- Opowiadanie: Irka_Luz - Posłuchaj taty

Posłuchaj taty

Uwaga, osoby z nietolerancją cukru powinny zachować szczególną ostrożność podczas czytania ;)

 

Moje prezenty: Kevin sam w domu i cozy fantastyka

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Posłuchaj taty

– Hej, Kevin, znowu zostaniesz sam w domu? – Pytaniu Marka towarzyszył wybuch śmiechu innych kolegów.

Jeszcze rok temu Kevin śmiałby się wraz z nimi. Tak poradził mu kiedyś tata, a jego rady zawsze się sprawdzały. Ale teraz taty nie było i chłopiec nie potrafił się śmiać. Na dodatek rzeczywiście miał zostać sam w domu, bo mama – pielęgniarka – miała nocne dyżury przez całe święta, a nie było już nikogo, kto mógłby z nim zostać. Zamiast więc dołączyć do żartów, odwrócił się i powstrzymując płacz uciekł.

– Ty idioto, nie rozumiesz… – Usłyszał jeszcze, jak Robert ochrzania innych, ale to nie pomogło, wręcz przeciwnie, Kevinowi zrobiło się jeszcze ciężej na sercu. Zdradzieckie łzy zalały mu policzki.

 

***

 

Mama kończyła ubierać choinkę. Mieli to zrobić razem, ale Kevin wcale nie chciał choinki, w ogóle nie chciał świąt. Nie wyobrażał sobie ich bez taty. Zacisnął zęby, żeby powstrzymać płacz. Chciał przemknąć do swojego pokoju, ale mama go zauważyła.

– Pomożesz mi zawiesić anioła? – zapytała, wyciągając z pudełka figurkę w strażackim mundurze z wielkimi skrzydłami.

– Nie! Nie chcę go widzieć! Nie waż się go wieszać! – krzyknął.

– Kevin… – Ramiona mamy opadły, a zmęczony uśmiech zniknął z jej twarzy.

– Nie! – Chłopak odwrócił się i wybiegł z salonu.

Chwilę później płakał skulony na łóżku. Przypomniał mu się pogrzeb taty: błyszczące czerwone samochody przejeżdżające z wyciem syren przez miasto, strażacy w galowych mundurach. Na cmentarzu podchodzili do niego, każdy robił to samo: kładł mu rękę na ramieniu i mówił, że tata był bohaterem. Kevin ich nienawidził. Chciał, żeby tata był z nim, a nie, żeby był martwym bohaterem. Gdzie podziewał się głupi anioł stróż, kiedy tata zginął? Czemu go nie uratował? Do dupy z takim aniołem! Nienawidził go. Wszystkich nienawidził.

W którymś momencie zabrakło mu łez i tylko leżał, starając się o niczym nie myśleć. Mama zaglądała do pokoju, ale nie chciał z nią rozmawiać i udawał, że śpi. Za oknem było już ciemno, kiedy mama przyszła powiedzieć mu, że musi jechać do pracy.

– Zostawiłam ci kolację w kuchni – mówiła, głaszcząc go po głowie. – Jutro przyjedzie po mnie koleżanka, więc nie muszę wychodzić tak wcześnie. Będziemy mieli czas na wigilijną wieczerzę.

Nie odezwał się, naciągnął kołdrę na głowę.

Mama jeszcze przez chwilę siedziała na łóżku, aż w końcu usłyszał jej kroki i stuk zamykanych drzwi. Czekał jeszcze chwilę, a kiedy był pewny, że wyszła z domu, zwlókł się z łóżka i zszedł na dół. Zajrzał do salonu. Mama się postarała, choinka skrzyła się w blasku włączonych światełek. Anioła na niej nie było, stał na komodzie. Kevin przewrócił figurkę, żeby nie musieć na nią patrzeć.

Zamiast kolacji wziął paczkę chipsów, ułożył się na sofie i włączył telewizor.

 

***

 

Śnił, że tata wrócił do domu. Wiedział, że gasił pożar, bo pachniał dymem, i trochę jak garnek z przypalonymi ziemniakami. Zmierzwił czuprynę Kevina, pocałował mamę. We trójkę nakrywali do stołu.

Nagle sen się zmienił. Już nie widział taty, z oddali słyszał tylko jego krzyk:

– Kevin! Kevin, musisz się obudzić!

Powoli podniósł powieki, w pokoju było jasno i śmierdziało dymem.

– Co… – mruknął rozespany.

– Kevin, musisz mi pomóc!

Chłopak otworzył szerzej oczy i krzyknął ze strachem. Choinka się paliła, albo raczej tkwiła w objęciach nieruchomego płomienia, a obok stał strażak, który wyglądał, jakby wyciągniętą ręką powstrzymywał pożar.

– Tata? – szepnął Kevin.

Strażak odwrócił się, płomień odbił się w jego masce i zatańczył na śnieżnobiałych skrzydłach. Chłopak zerknął na komodę, figurki tam nie było. Anioł stróż powstrzymywał pożar.

– Kevin, musisz mi pomóc, dłużej nie dam tego powstrzymywać! – krzyknął.

Przestraszony chłopak zeskoczył z sofy i cofał się w stronę drzwi.

– Nie wiem, co mam robić. Nie jestem strażakiem.

– Posłuchaj taty – odpowiedział anioł.

Przytłumiony strachem gniew zapłonął w chłopcu niczym ogień.

– Taty nie ma! Umarł! Nawet nikogo nie uratował! Tylko głupi las! Czemu cię tam nie było?! Czemu mu nie pomogłeś?! – krzyczał przez łzy.

– Nie mogłem, jego czas nadszedł. Ale on jest cały czas w tobie. Musisz go tylko posłuchać. Jeśli teraz uciekniesz, stracicie dom. Posłuchaj taty, proszę!

Kevin nie wiedział, co robić. Nie chciał, żeby dom spłonął, bo kojarzył mu się z tatą. Pamiętał, jak razem malowali ściany, wybierali meble, urządzali pokoje, jak…

– Kevin, gdzie jest gaśnica?! – Głos taty zabrzmiał tak wyraźnie, jakby stał obok. Chłopiec odpowiedział automatycznie:

– W przedpokoju.

– No to na co czekasz?

Pobiegł po gaśnicę, po drodze zdając sobie sprawę, że już to kiedyś robił. Tata często go tak zaskakiwał.

To wspomnienie. Nie ma go tu – pomyślał, ale i tak chwycił gaśnicę i pobiegł do salonu.

Zanim zdążył zastanowić się, co ma dalej robić, do głowy napłynęło mu kolejne wspomnienie, tym razem z pikniku dla rodzin strażaków. W metalowej misce płonął ogień, a młodsza wersja Kevina stała obok gaśnicy.

– Najpierw musisz wyrwać tę zawleczkę – tłumaczył tata. Współczesny Kevin szarpnął białe zabezpieczenie. – Naciśnij ten guzik. Mocno. – Młodsza wersja Kevina miała z tym problem, ale dwunastoletni chłopak bez trudu odbezpieczył gaśnicę. – Trzymaj mocno. Naciśnij tę dźwignię. – Wodna mgła pokryła choinkę. – Dobrze. Od góry do dołu. Bardzo dobrze. Udało ci się. – Tata i młodsza wersja Kevina przybili piątkę.

Współczesny Kevin stał w ciemności, wciąż trzymając dyszę gaśnicy. Oddychał z trudem. Po części była to wina strachu, który wciąż trzymał go w mocnych objęciach, a po części dymu, którym wypełniony był salon. W dłoniach anioła zajaśniała kula światła. Powoli uniosła się, rozświetlając wnętrze. Anioł otworzył okno, a potem podszedł do Kevina.

– Dobra robota! – Zdjął maskę i wyciągnął rękę, a oszołomiony chłopak przybił piątkę.

Pokój wyglądał okropnie. Z choinki pozostały tylko zwęglone resztki, część ozdób stopiła się i spłynęła na dywan. Ściany i firanki były okopcone. Śmierdziało spalenizną i dymem.

– Mama mnie zabije – mruknął Kevin.

– Więc musimy tu trochę ogarnąć.

– Mam sprzątać?!

Anioł podniósł brew, a w głowie chłopca pojawiło się kolejne wspomnienie: tata prasował koszulę, a ośmioletni Kevin stwierdził:

– To babska robota.

– Prawdziwy mężczyzna umie nie tylko zreperować samochód, ale też prasować, sprzątać, a nawet wyczyścić kibel – odparł tata.

– No dobrze – mruknął współczesny Kevin.

 

***

 

Rodzina Kevina wprowadziła się do domu ledwie dwa lata temu, ale najpierw potrzebowali prawie pół roku na doprowadzenie budynku do porządku. Większość prac rodzice wykonali sami, a Kevin pomagał im z wielkim zapałem. Tata nauczył go wówczas wielu rzeczy. Teraz ściany znowu wymagały malowania. Na szczęście po remoncie w piwnicy pozostały jeszcze resztki farby, pędzle i wałki. Farba była trochę twarda, ale kiedy anioł zamieszał palcem w wiaderku, odzyskała potrzebną konsystencję.

Przez następne godziny Kevin miał wrażenie, że tata jest obok niego. W głowie pojawiały mu się kolejne wspomnienia i rady, których mu udzielał:

„Najpierw musisz zabezpieczyć podłogę. Kartony wystarczą”.

„Powoli. Otrzep wałek z nadmiaru farby. Tak, bardzo dobrze”.

Choinkę po prostu zawinął w zniszczony dywan i przeciągnął do śmietnika. Mimo że pomagał mu anioł, Kevin z trudem dał radę i zaczął się zastanawiać, jak jego dużo młodszy filmowy imiennik zdołał sam uporać się ze zniszczeniami po ataku złodziei.

Była już prawie czwarta rano, kiedy Kevin stał w drzwiach salonu i podziwiał efekty swojej pracy. Firanki, choć czyste, wisiały krzywo, spod świeżo położonej białej farby wciąż przebijały ciemne zacieki. Na krześle stała mała choinka, która w poprzednich latach ozdabiała pokój chłopca.

– To nie wygląda jak na filmie – stwierdził.

– To nigdy nie wygląda jak w telewizji – potwierdził anioł.

Kevin poczuł się bardzo zmęczony i smutny. Wspomnienia chwil z tatą minęły, już nie słyszał jego głosu.

– On nie wróci…

– Jest cały czas z tobą, musisz tylko słuchać – tłumaczył anioł.

– Ale będą rzeczy, o których mi nie powiedział. Będę go potrzebował, a jego nie będzie.

– Jeszcze trochę i zaczniesz szukać własnych odpowiedzi. Za rok, albo dwa przestałbyś go słuchać. To jest część dorastania. Tata nauczył cię tego, co najważniejsze: wiary w siebie i płynącej z niej odwagi, szacunku dla innych ludzi, tolerancji i odpowiedzialności. Nauczył cię, jak być przyzwoitym człowiekiem.

– Brakuje mi go…

Kevin odwrócił się do anioła, ale już go nie było, za to na stole leżała figurka. Podniósł ją i postawił na regale, obok zdjęcia taty, żeby razem mogli chronić dom.

 

***

 

Maria weszła do domu i z ulgą zrzuciła buty. Była zmęczona. Brała coraz więcej dyżurów, żeby móc spłacić kredyt na dom. Po śmierci męża nie było jej łatwo. Na dodatek nie wiedziała, jak pomóc synowi, który nie potrafił się otrząsnąć po śmierci taty.

Stanęła w drzwiach salonu i zdębiała.

– Moj Boże, Kevin – wyszeptała przestraszona. – Keviiin!

Koniec

Komentarze

Och ile emocji. Przygotowałaś Irko świąteczny cios w spot słoneczny. Aż mi się oczy zaszkliły.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Hej Irko! Piszę z telefonu, więc przepraszam za brak formatowania i ewentualne błędy. W gruncie rzeczy przedstawiłaś prostą historię, ale opowiedziałaś ją we wzruszający i uroczy sposób pięknym, literackim językiem. To bardzo dobre opowiadanie i z przyjemnością klikam :)

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

Cześć!

 

Cholera, ale zagrałaś na emocjach… Wzruszająca to była lektura, z perspektywy ojca jeszcze mocniej wybrzmiewająca. 

 

Podoba mi się zakończenie, zasiałaś ziarno niepewności i zacząłem się zastanawiać, czy Kevinowi udało się przetrwać pożar choinki (a może żadnego pożaru tak naprawdę nie było?).

 

Szort napisany jest bardzo ładnie, nic mi nie zgrzytało pod względem językowym.

 

Z przyjemnością klikam :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Hej 

 

Irka opowiadanie jest dobre i skłamałbym jak bym napisał, że mi się nie podobało. Ale :), uważam, że pojechałaś po emocjach w najprostszy sposób. Sam jestem ojcem i jak ostatnio potrącił mnie łoś, przeszło mi wtedy przez głowę, co będzie z moim BMW (Bartkiem, Markiem i Wojtkiem), jak nie wyjdę z tego cało ;). Nie ma nic złego w prostym przedstawieniu emocji, ale spodziewałbym się czegoś więcej po osobie z Twoim stażem :). Niemniej klikam oraz pozdrawiam :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ładne. Poruszające. yes

Uwaga, osoby z nietolerancją cukru powinny zachować szczególną ostrożność podczas czytania

Trzeba było posłuchać… :( Tekst bardzo przypomina filmy ,,świąteczne”, jakieś ,,To cudowne życie” (nigdy nie pamiętam polskiego tytułu) czy coś takiego… Strasznie ich nie lubię.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Hej, Ambush,

Aż mi się oczy zaszkliły.

No, tak miało być :) Dzięki za wizytę :)

 

Witaj, Bosmanie, dziękuję za wizytę i za kliczka :) Cieszę się, że się spodobało :)

 

Hej, Cezary,

Cholera, ale zagrałaś na emocjach…

No, zagrałam. Rozumiem, że nie przegięłam, z czego bardzo się cieszę

zasiałaś ziarno niepewności i zacząłem się zastanawiać, czy Kevinowi udało się przetrwać pożar choinki (a może żadnego pożaru tak naprawdę nie było?).

Mama była zaskoczona wyglądem salonu, więc coś jednak było na rzeczy :)

Dzięki za kliczka :)

 

Witaj, Bardzie, cieszę się, że mimo Twoich wątpliwości jednak się spodobało i dziękuję za kliczka :)

Nie ma nic złego w prostym przedstawieniu emocji, ale spodziewałbym się czegoś więcej po osobie z Twoim stażem :)

Z takimi tekstami to jest trudne, zawsze istnieje ryzyko przedobrzenia. Przy tym limit konkursowy też nie zachęca do rozwijania postaci. Przyznam jednak, że mogło być lepiej i trochę inaczej zaplanowałam to opko, ale pokanał mnie termin :( Tym bardziej się cieszę, że opko jednak się podoba :)

 

Koalo, heart

 

SNDWLKR,

Trzeba było posłuchać… :(

No, nikt mi nie może zarzucić, że nie uprzedziłam ;) Na dodatek, gatunek, który wybrałam, pchał w taką, a nie inną stronę :)

Strasznie ich nie lubię.

Ech, czasem człowiek potrzebuje trochę ciepełka, więc dobrze, że takie filmy i teksty istnieją, ale w nadmiarze też nie lubię ;)

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Gyd myrning,

 

Zdradzieckie łzy zalały mu policzki.

Hę? Czemu zdradzieckie?

 

Czemu go nie uratował.

Czemu kropka a nie znak zapytania na końcu?

 

stuk zamykanych drzwi.

Hmm, tak się zastanawiam, czy z drzwi może wydobywać się stuk? Czy może raczej trzask?

Stuk kojarzy mi się z hałasem miarowym, na przykład stukanie młotka. Ale nie wiem, może jednorazowy stuk też jest ok. A może po prostu za bardzo się czepiam :p

 

bo kajarzył mu się z tatą.

Literówka.

 

Śmierdziało spaleniną i dymem.

Zjedzona literówka.

 

– To nie wygląda, jak na filmie – stwierdził.

– To nigdy nie wygląda, jak w telewizji – potwierdził anioł.

Zbędne przecinki.

 

 

Wzruszyłam się. Żeby w tak krótkim tekście zawrzeć tyle emocji, to trzeba naprawdę być wprawnym pisarzem :) Piękny szorcik.

A tego cukru wcale nie było tak dużo, moim zdaniem. Tym bardziej że na portalu próżno takich szukać. Roi się tu od horrorów i demonów, więc słodki szorcik (torcik, hehe) jak najbardziej na plus!

Klikam, choć tyle klików już dostałaś, że chyba i bez mojego opko dostanie się do Biblioteki.

Aha no i powodzenia w konkursie!

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Ostrzeżenie o węglowodanach było, więc spoko. Fajne opowiadanie, miła “odtrutka” na tle innych, w tym mojego smiley. Od strony redakcyjnej ideał, nic do przyczepenia się nie widzę!

W komentarzach robię literówki.

Hej, HollyHell

Hę? Czemu zdradzieckie?

Bo chłopaki nie płaczą ;) A tak poważniej, on po prostu skrywał emocje, a tu nie dał rady.

 

Czemu kropka a nie znak zapytania na końcu?

Dobre pytanie. Już jest. Inne babolki też poprawione. Stuk zostawiłam, jakoś mi tak pasuje.

Wzruszyłam się. Żeby w tak krótkim tekście zawrzeć tyle emocji, to trzeba naprawdę być wprawnym pisarzem :) Piękny szorcik.

heart

A tego cukru wcale nie było tak dużo, moim zdaniem. Tym bardziej że na portalu próżno takich szukać. Roi się tu od horrorów i demonów, więc słodki szorcik (torcik, hehe) jak najbardziej na plus!

Też tak uważam. Myślę, że każdy od czasu do czasu potrzebuje odrobinę ciepełka :)

Dziękuję za kliczka :)

 

Hej, NaN, dziękuję za wizytę. Cieszę się, że się spodobało :) Do Twojego opka jeszcze dotrę :)

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Faktycznie, słodkie. Ku pokrzepieniu serc, a wiadomo, że cukier krzepi. ;-)

Wydaje mi się, że przemalowywanie pokoju po małym pożarze to już przegięcie. Dorośli doskonale wiedzą, że mama nic by Kevinowi nie zrobiła, tylko (i) cieszyłaby się, że nic mu nie jest, (ii) byłaby dumna, że ugasił ogień. A nastolatki chyba nie są takie wyrywne do sprzątania i remontów, jeśli absolutnie nie muszą tego robić. Ale może ta ja jestem dziwna i mam awersję do prac domowych…

Ciekawe podejście do tematu.

Babska logika rządzi!

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Hej, Finklo, fajnie że wpadłaś. No, kurde, słodkie, nawet jak na mnie ;)

Wydaje mi się, że przemalowywanie pokoju po małym pożarze to już przegięcie.

W sumie przegięcie, ale anioł nalegał, bo wiedział, że to wywoła wspomnienia. Poza tym, skoro filmowy Kevin mógł… ;)

Dzięki za kliczka :)

 

Witaj, Anet, cała przyjemność po mojej stronie :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

No, chyba że anioł podpuścił, podstępna bestia… A filmowego Kevina nie pamiętam.

Babska logika rządzi!

 Kevin, z ciążącą mu żałobą, wypadł wiarygodnie, nie sposób mu nie współczuć, ale i nie uśmiechnąć się z politowaniem, patrząc na jego próby naprawienia szkód, które spowodował pożar. Uśmieszek schodzi jednak z ust, kiedy spojrzy się na to w ten sposób, że być może to bezsilność wobec bolącej rzeczywistości skłoniła go do tuszowania skutków incydentu. Fakt, że nie zwrócił się ku matce, ale postanowił zamalować – czysto dosłownie – zdarzenie, które z pewnością napędziło mu stracha, dla mnie jest symbolicznie dołujące. Nawet jeśli przyjmę, że anioł naprawdę mu pomógł. Tym bardziej nie zgodzę się z zarzutem, że opowiadanie gra na emocjach w sposób tani. Wprost przeciwnie – i to jego duża zaleta :) Udany tekst, klikam.

Pozdrawiam!

Слава Україні!

Finklo,

A filmowego Kevina nie pamiętam.

A ja to, cholera, nie potrafię zapomnieć ;)

 

Hej, Adamie, dziękuję za wizytę i komentarz, który naprawdę mnie ucieszył :) Cieszę się, że dostrzegasz w szorciku coś więcej, niż tylko słodką historię :)

 

Witam też jurka Golodha :)

 

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Znaczy, ogólny zarys kojarzę, ale żeby ze szczegółami, co komu zrobił, to już nie ma szans. Ale wykazał się pomysłowością.

Babska logika rządzi!

Ze szczegółami też nie pamiętam, ale wystarczająco, żeby się Kevin nie chciał odczepić ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ja to chyba po jednym razie oglądałam i wieki temu…

Babska logika rządzi!

Wzruszające i to bardzo. No i ta ostatnia wypowiedź Marii zostawia otwarte drzwi w konteście tego co się ostatecznie wydarzyło – choć nie ukrywam, że kojarzy się z TYM

Hej, Grzelu, cieszę się, że udało mi się wzruszyć takiego twardziele (wnioskuję z awatara) jak Ty ;)

Końcówka kojarzy Ci się całkiem poprawnie :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć Irka_luz,

 

Przyjemne, sympatyczne, optymistyczne i wzruszające opowiadanko. Lekkie, aczkolwiek wywołało sporo emocji. Dobrze, że zostawiłaś takie otwarte zakończenie, które różnie można interpretować. Nieco różni się od większości konkursowych tekstów.

Osobiście podobają mi się te filmowe nawiązania, ale nie może być inaczej, bo sam często je stosuje;)

 

Powodzenia w konkursie i pozdrawiam.

 

Hej, JPolsky, dziękuję za wizytę i cieszę się, że się spodobało, a szczególnie, że wywołało sporo emocji.

 

Osobiście podobają mi się te filmowe nawiązania, ale nie może być inaczej, bo sam często je stosuje;)

No, Twój Kevin był mocno filmowy :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dobry, wzruszający szort. Ładnie skomponowany, w niewielu słowa przekazałaś wiele emocji, a nie czuć, żeby było za szybko. Jest w sam raz.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Hej, Młody pisarzu, serdecznie dziękuję za miłe słowa :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Proste, ale przemówiło do mnie. Może dlatego, że mam dziecko, a może to po prostu Twój styl?

Myślę jednak, że imię Kevin tu zupełnie nie pasuje (ale wiem, prezent) i lepiej brzmiałoby polskie imię. Fantastyki tu ciut mało, ale to drobnostka. Dobrze, że czytam już po świętach :)

Świetny przykład, że historia pisana bije na głowę tę, którą opowiada film.

Obawiam się tylko, że chłopak, nawet z pomocą anioła, nie zdołałby zatrzeć wszystkich śladów po pożarze.

 

zwlokł się z łóżka i zszedł na dół. → …zwlókł się z łóżka i zszedł na dół.

 

stał w ciem­no­ści, wciaż trzy­ma­jąc… → Literówka.

 

Anioł owo­rzył okno… → Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Witam jurków Verus i Krokusa :)

 

Witaj, Shanti, dzięki za miłe słowa i cieszę się, że opko do Ciebie przemówiło :)

 

Myślę jednak, że imię Kevin tu zupełnie nie pasuje

W stuprocentach się zgadzam, choć przypuszczam, że Kevinów w Polsce jest sporo :)

 

Fantastyki tu ciut mało

Eee, anioł trzymający pożar w ryzach to mało?

 

Hej, Reg, dziękuję za wizytę i wskazanie babolków. Oczywiście poprawione :)

historia pisana bije na głowę tę, którą opowiada film.

Dziękuję :) Ja też z tych raczej czytających niż oglądających

 

Obawiam się tylko, że chłopak, nawet z pomocą anioła, nie zdołałby zatrzeć wszystkich śladów po pożarze.

Oczywiście :) I dlatego chłopak z niezadowoleniem stwierdza, że efekty jego pracy nie przypominają filmowych. Filmowy Kevin poradził sobie tak doskonale, że rodzice nawet nie zauważyli, że coś się w domu wydarzyło.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Bardzo proszę, Irko. :)

Chyba już zawsze będe głosić wyższość historii pisanych nad filmowymi. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

Dzięki za ostrzeżenie z początku. :D

 

Jeszcze rok temu Kevin śmiałby się wraz z nimi. Tak poradził mu kiedyś tata, a jego rady zawsze się sprawdzały. Ale teraz taty nie było i chłopiec nie potrafił się śmiać. Na dodatek rzeczywiście miał zostać sam w domu, bo mama – pielęgniarka – miała nocne dyżury przez całe święta, a nie było już nikogo, kto mógłby z nim zostać. Zamiast więc dołączyć do żartów, odwrócił się i powstrzymując płacz uciekł.

 

Sporo streszczasz, wolę czytać sceny. ;)

 

Nie chciał choinki, w ogóle nie chciał świąt. Nie wyobrażał sobie ich bez taty. Zacisnął zęby, żeby powstrzymać płacz. Chciał

 

powiedzieć mu, że musi jechać

Skoro przyszła powiedzieć, a mamy perspektywę Kevina… czy zaimek nie jest zbędny?

 

przez chwilę siedziała na łóżku, aż w końcu usłyszał jej kroki i stuk zamykanych drzwi. Czekał jeszcze chwilę

 

Mama się postarała, choinka skrzyła się

 

– Kevin, musisz mi pomóc, dłużej nie dam tego powstrzymywać! – krzyknął.

Uciekło „rady”. ;) 

 

Posłuchaj taty – odpowiedział anioł.

(…) Musisz go tylko posłuchać. Jeśli teraz uciekniesz, stracicie dom. Posłuchaj taty, proszę!

To pierwsze jest wyżej, ale pozwoliłam sobie też je tu zamieścić, bo mimo wszystko rzuca się w oczy. Za dużo tego samego. ;) Raz by wystarczyło. ;) 

 

Kevin nie wiedział, co robić. Nie chciał, żeby dom spłonął, bo kojarzył mu się z tatą. Pamiętał, jak razem malowali ściany, wybierali meble, urządzali pokoje, jak…

Hm… Dziwne. Dom płonie, a Kevin nie chce, żeby spłonął tylko dlatego, że kojarzy się z tatą? A co z jego życiem teraz, co z domem jako mieszkaniem? Poza tym – akcja siada, kiedy wjeżdżają przemyślenia. ;) 

 

Głos taty zabrzmiał tak wyraźnie, jakby stał obok

Podmiot uciekł. 

 

Chłopiec odpowiedział automatycznie:

Mamy dwie osoby w pokoju, więc nie ma sensu podkreślać, że odpowiedział chłopiec. 

 

Zanim zdążył zastanowić się, co ma dalej robić, do głowy napłynęło mu kolejne wspomnienie, tym razem z pikniku dla rodzin strażaków. W metalowej misce płonął ogień, a młodsza wersja Kevina stała obok gaśnicy.

Nie rozumiem. To są zwykłe wspomnienia czy coś jak w HP i myślodsiewni? Bo nie jest to jasne. 

 

– Mama mnie zabije – mruknął Kevin.

– Więc musimy tu trochę ogarnąć.

– Mam sprzątać?!

(…)

– Prawdziwy mężczyzna umie nie tylko zreperować samochód, ale też prasować, sprzątać, a nawet wyczyścić kibel – odparł tata.

Skoro tata mówił mu to już kiedyś – możemy wywnioskować, że miał takie podejście. No więc dziwne i naciągane wydaje się, że Kevin tak się oburza na to sprzątanie, jakby nigdy tego nie robił. ;p Brzmi jak imperatyw narracyjny, zwłaszcza że dalej mamy…

Większość prac rodzice wykonali sami, a Kevin pomagał im z wielkim zapałem.

 

– To nie wygląda jak na filmie – stwierdził.

– To nigdy nie wygląda jak w telewizji – potwierdził anioł.

(…)

Kevin poczuł się bardzo zmęczony i smutny. Wspomnienia chwil z tatą minęły, już nie słyszał jego głosu.

Piękny fragment. Czuć smutek, wjeżdża melancholia. Ten fragment opowiadania najbardziej mi się podoba. Można zauważyć moment, w którym Kevin dojrzewa, świetnie to uchwyciłaś.

Tak, no niestety, sprzątanie nie jest takie, jak wmawiają nam filmy. XD

Na duży plus to zakończenie, święta to nie tylko całe rodziny, to też rozbite rodziny lub takie, w których kogoś brakuje. Bombardowani reklamami ludzie czasami zapominają, że brak bliskiej osoby sprawia, że święta nie są już takie same i to w te dni można najdotkliwiej odczuć, że jest źle.

Końcówka mnie poruszyła.

 

Pozdrawiam,

Ananke

Hej, Ananke, kurczę, sporo tych powtórzeń powpadało. Przyjrzę się temu, jak znajdę chwilkę.

 

Nie rozumiem. To są zwykłe wspomnienia czy coś jak w HP i myślodsiewni? Bo nie jest to jasne.

Tak, to zwykłe wspomnienia Kevina.

 

No więc dziwne i naciągane wydaje się, że Kevin tak się oburza na to sprzątanie, jakby nigdy tego nie robił. ;p

A który nastolatek się nie oburza? ;) Szczególnie w takim momencie.

 

Końcówka mnie poruszyła.

heart

 

Dziękuję za wizytę, łapankę i ciepłe słowa :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Cześć, Irko!

Dziękuję za udział w krokusie!

Poniższy komentarz jest pisany jeszcze przed wstawieniem obrazka jurorsko-konkursowego :)

Bardzo dobrze sobie poradziłaś z wpleceniem Świąt i hasła przewodniego w tekst. Do tego Cozy fantasy, choć poruszające bardzo trudne tematy, wyszło bardzo na plus.

W niewielkiej liczbie znaków zmieściłaś prostą, ale dobrze rozegraną fabułę. Na tym to w końcu w szortach polega. Bohater zarysowany w sam raz pod historię i możliwy wczucia się.

I świetnie wykonane. Bez potknięć, ewentualnie kilka powtórzeń, ale nic co mogłoby wybić z rytmu.

Z ciekawością spoglądałem na teksty pod szyldem Cozy Fantasy, bo w końcu Święta powinny się kojarzyć przyjemnie. I u Ciebie znalazłem to, na co po cichu (a może i nawet nie jakoś po cichu) liczyłem – historyjkę, od której robi się na sercu cieplej. Dziękuję!

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

A który nastolatek się nie oburza? ;) Szczególnie w takim momencie.

Irko, pewnie większość się oburza, ale ja odniosłam się do tego momentu na podstawie fragmentu:

 

– Mam sprzątać?!

Anioł podniósł brew, a w głowie chłopca pojawiło się kolejne wspomnienie: tata prasował koszulę, a ośmioletni Kevin stwierdził:

– To babska robota.

– Prawdziwy mężczyzna umie nie tylko zreperować samochód, ale też prasować, sprzątać, a nawet wyczyścić kibel – odparł tata.

 

Pytanie “Mam sprzątać” niejako sugerowało, że nigdy tego nie robił, coś jak “Mam upiec szarlotkę?!” z ust nastolatka, który nigdy nie piekł. Natomiast tutaj widziałabym bardziej “Nie chce mi się sprzątać” albo coś w tym stylu. ;) Zwłaszcza że skoro już w wieku ośmiu lat ojciec dawał mu takie teksty… no to później pewnie też je miał. ;)

 

Dziękuję za wizytę, łapankę i ciepłe słowa :)

Przyjemność po mojej stronie. :)

Hej Irko!

Przepraszam, zacznę bardzo starym żartem żartem, bo totalnie nie mogę się powstrzymać, tak mi się kojarzy z Twoim opowiadaniem.

Święta. Mały Kevin wpada do kuchni.

– Mamo, mamo, choinka się pali!

– Choinka się nie pali, tylko świeci, synku – tłumaczy cierpliwie mama.

Kevin odwraca się przez ramię, patrzy na salon.

– Mamo, firanki się świecą!

A teraz poważnieję. Dobrze, że uprzedziłaś, że tekst cukierkowy, bo faktycznie pomimo smutnego tematu przewodniego, jest bardzo ciepły. Absolutnie myślałam, że okaże się, że Kevinowi anioł i pożar się tylko śniły – cieszę się, że w to nie poszłaś, reakcja matki na końcu dodała całości kolorytu, a i nawiązanie do filmu widać bardzo wyraźnie. Autentycznie, słyszałam to „Keviiin” w głowie. Masz tutaj więc pięknie wypełnione założenia konkursowe.

Jeśli chodzi o bohatera, uważam dziecięcą perspektywę za trudną do wykonania tak, żeby była wiarygodna, a w tym tekście to naprawdę dobrze działa. Tak jak nie widzę dorosłego przechodzącego do porządku dziennego po pożarze (i miałam w głowie „jeżu, dzwoń do matki, po straż, po kogokolwiek”), tak bez problemu mogę wyobrazić sobie, że dzieciak po wszystkim pomalowałby ściany starą farbą. I matkę, która prawie zeszła na zawał.

Fabularnie tekst nie jest skomplikowany, ale też nie musi być. Motyw aniołka-strażaka, powstrzymującego prawdziwy pożar jest dobrą klamrą, która pojawia się dość wcześnie w opowiadaniu. Swoją drogą, anioł też był dobrym numerem – zamiast kazać dziecku dzwonić po pomoc, zasugerował mu wyciągnięcie farb. Niby rozsądny, a jednak trochę postrzelony.

Spodobało mi się, że nie pojawił się duch ojca (a miałam myśl, że tak będzie), bo dzięki temu brakowi chłopiec nadal mierzy się ze stratą. Wspomnienia działają znacznie lepiej niż duch.

Moim zdaniem dobrze rozgrywasz emocje w tekście i mnie osobiście on i rozśmieszył, i poruszył. Tak że dzięki za ciepłą lekturę i za udział w konkursie! Żałuję, że nie wpadłaś na podium, bo osobiście Cię widziałam na nim to opowiadanie.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Witam jurków :) Przyznam, że tylko zobaczyłam w wątku konkursowym mój prezent, od razu miałam przed oczami pierwszą scenę, a potem poleciał dalszy ciąg. A kiedy poszukałam sobie w necie, co znaczy cozy fantastyka, to mi się uśmiechnęło, bo kurczę ładnie pasowało :)

 

Krokusie, dziękuję za tak pozytywny odbiór opka :)

Z ciekawością spoglądałem na teksty pod szyldem Cozy Fantasy, bo w końcu Święta powinny się kojarzyć przyjemnie.

Mam podobnie, na święta chcę ciepełka. I bardzo się cieszę, że dorzuciliście do prezentów cozy fantastykę. Tym bardziej, że bez konkursu pewnie bym tego szorcika nie dopisała :)

 

Hej, Verus

Przepraszam, zacznę bardzo starym żartem

A Bogiem a prawdą nie slyszałam wcześniej :)

 

Absolutnie myślałam, że okaże się, że Kevinowi anioł i pożar się tylko śniły – cieszę się, że w to nie poszłaś, reakcja matki na końcu dodała całości kolorytu, a i nawiązanie do filmu widać bardzo wyraźnie.

A nie, też nie jestem zwolennikiem rozwiązania fabularnego pod tytułem, a to się bohaterowi tylko śniło. Sny są przydatne, ale jako element fabuły, a nie fabuła jako całość :) Cieszę się, że nie miałaś wątpliwości, że to nie sen.

Nawiązać do filmu chciałam. Zawsze mnie zdumiewało, ja filmowy Kevin zdołał opanować bajzel po wizycie złodziei i chciałam się tym wątkiem zabawić.

 

Jeśli chodzi o bohatera, uważam dziecięcą perspektywę za trudną do wykonania tak, żeby była wiarygodna, a w tym tekście to naprawdę dobrze działa.

Dziękuję :)

 

Swoją drogą, anioł też był dobrym numerem – zamiast kazać dziecku dzwonić po pomoc, zasugerował mu wyciągnięcie farb. Niby rozsądny, a jednak trochę postrzelony.

Anioły działają na swoich zasadach ;) Temu konkretnemu chodziło o to, żeby Kevin zdał sobie sprawę, jak wiele zostawił mu tata :)

 

Spodobało mi się, że nie pojawił się duch ojca (a miałam myśl, że tak będzie), bo dzięki temu brakowi chłopiec nadal mierzy się ze stratą. Wspomnienia działają znacznie lepiej niż duch.

Też tak myślę :)

 

Moim zdaniem dobrze rozgrywasz emocje w tekście i mnie osobiście on i rozśmieszył, i poruszył. Tak że dzięki za ciepłą lekturę i za udział w konkursie! Żałuję, że nie wpadłaś na podium, bo osobiście Cię widziałam na nim to opowiadanie.

heart

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Sny są przydatne, ale jako element fabuły, a nie fabuła jako całość :)

A to to, dobrze nazwane. :D

 

Nawiązać do filmu chciałam. Zawsze mnie zdumiewało, ja filmowy Kevin zdołał opanować bajzel po wizycie złodziei i chciałam się tym wątkiem zabawić.

No to się udało. :D

 

Temu konkretnemu chodziło o to, żeby Kevin zdał sobie sprawę, jak wiele zostawił mu tata :)

A dobry sposób sobie znalazł. :D A że przy okazji wyszło piękne malowanie ścian, to tym bardziej.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Irko!

Podobnie jak przy opowiadaniu Shanti – miałem wrażenie nieco wciskania emocji ogranymi schematami xP Syn po stracie ojca gasi pożar dzięki wspólnym wspomnieniom? Trochę za dużo dla mnie:P A nie pomaga tu jeszcze postać anioła, wyjaśniająca wprost wszystko, co chcesz powiedzieć.

Tekst w zasadzie mógłby nadawać się na opowieść dla dzieci, ale tu język nie do końca pasuje.

Jednak, abstrahując od doboru pomysłu, to historię realizujesz dość konsekwentnie. Językowo jest w porządku, wszystko się spina, ogólnie dobre opowiadanie.

Слава Україні!

Witam ostatniego jurka :)

Podobnie jak przy opowiadaniu Shanti – miałem wrażenie nieco wciskania emocji ogranymi schematami xP Syn po stracie ojca gasi pożar dzięki wspólnym wspomnieniom? Trochę za dużo dla mnie:P

No, rozumiem, że nie każdy lubi, z drugiej strony cozy fantastyka po prostu taka będzie. Ma być cieplutko ;)

Jednak, abstrahując od doboru pomysłu, to historię realizujesz dość konsekwentnie. Językowo jest w porządku, wszystko się spina, ogólnie dobre opowiadanie.

Dziękuję :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nowa Fantastyka