego potrzebna”

I literówka:

… odparła matka(,) czują(c) w sercu wielką radość.

Chociaż dzieci w kwestiach językowych dają dużą taryfę ulgową. (: 

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Witam SNDWLKR

 

Super, że wpadłeś! Dzięki za wskazanie błędów. Jeszcze te nazwy dinozaurów muszę zmienić :)

 

Pozdrawiam serdecznie.

 

PS.

Na super polsat o 22:05 leci dobry film!!!

Jestem niepełnosprawny...

smiley

Jeszcze te nazwy dinozaurów muszę zmienić

Nie zmieniaj, jest dobrze (choć pewnie przypadkiem…). Nazwy rodzaju piszemy z dużej

i najlepiej kursywą – Tyrannosaurus rex – gatunku z małej: tyranozaur.

 

Tu jest trochę zakręcone:

Wtedy zauważyła klapę blisko domu, która ją zainteresowała, poczuła chęć żeby sprawdzić co jest w środku. Podeszła i ujrzała, że podwójne drzwi mają zamek na kłódkę, której nie było.

 – klapa to nie drzwi

 – zamek na kłódkę, hmm…nie brzmi to najlepiej

nieduża skrzynia, na której leżała ubita szyba w ramie. Podeszła i ostrożnie zdjęła szybę kładąc obok. 

Ubita szyba… Szyba to cała tafla szkła, natomiast potłuczona to już nie szyba tylko kawałki szkła…

Generalnie fajny pomysł i widać postępy…

yes

dum spiro spero

Dzięki Fascynator !!-!

 

Bardzo, bardzo się cieszę. Ja się trochę pospieszyłem (na napisanie miałem tylko dwa dni), tekst został napisany przez jeden dzień, siedziałem chyba ponad trzy godziny, następnego dnia godzinę trwały poprawki. I dzisiaj bajka zostanie przeczytana dziewczynom. Bardzo mnie korciło by już zamieścić i zamieściłem :)

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

Jestem niepełnosprawny...

Hejka, 

 

fajne i przyjemne. Myślę że dzieciom może się spodobać(mi się spodobało). 

Zmieniłbym jedno zdanie:

poza tereny mocno zurbanizowane

Może po prostu wyjechali z miasta? 

Zurbanizowane to dość ciężkie słowo. Raczej dziecko go nie zna, a uważam, że pisząc dla dzieci powinno się używać znanego im słownictwa. Zgaduje że bratanica może spytać o te słowo, ale ja bym je zmienił. 

 

Fajnie zarysowujesz obrazy. Czytając widziałem to co opisujesz więc osiągnąłeś efekt. 

 

Pozdrawiam :)) 

Kto wie? >;

Hej skryty !!!

 

Cóż ja specjalnie tak napisałem, żeby dzieci uczyły się nowych pojęć. Staram się tak zawsze robić :)

 

Bardzo dziękuję, niezmiernie się cieszę!!!

 

Pozdro również :))))))

Jestem niepełnosprawny...

Cóż, Dawidzie, zupełnie nie gustuję w opowiadaniach-bajkach dla dzieci – przestałam je czytać sześćdziesiąt parę lat temu, dlatego też nie podejmę się oceny Fletu.

Owszem, poczyniłeś pewne postępy, ale nadal robisz sporo błędów. Zdarza się, że nie wszystkie zdarzenia opisujesz zrozumiale, że wspomnę o fragmencie z klapą/ drzwiami. Podczas lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że pisałeś tekst zbyt szybko, niespecjalnie przejmując się, czy wszystkie zdania są należycie czytelne.

 

Zdzi­wi­ła się, gdy wy­je­cha­li poza te­re­ny mocno zur­ba­ni­zo­wa­ne.Zdzi­wi­ła się, gdy wy­je­cha­li poza miasto.

 

Dom ten po­ma­lo­wa­ny na biało, po­sia­dał garaż, a z tyłu był ob­szer­ny traw­nik, gdzie z sa­mo­cho­du widać było pia­skow­ni­cę, huś­taw­kę… → Dom nie może niczego posiadać. Odniosłam wrażenie, że samochód stał na trawniku.

Proponuję: Przy domu po­ma­lo­wa­nym na biało był garaż, a z tyłu rozciągał się traw­nik, na którym dziewczynka dostrzegła pia­skow­ni­cę, huś­taw­kę.

 

– Tu wy­sia­da­my– po­wie­dział tata… → Brak spacji po wypowiedzi.

 

Wtedy za­uwa­ży­ła klapę bli­sko domu, która ją za­in­te­re­so­wa­ła, po­czu­ła chęć żeby spraw­dzić co jest w środku. Po­de­szła i uj­rza­ła, że po­dwój­ne drzwi mają zamek na kłód­kę, któ­rej nie było. → Klapa to pokrywa na zawiasach przykrywająca jakiś otwór. W następnym zdaniu piszesz, że to drzwi i to podwójne. To w końcu zobaczyła klapę czy drzwi? Czy drzwi były gdzieś zamontowane, np. w szopie za domem. A skoro nie było na nich kłódki, to skąd wiadomo, że drzwi były zamykane kłódka?

Nie wiem, co chciałeś tu napisać, ale wyszło bardzo niezrozumiale.

 

Otwar­ła je. Do wnę­trza pro­wa­dzi­ła długa dra­bi­na. Było tam ciem­no, ale za­czę­ła scho­dzić wie­rząc, że znaj­dzie włącz­nik świa­tła. → Tu zaczynam się domyślać, że dziewczynka znalazła wejście do piwnicy i raczej nie bardzo chce mi się wierzyć, że postanowiła tam zejść sama, w dodatku po ciemku – bo nie miała żadnej gwarancji, że światło nagle się pojawi.

 

Gdy do­tar­ła gdzieś do po­ło­wy dra­bi­ny, do­biegł do niej od­głos ja­dą­ce­go sa­mo­cho­du. → A może: Gdy była w połowie drabiny, usłyszała od­głos ja­dą­ce­go sa­mo­cho­du.

 

„To wra­ca­ją ro­dzi­ce – po­my­śla­ła. – Na pewno nie będę im do ni­cze­go po­trzeb­na” → Brak cudzysłowu zamykającego pierwsze myślenie. Zbędna półpauza i brak cudzysłowu przed drugim myśleniem. Brak kropki po zamknięciu cudzysłowu. Winno być:

„To wra­ca­ją ro­dzi­ce” – po­my­śla­ła. „Na pewno nie będę im do ni­cze­go po­trzeb­na”.

Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.

 

Za­łącz­nik znaj­do­wał się do­kład­nie tam gdzie po­wi­nien… → Kontakt znaj­do­wał się do­kład­nie tam, gdzie po­wi­nien

Za SJP PWN: załącznik «dokument dołączony do innego dokumentu i będący jego uzupełnieniem»

kontakt 2. «niewielkie urządzenie do włączania lub wyłączania prądu w instalacji świetlnej»

 

Opar­ty, o po czę­ści roz­bi­tą szafę stał nie­zdol­ny do jazdy dzie­cię­cy rower, w któ­re­go opo­nach nie było po­wie­trza. → A może: Opar­ty, o roz­bi­tą szafę stał zepsuty dzie­cię­cy rower, w któ­re­go opo­nach nie było po­wie­trza.

 

Na środ­ku be­to­no­wej pod­ło­gi le­ża­ła jakaś ko­lo­ro­wa piłka.Na środ­ku be­to­no­wej pod­ło­gi le­ża­ła ko­lo­ro­wa piłka.

 

skrzy­nia, na któ­rej le­ża­ła ubita szyba w ramie. → Czy szyba na pewno była ubita?

A może miało być: …skrzy­nia, na któ­rej le­ża­ła rama z potłuczoną szybą.

Za SJP PWN: ubić 1. «uderzając raz za razem, wyrównać lub wygładzić coś albo zespolić luźne cząstki czegoś w stałą i twardą masę» 2. «mieszając lub uderzając specjalnym narzędziem, zmienić płynne produkty spożywcze w gęstą masę» 3. pot. «zabić»

 

Otwo­rzy­ła fu­te­rał i wzię­ła in­stru­ment do rąk. → Zbędna dookreślenie – czy mogła wziąć flet nie biorąc go do rąk?

Wystarczy: Otwo­rzy­ła fu­te­rał i wzię­ła in­stru­ment.

 

„Czy to moż­li­we? – my­śla­ła – to ja­kieś czary”. → „Czy to moż­li­we?” – my­śla­ła.To ja­kieś czary”.

 

Zro­zu­mia­ła, że re­ak­cję wy­wo­łał… → Zro­zu­mia­ła, że re­ak­cję wy­wo­łał

 

Roz­po­zna­ła wiel­kie­go mię­so­żer­ce… → Roz­po­zna­ła wiel­kie­go mię­so­żer­cę

 

Pod ry­sun­kiem pięk­nym, czar­nym, ka­li­gra­ficz­nym pi­smem była pię­cio­li­nia, znak wio­li­no­wy i nuty. → Co to znaczy, że pismem były pięciolinia, znak wiolinowi i nuty?

Proponuję: Na pięciolinii pod ry­sun­kiem pięk­nymi, czar­nymi znakami wykaligrafowane były klucz wio­li­no­wy i nuty.

 

za­gra­ła pro­stą me­lo­dię. → …za­gra­ła pro­stą me­lo­dię.

 

To było nieco dziw­ne, z geo­gra­fii miała piąt­kę. → Na początku dowiedziałam się, że dziewczynka ma siedem lat, więc pewnie jest w pierwszej klasie. Obawiam się, że dzieci w tym wieku jeszcze nie uczą się geografii.

 

Gdy wró­ci­ła do piw­ni­cy pod jej nowym domem… → Gdy wró­ci­ła do piw­ni­cy pod swoim nowym domem

 

Może to czego przed chwi­lą do­świad­czy­łam wy­ko­rzy­stam na swoją ko­rzyść → Brzmi to nie najlepiej.

Proponuję: Może to, czego przed chwi­lą do­świad­czy­łam, będę umiała dobrze wykorzystać”…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ładna bajka i myślę, że spodoba się. Dobrze, że dałeś się namówić na napisanie. :)

Dzięki Koala75 !!!

 

regulatorzy znowu aż tyle błędów? :((( Dziękuję postaram się choć część poprawić. :D wiesz, że uważam Cię za geniusza w tej dziedzinie? I może nim jesteś? W USA kobieta z najwyższym IQ okazała się zwykłą sprzątaczką.

Mam do Ciebie takie pytanie; jak uważasz skąd się bierze, że robię aż tyle byków?

 

Cieszę się, że do mnie wpadłaś, pamiętam doskonale teksty które wrzucałem a których powstydziłby się nawet prawdziwy zasłużony grafoman a które komentowałaś.

Spróbuję trochę poprawić wskazane błędy. I też zaznaczam, że nawet jak mi się nie uda niektórych poprawić to ja tę wiedzę zapamiętuję.

 

Pozdr. i życzę Pani Wszystkiego Najlepszego bo urodzinki chyba niedawno były :)

 

 

Jestem niepełnosprawny...

reg dzięki za to poprawienie zapisu myśli bo pisząc nie wiedziałem jak to robić poprawnie :) Reszta, cóż muszę bardziej uważać. Może jak się trochę odchudzę to lepiej mi będzie szło. :DDD

 

Jestem niepełnosprawny...

…znowu aż tyle błę­dów? :((( Dzię­ku­ję po­sta­ram się choć część po­pra­wić.

Dlaczego tylko część???

 

…uwa­żam Cię za ge­niu­sza w tej dzie­dzi­nie? I może nim je­steś?

Nie, z całą pewnością nie jestem. Jestem prostą kurą domową.

 

Mam do Cie­bie takie py­ta­nie; jak uwa­żasz skąd się bie­rze, że robię aż tyle byków?

To nie jest pytanie do mnie, ale podejrzewam, że w dużej mierze przyczyną może być nieznajomość zasad pisowni języka polskiego.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajny pomysł z fletem. Nie jestem pewna, czy on przenosi w czasie, w przestrzeni, czy jedno i drugie. Widzę tu duży potencjał.

Mam problem z wiekiem bohaterki. Najpierw piszesz, że miała siedem lat i zdziwiło mnie, że rodzice zostawili takie dziecko same na dłuższy czas i to jeszcze w nieznanym otoczeniu. A gdyby się poślizgnęła i choćby skręciła nogę?

bo od dwóch lat chodziła na specjalne dodatkowe pozaszkolne zajęcia z gry

Siedmiolatka od dwóch lat ma pozaszkolne zajęcia? A potem jeszcze wspominasz o geografii.

Babska logika rządzi!

Finkla to prawda co piszesz. Bo ja tworzyłem opowiadanie z perspektywy młodego siebie, czyli nad wyraz rozwiniętego dziecka.

Jestem niepełnosprawny...

Czreść,

 

Podoba mi się ta historia, jest pomysłowa i oryginalna :) Trochę przypomina kreskówkę “Zaczarowany ołówek”, ale to połączenie z fletem i przenoszenie do innej rzeczywistości to bardzo fajnie się spina.

Mi osobiście dużo bardziej podobał si ten szort niż “Zguba”.

 

Daję plusa do biblioteki.

 

Mam jeszcze kilka uwag technicznych:

 

Strasznie długie to zdanie:

W końcu skręcili i po chwili zatrzymali się przed domem jednorodzinnym, który pomalowany był na biało, posiadał garaż, a z tyłu miał obszerny trawnik, gdzie z samochodu widać było piaskownicę, huśtawkę własnej produkcji, czyli oponę umocowaną na sznurach, a także dwie długie ławy, między nimi stół i zadaszenie, a obok obłożone kamieniami miejsce na ognisko.

Warto byłoby, wg mnie, przerobić na kilka krótszych, np.: “W końcu skręcili i po chwili zatrzymali się przed pomalowanym na biało domem jednorodzinnym. Obok domu stał garaż, a z tyłu zielenił się trawnik z piaskownicą, drzewem z huśtawką własnej produkcji (czyli umocowaną na gałęzi oponą), a także dwie długie ławy, między którymi znajdował się stół, a obok obłożone kamieniami miejsce na ognisko.” Wyrzuciłem też m. in. “zadaszenie” i dodałem “drzewo”, na którym powinna wg mnie być zawieszona huśtawka.

 

Podeszła i ujrzała, że podwójne drzwi mają zamek na kłódkę, której nie było.

Raczej nie ma czegoś takiego jak “zamek na kłodkę”. Może być np. łańcuch, albo skobel z otworem, w który wchodzi kłódka.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Cześć BasementKey !!!!!

 

Miło, że do mnie wpadłeś :) No ja faktycznie mam czasami takie bolączki. Pamiętam jak pisałem przeszkadzało mi to długie zdanie, no ale nic z tym nie zrobiłem. Teraz wiem, że jednak jak coś jest nie najlepiej trzeba to zmienić.

 

Dziewczynki mega zadowolone. A jeszcze mam przyjaciółkę której dałem opowiadanie i też mi oceni jak się jej podoba. Nie mnie czort, z wszystkim jest u mnie coraz lepiej…

Pozdrawiam!!!

 

PS.

Ostatnio spędzam na pisaniu długie godziny. Tworzę coś na wzór “Władcy pierścieni”.

Jestem niepełnosprawny...

Podoba mi się pomysł, sama bym chciała mieć daki flet ;)

Dawidzie,

 

jeśli z wszyskim jest coraz lepiej, to wypada się tylko cieszyć :)

 

Kibicuję dalszemu pisaniu!

 

Pozdrawiam!

 

Che mi sento di morir

BasementKey

 

Wielkie dzięki!!! Nawzajem!

Jestem niepełnosprawny...

Bajkowa bajka, w sam raz dla dziewczynek. Mam nadzieję, że podobała im się, bo mnie tak! Są błędy, ale do poprawienia, reg Ci już tam wypisała, co trzeba. Pisz jak najwięcej, bo coraz lepiej jest. Powodzenia z następnymi tekstami! :) 

JolkaK

 

OOO! Za te słowa teraz cię kocham!!! Będę pisał, dzięki :DDD

 

PS.

Teraz piszę coś na wzór “Władcy pierścieni” dłuższy tekst.

 

:*

Jestem niepełnosprawny...

Dużo tu zbędnych opisów, a sama historia jest raczej jedną z tych, że wydarzenia po prostu musiały nastąpić po sobie. Sama fabuła nie jest jakoś najbardziej wciągająca.

Niestety, ale widziałem Twoje lepsze opowiadania. :P

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Aaa daj spokój mam niskie IQ i to sprawia, że jestem cienki :(((

Jestem niepełnosprawny...

Miłe opowiadanko. Właściwie bajka. Tylko dzieciom raczej nie podejdzie, bo nie ma żadnego napięcia. Dodać trochę kłapiących szczęk, jakiś szkielet w szafie…

ujrzała, że podwójne drzwi mają zamek na kłódkę, której nie było.

Zamek nie może być na kłódkę, bo kłódka to rodzaj zamka.

Sugeruję: ujrzała, że podwójne drzwi zamykają się na kłódkę, ale jej nie było.

Nowa Fantastyka