- Opowiadanie: tomaszg - Brajanek

Brajanek

Kolejna interpretacja hasła “Licha stajenka / Horror”

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Brajanek

Scena pierwsza

Plac zabaw

– Brajan! Zostaw kotka w spokoju! – Jessika, matka dwóch rozkosznych bąbelków, spojrzała na swojego pierworodnego, a potem zaciągnęła się głęboko papierosem.

– To tylko dzieci. Daj im trochę luzu. – Monika, jej nowa koleżanka, poznana w zeszłym tygodniu w MOPS, tylko machnęła ręką. – Niech się pobawią.

– Tak. – Jessika sięgnęła po drugie piwo, tymczasem Brajan tak mocno ścisnął i pociągnął kota za ogon, aż ten wyrwał się i uciekł z głośnym miauknięciem w gęste krzaki tuż obok placu zabaw.

– Powinna pani lepiej wychowywać syna. – Mężczyzna siedzący na ławce obok kobiet tylko westchnął i zapisał coś w telefonie.

– Co się wtrąca? – Monika stanęła w obronie matki Polki. – Pilnuj swoich spraw, ty stary zboku.

– Zostaw go, to jakaś patologia. – Jessika machnęła ręką. – Powiedz lepiej, na kogo głosowałaś w niedzielę.

– Miałam taki układ z jednym facetem, że da mi dychę, jak skreślę tych z lewicy.

– I dał?

– A skąd.

– A to gach jeden. I ciul. Żeby tak biednych ludzi wykorzystywać.

– Biednemu zawsze wiatr w oczy wieje.

 

Scena druga

Kościół

– Panie Boże wszechmogący, błagam ciebie o cud. – Młody ksiądz w lichej sutannie i znoszonych, rozpadających się butach modlił się żarliwie przed głównym ołtarzem.

Kapłan wiedział, że parafia jest niezwykle trudna. Alkohol, przemoc, ale nie tylko to. Większość ludzi w okolicy po zwiększeniu dodatków socjalnych jeszcze bardziej zubożała. Biedni ludzie nie potrafili wyjść z dołka. Pieniądze z plusów szły na doraźne wydatki, a firmy w okolicy podwyższały ceny towarów i usług, czując okazję i możliwość dodatkowego zarobku.

Ksiądz Marek wstał z kolan i przeszedł do bocznej nawy, gdzie zaczął przygotowywać szopkę świąteczną. Składała się ona ze stajenki zrobionej z pomalowanego pudełka z kartonu, łóżka dla lalek i kilku figurek z klocków, które normalnie używane były w okolicznym przedszkolu sióstr urszulanek.

– Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje… – ponownie uklęknął, tym razem patrząc na pasterzy, żłobek i trzech króli. – Panie Boże, nawróć wszystkich grzeszników na świecie, tych małych i dużych. Proszę o pokój na Bliskim Wschodzie i o to, żeby zatwardziałe serca spokorniały, a ludzie widzieli w drugim człowieku tylko bliźniego i przyjaciela. I daj nam zakończyć odwieczną wojnę polsko-polską.

 

Scena trzecia

Przedszkole

– Pani Jessiko, Brajan rozbił dzisiaj dwa samochodziki. Mieliśmy właśnie pogadankę o świętach. Mówiliśmy o tym, że dobre dzieci dostają prezenty, a złe rózgi, i on wpadł w szał.

– Pozwę was, jak Boga kocham! Jak można dzieciom wciskać religię! Będą mieć traumę! – Oburzona kobieta wstała i zaczęła gwałtownie gestykulować, głośno krzycząc.

– Już dobrze, kochanie. – Jej mąż wstał z nią i przytulił ją mocno, a potem zwrócił się do pań przedszkolanek. – Przepraszam za żonę. Ma bardzo ciężki okres. Obiecuję, że porozmawiamy o tym z synem.

– Nie mogę. – Jego żona zaczęła płakać. – Ja już nie mogę. Problemy, problemy i same problemy. Za co? To twoja wina!

– Już dobrze, kochanie – pocieszył ją i znów zwrócił się do pań. – Postaramy się coś z tym zrobić. Przepraszam, ale musimy już iść.

– No popatrz, taki normalny facet. – Jedna z kobiet spojrzała na drugą, gdy wyszli. – Ze świecą takich dziś szukać.

– Nooo. Szkoda, że już zajęty.

– Szkoda.

 

Scena czwarta

Kolacja

– Brajan, musimy zjeść kolację.

– Ja chcę prezenty! Już! – Chłopiec tupnął nóżką, patrząc na pudełka pod choinką. – Bo się posikam! Łeeee! Łeeee!

– Bogdan, no zróbże coś wreszcie. Ja już dłużej nie wytrzymam z tym bachorem!

Chłopiec upadł na podłogę i zaczął jeszcze głośniej płakać, a na dywanie i jego ubraniu pojawiła się mokra plama.

– Ja nie mogę! Dlaczego nic się w życiu nie układa!? To przez ciebie! – Kobieta gwałtownie wstała i wybiegła na balkon, gdzie zaczęła palić papierosa.

 

Scena piąta

Kościół

– Bóg się ro-o-dzi! Moc tru-ch-le-e-je…!

Brajan patrzył na wnętrze kościoła, a w szczególności na matki pokazujące dzieciom szopkę bożonarodzeniową. Chłopiec był przerażony. Nie mógł się poruszyć ani nic powiedzieć. Wszystko przed nim było strasznie duże, zupełnie jakby patrzył z poziomu podłogi. Nie rozumiał nawet, jak to możliwe, że znalazł się w tym miejscu. Ostatnie, co zapamiętał, była kolacja, i to, jak mocno płakał.

Nagle w jego stronę ruszył co najwyżej dwuletni berbeć, który złapał go i zaczął nim potrząsać. Brajan zobaczył sufit, a potem buzię malca. Dziecko zaczęło go gryźć.

– Jake, brudny ludzik. Be. Chodź do mamy. – Przepity kobiecy głos był coraz głośniejszy, a po chwili Brajan widział już tylko sufit kościoła.

– Śród noc-nej ciszy głos się roz-cho-dzi-ii! Sta-ńcie pasterze! Bóg się wam rodz-ii! – Ludzie śpiewali, a nim nikt się nie interesował.

Poczuł się taki samotny i opuszczony.

– Mamo! Tato! – Wydawało mu się, że krzyczy, ale najwyraźniej nikt go nie słyszał.

– I co się z tobą stało, mój ty biedaku? – Ktoś go postawił, a on zobaczył mężczyznę, który siedział obok mamy na placu zabaw. – Popatrz na te wszystkie niegrzeczne dzieci. Wszystkie skończą tak jak ty i będą moje. Pójdą do piekła.

Brajan widział licznych maluchów, którzy biegali i przeszkadzali wszystkim wokół. Przez chwilę myślał, żeby ich ostrzec, ale nie mógł, bo było za późno. Czuł coraz większe przerażenie, a zatwardziała skorupa wokół jego serca gwałtownie pękała. W końcu zrozumiał, że dobro to dobro, a zło jest niepozorne i niszczy życie jak woda drąży skałę, powoli budząc zwątpienie i przerażenie.

Msza się już kończyła. Chłopiec zobaczył, że w kościele zaczęło robić się pusto, a potem ktoś zgasił światło. Chciał płakać, ale nie mógł. Było cicho, a przez okna wpadał blask księżyca.

To trwało wieczność.

Nagle zobaczył parę ślipi. To był kot. Zwierzak przyszedł od strony ołtarza, podszedł i prychnął, i zaczął obcierać się o niego, pojawiły się też dwie małe myszki.

Chłopiec tak bardzo chciał, żeby była z nim teraz jego mama.

– I tak co roku – westchnęła jedna z myszek, a kot wycofał się i usiadł tuż obok nich.

– Mam tego dosyć – stwierdził. – Cały rok ludzie nas męczą, a my możemy mówić tylko raz w roku. To nie fair. To naprawdę nie fair.

– Oni to bardzo lubią, nas męczyć znaczy się.

– Najgorszy jest ten chłopiec z placu zabaw, ten, który ciągnie mnie za ogon. Gdybym mógł go ugryźć.

– On jest duży, a ty mały, kocie.

– Ale mogę go ugryźć w oko albo ucho.

– Chodź kocie, popatrzymy na świat.

Zwierzęta oddaliły się. W środku zrobiło się nie tylko ciemno, ale i cicho i zimno.

– Dajesz! Trzy! Dwa! Jeden! – Nagle dał się słyszeć krzyk gdzieś z bliska, i chwilę potem zostało stłuczone okno kościoła, a na stajenkę spadła raca.

Brajan wpierw poczuł swąd, potem z przerażeniem zobaczył, że wokół robi się jasno. Wszystko zaczęło się topić i palić.

– Aaa!

 

Scena szósta

Dom

– Aaa! Mamo! Tato! Aaa! – Chłopiec obudził się w swoim łóżku i nie mógł się uspokoić nawet wtedy, gdy przyszedł jego tata.

– Miałeś tylko zły sen. Jesteś już bezpieczny.

– Ale… ale… tato. Ja już nie będę. – Brajan wtulił się w ramiona ojca, cały drżąc. – Nie będę już ciągnął kota za ogon. Nie schowam mamie pieniędzy. I nie zrobię innych strasznych rzeczy. To było okropne. Ja nie chcę iść do piekła.

 

Scena siódma, ostatnia

Zakrystia kościoła

– Proszę księdza! Proszę księdza! – Przed kapłanem stanęli rodzice z dzieckiem. – To cud. Chcemy dać na mszę.

– Co się stało? – Kapłan patrzył, ledwo ich kojarząc.

– Nasz syn się nawrócił!

– Powiedz chłopcze, co się stało.

– Bo ja tu byłem w nocy. I szopka się spaliła. I ja już nie będę.

– To ty wrzuciłeś race?

– Nie, ale tu był kot i myszy. I zwierzęta mówiły.

– Obawiam się proszę państwa, że nic z tego nie rozumiem.

– On się zmienił w jedną noc. I to jest cud.

– Nie wiem, co państwu powiedzieć. Wigilia jest takim szczególnym dniem w roku. W jakiej intencji mam wpisać?

– Za syna Brajana i całą rodzinę.

– Już wpisuję.

Nawróceni wierni wyszli z zakrystii i przeszli do kościoła, gdzie przez chwilę chłopiec widział mężczyznę z parku i kościoła, który zrobił charakterystyczny gest podrzynania gardła.

Koniec

Komentarze

Tomaszug, niespełna osiem tysięcy znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Na tym poprtalu opowiadania zaczynają się od dziesięciu tysięcy znaków.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć,

 

niestety nie podeszła mi forma i sama historia :( Przede wszystkim stereotypowy motyw Brajana i Jessici odbiera zainteresowanie szortem. Dopiero piąta scena (która okazała się snem) mnie zaciekawiła. Poza tym, mało tu fantastyki.

 

Nawróceni wierni wyszli z zakrystii i przeszli do kościoła, gdzie przez chwilę chłopiec widział mężczyznę z parku i kościoła, który zrobił charakterystyczny gest podrzynania gardła

Nie mam pojęcia co tu się wydarzyło.

Strasznie czarno-biała historia, przez co zupełnie nierealistyczna.

It's ok not to.

W szorcie opatrzonym tagiem HORROR nie dostrzegłam horroru, nie zauważyłam też fantastyki, a poza tym jakoś nie mogę uwierzyć w nagłą przemianę chłopca i jego matki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mam wrażenie, że pomyliłeś strach z nawróceniem, ja tu w każdym razie żadnego nawrócenia i żadnej wiary nie widzę. Nie widzę też bożej miłości. Nie wiem, kim był mężczyzna spotkany na placu zabaw, jeśli wysłannikiem Niebios, który miał wstrząsnąć dzieckiem, to hmm… metody ma dyskusyjne.

Postacie są nieco sztampowe, historia czarno-biała. Nie moja bajka.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Nowa Fantastyka